Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Parę słów o podejściu do odchudzania: Nie traktuję tego jako "diety" szeroko rozumianej, nie zamierzam tu być na jakiś czas, te zmiany które teraz wprowadzam nie są kaprysami na czas aż schudnę to 5-10 kg... Zamierzam wprowadzić zdrowe odżywianie i ćwiczenia na stałe do mojego życia... i nie katować organizmu żadnymi dietami... dlaczego? Bo zdaje sobie sprawę że to moja wina że mój organizm tak wygląda... że nie kto inny jak ja w niego wpychał jedzenie chociaż nie chciał... więc teraz nie chcę znowu się nad nim pastwić. Zamierzam znaleźć równowagę i pogodzić się z moim ciałem. Nie będę narzekać na siebie... (co niestety w wielu pamiętnikach gości ;c ) nie będę oskarżać mojego ciała o to że jest brzydkie... Ja zawiniłam i jestem mu dłużna naprawę stanu rzeczy.... i nie chodzi mi o względy estetyczne.. pfi ! Chodzi mi o zdrowie.... O dobre samopoczucie... Żeby i mojemu ciałku dobrze się ze mną żyło.. Dość terroru i wyimaginowanych zachcianek =)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31664
Komentarzy: 919
Założony: 9 marca 2014
Ostatni wpis: 18 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CzekoladowaSilje

kobieta, 32 lat,

164 cm, 67.70 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Być zdrowa i piękna ^.^

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2014 , Komentarze (10)

I nastał dziś 23 diety.... spadek jest dość spory, jeśli mam być szczera za duży i to mnie dość martwi. Ponieważ mimo tego że dostałam okres (wtedy zawsze nabieram wody i mam jakieś 2kg na +) i że ćwiczę masę mięśniową to przez te 3 tygodnie z hakiem schudłam 7 kg... (wczoraj się ważyłam i było 71kg)...  wiem że powinnam się cieszyć ale... tym razem po wielu dietach do tej podchodzę całkiem inaczej.... jako styl życia, jako coś na zawsze i coś emm bardziej racjonalnego niż zazwyczaj xD 

Jeśli zaś rozchodzi się o śniadanko to zaszalałam! Otóż kiedy narzeczony o 5 wstawał do pracy to uruchomiła się fabryka... zrobiłam mu 5 bułek i jajka no i wcisnęłam jabłuszko .... Jego także staram się nawracać na zdrowsze odżywianie, chociaż jak to uparty mężczyzna gustujący  w fast-foodach o diecie myśleć nie chce więc sama muszę małymi kroczkami go przestawiać... czyli bułeczki pełnoziarniste (niektórych przerazi ilość ale pracuje od 6 do 18... więc to nie jest jakaś ogromna liczba jak na cały dzień... tj. po powrocie obiad dostaje, żeby nie było! Ps. wczoraj zrobiłam zapiekankę warzywną ale zamiast kotletów sojowych było mięsko z piersi kurczaka i trochę makaronu.. ale przyznam ze także bardzo dobre ;] ), do tego oczywiście białe serki i warzywa na kanapkach ;). No ale miało być o mnie xd no więc szykując zjadłam jabłko... jakoś po 5 rano niby byłam głodna ale na nic większego.... potem usiadłam sobie przed komputerem i wypiłam zieloną kawę... aż koło 7 odczułam głód... no to schodzę do kuchni i co by tu zrobić... no dobra wiem ! Chlebek orkiszowy w końcu trochę wczoraj za niego dałam ... (prawie 5 zł za 5 skibek hmmm ... z deczka przez nieuwagę...) no więc uszykowałam:

2 skibki chleba orkiszowego (jedna miała z 40 g... to tak liczę 250 kcal -  nie używam masła)

do tego biały serek z Piątnicy ze szczypiorkiem + pół pomidorka pokroiłam w plastereczki +zielone oliwki...

Ale jak by tu tak na sucho... więc przyrządziłam sobie koktajl... mały banan + mleko 2% + pół miarki protein + cynamon (niebo w gębie!)...

No to teraz nic tylko odczekać po jedzeniu i jechana do ćwiczeń xD


A na obiad planuję ugotować brokuł do tego ciemny makaron i .... biały serek granulowany + curry+ jakieś pesteczki podprażone na patelni bez tłuszczu... może słonecznik?... jakoś nie mam dzisiaj ochoty na gotowanie... więc coś na szybko ;p 


Miłego dnia ;***

21 marca 2014 , Komentarze (25)

Cóz za przepiękny dzień! Oh i ah wymarzony na pierwszy dzień wiosny :) Oczywiście spacerek już był ^.^ Teraz sobie siedzę i piję czerwoną herbatkę po obiadku. Generalnie wczoraj trafiłam na wspaniałego bloga z przepisami <3 po prostu idealny dla mnie... odskocznia od kanapek za którymi nie przepadam...i robię je w ostateczności chociaż wtedy przypominają objazdowy ogródek tyle warzyw tam zawsze nakładę ;p Tak mi się spodobał ze od razu postanowiłam wypróbować przepis ;D Myslę ze mogę wam go podać, bo właściwie tylko idea została podobna... bo dość mocno go zmodyfikowałam ;p 

Tak więc:

-wzięłam pół opakowania kotlecików sojowych firmy Sante (uwielbiam te firmę zarówno kotleciki jak i otręby tylko od nich kupuję xD), zagotowałam w czajniku wodę.. zalałam kotleciki wrzątkiem idorzuciłam kostkę rosołową... odstawiłam na emm.. z 15 minut xD

- kupiłam w biedronce ich mrożonkę z mixem warzyw podgotowałam z 5 minut 

- wzięłam Activię dodałam do niej, jedno jajko, curry, świeżutkiego koperku (rośnie sobie u mnie na parapecie xd )

- potem wzięłam naczynie żaroodporne czy jak to tam się zwie... ułożyłam kotleciki na spodzie... na nich warzywa i polałam sosem

- wstawiłam do rozgrzanego piekarnika na 180*C, a co do czasu to pisało żeby 25 minut to potrzymać, ale ja mam z termoobiegiem i tak jak zajrzałam po ok 20 minutach to stwierdziłam że dobre do wyjęcia... ;D


I wiecie co... było wspaniałe! ;D Całego nie dałam rady zjeść, ale to nic... będzie na kolacyjkę ^.^

Oh! A kiedy byłam na spacerku to zajrzałam do herbaciarni ... i tam kupiłam sobie zielonej herbatki z truskawkami i .... na ostro ;D jestem ciekawa jak smakuje... zrobię sobie pod wieczór <3 ale już nie mogę się doczekać, bo pachnie naprawdę cudownie!

19 marca 2014 , Komentarze (3)

Nie ma co... ostatnio poznaję nowe smaki ;p wczoraj napój proteinowy... a dzisiaj postanowiłam spróbować kwasu chlebowego... jednak tutaj mocno się zawiodłam.. smakuje trochę jak za słodka cola... czy coś w ten deseń... wielką fanką nie zostanę... 

Na siłowni dzisiaj typowy trening anareobowy... głównie na nogi... niezły wycisk nie jest zły .. chociaż oprócz TRX-a głównie były tylko maszyny... jakoś kreatywność mnie dziś opuściła, ale i tak było wspaniale jak zawsze ^.^ 

Generalnie to dzisiaj za wiele siły nie mam... właśnie wróciłam z uczelni.... więc pewnie kąpiel i do końca Internet... czy. vitalia xD mało miałam czasu aby spenetrować jej wszystkie zakamarki, więc dlaczego by nie zrobić tego dziś? Do nauki na szczęście nic nie ma... no dobra mogła bym pisać licencjat, ale obawiam się że dzisiaj nic bym sensownego nie spłodziła... tak więc czas na odpoczynek! ;D


18 marca 2014 , Komentarze (1)

Generalnie dopiero 18 dzień, a ja już się czuję jak bym od zawsze się tak odżywiała i ćwiczyła.. to zabawne jak szybko się człowiek potrafi przystosować ;p Dzisiaj spełniłam swoje malućkie marzenie, którym było od niedawna spróbowanie napoju proteinowego ;D Możecie się śmiać,a  jak! Ale tyle wokół się o nich mówi, tyle osób na siłowni się nimi zabija.. że aż mnie ciekawość od środka zżerała ! No i tadam! ;D Kupiłam sobie w fitness klubie do którego uczeszczam saszetkę z jedną porcją - więcej nie chciałam kupować, bo w sumie chodziło tylko o spróbowanie... a nie zaraz na początek długotrwałego stosowania... a jak bym już kupiła taka torbę za 40+ zł...to by mi było szkoda odstawić w kąt... ;p  Tak wam powiem, tyłka nie urywa... ale jest całkiem całkiem dobre... no dobra! Mój gust xD Lubię mleczne ciapki ;x Jak by mi ktoś powiedział od dzisiaj jedz same kaszki manna a nie utyjesz to wpieprzała bym całymi dniami xD W ogóle to zrobiłam sobie listę moich ulubionych produktów.. obok których nie potrafię przejść obojętnie :

1. CZEKOLADA (zwłaszcza mleczna)

2. Kokosanki

3. Kaszka manna

4. ciasteczka 

I reszta może nie istnieć xP

16 marca 2014 , Komentarze (7)

Jak na razie dzielnie się trzymam - chociaż może z dzielnością to wiele wspólnego nie ma .. w końcu żadnych pokus na horyzoncie- wczoraj byłam na siłowni robić brzuch i ręce .. i tak z ciekawości weszłam na wagę, która pokazała równe 72 kg. Wiecie co.. trochę mi się żal, żal swojej głupoty... od 1 września przechodziłam dokładnie to samo... wytrwałam do gwiazdki (osiągnęłam 63 kg) i co? I obżarstwo + lenistwo i znowu od nowa... ohh a miałam już taką dobra kondycję ... jak sobie przypomnę jak migałam po siłowni (a teraz to zadyszka + o wiele mniej siły) to aż mam ochotę włożyć pokutny wór i się bić -.- 

Dzisiaj wypróbowałam nowy sposób - nowy oczywiście dla mnie- robienia otrębów owsianych... do tej pory albo zalewałam je wrzątkiem czekałam aż napęcznieją dodawałam jogurtu cynamonu i jakiś orzeszków bądź owoców (najczęsciej goja, lub suszona żurawina...) albo też do garnka wlewałam mleko, dodawałam płatków czekałam aż będzie gotowe, dosypywałam cynamonu no i jakiś bakali... A dzisiaj, postanowiłam że zrobię inaczej - natchniona blogiem innej vitalijki... zmiksowałam ugotowane w mleku otręby z bananem (+ oczywiście mój ukochany cynamon) i powstał mi przepyszny koktajl <3 I chyba ten sposób przypadł mi bardziej do gustu.. co prawda wtedy mi b. smakowały te otręby.. ale wiecie jak to jest, jak coś smakuje, ale spróbuje się czegoś lepszego ^.-



13 marca 2014 , Komentarze (5)

Dzień należy do jak najbardziej udanych... rano wypiłam zieloną kawkę i zabrałam się za sprzątanie... jak już wszystko lśniło to udałam się na zumbe, a potem na siłownia brzuch i nogi się robiły ^.^ niestety po moim raju(siłowni <3) musiałam także zawitać na uczelnię...  chociaż generalnie muszę przyznać iż dzisiejsze zajęcia były dość luźno poprowadzone więc nawet nie zauważyłam kiedy minęły te 3h ;p

Oh... ostatnio się zastanawiałam czy nie zmienić kierunku studiów ... co prawda te na których jestem bardzo mi się podobają... Ale od pewnego czasu mam takie małe marzenie aby zacząć naukę na awf'ie ... albo wybiorę się tam na drugi kierunek... o jejciu jej.. bo to jest tak ze na siłowni czuję się lepiej niżeli w domu.. mogła bym tam spędzić większość dnia (z przerwą na spacer, w tak cudnej pogodzie! xd )

Jutro niestety muszę sobie zrobić rest... niemniej w miejsce siłowni wskakuje długi spacer ;] trzeba trochę promieni nałapać, po tej szarej zimie..

Z jedzeniem nie ma problemów... chociaż tak jak sobie zrobiłam lste co dzisiaj zjadłam(mam do tego specjalny zeszyt..) to chyba za mało warzyw dzisiaj było ;/ no ale... jutro postaram się aby było lepiej ^.^ 



13 marca 2014 , Komentarze (2)

Niby dopiero 13-ty dzień jestem na diecie i spadek wagowy wolniejszy po pierwszym wielkim bum w pierwszym tygodniu... ale z radością już widzę w lustrze niebanalne różnice ;) Chyba jestem od tego uzależniona... od widzenia postępów... czasem w chwilach goryczy myślę że może specjalnie tyję żeby potem móc się odchudzać? O.o Ohh... nie może przestanę knuć teorie spiskowe ^.- 

Co do wagi to nie spodziewam się wielkich bum! bo co prawda zdrowo się odżywiam.. ale z drugiej strony sporo ćwiczę i to nie tylko cardio więc spodziewam się że w miejsce tłuszczyku wejdą mięśnie ;)

O jejciu jej ! Gdyby taka pogoda mogła być zawsze <3 Czuję tyle energii tyle endorfin unoszących się wokół mnie ! Pozytywnie i do przodu! Kicam na siłownię ! Powodzenia kochane ^^

11 marca 2014 , Komentarze (2)

Oh! jak słonecznie i radośnie dziś było! Ile spacerowania i ćwiczenia na siłowni <3  I oh i ah.. żeby tak było częściej ;) 

10 marca 2014 , Skomentuj

Oh! Dzisiaj miało być tak pięknie a wyszło...nie za ciekawie... Rano pełna entuzjazmu wyruszyłam do pracy, po której to miałam iść na siłownię. Jednak całe moje plany rozprysły się w drobny pyłek, a to przez koszmarny ból zęba... po jakiś 2 godzinach pracy, tak mnie ni stąd ni zowąd zaczął boleć ząb, że aż musiałam rzucić wszystko i iść do dentysty...tak więc od jakieś 10 rano do 17 po południu koszmarny ból totalnie mnie sparaliżował więc mało co zrobiłam ;/ A najgorsze w tym wszystkim jest to... że - pewnie z powody tej cudnej pogody- od rana byłam pełna energii i pozytywnych myśli oraz chęci do ćwiczeń... rzadko się zdarza abym aż tak bardzo miała ochotę pobiegać... 

Z jedzeniem też dzisiaj marnie... jakoś chyba nawet do 1200 kcal nie dojechałam... chociaż w sumie.. nie ćwiczyłam więc jakoś nie rozpaczam akurat z tego względu że mniej zjadłam... głównie (ale nie wyłącznie!) gotowane warzywa i zupę krem, żeby tylko nie gryźć xD 

Mam nadzieję że wy miałyście bardziej udany dzień ;) Słodkich snów ^.^

Mufffincia

9 marca 2014 , Skomentuj

Serdecznie was witam :)


Wiele razy zaczynałam odchudzanie, nawet był czas parę lat temu że zawitałam na vitalię... i muszę przyznać że wtedy najmilej mi się odchudzało - nawet zeszłam z 77 do 63,5 kg... tak więc postanowiłam znowu spróbować w szeregach vitalijek... 
Gdybym miała coś o sobie i o moim podejściu do diety powiedzieć to niestety muszę się przyznać, że moja silna wola musi być ciągła, ponieważ wystarczy jedno zachwianie.. jedna kostka czekolady, a miesiące pracy idą w niwecz... jednak przeważnie dietę udaje mi się utrzymać do 3 miesięcy... najczęściej do jakiś urodzin czy świąt... nie wiem jak to się dzieje że już tyle razy sama się dałam wplatać w te samą pułapkę...  że jak już coś zjem to rodzi mi się w tym małym móżdżku złudna myśl  " a to dzisiaj jeszcze sobie pozwolę - zacznę od jutra" no ale jak się domyślacie potem to jutro przedłuża się tak długo aż moje lustro nie zaczyna samo do mnie wrzeszczeć  " TY GRUBASIE" ... 
Ale dość użalania się nad sobą!  Dietkowanie rozpoczęłam 1.03 tak więc dziś jest 9-ty dzień. Od tego czasu udało mi się zejść od ok. 78 do 72,9 kg chociaż zdaję sobie sprawę że to głównie woda... no i początkowo waga zawsze śmiga aż miło... niestety im dalej tym ciężej... nie mniej tym razem mam niezłego powera i mam nadzieję że mi za szybko nie przejdzie !;D 

Podsumowanie dnia:

śniadanie: bułka ciemna z ziarenkami dyni + b. serek + parę plasterków ogórka i sałata
- zielona kawa i 2 czerwone herbaty, spacer ok. 2h
- Lunch : 2 migdały + jogurt z Bakomy ten 7 zbóż 320g ... na spacerku
- Siłownia: 40 minut na bieżni marszo-bieg + 1 godzina orbitreka + 30 minut rowerka razem spalone około 800 kcal
- obiad : kasza kuskus + warzywa na patelnię (ale ja je robię w mikrofali ) + sałata + serek wiejski - ten granulowany + gotowane udko + curry

-a teraz piję zieloną herbatkę i czekam aż mi się obiadek ułoży i zrobię ćwiczenia Tamilee na brzuch ;) po tym planuję kubek mleka i do spania ^.^