Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magnolia90

kobieta, 60 lat, Gdańsk

177 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć ....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2016 , Skomentuj

Dzisiaj mały kryzys, bo... za mały spadek wagi: tylko 0,1 kg. Pojawiły się zaparcia, brzuch mam jak balon. Spodnie, które wczoraj leciały mi z tyłka, są niesamowicie opięte na wysokości brzucha. Atak głodu miałam o 14-ej - gotowałam obiad, tak niesamowicie pachniał... Zjadłam porcję ryżu o godzinę wcześniej. Głód minął bezpowrotnie, przed chwilą zjadłam kolejna porcję, ale nie dlatego, że czułam się głodna, tylko wypadałoby zjeść ten ostatni posiłek, bo do jutra 9-9.30 trochę długo.

  1. Cieszy mnie to, że z pracami domowymi, tymi zaległymi jestem do przodu. W przyszłym tygodniu będzie znacznie lżej, więcej laby. Pewnie i tak sobie coś znajdę, bo jakoś nie potrafię zbyt długo pozostawać bez pracy. Plan na przyszły tydzień: 1. Odwiedzić koleżankę, która złamała nogę, 2. Pójść do fryzjera (umówiona wizyta na środę), 3. Wybrać się do sklepu z ciuchami (jak policzę ile zaoszczędziłam pieniędzy jedząc sam ryż - to jestem warta stosu ciuchów ;)).

11 lutego 2016 , Skomentuj

Trwam i nie jest trudno.:D Dziwne..., a może wcale nie, coraz bardziej skupiam się na spadku wagi niż oczyszczeniu organizmu. Spadek wagi jest efektem ubocznym detoksu, a zapominam, że to detoks: stał się dla mnie ważniejszy ten efekt uboczny.:p Tak to jest i nic na to nie poradzę, takie myślenie nie zaszkodzi detoksowi, a mi znacznie pomaga. Po tym przydługim zastoju codzienny spadek wagi - to cudowne uczucie! Od wczoraj - 0,4 kg; w sumie - 2,6 kg w ciągu 4 dni.  Nadal zjadam codziennie 350g  brązowego ryżu i 1,5-2 jabłka (to w 5 porcjach od godziny 8-mej), piję ok. 1,5-2 litry wody, 2 słabe kawki (tak z łyżeczki), 6-7 herbat (może i więcej). Chce mi się pić, więc piję małymi łyczkami - bezustannie (już wypiłam 1,5 litra wody, 3 herbaty, 2 kawy). Pączki wczoraj sobie odpuściłam, chyba pierwszy raz w życiu - bez większego problemu. Zjadłam 1 chrusta, zgodnie z obietnicą daną samej sobie. Na dzisiaj nie składałam sobie takiej obietnicy, więc nie zjem, chociaż w kuchni leży ich spora ilość. Ogólnie niewiele mnie to kosztuje, bo nawet nie mam ochoty na słodkie, ale wypiłabym sobie zielony koktajl.Takie moje marzenie, ale to już niedługo, za 5 dni albo 7 dni lub 9 dni. 

Wspomagam się suplementem witaminy z minerałami.


11 lutego 2016 , Skomentuj

Tłusty Czwartek - żadnego pączka nie było i nie będzie. Zjadłam 1 chrust - malutki, cieniutki, zgodnie z obietnicą. Ponadto brązowy ryż (3 porcje) - dalej mi smakuje. Do jaglanki raczej nie wrócę, bo nie smakuje mi w czystej postaci, a chcę ograniczyć do dopuszczalnych dodatków (jabłko, cynamon, stewia) - w tej postaci ryż mi smakuje, a jaglanka nie bardzo. Wrócę  do niej po detoksie (będę ja jadła z pysznymi dodatkami i w różnych postaciach). Ostatecznie pozostanę przy diecie ryżowej (miałam wybór: dieta ryżowa, dieta jaglana, dieta ryżowo-jaglana)Najbardziej brakuje mi moich koktajli owocowo-warzywnych i jogurtu... Dosyć o jedzeniu, bo odkrywam, że brakuje mi wiele innych rzeczy. Czuję się dobrze, nie powiem, że super dobrze. Znacznie ograniczyłam kawę i dopada mnie spadek ciśnienie i senność w ciągu dnia i wtedy dopiero decyduję się na drugą słaba kawę.

Spadek wagi od wczoraj o 0,6 kg. :)Jestem zaskoczona takim tempem spadku, bo przecież zjadam ok. 1300 kcal na dobę. Górnicka w swoje książce obiecuje, że spadek wagi w ciągu 10 dni wynosi 5 kg przy jedzeniu ryżu w dowolnych ilościach (samego ryżu + dozwolone dodatki) - chyba nie ściemniała. :)

Zaglądam do Vitalijek, ale tak szybciutko, omijając treści dotyczące jedzenia (zdjęcia piorunującym tempem).

11 lutego 2016 , Skomentuj

  • Teraz mam labę. Cały dzień pracowałam w domu, w międzyczasie rehabilitacja. Teraz dopiero kręgosłup daje mi do wiwatu. Później będzie lepiej, o wiele lepiej - tak już mam. Rano czas dla siebie: śniadanko, czyli ryż z cynamonem, stewią i 1/2 jabłka (jabłko jest dopuszczalne na tym detoksie - też ma działanie oczyszczające; cynamon i stewia również dopuszczalne), nacieranie octem jabłkowym tłuściutkiego brzuszka, potem kąpiel, płukanie ust olejem słonecznikowym, przygotowanie jedzenia na resztę dnia, czyli gotowanie ryżu. Dwie godziny sprzątania, potem rehabilitacja, a potem robiłam chrusty, co zajęło mi dobre 3 godziny. Uwielbiam, zjadłam malutki, malusieńki - na więcej, o dziwo mnie nie kusi. Jutro Tłusty Czwartek - zjem 1 chrust, taki najmniejszy, jaki mi się uda znaleźć w ogromnym stosie chrustów. Piję czarną kawę, bo też jest dozwolona  (J. Górnicka), co prawda z pyłkiem kwiatowym, ale ją piję czarną.
  • Trzeci dzień, bardzo się go bałam, bo naczytałam się, że jest kryzysowy (bóle głowy, złe samopoczucie... etc.). Dobrze się czuję, nic poza kręgosłupem mi nie dolega. Żadnych innych bóli, słabości, zawrotów głowy. Nie jestem głodna, chociaż zauważyłam, że zaraz po zjedzeniu posiłku (czyt. ryżu) dobrze przez pół godziny burczy w brzuchu i odczuwam coś na kształt głodu, a potem to mija, kolejny posiłek jem, bo mija te 3-4 godziny. Dzisiaj zjadłam  o 7.30, 11.30, 16.30 - kolejny 4 posiłek ok. 19-ej. Raczej nie dam rady zjeść wszystkich porcji ryżu, jakie sobie przygotowałam (łącznie 350g ryżu).
    Kolejny dzień i kolejny spadek, tym razem 0,6 kg.
  • Wczoraj miałam chwilę zwątpienia, gdy gotowałam obiad. Pomyślałam sobie: "Zjem tego obiadu troszeczkę" - nie zjadłam, zjadłam ryż. Kolejny kryzys, gdy robiłam dla męża koktajl, pomyślałam:"Zamiast ryżu na kolację, zrobię sobie zielony koktajl" - wypiłam 2 łyczki koktajlu męża, a na kolację zjadłam ryż.
  • Pozwalam sobie na odrobinkę odstępstw, bo ufam sobie i wiem, że to pomoże mi dotrwać do końca, że dzięki temu nie stanę na początku drogi. Wczoraj: 2 łyki koktajlu, dzisiaj: maluteńki chrust (wielkości jednego kęsa) - to nie zaprzepaszcza całego detoksu. Niewskazane, lecz nie jest samym złem. Dzisiaj ufam sobie, że nie popłynę, że dotrwam, że nie będzie aż tak trudno. Spadki wagi bardzo motywują, naprawdę dają takiego powera, że hej! Wczoraj ok. 1300 kcal (na kolacją zjadłam 50 g nieugotowanego ryżu, czyli w sumie 300g), tyle samo jadłam kilka miesięcy przed detoksem i waga stała w miejscu. Nie wiem, nie rozumiem do końca o co tu chodzi. I mam nadzieję, że dzięki temu, że nie obniżyłam kaloryczności - nie będzie jo-jo po zakończeniu detoksu, tym bardziej, że chcę nadal (po jego zakończeniu) pozostać na takiej ilości kalorii.
  • Bez Vitalijek trochę mi smutnawo, czuję się taka dziwnie opuszczona, porzucona. Mój wybór. Mogę zmienić zdanie i dokonać innego wyboru, czyli opublikować moje dotychczasowe zapiski
    z detoksu... Jeszcze nie dzisiaj. Może jak będę w połowie drogi? Ale który będzie to dzień? Szósty, siódmy? Ósmy? Nie mam pojęcia. Może odezwę się tak troszeczkę, by dać znać, że żyję, że trwam? Lepiej nie dzisiaj.
  • W sumie  jestem dumna z siebie. (kwiatek) W sumie jestem cała happy.
  • :) 

11 lutego 2016 , Skomentuj

Dzisiaj jem ryż: ugotowałam 3 torebki ryżu (2 brunatnego i 1 białego, które wymieszałam ze sobą). Podzieliłam to na 4 porcje, ale już 3 zjadłam z odrobiną syrop z agawy, śmietanki i cynamonu (do ostatniej dodałam 1/2 średniego jabłka) o 8-mej, 11-ej i 14-ej. Chyba ryż bardziej mi odpowiada niż jaglanka (bez tych pysznych dodatków nie jest tak dobra). Ryż mniej pęczniej, nie starczy 300g, na kolację dogotuję kolejna porcję (jakieś 100g). Kaszy jaglanej zjadłam wczoraj 250g (łącznie ok. 900kcal), a dzisiejszy ryż? 1400kcal? Trochę dużo, ale w założeniach jest, że można go jeść w nieograniczonej ilości. Jutro zdecyduję się, czy będę jadła na zmianę kasza/ryż, czy tylko ryż.

W sumie nie jestem głodna, jem co 3 godziny. Dużo piję wody i ciepłych herbat, czarna kawę tez wypiłam, bo ciśnienie spadło mi niemiłosiernie (90/50) i pomogło.

Od wczoraj waga spadła o kilogram. Po detoksie sokowym też tak miałam, ale po kilku diach ten kilogram wrócił z nadwiązką. Dzisiaj waga pokazała 83,1 kg. No, właśnie tego obawiam się najbardziej: powrotu utraconych kilogramów po detoksie. Mam po nim jeść dużo warzyw i owoców, a przede wszystkim nie rzucić się na jedzenie. Tak zrobię.

Do południa robiłam porządki w garderobie, poukładałam ozdoby świąteczne, zrobiłam pranie, zmieniłam pościel. Poświęciłam czas dla siebie: zabiegi pielęgnacyjne (nacieranie octem jabłkowym, masaż, kąpiel). Byłam też na rehabilitacji, masaż klasyczny po prostu mnie rozwala - masażystka ma "rękę do tego".

Teraz chce mi się spać. Niby spałam 8 godzin, a jakby za mało.

11 lutego 2016 , Skomentuj

  • Trudno bez Vitalijek:(, ale chcę być sama ze sobą w okresie detoxu: prace domowe (te zaległe i bieżące, rehabilitacja: masaż, laser, DD, detox: jaglanka, woda, herbatki ziołowe, masaż ciała octem jabłkowym (Górnicka twierdzi, że zapobiega to utracie jędrności skóry podczas odchudzania, żeby nie zrobiła się brzydka, obwisła), płukanie ust olejem słonecznikowym (3/4 łyżki przez 20 minut  2-3 x dziennie (wybiela zęby i leczy paradontozę, odtruwa poprzez wypłukanie toksyn)... Potrzebuję nabrać oddechu, wsłuchać się w to, co we mnie drzemie, płacze i cieszy się. Lubię być niezależna, sama - jestem wieczną singielką, pomimo wieloletniego stażu małżeństwa, pomimo wielu przyjaciół i kochanej rodziny. Co pewien czas muszę odpocząć od wszystkiego i "być dla siebie, a nie dla innych" - to mi pomaga nabrać dystansu do wielu spraw, usłyszeć siebie, a dzięki temu usłyszeć innych. Zmykam, ginę dla innych, chowam się w swojej skorupie... czyżbym była ślimakiem albo strusiem, który chowa głowę w piasek? Nie, nie jestem żadnym tam zwierzątkiem, jestem taka, bo taką mam naturę, bo tak jestem. Muszę zatrzymać się, odetchnąć, pomyśleć.
  • L4 do 12.02 - bite dwa tygodnie, bite pół miesiąca!!! Mam czas, aby zatrzymać się, aby odetchnąć i nabrać sił.
  • Bez Vitalii trudno. Nie chciałam tu zaglądać, ale zajrzałam. Będę pisać  dla siebie, a opublikuję po zakończonym detoksie, nie wcześniej. Sama nie wiem dlaczego uznałam to za słuszne, dlaczego tak chcę. Dziewczyny są dla mnie dużym wsparciem, są wręcz niezastąpione, wspaniałe. 
  • Zjadłam 3 porcję kaszy jaglanej z 2 łyżkami jogurtu naturalnego i 1/2 jabłka - o niebo lepsze! I tak będę dzisiaj jadła.
  • Chciałam sobie kupić gazetę do czytania. Wszędzie jakieś smaczne przepisy, cudowne zdjęcia potraw. Do tej pory jakoś tego nie zauważałam, że niemalże w każdej gazecie są kulinaria. Nie kupiłam gazety. Zajrzałam do pamiętnika Aluny, a tam wspaniały torcik, ślimaczki i wiele innych cudowianek..., cóż na razie muszę zrezygnować z czytania pamiętników, bo będę katować się tym detoksem i mogę go ukończyć przedwcześnie.
  • Zważyłam się, zmierzyłam - ocenię efekty detoksu po jego zakończeniu. Nie będę siebie oszukiwać, na równi mi zależy na poprawie zdrowia, jak i poprawie wyglądu i BMI.
  • Płukanie ust olejem  nie należy do zbytnich atrakcji, dosłownie mówiąc ohydne.

6 lutego 2016 , Komentarze (7)

Miałam nie zaglądać, ale zaglądam na Vitalię. Tak szybciutko, omijając bądź piorunem przelatując tematy posiłków (pysznych, zdrowych i tak kuszących, gdy na nie spoglądam). 

Chciałam powiedzieć, że dalej jestem na detoksie. Codziennie dokonuję wpisu prywatnego do pamiętnika i wszystko opublikuję, by podzielić się swoimi doświadczeniami. Ogólnie: nie jest tak bardzo trudno :), spadek wagi po 5 dniach detoksu 2,5 kg :D, tęsknię za Vitalijkami (szloch). Alunko, między innymi uciekłam przed tymi "pomarańczowymi trollami" (kujon)Nie boję się krytyki, bo życzliwa krytyka jest skarbem, ale nie lubię gdy jest ona czysta postacią złośliwości. 

Cieszę się z Waszych sukcesów, trzymam kciuki za powodzenie każdej z Was i uśmiecham się do tych smutnych. Pa (slonce)

31 stycznia 2016 , Komentarze (11)

Dużo czytałam, poszukiwałam i znalazłam.(pomysl) Na moją decyzję dotyczącą rodzaju detoxu wpłynęło zimno panujące na dworzu. Nie dałabym rady znieść zimna przy piciu koktajli, a jaglanka jest rozgrzewająca i bardzo zdrowa. Jestem przygotowana na jutro: zakupiłam kaszę jaglaną, dużo wody, herbaty ziołowe, len..., nic więcej nie trzeba. Proste? Bardzo proste: w 3-4 posiłkach je się kasze jaglaną w dowolnych ilościach, można do niej dodać cynamon, jabłka, wanilię. Można tez jeść na zmianę: 1 dzień kaszę jaglaną - 1 dzień brązowy ryż. Ryż też zakupiłam, może go użyję, jak jaglanka mi się przeje. Główny cel to oczyszczenie organizmu, a przy okazji spadek wagi (podobno 0,5 kg dziennie(prezent)). Plan: 10 dni, a jak dobrze mi pójdzie 12, a może i 14 (14 dni to max). Na ten czas pożegnam się z Vitalią, bo za dużo tu o jedzeniu, dietetycznym, zdrowym i pysznym. Za duża pokusa, gdy dla mnie ma istnieć tylko jaglanka/ryż, woda i herbata przez co najmniej 10 dni. Dr Jadwiga Górnicka dużo dobrego pisze o takiej kuracji oczyszczającej, poleca  ją na 2-3 tygodnie dla osób, które zgłaszają się do niej i mają kilkanaście kilo nadwagi. 

Zobaczę, jak mi pójdzie. A tymczasem: pa pa "Vitalio";)

18 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Do kaszy jaglanej dodałam ponadto 2 orzechy brazylijskie i łyżkę migdałów (płatki). Dzisiaj na obiad zapiekanka serowa na białym pieczywie (mała) + 1 śledzik z zalewy octowej. Na kolację (ok. 20-ej zielony koktajl (1/2 pomarańczy, 1/4 cytryny, łodyga selera naciowego, garść raszponki, 1/2 awokado, 2 ćwiarteczki pomelo).

17 stycznia 2016 , Komentarze (11)

Do pracy zabiorę: bułkę grahamkę z sałatą lodową i pasta z łososia, 500 ml koktajlu owocowego (pomarańcza, jabłko, pomelo, trochę ziaren - w sumie 1 łyżka: chia, słonecznik, migdały), kasza jaglana (5 łyżek - ugotowanej) z jogurtem (3 łyżki) i suszoną żurawiną (1 łyżka). To posiłki do godz. 17.30.
Dzisiaj na kolacje wypiłam koktajl iReed - mocno schłodzony. Nawet był smaczny, nie taki obrzydliwy jak wczoraj, gdy czułam paskudny smak surowego buraka. Szklanka tego koktajlu, kawałek pomelo i 2 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej - w zupełności starczyło na kolację. teraz tylko herbatka i woda.