Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magnolia90

kobieta, 60 lat, Gdańsk

177 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć ....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2016 , Komentarze (3)

Nie widziałam się z nimi ponad półtora roku. Taka ulga, gdy zobaczy się kogoś kogo nie widziało się tak długo. Przyjechali na krótko: wczoraj - do sobotniej nocy...

We wtorek nie ćwiczyłam, bo do późna sprzątałam po pracy. Wczoraj również nie - z oczywistych względów: czas spędziłam z nimi. Dzisiaj ćwiczyłam (godzinna jazda na rowerze, gdy goście poszli do rodziny. Jeszcze nie wrócili....

Nie ważę się jeszcze, ale muszę odważyć się któregoś poranka. Mam wielkie obawy, że waga poszła w górę. Niby staram się nie jeść to, co zakazane... Nie będę panikować - zobaczę.

15 lutego 2016 , Komentarze (8)

Zauważono zmianę w moim wyglądzie: "Schudłaś? Jest jakby Ciebie mniej..." Przytaknęłam
i opowiedziałam, jak to zrobiłam. "Ty jesteś silna! Też bym tak chciała".

Kontynuuję wyjście z detoksu. Kasza jaglana jest w codziennym składzie menu: dodaje do kotajlu owocowego, włączam do obiadu (wczoraj naleśniki z kaszy jaglanej), smaruję bułkę pasta z kaszy jaglanej (doszłam do wniosku, że nie będę smażyć klopsów z pozostałej masy z soboty, bo były dla mnie nieco tłuste, że mogę to zastosować jako pastę/pasztet, bo mi smakuje w takiej surowej postaci; jest pyszna kanapka z bułki grahamki z sałatą lodową i plasterkami konserwowego ogórka), jako osobne  danie na lunch w postaci deseru (zmiksowana z jogurtem
i suszonymi owocami, posłodzona stewią. W sumie zjadam ok. 100g (waga przed ugotowaniem) kaszy jaglanej. Dzisiaj na I śniadanie - bułka grahamka z pastą z kaszy jaglanej i sałata lodową, II ś. koktajl owocowy, lunch - deser z kaszy jaglanej, obiad - "warzywa na patelnię", kolacja - jeszcze nie wiem.

Nie ważę się. Ćwiczę: rowerek stacjonarny - 60 min., 510 kcal (wg. obliczeń kalkulatora aktywności fizycznej). Zaraz wsiadam na rower. 

13 lutego 2016 , Skomentuj

Wczoraj nie ćwiczyłam, bo całą energię spożytkowałam na generalne sprzątanie (bite 6 godzin sprzątania), potem robiłam obiad do 17-ej, wyszłam do kościoła na 19-tą i wróciłam przed 20-tą. Tak byłam zmęczona, że nie dałam rady. Dzisiaj będę jeździła na rowerku - będę miała na to czas po 18-ej. Może nadrobię wczorajszy dzień zwiększając czas jazdy do godziny. 

Spadek wagi od wczoraj 0,6 kg.:) Waga 80, 3 kg(kwiatek)

I śniadanie: bułka grahamka + ugotowane jajko + łyżeczka majonezu + plasterek sera
II śniadanie: 3 łyżki stołowe kaszy jaglanej (bez żadnych dodatków)
obiad: 1/2 ziemniaka, buraczki ćwikłowe, fasolka szparagowe (bez bułki tartej), klopsy z kaszy jaglanej (4szt.)
Kolacja: w planie - koktajl jaglano-malinowy (z podanego przepisu może połowa porcji - zobacze ile mi go wyjdzie i jak będę głodna)

Koktajl jaglano malinowy: szklanka mleka sojowego(200g), 2 łyżki kaszy jaglanej (30 g suchej), niepełna szklanka malin (100 g), 4 daktyle (20 g), szczypta soli. Przygotowanie: Kaszę jaglaną ugotować w dwa razy większej ilości lekko osolonej wody, niż kaszy. Daktyle namoczyć w gorącej wodzie przez 20 minut. W blenderze zmiksować ze sobą mleko, maliny, daktyle oraz ugotowaną kaszę.

Kotlety z kaszy jaglanej – 20 sztuk 3,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej -> jak ugotować kaszę jaglaną500 – 600 g pieczarek, 2/3 szklanki płatków owsianych, 1 pęczek natki pietruszki, 4 duże cebule, 5 łyżek oleju, sól lub sól warzywna (ja używam wersji eko mocno pachnącej selerem), pieprz, 1 szklanka otrębów pszennych lub owsianych, olej lub oliwa do smażenia.

1. Kaszę jaglaną gotuję  2. Cebule obieram, kroję w kostkę i podsmażam na patelni z olejem. 3. Pieczarki czyszczę, kroję w plastry i podsmażam na oleju. Gdy są gotowe lekko rozdrabniam je w malakserze w opcji puls. Zależy mi na drobnym poszatkowaniu pieczarek. 4. Płatki owsiane mielę w młynku do kawy na drobny proszek.5. Do dużej miski wkładam ciepłą, ale nie gorącą kaszę, rozdrobnione pieczarki, podsmażoną cebulę, poszatkowaną natkę pietruszki sporo pieprzu i soli. Dobrze wyrabiam masę. Na koniec dodaję zmielone płatki owsiane i ponownie wyrabiam. Masa na kotlety powinna być dość twarda i łatwo się formować. 6. Z masy formuję kotlety, obtaczam w otrębach pszennych i smażę na oleju po kilka minut smażę z każdej strony. Podaję z warzywami lub zieloną sałatą z ogórkiem. 

Powyższe przepisy z blogu Olgi Smile - cudowny blog!

 

 

12 lutego 2016 , Komentarze (5)

·   Taki przepis znalazłam w necie:     

Składniki: ugotowana kasza jaglana (ok. 10 sporych łyżek)

        mleko ryżowe lub woda (1 szklanka),

·         skrobia kukurydziana (ok. 6 łyżek),

·          jajo (niekoniecznie),

·         nierafinowany olej, np. kokosowy (3-4 łyżki) w postaci płynnej           

Ostudzoną kaszę zmiksuj z dodatkiem mleka (wody), skrobi, oleju i jajka (niekonieczne). Masa powinna być bardzo gładka, dość płynna, ale nieco bardziej gęsta od zwykłej naleśnikowej. Oleju do smażenia użyj tylko do pierwszego naleśnika (odrobiną tylko spryskując patelnię). Resztę usmaż bez tłuszczu. Wylewaj niewielką ilość masy na patelnię
i rozprowadzaj, ruszając naczyniem na boki. Odczekaj, aż placek „podeschnie” z wierzchu, następnie lekko podważaj boczki placka i z wyczuciem obracaj na drugą stronę (jeśli naleśniki, mimo przyrumienienia, rozpadają się, należy do pozostałego ciasta dodać więcej skrobi).
Z tej porcji usmażysz około 10-12 naleśników. Podawaj z owocami lub dżemem bez cukru.

Dałam 8 łyżek kaszy jaglanej, bo tyle miałam ugotowanej kaszy. Zjadłam połowę naleśników

- więcej nie dałam rady. Czuję się taka syta, aż mam wyrzuty sumienia i niepotrzebnie. Są przepyszne, o wiel samczniejsze niz tradycyjne, mają zapach chleba ryżowego. Jutro na obiad zjem pozostałe naleśniki.

12 lutego 2016 , Komentarze (3)

Jak do tej pory zjadłam 2x kaszę jaglaną z kilkoma owocami suszonej żurawiny. Za pól godziny wypiję koktajl (jabłko, pomarańcza, marchew) :)Na obiad zrobię sobie naleśniki z kaszy jaglanej.

Dzisiaj sprzątam od 7.30 (z przerwą na rehabilitację, którą dzisiaj zakończyłam) - teraz mam chwilę wytchnienie, bo schnie wypastowana podłoga - nie mogę po niej chodzić, a jak przymus to przymus;): muszą leżeć i pić kawkę...

Ćwiczenia na rowerku stacjonarnym kontynuuję, codziennie 30-40 minut. Od wczoraj - 0,4 kg (aktualna waga 80,9 kg) (kwiatek)(kwiatek)(kwiatek) - powolutku waga zbliża się do tego, by osiągnąć "7- kę" z przodu. Jak dla mnie mogą być 2 siódemki.

11 lutego 2016 , Komentarze (4)

  • Praktycznie dzisiejszy dzień to jakby wychodzenie z detoksu: do 15-ej 3x jaglanka, a potem jabłko, 2 mandarynki. Wiem, na
  • Po południu doszłam do wniosku, że czas powoli wychodzić z detoksu. Tyle dni w zupełności wystarczy. W sumie przez 10 dni spadek wagi o 3 kg:)do dzisiaj rana. Od wczoraj - 0,2 kg. Centymetry w talii, biodrach, na wysokości pępka i w udach po - 3cm.
  • owoce nieodpowiednia pora, ale nie mogłam się powstrzymać. Tak bardzo brakuje mi warzyw i owoców.
  • Jutro planuję też jeść 3x w ciągu dnia kaszę jaglaną, ale rano włączę jakiś owoc, warzywa. Na kolację - spełnienie mojego marzenia od kilku dni: surówka z warzyw.

11 lutego 2016 , Skomentuj

Dalej kontynuuję detoks. Jem kaszę jaglaną (ok. 250g suchej kaszy). Kupiłam innej firmy i Nauczyłam się ją gotować, na porcję dodaję 2 łyżki jogurtu naturalnego i słodzę stewią - smakuje mi. Wczoraj skusiłam się na szklankę koktajlu warzywno-owocowego (jabłko, marchew, pomarańcza) - robiąc mężowi koktajl dostałam silnego ślinotku (zabawne) i złamałam się, a właściwie złamał mnie mój organizm - chciał tych witaminek z koktajlu i koniec. Pozwoliłam mu na to, bo to nie był to żaden fast food ani inne jedzonko. Zresztą jest tyle detoksów jaglanych, nie musi to być koniecznie monodieta... - tak sobie tłumaczę i nie mam zbytnich wyrzutów sumienia.

Wczoraj na rowerku stacjonarnym prawie 6,5 km, 300 kcal, czas ćwiczeń 1h, 10 minut.

Od przedwczoraj wzrost wagi o 0,5 kg. Dalej będę kontynuować detoks, na pewno do soboty  (13 dnia) - zakończę go w sobotę/niedzielę. Tyle dobroci naczytałam się o kaszy jaglanej, że szkoda mi przerywać, gdy tak dobrze go przechodzę. Może już więcej nie schudnę, ale mogę zyskać wiele innych korzyści dla zdrowia. No, w końcu do mnie dotarło, że to nie dieta odchudzająca tylko kuracja oczyszczająca. Chorągiewka - raz w tą stronę, potem w drugą.

11 lutego 2016 , Skomentuj

Wczoraj syn zniósł mi rowerek stacjonarny do pokoju z TV. Pokręciłam 32 minuty, 3 km, spalone kalorie 150. Dzisiaj z rana też już zaliczyłam kolejną półgodzinną jazdę na rowerku (spalone 150 kcal). Przede mną spacerek do przychodni i po zakupy (ok. 4 km). Jestem leń do ćwiczeń, ale muszę zmobilizować się. Muszę, bo chcę. Chcę, bo muszę. I wiem, że jest to dla mojego dobra...Tylko tak mi się nie chce... To jest do zmiany. Wiem, że po tygodniu mobilizacji (zmuszania się) - nabiorę ochoty. Dobry film i jazda!

Znowu zaparcia. Nie zważyłam się na czczo z samego rana - po śniadaniu i wypiciu kilka szklanek płynów jest to bez sensu. Odpuszczę sobie dzisiaj ważenia, odłożę to na jutro. Tylko jest we mnie taka niepewność - jestem uzależniona od codziennego ważenie. Próbuję z tym walczyć - bezskutecznie. Właściwie nawet nie chce mi się z tym walczyć.

Wczoraj jadłam kaszę jaglaną. Dzisiaj kontynuacja. Nie jestem głodna, nie mam "smaka" na coś innego i to jest super.

11 lutego 2016 , Skomentuj

Dzisiaj kasza jaglana. Zamieniłam ryż na jaglankę. Udało mi się ją ugotować na sypko (gorącą przelałam zimną wodą. W postaci sypkiej jest zjadliwa ze skromnym dodatkiem w postaci startej surowej marchewki (przeczytałam w necie, że można dodawać marchewkę lub inne warzywa, bo "są obojętne" - w jakim sensie nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że chodzi o to, że nie są ani zasadotwórcze, ani kwasotwórcze; jaglanka i brązowy ryż są zasadotwórcze, biały ryz zakwsza organizm).

Odwiedziłam koleżankę. Fajnie było usiąść i pogadać. Fajnie było być z nią. Super, że nie namawiała na czekoladę, którą położyła na stół. Oświadczyłam nie tłumacząc zbyt wiele, że nie chce jeść słodkiego, ona również nie, bo boi się przytycia przy obecnym trybie życia. Czekoladka pozostała nietknięta na stole. Umówiłyśmy się na piątek - mój ostatni dzień wolny od pracy. Ona jeszcze długo będzie  na L4: paskudne złamanie kostki. 

Spadek wagi od wczoraj 0,2 kg. Wielki sukces po 7 dniach, na półmetku: -3,3 kg.(kwiatek)(kwiatek)(kwiatek) Obecna waga: 81 kg. Do celu pozostało 3 kg. Do zakończenia detoksu pozostało 7 dni. Ma czas, by poszerzyć informacje, jak wyjść z detoksu aby uniknąć efektu jo-jo :?. Wiem, że wyjście powinno trwać co najmniej tyle dni ile było się na detoksie; nadal jako posiłek ryż/jaglanka, ale z dodatkiem warzyw (gotowanych, surowych); warzywa jako danie (unikać owoców); jogurty naturalne można włączyć do diety; nie jeść smażonych i ciężkostrawnych posiłków... Co dalej? Muszę zrobić sobie listę zaleceń wyjścia z detoksu!8)

Spacerek już był, ale taki krótki (3-4 km). Teraz idę na rowerek.

11 lutego 2016 , Skomentuj

Trochę inaczej przebiegają moje dni, gdy moi mężczyźni są w domu. Pod względem detoksu - tak samo (nie ingerują w to, co jem, raczej ważniejsze jest dla nich to, co im przygotuję do jedzenia). Chodzi mi o to, że gdy są w domu nie mam tego komfortu zajęcia się sobą, a więc odpadło nacieranie się octem jabłkowym, masaż, ssanie oleju słonecznikowego. Jutro idą do pracy, a ja powrócę na dawne tory. W związku z tym, że nie będę już miała tyle prac domowych, a więc znacznie mniej bieganiny - dołączę rowerek stacjonarny (półgodzinne pedałowanie). 

Czuję się dobrze, o wiele lepiej niż przed detoksem. I teraz nie wiem, czy jest to spowodowane odpoczynkiem od pracy zawodowej, czy skutkami detoksu. Zawsze w weekendy spałam do 9-tej, w ten weekend budziłam się wyspana o 7.30 (w ubiegłym tygodniu wstawałam o 6.30, by pomachać chłopakom na do widzenia, czyli spałam zaledwie pół godziny dłużej, niż w dni w które chodzę do pracy). 

Jem trochę mniej ryżu, niż na początku, teraz około 300g dziennie. Przez ostatnie dni zawsze mi coś zostawało, że gotując codziennie 300g od czwartku - dzisiaj zostało mi na cały dzień. W związku z tym odpuściłam sobie dzisiejsze gotowanie i mam do kolacji.
Tak zastanawiam się, czy od jutra nie podjąć ponownej próby z kaszą jaglaną. Ma ona znacznie więcej wartości odżywczych niż brązowy ryż. Przyda się też zmiana, chociaż ryż (o dziwo!) nie przejadł mi się. Do końca jeszcze nie wiem, ale chyba zdecyduję się.

Wczoraj odezwałam się na Vitalii:p- nie wytrzymałam. Chciałam się pochwalić jak dobrze mi idzie, no i pochwaliłam się (próżność nie ma granic, bycie docenianym tak mile łechce własne ego). Poczytałam do bólu pamiętniki znajomych. Dziewczyny tak pięknie walczą, by być piękne - to takie dla mnie budujące, bo dzięki nim i ja też chcę walczyć, by być zdrowsza i zatrzymać czas (czas mija, a starość jest coraz bliżej mnie). Jedna z Vitalijek (bardzo bliska mojemu sercu)też podjęła próbę detoksu: była trzy dni na kaszy jaglanej i schudła w tym czasie 2,9 kilograma. Ja też już schudłam 2,9 kg w ciągu 6 dni, będąc na ryżu. Między innymi dlatego pomyślałam o podjęciu ponownej próby z kaszą jaglaną. Po raz kolejny trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: głównym celem dla mnie jest spadek wagi, a skutkiem ubocznym detoks, a nie odwrotnie.

Od wczoraj spadek wagi o 0,4 kg. :DMotywacja wzrosła. Coraz bardziej jestem przekonana do wytrwania na tej kuracji 14 dni, a więc dopiero połowa za mną. Dopuszczam możliwość zmiany planu. 

Dzisiaj jest cudowna wiosenna pogoda. Coraz bliżej maj - miesiąc w którym zakwita moja magnolia w ogrodzie. Już tyle lat chcę zakwitnąć razem z nią, ale nie udawało mi się. W tym roku jest to najbardziej realne. Mój rozkwit będzie miał miejsce wtedy, gdy osiągnę wagę 78 kg  i już nigdy nie będzie więcej (może być 2-3kg mniej). 

Taka będę piękna:

http://www.ogrodkroton.pl/zdjecia/Magnolia%20Heaven%20Scent%205%20%20sm%20(c)%20Adam%20Hodge.JPG

O,  taka!