Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Porzeczka-V

kobieta, 45 lat, Wrocław

171 cm, 101.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 października 2023 , Komentarze (21)


Wiem, że posuwając się pomału do przodu czasami nie czuje się postępu. Tak się czuję w tym miesiącu. Gdy waga z dnia na dzień bez powodu skacze 1,5 kg w górę, zadaję sobie pytanie co robię nie tak. A potem przypominam sobie, kurcze okres się zbliża. Po tygodniu waga jest w normie.
Jednak gdy w połowie miesiąca nie ma dużego postępu, myśli zaczynają za często krążyć wyłącznie wokół wagi, diety ...  A tego tym razem chcę uniknąć, bo to błędne koło. Założenie jest takie, że wprowadzam zmiany, biorę leki, więcej się ruszam, ale nie ma to zajmować 100% moich wolnych myśli:)

Dlatego postanowiłam, że będę się uczyć nowych rzeczy, albo odhaczać to co ciągle przekładałam na potem :)

Na pierwszy rzut idzie nauka bezwzrokowego pisania 10 palcami na klawiaturze. Zawsze chciałam to umieć:) Uważam, że to bardzo przydatna umiejętność :) To taki "projekt długo terminowy".

Zrobiłam mały rekonesans i takie informacje znalazłam:


Przeciętnie:

- czytamy z prędkością 1200 znaków na minutę,
- mówimy 750 znaków/min., 
- piszemy ręcznie 140-150 znaków/ min.

przetestowałam swoje umiejętności. Nie potrafię pisać bezwzrokowo i wynik mi wyszedł średni ( 137 znaków/min.), pomimo, że bardzo się starałam:). Niestety patrzyłam cały czas na klawiaturę i używałam głównie dwóch palców wskazujących, czasami zaplątał się jakiś inny:).

Tutaj można się "przetestować":) Test - pisanie na klawiaturze

Miło by było pisać, bez patrzenia na klawiaturę, tak chociaż około 200 znaków na minutę:)
Na razie dwa razy już ćwiczyłam i muszę powiedzieć, że pomiędzy moją głową, a palcami coś komunikacja szwankuje:):):):)

A teraz ciekawostka:
Posiadaczką obecnego Rekordu Guinnessa szybkiego pisania na klawiaturze jest Barbara Blackburn, z wynikiem 1060 znaków na minutę:)

1 października 2023 , Komentarze (7)


We wrześniu waga spadła mi o 1,40 kg ( obecnie wynosi 113,6 kg). Trochę mnieĵ niż " wymarzyłam sobie" w tej tabelce jakiś czas temu, ale dobrze, że ciągle w dół. We wrześniu już widziałam nawet kg mniej niż mam obecnie, ale finalnie zostało tyle:)

Utrata wagi na lekach nie jest taka łatwa , jak można by sądzić, ale nie jest tak trudna jak bez nich. Łatwiej jest się powstrzymać od jedzenia, ale niestety jak podjada się ze stresu to niekoniecznie wychodzi to już tak dobrze.

W październiku mam plan trochę bardziej zapanować nad tym podjadaniem stresowym. Ciekawa jestem też czy wprowadzenie metforminy miało jakiś wpływ na poziom insuliny u mnie. Może zrobię też w tym miesiącu badania krwi w tym kierunku.

25 września 2023 , Komentarze (6)



Większość ludzi, mówi że po 40 jest ciężej schudnąć - to prawda, ale najtrudniejsze jest co innego. Świadomość, że nawet jak się  schudnie i włoży w to wysiłek to nie będzie się wyglądać już i tak, tak  dobrze,  jak osoby które są w tym samym wieku i całe życie miały  idealną wagę ciała :) To próżność ?  Może, ale z tym też podczas odchudzania z dużej wagi, w pewnym wieku kobieta, musi się zmagać. Będą mówić, że zdrowie najważniejsze i to prawda, ale nie oszukujmy się, każdy chce wyglądać chociaż dobrze:)

13 września 2023 , Komentarze (5)


Przedwczoraj na instagramie trafiłam na ciekawy wpis dietetyk_beata_ossowska, o tym dlaczego u niektórych osób analogi GLP-1 mogą nie działać tak jakby sobie one tego życzyły. Polecam zajrzeć. Autorka pisze o tym, że u tzw. " emocjonalnych zajadaczy ", czyli osób które nie najadają się na full, ale podjadają ciągle np. ze stresu, efekt działania leków może być niesatysfakcjonujący i tutaj trzeba byłoby się wspomóc współpracą z psychologiem lub psychodietetykiem. A dlaczego tak się dzieje? Ponieważ analogi GLP1 między innymi spowalniają opróżnianie żołądka z treści pokarmowej i u ludzi którzy mają problem z uczuciem sytości i jedzą bardzo dużo zadziałają lepiej. To tak w skrócie. Jak ktoś cały czas je małymi porcjami, efekt działania GLP1 nie będzie miał spektakularnego wymiaru ( to jestem ja:).

I być może dlatego ta waga tak powoli u mnie spada. Ja nigdy się nie obżerałam tak, że potem ruszyć się nie mogłam tylko ciągle podjadałam. A jak bywały okresy dużego stresu to tabliczka czekolady wchodziła z taką łatwością…


6 września 2023 , Skomentuj


Dzisiaj krótko o suplementach, które biorę i dlaczego.

Witaminę D3 biorę ponieważ w badaniach wyszedł mi jej bardzo niski poziom i chciałam sobie go podwyższyć. Czytałam, że u osób otyłych obserwuje się niższe poziomy witaminy D i dawki zażywane też muszą być wyższe. Dlatego  zwykle biorę 4000 IU.

Żelazo przyjmuję okresowo i z przerwami , ponieważ mam tendencje do anemii i jak wyniki wychodzą słabsze to też wracam do niego. Muszę chyba więcej podrobów wprowadzić do diety. Tylko zwykle nie chce mi się robić dwóch obiadów, bo moje dziecko nawet na podroby nie spojrzy.. A z lenistwa, nie chce mi się dwóch obiadów gotować:)

Witaminę C, żeby wspomagać wchłanianie żelaza.

Witaminy grupy B też by uzupełnić niedobory wynikające z braków w jedzeniu, ponieważ na razie nie powiedziałabym, że jestem zadowolona z poziomu odżywczości tego co jem. Poza tym przy braniu metforminy zaburzeniu ulega między innymi wchłanianie witaminy B12 i mogą występować jej niedobory.

Oprócz tego jest jeszcze tran w kapsułkach. Nie jem za dużo ryb , ponieważ ciężko dostać takie które miałabym pewność, że są dobre jakościowo, więc uznałam, że suplementacja tranem nie zaszkodzi.

Niedługo do suplementacji włączę też koncentrat z omułka zielonowargowego, żeby wspomóc swoje stawy, bo coś mi szwankować zaczynają. Zresztą problemy z stawami były jedną z przyczyn dlaczego zdecydowałam się na to by powalczyć z otyłością lekami, a nie dietami, które mi przez ponad 20 lat nie wychodziły. Rozważam jeszcze kolagen, bo co prawda nie jest wchłaniany w tej postaci z przewodu pokarmowego, albo jak nawet ma  mniejsze cząsteczki to są one wchłaniane ponoć w nieistotnych dla organizmu  ilościach, ale przy rozbiciu na aminokwasy , przy ich niedoborach,może w jakiś sposób  wspomóc organizm?.To jest jeszcze do rozważenia.

Oczywiście nie jestem bardzo sumienna w tym. Czasami się zdarzy, że przez kilka dni nie biorę suplementów, albo o niektórych zapomnę. Ciągle pracuje nad systematycznością:)))

30 sierpnia 2023 , Komentarze (3)


Bardzo często czytam w internecie komentarze osób, które twierdzą, że branie leków w walce z otyłością to  " pójście na łatwiznę". Zwykle twierdzą, że wystarczy po prostu mniej jedzenia, więcej ruchu. I czasami myślę sobie, czy one zdają sobie sprawę, że gdyby to było takie proste to każdy byłby szczupły. 

To, że czasami komuś się udaje spektakularnie schudnąć samemu to nie znaczy, że to jest standard. Zwykle też większość tych osób w ciągu następnych kilku lat wraca do swojej wagi, ale o tym to mniej się już mówi. Łatwiej to też przychodzi młodym osobom, bez większych problemów zdrowotnych. 

Nie znam osobiście żadnej otyłej osoby, która schudłaby trwale, chociaż z pewnością gdzieś takie są i dobrze, że im się udało. Nie ma jedynej słusznej metody powrotu do normalnej wagi, jednemu uda się to samemu, innemu z lekami, a jeszcze innemu przy pomocy operacji bariatrycznej. 

Jaki cel ma krytykowanie kogokolwiek kto próbuje? Żeby osoba taka miała poczucie winy, żeby przestała?
I piszę o osobach otyłych, a nie takich które mają do zrzucenia 5 czy nawet 10 kg. Jak ktoś ma do zrzucenia 50, 60 czy więcej kilogramów to naprawdę jak tego nie robi to nie dlatego, że nie chce.

Po 25 latach prób zrzucania wagi, miałam 40 kg więcej niż jak zaczęłam się odchudzać i doszłam do wniosku , że szkoda mi życia na kolejną i kolejną próbę.  Ktoś mi kiedyś powiedział, w innym kontekście co prawda, ale tutaj też chyba by to miało zastosowanie - " Jeśli coś nie wychodzi, przez 25 lat i robi się to tak samo to trzeba być chyba głupcem, żeby uwierzyć, że się  kolejny raz uda". Zmieniały mi się tylko nazwy diet, ale zawsze kończyło się finalnie wzrostem wagi.

Tym razem próbuję inaczej i nie twierdzę, że będzie ok, ale do póki nie sprawdzę to nie przekonam się.
Jak przestanę tutaj  pisać to pewnie będzie znaczyło, że się nie udało ( to nie byłby pierwszy raz).  Tak to się zwykle kończył. Na razie jestem. Dzisiaj mija 75 dzień:) 


25 sierpnia 2023 , Komentarze (10)


W ostatnim  poście pisałam, że obecne moje średnie tempo chudnięcia to 0,4 kg tygodniowo - czyli około 1,8 kg miesięcznie. Dzisiaj  postanowiłam sobie pomarzyć i policzyć. Co by było gdyby takie tempo się utrzymało? Ile czasu zajęło by mi osiągniecie celu? No i już wiem. Było by to  2,5 roku. Na pierwszy rzut oka wydaje się długo, ale gdyby się udało to za te 2,5 roku wiem, że wydawałoby się całkiem szybko:)

23 sierpnia 2023 , Komentarze (6)


Bardzo p o o o o o o w o l i  chudnę, dzisiaj obliczyłam, że moje średnie chudnięcie to około 0,4 kg tygodniowo czyli około 1,8 kg miesięcznie. I to jest średnia, bo są tygodnie kiedy nic waga nie drgnie, albo trochę nawet podskoczy. To bardzo powoli patrząc na moje poprzednie próby odchudzania na różnych dietach, gdzie 3-5 kg tygodniowo nie było niczym nienormalnym. To idzie tak pomału, że nic nie czuję i gdyby nie waga, która co jakiś czas pokazuje 100-200 gramów mniej, to bym nie uwierzyła, że cokolwiek schudłam. Z drugiej jednak strony to spory sukces bo do tej pory nie zmieniłam za wiele w sposobie mojego odżywiania i dopiero od niedawna próbuję. A 4 miesiące temu byłam na etapie, że waga tylko rosła. Po cichu liczę, że jak uda mi się wyeliminować słodycze z diety to pójdzie lepiej.Zdaję sobie sprawę, że ta insulina musi się obniżyć, żeby była poprawa, dlatego walczę ciągle z tą ochotą na cukierki, lody czy ciastka. Na razie podmieniam zwykłe słodycze na owoce, ale nie zawsze się jeszcze to udaje. Próbuje też jeść więcej warzyw i pić więcej wody:)

16 sierpnia 2023 , Komentarze (3)



Po  prawie 4 miesiącach ( 115 dniach) od rozpoczęcia brania Ozempicu zrobiłam badanie krwi. Pierwsze badanie z 18 kwietnia obejmowało:  ogólne badanie krwi, OB, kwas moczowy, glukozę , lipidogram, amylazę, elektrolity (Na,K), wapń całkowity, fosfor nieorganiczny, próby wątrobowe, hemoglobinę glikowaną, hormony tarczycy, insulinę, ferrytynę, wit. D.

Tym razem powtórzyłam ogólne banianie krwi i te rzeczy, który były nieprawidłowe ( oprócz witaminy D, gdzie wyszedł mi niski poziom ( 25,50 ng/ml) i wiem że muszę dłużej suplementować tak czy siak)

I tak to się prezentuje: na zielono zaznaczyłam to to co  wróciło do norm referencyjnych, na niebiesko to to co się poprawiło, ale jeszcze nie mieści się w normach, a na czerwono to to co się pogorszyło.

Najbardziej martwi mnie ta insulina, że nic się nie poprawiło, ale czułam, że tak może być, bo strasznie do słodkiego mnie ciągle ciągnęło. Od tego tygodnia dołączoną mam metforminę  i  zobaczymy czy to  coś pomoże. No i  będę  starała się  pomału modyfikować dietę i wprowadzać zmiany na lepsze .
Waga od 3 tygodni też się  znacząco  bardzo zmieniła (od początku (19 kwietnia)  6,7 kg mniej).
Wiem, że kluczowa dla obniżenia insuliny jest dieta niskowęglowodanowa, tylko  czasami tak ciężko z nią.
Z aktywności ruchowej to  na razie tylko spacery około  godziny dziennie, przy okazji wyprowadzania psów:)