Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas na zmiany! Wiem że tym razem dam radę:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26530
Komentarzy: 528
Założony: 7 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MentalnaBlondynka

kobieta, 32 lat,

167 cm, 69.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: I cel: 70 kg - OSIĄGNIĘTY, II cel: 60 kg, III cel: 54 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2013 , Komentarze (3)

Wczoraj dopadł mnie dołek, nie zniknął jeszcze całkowicie ale jest już lepiej przede wszystkim dlatego że odkopałam w szafie spodnie które dostałam od młodszej siostry na nią były za duże a ja z kolei nie mogłam się zapiąć ale schowałam je na "jak schudnę" no i udało się. Zapiełam się i leżą idealnie, żadny tłuszczyk się nie wylewa. Tak więc mam nową parę dżinsów których nie nosiłam od 5 lat bo każde mnie cisneły w sadełko.

Odkopałam też parę którą kupilam w Dublinie i ... są za duże. Albo kupię pasek i trochę w nich pochodzę albo jednak je oddam komuś. Żal mi trochę bo są bardzo niespotykane i sliczne.

No i rzecz numer trzy, przez którą zaczełam odchudzanie w lipcu. Spodenki. Gdy je kupowałam rok temu były odrobinę za małe a pod koniec lipca tego roku zapiełam się w nie z ledwością i tak mnie cisneły w sadło że nie mogłam oddychać, już nie mowiąc o wylewającym się smalcu i tym jak w nich wyglądałam. Dzisiaj są za duże, a na tyłku to już w ogóle masakrycznie wyglądają nawet pasek nie pomoże.

To mnie podbudowało, że jednak moje starania przynoszą efekty. Ale gdzieś tam w głowie czuję się taka zmęczona tym, że dwa miesiące za mną, tak się staram a nadal ten badzioch dumnie kroczy przede mną. Tak wiem, że go nie stracę w dwa miesiące czy trzy ale taka mała depresja mnie dopadła, że po co ja to robię, czemu się tak staram. No wiecie.

Dzisiaj dietka plus ćwiczenia: 1h rowerek stacjonarny, 16 godzina Callaneticsu, Mel B. trening pośladków i trening ABS.


23 września 2013 , Komentarze (5)

Kolejny dzień za mną i chyba nadszedł pierwszy kryzys. Przed odchudzaniem z ciekawości zmierzyłam sobie brzuch na poziomie pępka było coś około 98cm. Dzisiaj po prawie dwóch miesiącach i straconych 7 kilogramach znów zmierzyłam i... no własnie wielka klapa 94cm.

Nie wiem czy ja nie umiem mierzyć czy o co chodzi.

Widzę że brzuch w ogóle nie spadł, wydaje się jeszcze większy bo pupa, biodra i uda zmalały i to znacznie tak samo jak ramiona. Wyglądam strasznie jak ludzik z kasztana!! Kasztan w srodku i zapałki jako ręce i nogi.

Co powinnam zrobić? Trzymam dietę, nie jem smażonego, nie jem pieczywa, slodyczy, gazowanego, serów żółtych, szynki sklepowej, majonezów i innych udziwniaczy.
Codziennie godzinę jeżdżę na rowerze i godzinę ćwiczę Callanetics. Od wczoraj dodałam do zestawu jeszcze Mel B. Trening pośladków i ABS.

Jakoś mi tak smutno.

Jeszcze w domu znowu to samo. "Po co się odchudzasz? Nie jesteś aż taka gruba, popatrz na X ta to dopiero jak wieloryb wygląda, ty przy niej to okruszek.Ona ma gorzej więc nie wydziwiaj."

Całe życie słysze że ktoś ma gorzej, więc trzeba się cieszyć z tego co się ma. I "nie wydziwiać". Nigdy nie usyszałam "WEŹ SIE DO ROBOTY, WSZYSTKO ZALEŻY OD CIEBIE" tylko ciągle "BĘDZIE TAK JAK LOS CHCE!".

Za przeproszeniem chuj mnie obchodzi jak chce los. Schudnąć to nie jest jak z wygraną w totka że prawdopodobieństwo sięga 1 do ileś tam milonów. To prosta matematyka 50/50. Jeśli ruszysz dupę i bedziesz trzymać dietę i ćwiczenia to schudniesz jesli nie to nie schuniesz. PROSTE!

A to ze trzeba w to wlozyc duzo pracy? No coś za coś.

I wcale mnie nie motywuje myśl że ktoś ma gorzej, wręcz przeciwnie współczuję bo wiem jak jest cholernie cięzko żyć w czasach gdzie króluje kult piękna, szczupłego ciała. Chcę schudną by pokazać że można by być inna niż matka która siebie widzi jako okruszka mimo ze ma otyłość, innych grubych jako wieloryby a chudych jako siksy i pindy. Nie chcę się w ten sposób dowartościowywać, nie chcę iść w jej ślady. Mam takiego doła jakoś mnie przytłoczyła myśl że mogę tak skończyć, że zawsze będę gruba i będę mieć milion wymówek.

Zagłuszam te myśli i robię swoje, ale dziś mi tak smutno. Dziś te mysli wzieły górę. Po co ja to robię... dla zdrowia, dla urody, dla siebie, dla pewnosci siebie. Ale nie oszukujmy się robię to też p oto by zgubić ten cholerny brzuch.


Jesli któraś z was tez ma lub miała problem z brzuchem dajcie znać, będę wdzięczna za każdą poradę.

20 września 2013 , Komentarze (11)

Mieszczę się bez problemu w bluzkę w którą ledwo co wchodziłam i która mnie dusiła wręcz.

Mieszczę się w spodnie które na biodrach stawiały opór.
Moje ulubione spodnie spadają mi z tyłka. Kupiłam kurteczkę rozmiar L, a nie jak zawsze XL.
Mój chłopak cały dzień opowiadał mi o tym jak się zmieniłam. Że wyglądam na wyższą, że nogi zgrabniejsze, że pupcia mniejsza, że brzuszek mniejszy.
 Mama zaniemówiła widząc mnie od początku wakacji w końcu ubraną nie w dres, z makijażem, uczesaną. "Gdzie twój brzuch?"- zdziwiła się.
Kolega z liceum nie poznał mnie na poczcie.
Oczy zrobiłymi się większe bo nie zasłaniają je już tak bardzo tłuste policzki.


Czy może być piękniejsza nagroda za odchudzanie, za zmianę odżywiania, za codzienne regularne ćwiczenia?

19 września 2013 , Komentarze (23)

Dzisiaj moje efekty po 12h z Callan. Przez ten czas czyli około 15 dni spadło ze mnie 1,8 kg. Jesli chodzi o cm to nie wiem nie mierzę.
Efekty nie powalają ale moim zdaniem jakieś tam są :)

Proszę o nie komentowanie mojej bielizny :)





Po lewej PRZED po prawej PO.

16 września 2013 , Komentarze (3)

O jak się cieszę że w koncu w domku. Chciałam zostac dłużej bo nawet nie bylo tak źle jak ostatnimi razami ale musielismy wrócić ze względu na uczelnie.
Wpadłam do domu i od razu chwila odpoczynku kolacja i Callanetics 10 godzinka mi mineła :) A później godzina na rowerku niedawno skończyłam szybki prysznic i już leże ledwo żywa w łóżku.

Cieszę się jak cholera że wróciłam bo miałam dość jedzenia 'nie mojego'. Ciesze się na samą myśl o jutrzejszej owsiance i posiłkach co 3 godzinki bo u teściów nie zawsze dało radę z tym poza tym zdarzył się wczoraj wypad ze znajomymi do pizzerii niestety zostałam przegłosowana ale zjadłam tylko dwa małe kawałeczki. Kiedyś to bym całą dużą wcisneła w siebie. Moja ulubiona hawajska o jeeeejku jejku

Jutro muszę stanąć na wadze rano a boję się jak cholera ale kontrola musi być bo bez kontroli to zawsze mi słabo idzie.

Oby było dobrze ! A cheat day'a wrześniowego trzeba będzie sobie odpuścić.

14 września 2013 , Komentarze (5)

O dietę nie pytajcie, teściowa obiecała mi gotować lekko a dostałam dzisiaj zalewajkę którą próbowałam pierwszy raz w zyciu ze skwareczkami i pierożki z mięsem i kapustką polane... skwareczkami. U babci Jeżyki i inne dziwolągi ech... Ale zjadłam w sumie 4 ciasteczka bo już tak nade mną stała że glupio mi było odmawiać 50 raz.
A wieczorem zaczeło się próbowanie naleweczek. Najpierw jego babcia zapragnęła się ze mna napić dwa kieliszki domowego wina. W domu u teściów nalewka cytrynowa, wiśniowa i wino malinowo-śliwkowe. Piłam a na sercu mi było mega cięzko bo nie lubie alkoholu ale tak mnie namawiali no spróbuj sami robilismy ze sie poddałam nie chce wychodzić na taką co to NIE tylko mówi i nic nie chce spróbować bo wiem ze jak ktos u mnie w domu odmawia to jest mi przykro :P


A dzisiaj wieczorem babcia miała lepić pierogi z mięsem na jutro moje ukochane uwielbiam je! ZABIERZCIE MNIE STĄD BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!! Zjem wszystkie :D

Brak mi słów normalnie coś czuje ze te kilka dni będą wyjęte z mojej diety mam nadzieję tylko że waga więcej nie pokaże niż przed przyjazdem.

Dopiero wróciliśmy do domu nie zdązyłam rano zrobić Callan a teraz też idziemy z jego rodzicami posiedziec bo tęsknią za synusiem. Chociaż na spacer mojego ukochanego wyciągnełam bo przecież czuję ze marnuję ten czas. Za te 6 dni to mogłabym spokojnie kilogram schudnąć ;/




13 września 2013 , Komentarze (5)

Wstałam rano i od razu zabrałam się za Callanetics. Jak dobrze wiedzieć że już 9 godzin za mną. Jeszcze troszeczkę i będzie czym się chwalić Ogólnie efekty ćwiczeń już widzę. Koszulka którą kupiłam sobie 2 tygodnie temu i opinała mi brzuch teraz jest luźna a przecież az tak duzo nie schudłam, przecież w ogole mi z brzuchola nie schodziło.

Zresztą M. ciągle mi mówi że te ćwiczenia działają i że on widzi zmianę z godziny na godzinę.

Wg niego:
1) Sylwetka bardziej wyprostowana
2) Uda coraz mniejsze
3) Brzuch jakby wciągnięty
4) Duża poprawa stanu skóry, mówi że jest dużo gładsza
5) Pupka jak marzenie :)

Dużo śmiechu ze mnie domownicy mają bo ostatnio kupiłam spodnie i po praniu niestety trochę się przykurczyły jakieś 2 cm są za krótkie. Wszyscy mi mówią ze to Callanetics mnie tak rozciągnął ze spodnie są teraz za krótkie i żebym uważała bo będę mieć ręce jak goryl

Dziś miałam okazję spróbować ciasta marchewkowego teściowej mojej przyszłej niedoszłej i mówię wam niebo w gębie. Żarłabym ale muszę być twarda i nie dać plamy nie dość ze jestem na wyjeździe gdzie tu każdy we mnie wpycha żarcie to jeszcze takie to żarcie nie w moim stylu np. biały makaron ale nie chce juz za bardzo tutaj wydziwiać bo teściowa wrażliwa jest na tym punkcie ze nawet golabka keczupem nie można polać bo to dla niej obraza jej umiejętności kuchennych. To jem ale malutko a jak mam wybór to wybieram mniej kaloryczne dania. Jakoś przetrwam :)

Najgorsze jutro wizyta u babci a tam zawsze 15 opakowan ciastek i jedz bo jak nie to sama cie nakarmie :D

12 września 2013 , Komentarze (3)

Przykro mi że dzisiaj bez Callan. Bardzo mi przykro ale spedzilam w autobusie 5 godzin w drodze do mojego M. i złapała mnie choroba lokomocyjna i sami rozumiecie nieciekawie

W sumie trochę juz mi przeszło ale nie wiem czy mam siłe czy mi sie w ogole chce, jutro jak wstane po sniadanku sobie powygibuje ciało a dziś juz leze w łózeczku i zdaje relacje.

Wczoraj były urodziny mojej siostry wmusili we mnie kawałeczek Stefanki ale się zasłodziłam jak cholera a zjadłam cieniutki plasterek i od razu usnełam bo glowa mnie rozbolała Jak tylko wróce do domu to idę do przychodni poproszę o zmierzenie cukru i od razu lekarza o wypisanie skierowania na badanie krwi profilaktycznie.

No i właśnie moja teściowa przyszła która zawsze przy mnie mówi o wadze i grubych ludziach dzisiaj mi powiedziała ze schudłam z buzi bardzo i laseczka się robię i nawet nic o grubasach nie mówiła pierwszy sukces haha

A dodatkowo powiem ze dziś zaniosłam CV swoje i powiedzieli że się odezwą, a na sklepie napisane było praca od zaraz więc przypomniały mi sie te wszytskie filmy gdzie "odezwiemy sie" oznaczało "przepraszamy nie dostajesz tej pracy".

Czekam na odzew i cichutko w duchu liczę na to ze sie uda to pozwoli przeprowadzić mi się do Wrocławia na stałe inaczej znów czekają mnie żmudne godziny stania na przystankach i jazdy w zatłoczonych autobusach.

Oj życie...

11 września 2013 , Komentarze (6)

Musze wam coś powiedzieć. Jak zaczynałam się odchudzać jeździłam na rowerze godzinę dziennie i to był mój ruch. Teraz codziennie od 8 dni ćwicze Callanetics a na rowerze jeżdżę dodatkowo mniej więcej co drugi dzień. I waga zaczeła na maksa spadac. Nie wiem czym to jest spowodowane bo w pierwszych dniach Callaneticsu wzrosła o jakiś kilogram, ale mysle ze to mięsnie mi spuchły :D A teraz z dnia na dzień spadki spadki spadki ukochane upragnione spadki ;) Dziś się zwazyłam bo nie wytrzymałam i na wadze 72,8 kg :) CUDOWNIE!

Odpukam w niemalowane żeby nie zapeszyć :)

9 września 2013 , Komentarze (9)

Dzisiaj rano pierwsze co po porannej toalecie to skok na wagę. I prosze bardzo kolejny spadek- ponad kilogram :) Cieszę się bardzo. Mój taki docelowy termin kiedy chciałabym już wyglądać jak bogini to maj. Chyba na początku pamiętnika pisałam że moja starsza siostra wychodzi w maju za mąż no i to będzie jedna z niewielu okazji kiedy cała rodzina spotka się razem w jednym miejscu co się rzadko zdarza od jakiś 10 lat odkąd się rodzinka porozjeżdżała po całym świecie. A ja nie ukrywam chce zeby kazdy zauwazyl zmiany i mnie chwalił a co! Jestem pazerna na komplementy i sie tego nie wstydze

Już ostatnio usłyszałam że chce zrobić przykrość siostrze i wyglądać lepiej od niej. o.O Masakra! Ja jej nie bronię zacząć o siebie dbać i się odchudzić do wesela. Ale też nie mam zamiaru nic ze sobą nie robić albo co gorsza tyć na umór byle być brzydsza i grubsza od niej i żeby jej nie było przykro. M A S A K R A! Mówię wam rodzinka psycholi...

Ale wracając do tego wesela to bardzo mnie to motywuje bo nie chce po raz kolejny patrzec na siebie nagraną na płycie i spalać się ze wstydu że ja tak wyglądam jak maciora jakaś, przy każdym ruchu wszystkie fałdy tłuszczu skaczą i żyją własnym życiem. DOSC TEGO! NIGDY WIĘCEJ!

Muszę mieć stałą motywacje bo to jedyny bodziec który sprawia że ide dalej i trzymam sie zasad racjonalnego zywienia i regularnych ćwiczeń.

Na tym weselu ma być kuzynka mojego przyszłego szwagra która jest Miss jednego z polskich miast. Ja jak Miss może i wyglądać nie będę ale mam tyle czasu że spokojnie mogę o to powalczyć by wyglądać zgrabnie i estetycznie prawda?

Nie chcę się znowu czuć najbrzydsza i najgrubsza dlatego BIORE ŻYCIE W SWOJE RĘCE! I walczę. Głupotą by było nie zacząć teraz. Na co czekać? Na kwiecień a może w ogole na maj, i wtedy w miesiąc czy dwa tygodnie modlić się o utrate prawie 30 kg. Nie dziękuję. Wolę mieć kontrole nad swoimi kilogramami niż czekać na cud!

Ach ja się tak żale ostatnio mam wrażenie, ale taka jest prawda ze to jeden z silniejszych bodźców dzięki którym zaczełam się odchudzać. Kiedy pomyslałam o tym że kupię sobie przepiękną sukienkę w rozmiarze 38 i będę w niej super wyglądać to aż  się uśmiechnełam do swoich myśli. Zapragnełam by stało się to osiągalne i zaczełam pracować nad sobą. Drugi bodziec to pijące ubrania  i on tez byl wazny bo od zawsze kiedy ubrania zaczynaja byc za male ja sie ograniczam i wracam do starej wagi nigdy nie kupuje nowych bo gdybym kupila to bym tyła bardziej ja juz tak mam ze za male ciuchy spod których wylewa sie tłuszcz działają na mnie jak kubeł zimnej wody.

Dzisiaj była 6h z Callan i super uczucie gdy zrobiłam cwiczenia na pośladki i biodra bez mrugnięcia okiem. Te leciutkie machanie nogami już nie robi na mnie wrażenia siedze prosto nie wieszam się na biurku ;) Ale chyba odpuszczę sobie ćwiczenia na miednicę. Dla mnie bezsens totalny a do tego mam całe kolana w siniakach i skóre wzdłuż piszczeli. Mam bardzo wrażliwe ciało i wylewy krwi robią mi się przy praktycznie każdym mocniejszym nacisku. Jstem taka niezdarna ze te cwiczenia na miednicę słabo mi wychodzą.

Już niedługo stuknie 10h a mój chłopak wczoraj gdy robiłam ćwiczenia na nogi te a'la baletnica krzyknął 'O cholera jakie ty masz mięsnie w łydkach" nie zrobiło mi się wcale miło miło ;( a dzisiaj cały dzien gapiłam sie na nie i nie wiem czy to dobrze ze widać tak bardzo mięsień jak stoje na palcach czy źle?