Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiająca jeść i gotować, kochająca imprezy i podróże, będąca wiecznie na diecie zwykła dziewczyna :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3661
Komentarzy: 78
Założony: 6 listopada 2013
Ostatni wpis: 9 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrandeSiasia

kobieta, 36 lat, Szczecin

178 cm, 71.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 grudnia 2013 , Komentarze (4)

...przeklęta waga. Wymarzyłam sobie że na Święta będę ważyć 71kg. I na marzeniach musi się skończyć :) Nie da rady. Przez dwa ostatnie tygodnie schudłam tylko 1kg. Ale dobre i tyle, ważne że nie poszło w drugą stronę. Moja wina, bo grzeszyłam, bo nie piłam wody, nie ćwiczyłam dlatego kończę ten temat, nie będę marudzić.

Jeny, już za tydzień Święta. Jak ten czas szybko leci. Mam zlecenie upieczenia 3 ciast  Ogólnie na Wigilię idę do ciotki (rodzice mieszkają koło Rzeszowa) także nie muszę szykować niewiadomo jakiego żarcia, na szczęście wszystko zrobimy wspólnie z ciotką i kuzynką także nie będę miała za wiele roboty.

Dwa dni temu kupiłam sobie kieckę na Sylwka, założyłam dziś temat na głównej żeby poznać opinię innych bo sama nie jestem do końca przekonana czy dobrze w niej wyglądam, jest trochę krótka. W sumie spotkałam się z pozytywnymi opiniami. Tu też wrzucam zdjęcie...

 

10 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Ostatnio trochę zaniedbałam mój pamiętnik, jakoś brakowało mi weny i chęci na pisanie. Ta pogoda też człowiekowi odbiera chęci do czegokolwiek... No tak, najlepiej zwalić na pogodę. Wczoraj minęły dwa miesiące odkąd jestem na diecie. Jutro mam ważenie, oby chociaż było ten kg mniej (ostatnio ważyłam się dwa tygodnie temu). Dziś bardzo się ucieszyłam, niemal nie podskoczyłam do sufitu. Przeglądałam ciuchy w szafie i wygrzebałam dżinsy, które kupiłam w lumpie jakoś w maju tego roku. Jak je kupowałam, były można powiedzieć "na styk", później wakacje, przytyło się tu i ówdzie no i o spodniach mogłam sobie tylko pomarzyć, nie wcisnęłam ich na dupsko. Pomyślałam sobie, a nie oddaje ich, może kiedyś do nich schudnę. No i dziś mi wpadły w ręce. Chwilę wahałam się, czy przymierzyć czy nie. Ale mówię no co ja głupia jestem, ubieram. Nie wierzyłam. Weszły bez problemu i mało tego - są luźne. Z tego szczęścia poszłam ćwiczyć

Ogólnie przez ostatnich kilka dni trochę sobie pofolgowałam ze słodyczami, no co ja poradzę. Ćwiczeń nie nadużywałam  Dziś poćwiczyłam sobie na xboxie i chyba przy tym zostanę, całkiem spoko ćwiczenia. Jakiś rok temu zakupiłam sobie grę fitness i tak sobie leżała i czekała aż ją odpalę. Ja to w ogóle mam słomiany zapał jeżeli chodzi o ćwiczenia, sprzętów w domu co nie miara tylko ćwiczyć nie ma komu... Trza to zmienić!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      

4 grudnia 2013 , Komentarze (9)

Dziś rano stanęłam na wagę i w końcu ubyło mi 10kg. Jeszcze 8 i będę najszczęśliwsza na świecie. Tak w sumie to nie czuję po sobie że schudłam 10kg. Tak na dobrą sprawę to przecież całkiem sporo. Jakaś tam zmiana jest, nie powiem że nie, ale bez efektu wooooooow. Nadal mam na brzuchu oponę niczym od John Deera

No ale sama jestem sobie winna - trzeba było napierdzielać brzuszki codziennie.

Dziś zjadłam:

Śniadanie- serek grani (70g), ogórek świeży (95g), kromka chleba ciemnego, jabłko

Obiad- zupa na bazie piersi z kurczaka z kalafiorem

Kolacja- za pół h zjem 2 jajka w formie jajecznicy z cebulką szalotką i pieczarkami, kromka chleba z masłem własnej produkcji

 

2 grudnia 2013 , Komentarze (6)

Dziś mija 57 dzień mojej diety. Można? Można! Dla niejednej z Was może wydać się to takie -pfff, co to jest 57 dni. Ale dla mnie to mega osiągnięcie. Zeszły tydzień poszedł nawet lekko, starałam się ćwiczyć przynajmniej co drugi dzień z Mel B i Tiffany. Z grzechów jedzeniowych nie ukrywam, kilka było. Niestety. Szczególnie w sobotę i w niedzielę.

Jutro śmigam na basen. Muszę zacząć organizować jakoś swój czas, żeby nie siedzieć ciągle w domu tylko właśnie gdzieś wychodzić. Inaczej nieustannie myślę o jedzeniu. Na początku diety było super, nie czułam głodu, spokojnie dotrzymywałam do kolejnego posiłku. Teraz jest trochę gorzej - po prostu często chodzę głodna i nie mogę doczekać się kiedy w końcu zjem. Trzeba to przetrwać. Waga stoi nadal w miejscu. Kiedy ruszy? Chociaż maciupki kilogramik...  Muszę więcej ćwiczyć. Platforma wibracyjna i orbitrek tylko zbierają kurz. Szkoda że na basen mam aż 40km, gdybym miała pod nosem bywałabym na nim bardzo często bo kocham pływać. Wogóle to bardzo dziwię się sobie że zdecydowałam się tam jutro jechać. Gdzie ja na basen? Z takim brzucholem? Ale kupię sobie strój jednoczęściowy, pojadę z rana, pewnie będzie mało ludzi  Postanowiłam z moim J, że będziemy jeździć dwa razy w tygodniu. Dobre i to.

Moje dzisiejsze menu:

Śniadanie – 70g serka koziego posmarowany na 2 kromkach chleba żytniego pełnoziarnistego oraz warzywa 95g (ogórek, kełki rzodkiewki), jabłko 

Obiad – 120 g grillowanej piersi z kurczaka + 125g colesława 

Kolacja- 70g sera mozarella i 135g cukinii (zapieczone w piekarniku) + 1 jabłko

 

 

25 listopada 2013 , Komentarze (4)

Dopada mnie kryzys! Waga stoi w miejscu. Ciągle mam ochotę coś zjeść. Grzeszę. K....! Z Każdej strony jakieś pokusy. Momentami mam ochotę to wszystko rzucić i się nażreć. A tak mi już dobrze szło. Wiem że ten zastój na wadze to normalna sprawa, to minie. Od jutra mam nowy jadłospis, muszę wziąć się w garść. Do świąt chce jeszcze zrzucić chociaż z 3 kilo. Zapominam o piciu wody. Właśnie przed chwilą zjadłam sałatkę krewetkową ociekającą majonezem  Co ja odpier......! Przepraszam że bluźnię, ale nie mam już słów do siebie. Muszę się palnąć w łeb, przecież już najgorsze za mną. Osiągnęłam już bardzo wiele, nie mogę tego zaprzepaścić. Myślę o jedzeniu, bo nie mam żadnego zajęcia, nie pracuję, nie mam czym zająć myśli i dzieje się tak jak się dzieje. Chciałabym gdzieś wyjechać, jak najdalej stąd.

Dobra, nie ma co się nad sobą użalać, chociaż musiałam to napisać, jest mi teraz trochę lżej. Nie ma to tamto, od jutra żadnych odstępstw od diety, żadnych słodyczy. Do świąt będzie na wadze 71kg.

22 listopada 2013 , Komentarze (5)

I bardzo dobrze! W końcu ruszyłam cztery litery i od 3 dni ćwiczę Mel B trening brzucha i Tiffany boczki. Ledwo chodzę  Jak wyleczę kolano to dorzucę jeszcze trening nóg i pośladków. Waga jak zaczarowana stoi w miejscu. No ale taka kolej rzeczy- szybki początek później zastój i już do końca ślimaczym tempem. Ale ja mam czas, do wakacji jeszcze kawał drogi. Nie ukrywam, ale do Sylwestra chciałabym zrzucić jeszcze z 3kg, zobaczymy czy się uda.

Moje dzisiejsze menu:

Śniadanie

 Obiad

Kolacja

21 listopada 2013 , Komentarze (16)

Aaaaaaaaa co mi tam, miałam nie wrzucać zdjęć ale jednak Wam pokażę mój mały sukces. Szału nie ma ale chyba coś tam widać.... Ale ja miałam wielki bęben, masakra. Tu jest prawie 9 kg różnicy.

20 listopada 2013 , Komentarze (6)

Schudłam już 9kg, czyli połowa drogi za mną. Jestem przeszczęśliwa! Ogólnie to wczoraj byłam lekko podłamana bo stanęłam przed lustrem i mówię do swojego J że nie widzę u siebie żadnych rezultatów wizualnych, na co on parsknął śmiechem i odpowiedział mi że durna jestem bo widać. Przypomniało mi się, że przecież mam zdjęcia w bieliźnie, które zrobił mi parę dni przed rozpoczęciem diety (czyli 6 tyg temu). Poprosiłam go aby zrobił mi aktualne (czyli wczoraj). Zestawiłam je ze sobą i ................. O KUR......, na prawdę widać! Może nie ma mega powalającej zmiany ale serio widać. Następne zdjęcie zrobię dopiero gdy osiągnę cel, czyli za 9kg

 

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 75g szynki, 95g warzyw (sałata lodowa, pomidor) polane łyżką oleju lnianego, kromka chleba pełnoziarnistego + jabłko

Obiad:

 

Kolacja: będzie sałatka z kapustą pekińską i ogórkiem (125g) + fasola czerwona z puszki 85g

 

18 listopada 2013 , Skomentuj

No i dupa. Dziś poniedziałek, miałam się wziąć za ćwiczenia, ale nie ma opcji. W sobotę byłam na 18tce, popiłam, ale prawie nic nie jadłam. Stłukłam sobie kolano ( mały wypadek ;) ) no i nie dam rady ćwiczyć, boli jak cholera. Zawsze coś! W dodatku wczoraj miałam chęć zjeść konia z kopytami, no i stało się, była pizza, coś słodkiego, makaron.... Masakra. Miałam chwilę słabości i już, nie będę się za to obwiniać.Od dziś już wszystko wraca do normy. Muszę udać się do swojej dietetyczki żeby zmieniła mi jadłospis, bo tym już rzygam.

Dzisiejsze menu:
Śniadanie: 1 jajko ugotowane na twardo, 2 grillowane pieczarki, pół pomidora polane łyżką oleju lnianego, 1 kromka chleba pełnoziarnistego + 1 jabłko
Obiad: będzie ryba z pieca , 125g szpinaku, pół pomelo
Kolacja: będzie sałatka z soczewicy z kapustą pekińską, cebulką i ogórkiem + dwie kromeczki pieczywa Wasa


15 listopada 2013 , Komentarze (2)

... czyli wstałam rano, zjadłam śniadanie, zapaliłam fajkę, ogarnęłam bajzel w kuchni, odpaliłam tv i kompa i tak siedzę. Zamiast ćwiczyć! Durna bździągwa.
Wczoraj byłam kończyć tatuaż, zniosłam ten ból lepiej niż za pierwszym razem, ale NIGDY WIĘCEJ. Modlę się żeby mi do głowy kiedys nie przyszło że chcę następny tatuaż. Tylko kurde, to jest bardzo zaraźliwe, z czasem chce się więcej i więcej...
Bardzo lubię kosmetyki, szczególnie te kolorowe i muszę się pochwalić swoją nową paletką cieni (chociaż tematyka tego pamiętnika miała dotyczyć odchudzania), mogę powiedzieć że wizualnie jestem zadowolona, chociaż zobaczymy jak to będzie w praktyce. Tylko kurde tak rzadko teraz wychodzę gdzieś "do ludzi" że nie wiem kiedy ją wypróbuję... Aaaaaa, jutro przecie idę na 18-tkę.

Moje dzisiejsze menu:
Śniadanie: 75g szynki gotowanej, warzywa razem 95g (ogórek i pomidor) polane olejem lnianym, kromka chleba pełnoziarnistego + jabłko
Obiad: 135g boczniaków ostrygowatych, 130g warzyw( marchewka, kalafior) polane łyżką oleju lnianego + 160g kiwi
Na kolację będzie: sałatka z jajek i warzyw - 2 ugotowane jajka i 135g warzyw ( brukselka, bakłażan), 2 kromeczki  pieczywa Wasa