Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zakochana, ale wypalona zawodowo. Ładna, ale z tłuszczykiem tu i ówdzie. Optymistka, ale realistka. Czyli co się polepszy to się popieprzy. A ja chcę żeby się już nie pieprzyło ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9130
Komentarzy: 156
Założony: 1 lipca 2014
Ostatni wpis: 7 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Martine88

kobieta, 35 lat, Warszawa

170 cm, 58.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Szybki wpis, bo szybko czas mija, a jutro dzień sądu na uczelni.

Kur*&^% ! trzeba było się uczyć, a nie teraz płacz i lament... mam ochotę pizgnąć książkami przez okno i iść spać, a niech się dzieje wola nieba! gdyby nie grube pieniądze jakie co miesiąc muszę łożyć na ten pierdolnik pewnie dałabym sobie dyspensę i machnęła na to ręką. Uczę się już od tygodnia z marnym skutkiem, bo wszystko do cna miesza mi się już we łbie. 

Idę na spacer może doznam olśnienia i jakimś cudem to wszystko ułoży się w logiczną całość. 

Co do diety - jest i będzie. Pomimo stresu, przynajmniej na tym gruncie ogarniam sytuacje. 

Wzorem koleżanki po fachu zrobiłam na jutro dietetyczne serowe trufle. Jedną oczywiście tknęłam i stwierdzam - tak są pyszne. Apetyt na słodkie zaspokojony :)

Życzcie mi jutro powodzenia! 

A zresztą......

23 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Tak na szybko. Waga pokazała 62,3 więc schudłam 2 kg :) 

Wychodzi na to, że chudłam kg na tydzień. Waga nie spowodowała, że upadłam na kolana i zaczęłam ją całować he he bo spadek nie jest oszałamiający, ale co najważniejsze ZDROWO CHUDNĘ :) 

Jak znajdę cm to się jeszcze pomierzę, pewnie centymetry będą łaskawsze ;)

Śniadanko już zjedzone, takie jak na I fazie i mocno zastanawiam się czy nie przedłużyć jej jeszcze o tydzień, bo chyba można? 

Pomyślę... tymczasem uciekam 

Prawo budowlane czeka! ;)

22 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Nawet nie wiem kiedy przeleciały te 14 dni. Nie było może kolorowo, brakowało słodkiego, owoców, ale kochane z czystym sumieniem mogę polecić tę dietkę! I tu nie chodzi tylko o ciało, że staje się smuklejsze, lecimy z wagi ale przede wszystkim o to, że ta dieta( i pewnie każda inna) pokazuje nasz charakter, to jakie jesteśmy, czy potrafimy nad sobą zapanować.

Nie ma nic trudniejszego jak walka z samym sobą. Dziś jestem 100% silniejszą kobietą niż 14 dni temu. (ninja)

Pamiętajcie moje drogie:

JEŻELI CZEGOŚ BARDZO CHCEMY, TO WSZYSTKO JEST MOŻLIWE! 8)

Jutro rano ważenie :) jestem dobrej myśli, nawet mały spadek mnie ucieszy :) podjęłam walkę i to jest najfajniejsze.

Gdyby nie sesja i nauka która się za mną wlecze, dziś byłabym mega szczęśliwa. No ale cóż i z tym sobie poradzę. 

W nagrodę za wzorowe wspieranie mnie w walce z kilogramami kupiłam dziś mojemu cudownemu mężczyźnie przesmaczne ciacho, które uwielbiamy. Rzecz jasna tylko je powąchałam. :D Wiecie jaka byłam cholernie dumna kiedy on się nim zajadał, a na mnie nie robiło to wielkiego wrażenia? pewnie wiecie... ;)

Dziś sama przybijam sobie piątkę - jestem WIELKA.

Dobranoc maluchy :*

18 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Dzis juz 10 dzien SB :) jestem z siebie dumna, że nie poddałam sie i nadal mam siłę i zapał aby to kontynuować :D Nie powiem, że slodycze staly mi sie obojętne oj nieee... ale doszłam do etapu gdzie potrafię zapanować nad tym strasznym nałogiem.  

Mialam sie dzis zważyć, ale nie widze sensu bo mam jeszcze okres i waga zapewne nie bedzie do końca wiarygodna. Zrobie to 14 dnia i Wam napiszę.  Ogólnie czuje, że jest mnie mniej w udach, brzuchu i piersiach niestety.. :(  mimo to jest moc!! :)))

Uciekam do książek i wstawię mleczne bułeczki ;) 

Buziaki :* 

14 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Nie było mnie tu chyba 100 lat! ;) 

Na szczęście sprawa pracy, szkoły powoli się stabilizuje i wracam na właściwe tory :) 

Od 6 dni jestem na diecie SB. Pierwsze 4 dni to jedna wielka karuzela, z której już wysiadłam. Dziś jest już spokojniej, organizm się już tak nie buntuje, w głowie gdzieś odeszły wizje pysznych ciast, deserów itp.. Zauważam delikatne zmiany na ciele i umyśle. 

Ważenie będzie w piątek rano i wtedy zobaczymy czy dietkowanie idzie w dobrym kierunku. Wiem, że dużo jest przeciwniczek tej i wielu innych dość restrykcyjnych diet, ALE moje kochane MŻ nie działało tak jak bym tego chciała, efekty były mizerne, a tym samym zirytowanie i rezygnacja towarzyszyła mi bez przerwy. Potrzebuję bata nad sobą bo inaczej ciężko czasami kontrolować jedzenie, a ta dieta świetnie uczy jak nad tym zapanować. 

Pod koniec listopada niezdrowo schudłam do 62 kg. Dużo stresu, zarwane noce, żołądek się zacisnął i tak poleciało ze mnie 3 kg. Niestety pod koniec grudnia przytyłam do 64,3 kg. Tyle wskazywało moje ostatnie ważenie. Oczywiście święta, sylwester, nowy rok i tak wróciło co miało wrócić. 

Od piątku ruszyłam z dietą, chcę na niej schudnąć do 58 kg i niech to założenie będzie moim nowym celem na rok 2015 :)  

Bardzo jestem ciekawa co u Was! Wieczorkiem po pracy nadrobię zaległości! 

Tymczasem mykam! 

Buziaki :* 

5 grudnia 2014 , Komentarze (4)

Cześć chudzinki,

długo nie pisałam, wiem.. Miesiąc listopad minął jak zły sen. Maksymalna dawka stresu, zmiana szefa, zmiana życia - same zmiany. Nie sądzę, że zmiany są złe, w większości przypadków okazują się być wybawieniem - czymś co powoduje, że czujemy że żyjemy. 

Dieta jest na 90%, chociaż trochę więcej wpadło alkoholu i cholernych papierosów.. Dziś nie wiem dalej co będzie jutro, co będzie za tydzień itd. 

Jestem, przynajmniej staram się być dobrej myśli. Odnajduję we wszystkim ukryte znaki, wierze w przeznaczenie, ale też wierzę że nikt za nas życia nie przeżyje. Więc walczę.

Schudłam. Stres, nieprzespane noce, papierosy i tak schudłam. Nie wiem ile ale czuję po spodniach, widzę po buzi.

Niedługo napisze coś więcej.

Tymczasem muszę kończyć. 

Trzymajcie się. PA 

5 listopada 2014 , Komentarze (8)

Tak, jest mi wstyd. Wstyd przed Wami, ale najbardziej przed samą sobą. 

Od ostatniego wpisu zawalam dietę (zaczyna się rano i rano po śniadaniu kończy), ćwiczenia (trwają 10-15 min albo wcale).

Ogólnie jest do dupy przez wielkie D. 

Mam teraz w pracy bardzo dużo stresu, więc moją reakcją jest zamulanie się słodyczami po których czuję się jeszcze gorzej :( 

Wczoraj np. cały dzień do godz 18 b.dobrze dieta utrzymana, ale niestety dostałam napadu na słodkie i poległam. Pincet kalorii wpieprzyłam jak zła. 

i jest coś jeszcze od weekendu powinnam mieć okres, a tu majtki suche... Oczywiście wiecie co sobie teraz myślę (cwaniak)... 

Dostaję więc pierdolca. Jem i żałuję, myślę o ciąży i o tym jak bardzo nienawidzę swojej pracy. 

Muszę się jakoś pozbierać, bo widzę i czuję jak spadam w dół (szloch) 


Ps. Przepraszam, że nie odwiedzałam Was ostatnio :( 

Wieczorkiem obiecuję - poczytam i skrobnę co nie co! :)

Paaaaa

25 października 2014 , Komentarze (5)

Dziś słowem Kononowicza - nie było niczego i niczego nie będzie! tak... nie było diety jedynie owsianka dotrzymała mi rano towarzystwa, reszta to dzień o którym chciałabym zapomnieć dlatego teraz piję. Właśnie kończę drugiego drinka i popalam papieroska. O tak dziś jestem beznadziejna, ale chrzanie to. Czasem trzeba być beznadziejnym. Jutro jak wytrzeźwieję przemyśle po raz 1000000 swoje postępowanie. Taka jestem, sama sobie funduję czasami gówniane samopoczucie. Dlaczego....?????

I jeszcze jedno...

23 października 2014 , Komentarze (4)

Miałam już uciekać spać, ale skrobnę co nie co jeszcze na dobranoc. :)

Ostatnio mam przemyślenia na temat mojego odchudzania. Pisałam o diecie SB, że jak dalej nic na wadzę nie ruszy to na nią przejdę, ale przemyślałam to dokładnie i co postanowiłam? 

- ano postanowiłam trzymać się dalej tego co robię ew. zmniejszyć trochę dzienny bilans kcal. 

Nie chcę rezygnować z owsianki,, nie zrezygnuję z owoców, z kawy.. 

I tak jestem z siebie dumna mimo, iż na wadze zastój to wiele rzeczy zmieniłam w swoim życiu. Rzuciłam papierosy, nie piję tyle alko co kiedyś ;) jem regularne zdrowe posiłki, staram się nie przekraczać 1500-600 kcal,  a to że kilogramy takie oporne no cóż "Tisze jedziesz, dalsze budiesz" tłuszczyk i tak któregoś pięknego dnia skapituluje! 8)

Jestem cierpliwa (muzyka)

Dzisiejsze menu:

śniadanie - owsianka 450 kcal 

II śniadanie - 2 wafle ryżowe z serkiem topionym i pomidorem, mały banan ok 200 kcal 

serek wiejski 2%, łyżeczka miodu, dwa wafle, 250ml soku pomidorowego

obiad - omlet ze szpinakiem, porem i brokułami ok. 400 kcal 

niestety..... - kawałek ciasta kokosowego ok.150 kcal :( ale było pyszne! ]:> i nie żałuję :D

kolacja - siemie lniane mielone dwie łyżeczki (rano wc - no problemo ;)

Wychodzi - ok, 1500 kcal więc jest ok! 

I na dobranoc piękna nutka, co by się lepiej spało o proszę  ---- :)

Dobranoc maluchy :)

Kolorowych snów!

 (tecza)

22 października 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejsza pogoda niestety nie nastraja pozytywnie i dodatkowo potęguje moje ostatnio złe samopoczucie :(

Doszłam do kilku wniosków. Dywanówki w domu nudzą mnie totalnie! - to nie dla mnie (ziew)Nuda okrutna zabija największy zapał! 

Zmieniam strategie bo NIC a NIC nie chudnę! :<

Odpuszczam chodakowskie i inne mel bi. Jedynie zostanę przy ćwiczeniach na tyłek .

Muszę wyjść z domu. Nie wiem jeszcze co dokładnie będę robić - może bieganie, może karnet na siłkę, a może długie spacery. 

Nie mam siły już patrzeć w lustro i dochodzić do wniosku, że wyglądam wciąż nieciekawie a może i gorzej. Że celluit jeszcze gorszy i nogi to dno kompletne o dupie nie wspomnę bo lepszą ma już moja matka. 

Tyle poświęceń, a tu jedno wielkie NIC (szloch)

Odmawiam sobie bardzo dużo. Gotuje zazwyczaj dwa obiad, dla siebie i dla TŻ. Nie muszę chyba pisać jak wyglądają moje a jak jego...

Kuźwa od roku nie truje się tabsami, nie palę fajek, alkohol to od święta i co dostaję w zamian? - irytację! tak mnie ku...wa mój organizm doświadcza. 

Ok, długo się trułam, ale nosz kurde po roku mogło by coś ruszyć!!!

Jestem mega zła i poirytowana! 

Nie tak miało być. 

Daję sobie czas do urodzin tj. 22 listopada - jeżeli nic nie drgnie to przechodzę na SB. Przynajmniej na tym kiedyś chudłam.

Miłego dnia.