Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od kilka lat mam chorobę stawów, która wywróciła moje życie do góry nogami. Jako nastolatka była otyła, ale sobie z tym poradziłam, niestety do momentu choroby. Dostawałam masę sterydów i to wpłynęło na mnie bardzo źle, przytyłam około 20 kilo i moja samoocena drastycznie spadła. To było bardzo smutne, i nie mogłam się z tym pogodzić. Na szczęście mam wsparcie w najbliżyszch i najgorsze mam już za sobą, a mianowicie kryzys psychiczny. Teraz wiem , że sobie poradzę i znowu będę dobrze się czuć ze sobą, czeka mnie wyboista droga ale dam radę:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1169
Komentarzy: 12
Założony: 16 lutego 2014
Ostatni wpis: 12 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Agnieszka224

kobieta, 40 lat, Gdynia

160 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2016 , Komentarze (2)

Dziś mam urodziny, rano obudziłam w podłym nastroju jakbym miała jakiś kryzys czy coś... ogólnie jak to mówią "załapałam doła', lub bardziej poetycko zmęczyłam się egzystencjalnie. Ogólnie jakoś tak nie za dobrze że dziś czułam, w dodatku uświadomiłam sobie że zasadniczo zrobiłam się starsza a jakoś nie widać różnicy między zeszłym rokiem a dniem dzisiejszym - nadal tkwię w tym samym miejscu i jakoś przestało mi to pasować... moje niepowodzenia zaczęły mnie uwierać i... cholercia skusiłam się:( zjadłam dwa kawałki pysznego ciasta, które sama piekłam na urodziny i szklankę ciepłej deserowej czekolady.... niegrzeczna ja...a najgorsze że w trakcie jedzenia nie miałam wyrzutów sumienia,z premedytacją wchłonęłam to wszystko... no dobra ominęłam obiad, przekąskę i kolację ale i tak teraz czuję się podle... czuję że zawiodłam sama siebie bo przecież wiedziałam co robię, ehhh. Postanowiłam że jutro w ramach zadośćuczynienia zrobię sobie dodatkowy trening, może jakoś poprawi mi to humorek hehe a tak lecę spać bo dzisiejszy dzień mnie wykończył , a jak wskazuje metryczka nie robię się już młodsza heheh

3 marca 2016 , Komentarze (4)

Cóż zaczyna być ciekawie, czuję jakbym miałam odrobinkę więcej energii niż zwykle, w sumie dopiero zaczęłam dietę i cudów się nie spodziewałam ale widać organizm zaczyna pozytywnie reagować. Nie jestem śpiąca, a najlepsze że codziennie chodzę na kilkukilometrowe spacerki (nie licząc chwil kiedy nie mogę z innych zdrowotnych powodów). Razem z przyjaciółką chodzę na kije i w dodatku "zaraziłyśmy" ruchem kolejna osobę:) Kije są super, można śmigać i to dość szybko, a wcale się tego tak nie czuje, oczywiście po kilku kilometrach czuje się ruch ale to bardzo pozytywne uczucie i w dodatku ciągle chce się więcej:) także zdrowo jem i mam ruch - teraz tylko czekać na efekty...oczywiście wiem że na wszystko potrzeba czasu i bywa tak że ciało się buntuje ale nie zamierzam się tym zrażać:) Będziemy walczyć:)

27 lutego 2016 , Skomentuj

dziś obudziłam się z takim dziwnym odczuciem..w sumie dawno zapomnianym przez moje ciało...otóż zaznałam zakwasów hehe przypomniałam sobie w istnieniu grup mięśni o których już dawno zapomniałam i poznałam takie , o których istnieniu nawet nie wiedziałam ehheh ale spokojnie wstałam porozciągałam się i potem jakoś to poszło. Ogólnie wczorajszy trening przypadł mi do gustu, nie był zbyt trudny, ale też wymagał ode mnie sporego zaangażowania, tylko bieg mnie wykańczał hehe ale coś musi:) pewne za jakiś czas nie będę tego tak odczuwała, bo wczoraj to prawie chciałam prosić o tlen ehhe za to dzisiaj wyszłam na umówione kijki z przyjaciółką i jestem przeszczęśliwa z tego powodu. Obie mamy swoje cele i obie lubimy robić coś w grupie bo razem raźniej i w myśl tej zasady nasi mężczyźni dali nam błogosławieństwo abyśmy mogły - i tu będą ich słowa - "zgubić dupę". Także śmigałyśmy póki co skromnie bo tylko godzinkę ale obie wróciłyśmy naładowane endorfinkami i już umówiłyśmy się na kolejne wyjście:) dzisiejszy dzień uważam za udany. I z tym pozytywnym akcentem idę pod prysznic a potem spać bo czuję że zasnę w kilka sekund:) Buziaczki wszystkim:)

26 lutego 2016 , Skomentuj

Ten tydzień nie był dla mnie łaskawy, a jeszcze się nie skończył więc wszystko jeszcze przede mną..ale póki co dostałam kilka kopów, nie dostałam pracy po raz kolejny moja aplikacja poszła do kosza... po rozmowie już wiem że to stanowisko nie będzie dla mnie...mam wrażenie że jak nie ma się pleców to można się tylko wkurzać że jest jak jest i trzeba walczyć dalej. Dlatego nie poddaję się i rozsyłam spam gdzie się tylko da (czyli moje aplikacje na różne stanowiska), staram się myśleć pozytywnie, choć ciężko tak myśleć skoro usłyszałam ze nie dostałam się na staż bo kierowniczka uznała że jestem zbyt pewna siebie i zdominuję biuro...najgorsze że dowiedziałam się o tym przypadkiem, mnie puszczono ściemę typu nie mamy funduszy...no cóż widać ludzie czują się przy mnie zagrożenie o swoje stołki....a nie potrzebnie bo tamtego bałaganu za nic nie chciała bym przejąc, wolała bym móc normalnie tam pracować...ale widać jak ktoś wykazuje chęci do pracy to źle... także jak widać jest wesoło. Na szczęście są też miłe aspekty życia, takie jak mój najdroższy Misiu, dzięki któremu chce mi się rano wstać z łóżka, przyjaciółka która wyciąga mnie na wieczorne spacery a jutro idziemy na kijki, no i ćwiczenia które mimo ze mnie dziś wykończyły to były super i teraz czuję efekt eheh czuję mięśnie o których istnieniu już dawno zapomniałam lub o których istnieniu nie wiedziałam hehe no rozpoczęłam dietę , której dania są obłędne, a Misiu się śmieje i mówi ze z takimi daniami to nawet nie poczuję że jestem na diecie:) także zobaczymy co będzie dalej, póki co idę spać bo po dzisiejszym treningu i 5 kilometrowym spacerze marzę o podusi:)

23 lutego 2016 , Komentarze (3)

No i wracam...może tym razem się uda...w zeszłym roku szło całkiem nieźle ale w pewnym momencie przestałam chudnąć a za chwilę zaczęłam znowu tyć:((( powód - otóż nowe leki które uniemożliwiały mi normalną przemianę materii. Koszmar trwał do listopada kiedy to zaczęłam czuć się okropnie i puchnąć, wtedy to odstawiłam leki i zaczęłam się po nich oczyszczać...w styczniu tego roku zaczęłam zrzucać to co przytyłam w poprzednich miesiącach, ale teraz waga się zatrzymała więc potrzebuję pomocy... trzeba znów zakasać rękawy i wrócić do super smacznej diety:)

20 października 2014 , Skomentuj

Wczoraj minął tydzień odkąd przeszłam na dietę i jestem bardzo mile zaskoczona, dieta jest przepyszna, łatwo w przyrządzaniu no i nie jestem głodna - a tego bałam się chyba najbardziej. Noo i co bardzo miłe to waga faktycznie spada, byłam zaskoczona że tak jest, ale teraz wiem że jednak zdrowe odżywianie przynosi efekty:) Także teraz działam dalej i zaczynam drugi tydzień smacznie dopasowanej diety:)

11 października 2014 , Komentarze (1)

  No cóż i znowu nie tak jak miało być. Doznałam kontuzji i ledwo chodziłam przez ostatni miesiąc i co? i 4 kilo w górę...sama jestem sobie winna, wiem to bo powinnam inaczej jeść,a jadłam tak jak zawsze i wyniki już są. Jestem zła na samą siebie!! Ale nie porzucam nadziei gdyż od poniedziałku zaczynam nową, lepszą dietę bo poukładana przez odpowiednie osoby:) plus ćwiczenia  Ewcią Chodakowską i będzie dobrze hehe oczywiście mogę ćwiczyć trzy dni w tygodniu ze względu na stan choroby, ale zawsze to o trzy razy więcej niż normalnie:) Także jestem dobrej myśli, następne warzenie jakoś za tydzień więc zobaczę jakie i czy będą efekty, no i zaraz się pochwalę:)

12 września 2014 , Skomentuj

Ostatnio byłam tutaj w lutym, potem masa zajęć..dostałam pracę, szkolenia pracownicze a potem masakra...padło mi zdrowie, znowu!! taki skutek uboczny leków na RZS, co prawda na stawy działają poprawnie ale na resztę już nie do końca. Ehh straciłam pracę, załamałam się troszkę i tak mi czas zleciał...ale już jest lepiej, skutki uboczne ustąpiły, a przynajmniej są dużo łagodniejsze, co prawda jestem bezrobotna ale to nic, bo sobie poradzę:) z tym że z wagą nadal jest źle...po sterydach ta waga zrobiła się paskudna, ale od kiedy zaczęłam brać nowy lek ta tkanka, którą większość odbiera jako tłuszcz, zaczęła zmieniać konsystencję. Teraz już nie jest grutkowato-galaretowata, ale zaczyna być bardzie miękka hehe także może teraz będzie mi łatwiej to spalić:) niestety prawda jest taka , że zaczynam z dużą nadwagą, ale co poradzić tak też bywa hehe

23 lutego 2014 , Skomentuj

  Trochę mnie nie było, cóż bez neta jak bez ręki ehhe mimo wszystko staram się stsować do swoich zaleceń i nawet kilogram mi zszedł hehe wiem to nie jest szał, to tylko kilogram, ale z drugiej strony to aż kilogram noi w ogóle super ,że coś tam się rusza. Ostatnio prawie do wszystkiego dodaje kiełki, które jak wspominałam wcześniej sama hoduję, no staram się jeść wolno i dokładnie wszystko gryzę...poza tym po kilku koniecznych wizytach u specjalistów wiem już co mi wolno robić, a czego absolutnie nie. Także śmigam sobie z kijami i mam cudne zakwasy ehhe poza tym chodzę na jogę i ćwiczę w domu na piłce, także na początek to musi mi wystarczyć, no plus spacery które zawsze lubiłam:) możliwe że niedługo będę mogła również korzystać z basenu więc jak dla mnie bajka:)

16 lutego 2014 , Skomentuj

 Tak jest połowa lutego, a ja tu plotę o żniwach hehe Ale mam usprawiedliwienie, otóż w prezencie na walentynki dostałam urządzenie do chodowli kiełków:) składa się z trzech plastikowych szalek o średnicy 20 cm i pojemnika na nadmiar wody. Proste w obsłudze jak koncepcja cepa eheh wysiewasz kiełki, zalewasz wodą, nadmiar spływa do pojemnika, czynność powtarzać dwa razy dziennie przez kilka dni, aż kiełki będą dojrzałe:) zabawa przednia, patrzeć jak coś rośnie. A dziś zebrałam pierwsze plony ehhe kiełki fasolki mung, lucerny i rzodkiewki, wszystko pyszne soczyste i własne :) Także nie muszę już kupować gotowych kiełków ze sklepu, mam kiełkowe pole ehhe Mama dodała dziś mung do pieczarek i smakowało świetnie, także polecam:)