Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem szczęśliwa. Moje wszystkie wielkie marzenia już się spełniły - kochająca rodzina, prawdziwi przyjaciele, własny dach nad głową, praca... Jestem żoną, mamą, teologiem... Nigdy nie przywiązywałam wielkiej wagi do mojego wyglądu, ale zawsze robi mi się smutno, gdy chcę się ładnie ubrać, a wyglądam jak kluska i tłuszcz się wylewa z każdej strony... Chcę się tego nadmiaru tłuszczu pozbyć.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10812
Komentarzy: 88
Założony: 3 maja 2013
Ostatni wpis: 21 listopada 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Agadea

kobieta, 38 lat, Tychy

164 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lipca 2014 , Komentarze (2)

Witaj, mój Tłuszczyku. 

Chcę ci zakomunikować, że nadchodzi dla ciebie czas wyprowadzki ode mnie. Wiem, że jest nam razem bardzo dobrze i chętnie byś się we mnie dalej rozwijał. Niestety tak dłużej nie będzie. Możesz już powoli się pakować. 

Długo się przygotowywałam i zbierałam w sobie, żeby w końcu ci to powiedzieć.
Pora ostatecznie się pożegnać. Nie żeby nam było ze sobą źle czy coś... Ale ja tak dłużej nie mogę. Widzę siebie w lustrze i wcale się nie przejmuję swoim wyglądem. Widzę siebie atrakcyjną i dobrze się czuję ze swoim wyglądem. Problem pojawia się kiedy: 

1. staję na wagę i widzę coraz więcej,
2. oglądam nowe ciuchy i nie mieszczę się z żadne iks-elki,
3. widzę siebie na zdjęciach,
4. nie mogę przejść kilometra w butach na obcasie,
bo już mnie nogi bolą i czuję odciski...

Mój Tłuszczyku masz 3 miesiące na opuszczenie mnie. Wykupiłam dietę z treningiem na Vitalii i pomogę ci w wyprowadzce. 

Już nie będę jeść kiedy chcesz, czego chcesz i ile chcesz. Koniec z wydawaniem pieniędzy na szybkie gotowce i masę słodyczy. Nie będzie już podjadania ani zajadania. Od najbliższego poniedziałku będzie już zupełnie inaczej. Możesz się pakować. 

19 lutego 2014 , Komentarze (3)

Dołek, kryzys, załamanie, niechęć, olewka... 
Pożeram jak szarańcza, szczególnie słodycze... 
Nie mam kiedy na fitness pójść. Nawet nie mam ochoty iść. 
Módlcie się za mnie... 
Pora się odbić od dna i nie zaprzepaścić dotychczasowych osiągnięć. 

3 lutego 2014 , Komentarze (1)

Udało się. Byłam dziś na fitness. Waga powoli spada, jest już jakaś piękna dolna granica: 78,0 kg i teraz tylko ją obniżyć lub przez jakiś czas utrzymać, bo jestem zwolenniczką stopniowego odchudzania, ale na trwałe ;) 
Dała nam pani wycisk nieziemski. Trzeba by się umówić na kolejny wycisk. :) Bez ciężkiej pracy nie będzie efektów. 

27 stycznia 2014 , Skomentuj

Jakie to motywujące jak tak co parę dni na wadze jest widoczny ubytek :D Nie mogę się powstrzymać i każde 100 g zaznaczę! Już 2,6 kg w dół! :D Mogło to być o wiele, wiele wcześniej, no ale... Ważne, że teraz są sukcesiki i zapał :D 

26 stycznia 2014 , Skomentuj





Trafiłam dziś na taki oto filmik i oznajmiam, że z jednej filiżanki lub kubka (w zależności od nastroju) kawy dziennie nie zrezygnuję. Do niej tylko trochę mleka 1,5% bo tylko takie kupuję i jeśli cukier to trzcinowy i mniej niż 1 łyżeczka ;) A jeśli coś do kawy, to nie żaden słodycz-kalorycz tylko jakieś samo-zdrowie :) 

22 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Trochę spoczęłam na laurach... 
Ucieszyłam się, że waga pokazała równiutkie 79.0 i na tym koniec. Obowiązki w pracy, obowiązki w domu, brak czasu wyłącznie dla siebie, szybkie jedzenie, niepamięć o ćwiczeniach... Zapuściłam się. Ale nie na długo! Klaudia dała mi kopa 

Otóż Klaudia napisała mi wiadomość na priv i jesteśmy na etapie poznawania się bliżej.  Mamy podobną sytuację wagową / wzrostową oraz podobne problemy z odchudzaniem. Będziemy się wzajemnie motywować na priv, a jak będzie coś ciekawego - napiszę o tym w pamiętniku  

Jutro obmyślę dokładny plan działania - menu i zestawy ćwiczeń, w piątek reset, a od soboty już samo zdrowie. 

Klaudia, pozdrawiam! 

14 stycznia 2014 , Skomentuj

:) Poniedziałek zaczęłam od zaskoczenia, gdy rano, jeszcze trochę zaspana odkryłam nowy rekord - równiutkie 79,0 kg. Aż dwa razy weszłam na wagę aby to potwierdzić. Ostatnio mam dość zajęty czas i dziecko wymaga swojej porcji uwagi ode mnie... i sama jeszcze się od ćwiczeń wymiguję, ale też nie siedzę ciągle w miejscu tylko jakoś te kalorie przepalam. Żeby nie było - ćwiczyłam sumienie w niedzielę. 

Dziś waga pokazywała 79,6, ale to normalne przy wolnym opadaniu wagi, że organizm sprawdza na ile może schudnąć bezpiecznie. Myślę, że stopniowa zmiana nawyków żywieniowych i stylu życia na zdrowszy daje o wiele lepsze efekty niż nagła dieta cud. Zatem małymi krokami z wagą w dół :) 

Drenafastu nie piję wg "przepisu na opakowaniu", ale znacznie mniej. Są dni, kiedy nie piję go wcale, bo się po prostu źle czuję i myślę, że ten specyfik trochę z tym ma związek. 

Tyle dziś... Czas przespać jak najwięcej nocy :) Sen wspomaga odchudzanie ;)

9 stycznia 2014 , Skomentuj

Nadszedł dzień morza czerwonego i wykończenia. Dzieciak dał w nocy popalić, ale nie ma co narzekać. Są tacy co mają dużo gorzej. W pierwszy dzień powodzi między nogami na wadze miałam 80,3 kg więc jestem z siebie dumna, bo zawsze około kilogram mi przybywa w tym czasie. Jest więc szansa, że jak się organizm uspokoi to będę się uśmiechać do wagi szeroko :)

Kłopotliwe dla mnie jest wykombinowanie jakiegoś dobrego, zdrowego posiłku. Zresztą od lat zawsze mam problem co zrobić do jedzenia. Teraz przynajmniej obracam się wśród potraw i produktów zdrowszych. Czasem coś wymyślę fajnego na dzień czy dwa, ale na trzeci dzień katastrofa - i znowu zostaje mi tradycyjna kanapka... Tyle, że z ketchupem, a nie masłem. 

Dzisiaj:
1. Kanapka z salami
2. Kanapka z salami
3. Jabłko + cukierek Kasztanek
4. Parówki drobiowe
5. Kasza jęczmienna z chudym kotletem schabowym i gotowaną czerwoną kapustą. Odrobina sosu do tego.

Tak to u nas jest, że około 16:30 - 18:00 jemy obiadokolację i ten posiłek jest najbardziej konkretny w ciągu dnia. Wynika to z tego, że o tej porze mam czas przygotować ciepły posiłek. Patrząc na moje dzisiejsze menu dietetycy dali by mi po uszach, ale postanowiłam nie rezygnować z tego co lubię, a po prostu zmniejszyć ilości i dodać ruch. Wyeliminuję powoli to co tuczy i to co przeszkadza w utracie wagi. A pisałam już, że cukier biały zastąpiłam trzcinowym? :)

6 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Moja waga drgnęła :) Lubię się ważyć codziennie bo wtedy widzę, czy moje wysiłki przynoszą efekty czy też muszę coś zmienić. Jak zobaczyłam na wadze rano 79,4 kg to dostałam nowy zastrzyk energii i zapału do dalszego dbania o siebie. Efektem były ćwiczenia: porządna rozgrzewka, kardio, brzuch, uda i pośladki. Całość zajęła około 30 minut. Wczoraj do mojej "diety" dołączyłam Drenafast.

4 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Rok rozpoczęłam z wagą 80,2 kg. Skończyło się podjadanie i wchłanianie słodyczy. Tylko dwa tofifi-ki pozwoliłam sobie zjeść. Zrezygnowałam z margaryny i masła na pieczywie. Zresztą z pieczywem też uważam, aby było go mało. Zdecydowanie więcej warzyw jem. I jak już mam na coś smaka to biorę pomarańczę. Nie liczę kalorii, a biorąc pod uwagę, że jeszcze nie mam jakichś specjalnych obowiązków czasowych to też nie umiem jeść o stałych porach... Ale to przede mną :) Ilość posiłków w ciągu dnia póki co jest różna - zależy od tego czy jestem głodna i co zjadłam... Wiadomo, że pewne rzeczy sycą na dłużej. Jeśli jednak czuję się głodna po niedawnym posiłku a za wcześnie na kolejny to piję po prostu wodę. Waga się odwdzięczyła - już drugi dzień z rzędu było 79,8 kg. Niby to są takie wahania jakie utrzymują się u mnie od roku, ale cieszę się, że już jest siódemka z przodu. Muszę dołączyć ćwiczenia. Na razie się wymiguję od tego. Ale wiem, że muszę, więc już niebawem zbiorę się w sobie - stworzę ku temu warunki idealne i - będę ćwiczyć. Jeśli w ciągu najbliższego tygodnia nie zacznę to poproszę o solidny łomot i szturm na ambicje :)

Jak po zdrowym jedzeniu waga spada to motywacja do ćwiczeń rośnie :) Poznałam już propozycje ćwiczeń Ewy Chodakowskiej i Mel B. Mam też w mieście świetną siłownię, gdzie mogłabym chodzić na fitness. Muszę się tylko jakoś zorganizować. I to w ciągu najbliższego tygodnia musi nastąpić :)