Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

trzymam formę,żeby nie gnuśnieć

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26964
Komentarzy: 227
Założony: 30 stycznia 2013
Ostatni wpis: 9 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gitanaa

kobieta, 54 lat, Miłość

164 cm, 59.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2013 , Skomentuj

    Śniadanie:

    kromka chleba na zakwasie  z masłem roślinnym+pół serka wiejskiego

    2 śniadanie:

   druga kromka z masłem, jogurt + len

   obiad:

  miseczka rosółu z kurczaka+ makaron z jaj przepiórczych

  surówka z pekińskiej+ pół kotleta z niedzieli

  przegryzka:

  jabłko

  kolacja:

  o18 się zobaczy

  Właśnie ukręciłam szybki chlebek drożdżowy(dziś pierwszy raz na piwie), rośnie , piekarnik się grzeje zaraz wstawię. Jutro dopiero spróbuję (musi przestygnąć).

  Ćwiczenia:

 będzie steper i brzuch.

     Miłego wieczoru i małego apetytu.

  Acha- zalałam galaretkę- będzie na tłusty czwartek.

3 lutego 2013 , Skomentuj

    Dziś na obiadek mój ulubiony szpinak, ciężko u nas kupić zwykłą mrożonkę, bo zaczęli sprowadzać już przyprawiony ze śmietaną. Do tego kasza jaglana(nie chciało mi się gotować ziemniaka) i kotlet w panierce z lnu. Na popitkę ciepła przegotowana woda. Po godzinie  kawa(dzisiaj mam jakiś dziwnie podwyższony puls). Wyciągnęłam męża na spacerek, niedługi ale zawsze zdrowotny. Na przekąskę przed kolacją bieluch waniliowy(mój ulubiony). Herbata, woda, znów herbata i o 18 kolacja. 2 kromeczki chleba- biały ser z musztardą , żółty z ogórkiem kiszonym. Poćwicze jeszcze dzisiaj brzuch, może zjem jabłko i wypiję kilka herbat. Chodzę spać późno zdążę poczuć pusty żołądek.

3 lutego 2013 , Komentarze (1)

   Zaczęłam pisać w pamiętniku i czuję się jakoś inaczej, jakby na cenzurowanym, jakby ciągle na mnie patrzało oko wielkiego brata. Nie żebym przedtem podjadała a teraz się bała tylko ogarnęła mnie jakaś samodyscyplina. Ciągle myślę o  jak to ze mną jest. Osiągnęłam już taki etap,że wiem że wszystko zaczyna się w głowie.

    Szanuję swoje ciało i cały organizm. Traktuje je tak jakbym naprawdę dużo za nie zapłaciła. Bo czy nie tak właśnie traktujemy swój samochód(naprawde drogi), nie wrzucamy mu do baku cukru, już wiemy ,że z cukrem nie pojedzie. To dlaczego traktujemy tak okropnie swój organizm. Cukier człowiekowi jest zbędny, wręcz szkodliwy a mimo to napychamy się kolejnymi batonami , tonami ciastek z kremem i słodkimi napojami. Uświadomiłam sobie to wszystko i teraz spokojnie mogę stać przed półką z cukierkami i jak wolny człowiek dokonać wyboru. Truć się czy nie.

  Ważyłam się rano, po śniadaniu bo przecież nie podjęłam żadnych konkretnych zobowiązań , i waga pokazała 60 kg, co oznacza 1 kg mniej. To super. Nie przypuszczałam,że coś takiego może się zdarzyć. Właściwie to ćwiczę żeby trzymać formę bo zrzucanie wagi mi nie idzie. Widocznie oko wielkiego brata mi pomogło.

1 lutego 2013 , Komentarze (2)

  Jestem leniwa. Nie przywiązuję dużej wagi do wygladu potraw ani ich szczególnego podania. Dziś na obiad jadłam surówkę z pekińskiej(pekińska, papryka czerwona, ogórek kiszony, marchewka,garstka słonecznika, natki i oliwa) zmieszaną z jaglaną z wczoraj i smażoną rybą pokrojoną w kostkę. Pełna "micha" i obiad z głowy. Do popitki po obiedzie ciepła przegotowana woda. Przed kolacją jogurt, dwie kawy, ze dwie herbaty(lubię pić ciepłą i szybko). Jestem wypoczęta więc dziś callanetics. Kiedyś, kiedy jeszcze ćwiczyłam tylko callanetics, dwa razy w tygodniu miałam już wprawę, teraz ćwiczę różne grupy mięśni w różnych ćwiczeniach i bywają zakwasy.

  Kolacja to dwie kromki chleba z twarogiem ze szczypiorkiem i rzodkiewką z odrobiną mleka ( dla konsystencji- żeby nie spadał z kanapki)i oczywiście herbata. 

  Wydatkowałam energię, pewnie polepszyłam metabolizm,jestem lekko głodna więc jem jabłko teraz, żeby mnie nie napadł głód przed pójściem spać.Jeszcze pewnie dużo wypiję i dzień skończony. Fajnie jest jak się nie idzie do pracy, mam siłę żeby ćwiczyć i wyspać się.

1 lutego 2013 , Skomentuj

    Zawsze rano wypijam kubek herbaty(od 25 lat nie słodzę), na wodę nie mogę się zdecydować. Sniadanko po jakiejś godzinie od pobudki.

    Dzisiaj 2 kromki chlebka na zakwasie z jajeczniczką(zdjęta z patelki dla męża), dużo białek  troszkę mniej żółtek. Popijam herbatą.Nie potrafię zjeść i popić później, popijam w trakcie jedzenia. Jeżeli za mało to poprawiam . Zawszę wstaję od stołu nienajedzona, czasem mam wrażenie ,że wogóle nic nie zjadłam. Po pół godzinie kawa. Lubię kawę. Często myślę żeby ją czymś zastąpić bo tylko pogłębia mój cellulit, ale mam niskie ciśnienie więc...

31 stycznia 2013 , Komentarze (2)

   Przed obiadem wypijam pół szklanki wody z dwoma łyżeczkami octu jabłkowego(obecnie własnej produkcji). Wierzę ,że to pomaga w trawieniu. A nawet jeśli nie, to zawsze to pół szklanki wody w żołądku, wejdzie mniej jedzenia. Dziś na obiad 5 pierogów z barszczykiem a na drugie kasza jaglana(zawiera dużo krzemu-pomaga na stawy) z odrobiną mięsa gotowanego w zupie z sosem z torebki plus ogórek kiszony. Przerwa między daniami 1,5 godziny.

   Po obiedzie woda imbirowa. (imbir gotowany we wodzie przez 12 minut). Szklaneczka jeszcze ciepłej zamiast kompotu. Przed kolacją jeszcze kawa ,dwie herbaty, jabłko i marchewka.

   O 18 chlebek już upieczony, zapach rozchodzi się w kuchni a ja jem kolację. Dzisiaj dwie kanapki. Jedna z makrelą plus szczypiorek , druga z białym serem plus czerwona papryka.

   Zanim pójdę spać wypiję jeszcze ze trzy kubki herbaty i jedną filiżankę zielonej. Nie zapomnę ćwiczeń Weidera. Wydaje się dzień bez grzechu dla ciała. A mimo to waga stoi w miejscu.

31 stycznia 2013 , Komentarze (2)

    Dzisiaj dzień pieczenia chleba. Lubię ten rytuał . Najpierw wyciągam zakwas z lodówki, po godzinie dokarmiam go, po nastepnych kilku godzinach wyrabiam ciasto chlebowe i odstawiam na następne kilka godzin i w końcu późnym popołudniem rozpoczynam pieczenie. I ten zapach, ach, aż chciałoby się zjeść od razu cały wypiek. Ale nie. Na śniadanko wystarcza kromeczka albo dwie. Jest sycący i zdrowy. "Zapycham " nim żołądek ponieważ posiada w sobie otręby owsiane , które doskonale wypełniają . Len natomiast pomaga w trawieniu i obniża cholesterol.(mojemu mężowi).

  Wczoraj późnym wieczorem ćwiczyłam jeszczę szóstkę Weidera. Od tygodnia staram się to robić więc nie mogłam zrobić przerwy(pomimo tego że wcześniej już ćwiczyłam). Brzuch naprężony więc jeść się tak nie chce.

  Na śniadanko dwie kromeczki mojego chlebka(biały ser i druga z dżemem własnej roboty tzn. mało słodki), o 11 będzie tak jak codzień jogurt z łyżeczką siemienia lub sezamu ewentualnie wedle nastroju z czarnuszką. Pycha. Jeszcze do niedawna zajadałam się jogurtem śmietankowym ale stwierdziłam ,że jest za tłusty(8,5 % tłuszczu), z nowym rokiem zmieniam nawyk. Teraz jem 1,5 %. Też smaczny.

   Nie idę dziś do pracy więc robię uszka do barszczyku. Z kapustą.

30 stycznia 2013 , Komentarze (2)

       Nigdy właściwie nie prowadziłam pamiętnika chociaż odchudzam się już długo. Nie dzieliłam się z nikim efektami bo trudno powiedzieć ,że je mam. Mogę powiedzieć ,że największym efektem jest nie przybieranie na wadze.

     Siedzę właśnie przed komputerem, po kolacji i po ćwiczeniach. Dzisiaj ćwiczyłam jogę. Piszę dzisiaj bo właściwie mam zestaw ćwiczeń i ćwiczę je w zależności od potrzeby,sił i nastroju.

    Już dawno temu doszłam do wniosku, że nie odchudzę się tak jakbym chciała więc ćwiczę żeby się dobrze czuć i "móc pozwolić sobię na słodkości " .

   Moja dieta nie jest opracowana według kalorii, właściwie trudno mówić o diecie. Jem chyba niedużo, staram się jeść w miarę zdrowo i odpowiednio dla mojego organizmu. Obserwuję swój organizm i staram się mu nie szkodzić pożywieniem.

    Mój wiek również obliguje mnie do aktywności, bo starzenie się organizmu nie jest fajne.