Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą za słomianym zapałem. Brak mi motywacji i samozaparcia. Ale wierzę w siebie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2087
Komentarzy: 19
Założony: 22 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 20 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Hajat

kobieta, 41 lat, Ostrów Wielkopolski

148 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zacząć dbać o siebie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 listopada 2013 , Skomentuj

Wracam po 10 dniach do życia. Już sama nie wiem w co mam łapki włożyć tyle roboty i zmartwień. Zepsuł mi się komputer. Następnego dnia auto szlak trafił. Książeczka zdrowia psa gdzieś się wsysła. Latania mam co nie miara. Teraz jeszcze szkolenie w poniedziałek, jutro do mechanika, w piątek lub sobotę odbiór komputera. Całe życie w biegu. Przez to wszystko nawet nie miałam sił i ochoty ćwiczyć jak wracałam czasem dopiero o 3 nad ranem do domu. Wrzucam aktualizację ćwiczeń.

13.11
godzina Zumby

15.11
godzina Cuban Salsa Fit

19.11
godzina Indoor Cykling. Stałym tempem na różnym obciązeniu.

Dziś ledwo żyję. O 7 rano dopiero zasnęłam, wstałam o 9 i od 9 non stop coś załatwiałam. Teraz mam trochę spokoju do wieczora. Mam takie zakwasy w udach, że chodzę jak ostatnia kaleka. Dodatkowo okres ma przyjść, a jak na razie tylko delikatne plamienie. Czuję się jak bombka. Woda mi się zatrzymała. Na chwilę obecną ważę 81 kg, co jest i tak sukcesem, bo nie przytyłam.

A jak u Was?


10 listopada 2013 , Komentarze (2)



Dziś miałam odpoczywać, ale jakoś brakowało mi ruchu. Mięśnie trochę mnie bolą, ale nie zniechęci mnie to do dalszej walki o nową siebie.

Zrobiłam sobie dziś na obiad kurczaka z warzywami chińskimi. Wyszło ciekawie i bardzo smacznie. Jutro może warzywa z pieczarkami. Chociaż sama jeszcze nie wiem na co najdzie mnie jutro ochota.

Staram się dużo pić i przez ćwiczenia zaczęłam również pic wodę. Na razie jednak nie umiem się przemóc co do czystej wody i piję taką z aromatem cytrynowym. Ale wydaje mi się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze. Skończyłam z moim nałogiem, którym była Pepsi. Gdy dziś napiłam się odrobiny zaraz czułam się jakbym kamień połknęła. Także chyba Pepsi już raczej nie zawita w moim menu. Cieszę się z tego niezmiernie, ponieważ już kilka razy chciałam z tym nałogiem skończyć i nie potrafiłam przetrwać nawet jednego dnia, ba nawet kilku godzin bez Pepsi.

Z ćwiczeń dziś to tylko 30 minut na rowerku stacjonarnym i godzinny szybki spacer z psem. Od jutra zaczynam wyzwanie "podkradnięte" z pamiętnika Marlenki1983






Kto ze mną zaczyna?

I jeszcze tabelka z moimi wymiarami:

 

Aktualnie:

Zmierzam do:

Brakuje:

Masa ciała:

81kg

53kg

28kg

Szyja:

35cm

30cm

5cm

Biceps:

32cm

25cm

7cm

Biust:

110cm

85cm

25cm

Pod biustem:

93cm

80cm

13cm

Talia:

96cm

73cm

23cm

Pępek:

98cm

75cm

23cm

Biodra:

116cm

85cm

31cm

Udo:

63cm

52cm

11cm

Udo środek:

57cm

47cm

10cm

Łydka:

42cm

32cm

10cm

% tłuszczu:

50%

20%

30%

BMI:

37

24,2

12,8



A jak Wam mija dzionek?

8 listopada 2013 , Skomentuj



Byłam dziś na zajęciach o wdzięcznej nazwie Cuban Salsa Fit. Były superowe. Później z koleżanką wykombinowałyśmy, że skoro nie jesteśmy jeszcze bardzo zmęczone, to pójdziemy na Spinning. I to był błąd. Wytrzymałyśmy 40 minut. Zabrakło nam 5 minut do końca. Boli mnie tyłek, od jazdy na rowerze. Nigdy więcej. No chyba, że moja kondycja podskoczy na maxa, to wtedy być może. Jak na razie ledwo siedzę. Możecie się śmiać. Wiem, że śmiesznie to brzmi. Aczkolwiek mnie nie jest do śmiechu. No może troszeczkę. Także kolejny dzień zaliczony aktywnie. Jestem z siebie dumna. Szkoda tylko, że jutro zajęć nie ma. Na siłownie niezbyt chce mi się iść. Chyba zrobię sobie przerwę.

8 listopada 2013 , Skomentuj



Dziś miałam odpoczywać w domu. Jednak jak to my z koleżanką wymyśliłyśmy, że skoro nic nas nie boli to idziemy dziś do szkoły niedaleko na Zumbę. I polazłyśmy. Mam lekkie zakwasy pod kolanami i co dziwne pod łopatkami, ale poza tym wszystko ok. Nadal naładowana pozytywną energią jestem i się uśmiecham do komputera. Jutro Cuban Salsa Fit o 18 i jeżeli nie zejdziemy z przećwiczenia to na 20 na Indoor Cykling. Jedno Wam powiem - ale mnie wzięło :) Oby tak dalej.

Z mniej przyjemnych rzeczy to wycieraczka w samochodziku odmówiła mi posłuszeństwa. Nie wiem co jest grane. Autek się sypie, albo sama nie wiem już co mu dolega. Oby udało się go naprawić jutro, bo w weekend mam zjazd w szkole i będę musiała jechać autobusem już po 6 rano, żeby zdążyć. A znając mnie to pewnie zaśpię lub coś w ten deseń :(

A jak Wam mija dzionek ?

6 listopada 2013 , Komentarze (2)

 

Wracam do Was po długiej nieobecności.
Nie wytrwałam i przyznaję się bez bicia. Ale obiecałam się wziąć za siebie. Dziś wykonałam pierwszy krok. Koleżanka wyciągnęła mnie na Zumbę. Po godzinie można było wykręcać moją koszulkę, ale wytrwałam i jestem z siebie dumna. Wykupiłam już karnet i w piątek kolejne uderzenie w moje sadełko. Tym razem idziemy na Cuban Salsa Fit.

Mam nadzieję, że będziecie do mnie zaglądać i dodatkowo motywować. Na Mikołajki zrobię małe porównanie po miesiącu. Zamieszczę oczywiście również zdjęcia. To jak wyglądam teraz to już mała przesada. Cieszę się, że się wreszcie za siebie ( i swoje cztery litery ) wzięłam.

Pozdrawiam


1 maja 2013 , Komentarze (1)

Zaczął się weekend majowy. Trzymam się nadal dzielnie. Właśnie robią się kotlety na obiad. Później może jakiś mały spacer. Ogólnie planów brak. Miałam nadzieję, na mały wyjazd, ale nie wiem jak się to wszystko ułoży. Może jutro coś się wyklaruje.

A jak Wam mija weekend makowy ?

25 kwietnia 2013 , Skomentuj

Wody nadal brak. Obiadu nie mam jak zrobić. Musiałam poratować się bułką z kabanosem :( I teraz mam gigantyczne wyrzuty sumienia. Ale 30 minut skalpela było. Dodatkowo godzinna wycieczka leśna. Myślę, że ta bułka nie pójdzie mi w biodra. Z dobrych rzeczy to nie ciągnie mnie do słodkiego. A to jakiś ewenement. Kiedyś nie potrafiłam pół dnia bez słodkiego wytrzymać, a tutaj już 4 dzień bez słodyczy mija. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ze mnie z dnia na dzień przy ćwiczeniach z Ewą leje się coraz bardziej. Dziś pot leciał mi po plecach. Jutro będę mokra jak szczur jak to będzie tak szło. Po weekendzie ćwiczenia będą odbywać się w wannie :)

Wyglądam koszmarnie, nie mam jak się wykąpać i umyć głowy. Zwariuje jak nie puszczą dziś wody.


25 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Oj miałam wczoraj zakwasy. Łydki wieczorem miałam jak kamienie twarde. Ale nie poddaje się.

Moje dzisiejsze śniadanie to była sałatka, którą miałam również na kolację. A składała się ona z:
- woreczka ryżu
- 100 gr łososia wędzonego
- 100 g żółtego sera
- 2 jajka na twardo
Polane oczywiście sosem octowym z octem balsamicznym z Modeny.

Sałatki trochę podebrał mi małż. A mówi, że sałatek nie lubi hehe.

II śniadanie to jogurt ze zbożami + 1 banan

Obiad to będzie sola robiona na parze z brokułem i sosem octowym. Może dołączę do tego trochę ryżu, ale nie wiem, bo nie ma wody  do 17 :'(

Nad kolacją się nie zastanawiałam aczkolwiek pewnie będzie to mała bułka z polędwicą łososiową.

Zaraz zabieram się za Skalpel. Kupiłam sobie getry i stanik sportowy. Az się ma większą ochotę ćwiczyć. Dodatkowo marzą mi się nowe adidasy. Muszę mojego trochę pokusić i może się uda.

A jak Wam idzie? Dziś mój 4 dzień z Ewą. Nie poznaję się :)



24 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Dziś jeszcze ćwiczeń nie było. Nawet nie jestem pewna czy będą bo mam takie zakwasy w łydkach, że to poezja. Nic dziwnego jak się siedziało przez kilka lat na tyłku. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja się cieszę, że boli. Tzn że jakieś mięśnie jednak mam :)

Dziś na śniadanko zjadłam trochę sałatki z sałaty lodowej, ogórka, pomidorka, odrobiny kukurydzy i czerwonej cebuli. Wiem, że akurat kukurydza powinna z tej sałatki wylecieć, ale nie chciałam wyrzucać. Do tego mała bułeczka z polędwicą łososiową z kurczaka. Jest to filet z kurczaka jedynie wędzony :) Tak samo wyglądała moja wczorajsza kolacja.

Na drugie śniadanko mam dziś jogurt z ziarnami (min siemię lniane, proso, otręby) i 10 kuleczek winogron.

Na obiad planuje rybkę z warzywami :)

Może wieczorem wezmę się za jakieś ćwiczenia, bo nie chcę przerywać :)

A jak Wam idzie?


23 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Dzionek zaczęłam z nową energią. Śniadanko czyli owsianka z żurawiną. Następnie 30 minut z Killerem Ewy. Nie wykonałam wszystkich ćwiczeń, ale w miejscu nie stałam. Zakwasów jak na razie nie odnotowałam, chociaż uda trochę bolą. I trochę łydki. Ale przynajmniej czuję, że żyję.  Wieczorem może spacer, nie wiem czy uda mi się mojego wyciągnąć z domu. Jeśli nie to zawsze jakaś inna forma aktywności fizycznej się znajdzie. Planuje na weekend majowy zabrać rolki. Zobaczymy czy się uda. Nawet jeśli nie to i tak zestaw ćwiczeń będę miała zawsze pod ręką :) Najgorszy jak to mówią jest pierwszy dzień, później już z górki. Najważniejsze aby nie dopadło nas zwątpienie. Dlatego tak liczę również na mały kop od Was. Mojemu już zapowiedziałam, że jak będę mówiła, że nie dam rady, że dziś przerwa itp, to ma mi przypomnieć, że nie ma zlituj. Na kanapie nie odnajdę wymarzonej figury. A jak mija Wasz dzionek?