Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 czerwca 2016 , Komentarze (5)

Krąży mi waga wokol 66 ale jestem naprawde bardzo zadowolona ze to moj problem ze nie moge dojsc ponizej 66 a nie ze widze 7. Nie znosze 7. Wiem ze to ladna liczba ale nie teraz. Na pewno spodoba mi sie jak bede miala 59 ale narazie kojarzy mi sie paskudnie - mialam 75 mialam 70 i z ulgą widziałam 69. Fakt, jak doszło do 67 bylam zadowolona ale umowilam sie sama z sobą ze odtad nie boje sie siodemki w 70 tylko 67. po prostu jestem juz za stara by sie bac 70 - 75 czyli najwiekszej wagi jaka mialam majac 158. Wezcie pod uwage, ze jestem, jak to mowi Pira, niskopienna. Jesli tu niektóre Panie maja 177 cm to zupelnie inna kwestia ja zas szybko nabieram kształtu kuli czy raczej jajka, jak humpty dumpty. 

pomaga mi wyzwanie Piry i rady grupowe Diuny  dobrze mi z tym. 

wczoraj bardzo dzielnie zrobilam cale 10 min Mel B. To kpina, bo byl czas ze robilam to po kilka serii z  ciagu dnia. No ale w porównaniu do przedwczoraj jest lepiej. Dzis mam zamiar powtórzyć te 10 min. I oczywscie wczoraj rowerek i spacery z psami;-)

a tu jak radzila Diuna, fotka z materialu na zieloną diune na dzis z bananem albo truskawkami. Dodam werbeny cytrynowej i miety.

wczoraj bylo naprawde niezle pilnowalam wyzwania Piry i to mi bardzo pomoglo. Wszystkiego sie nie da, ale da sie sporo;)

31 maja 2016 , Komentarze (18)

Dosc regularnie cieszy mnie rowerek, efekty tak, ale postanowilam wrocic do Mel B. Urok krótkich cwiczen, co to przeciez 10 min mozna wykroic. Pamietam ze dawno, dawno temu w poczatkach vitalii cwiczylam Mel B 2-3 x dziennie, moze slabo, ale jednak. Dzis sprobowalam i wyszlo mi ze chociaz waze 8 kg mniej niz wtedy to jestem w stanie zrobic dokladnie tyle, co za pierwszym razem - jakies ponad 2 min cwiczen na brzuch!!!! co za nedza!!!!!(martwy) w sumie jak pomyslec, to logika w tym jest - rowerek cwiczy conieco ale na pewno nie miesnie brzucha! brzuch, jak wiadomo wisi na rowerku. 

No wiec widac - trza Florkowy brzuch splaszczyc.

ale za to zielona diuna dzis zamiast kolacji.(gwiazdy) Diuna poleciła zrobic zdjecie ale jak juz wypiłam, ale za to moge pokazac, z czego bedzie jutro zielona diuna

 Bardzo to praktyczne bo rosnie i rukola, i salata i mieta w roznych rodzajach, zielone, ładne, trzeba sie przejsc i zerwac, potem blenderek, caly rytuał, no i poczucie ze cos zostaje w żoładku i jest zdrowe. ;-) takie male oszustwo w jedzeniu dla samejsiebie;-)

Tu u góry mieta w paru rodzajach, przydaje sie do herbaty i diuny. 

Wysialam tez inne oryginalnosci czesc wschodzi a czesc odmowila życia ze mną.

Narazie, do jutra

31 maja 2016 , Komentarze (25)

Tak widze ze nawyki wykanczają lub wspierają, moja znajoma kladzie sie na drzemke po pracy i potem je obiadokolacje, ja jak bylam zmeczona lub nie mialam czasu gotowac rzucalam sie na czekoladki, ale znajduje rozne nowe pomysly albo one znajduja mnie, Diuna mi  przypomniala cos dobrego i nazwalam sobie to zieloną diuną, bo mi sie milo kojarzy ze wsparciem Diuny, teraz zas napisala a propos zielonych diun - prowadzicie zielone podwórko a potem zielone trunki w kuchni ;)

doszlam do wniosku ze to bedzie moje nowe hobby. Mam rozne rodzaje miety werbeny stewii salaty zielonej pietruszki wiec ten mix za kazdym razem inny dodaje banan i cytryne wychodzi mi na dwie osoby i dobra to przekaska lub wstepny ratunek na wilczy glod przy okazji zdrowe i dostepne w doniczkach. Co urosnie, scinam wiec codziennie smakuje inaczej. Raz zrobilam z buraczkiem bo banany sie skonczyly, pare razy z jablkiem. Lubie te doniczkowe i ogrodowe zabawy wiec mila sprawa. 

No to dosieje dzis zieloną pietruszkę;-)

dobrego dnia wszystkim, powoli bedzie coraz lepiej, jak widze'=_)

30 maja 2016 , Komentarze (14)

Czytając Wasze wpisy czuje sie uskrzydlona do przemysleń i tak sobie rozmawiamy wspierajac się,  dziś rano czytam  Gratiss  "A może to już jest ten etap, że czas się pogodzić, że inaczej wyglądamy i inaczej się czujemy i przestać się stresować wagą, oponką i wyglądem.... - choć byśmy nie wiem co robiły i robili - nic z tego, wiek to wiek."  

:-)))  to na pewno sporo słusznych uwag..  Kwestia (nie)pogodzenia sie z wiekiem jest dla mnie zaskakująca choć pewnie ważna. Pewnie każda z nas kojarzy wiek inaczej,, ja skorzystałam z wiekiem  a ten rok jest rodzinnie o wiele lepszy niż ostatnie 5 czy 8 lat i bardzo to doceniam ze wiele się wyprostowało,  wzmocniłam się i uspokoiłam w związku z tym.  I bardzo podoba mi sie ze jestem dojrzała wiekiem, każdy wiek ma swoje słabe i mocne strony, w moim widzę bardzo dużo mocnych stron. Inaczej patrze na siebie, męża, dzieci wszystkie po kolei inaczej. Inaczej na relacje z dalszą rodzina i każda z tych sfer jest mocniejsza niż wcześniej. Więcej możliwości w wielu sprawach. Wiele pozytywnych kwestii ma dojrzewanie, zamiast biegania z kolejnym dzieckiem do lekarzy, szpitai, terapeutów, na zajęcia, do nauczycieli, mogę mieć czas by z nimi rozmawiać i coś razem przedsięwziąć. Znajomi sprawdzeni, doświadczeni, inne relacje. Mój zawód i wykształcenie kojarzy m. in. z wiekiem wzrost kompetencji i pozycji, wiec jesli nic sie nie wydarzy zaskakującego, na razie rosnę, oczywiście, nie wszystko jest tak, jakbym chciała ale lepiej niż 5 lat temu czy 10. Nie narzekam tez na brak pochwał na moj wygląd, co wynika z zawodowego zobowiązania  "twarzy na posterunku" , do stroju typu garsonka i buty na obcasie, makijazu i td. no i niestety wynika w dużej mierze z zaniedbania wielu pań kolo mnie.  Podoba mi sie bycie zadbaną kobietą w moim wieku. Twarz mam starszą, ale czy nie ciekawszą? I to wydaje mi sie typowe, tak jest tez z wieloma moimi znajomymi, krewniaczkami, itd Zresztą  aktorki  które oferują nie tylko wygląd, typu Meryl Streep, czy inne bo to kwestia gustu, to wygladaja i prezentuja sie znacznie lepiej w filmach późniejszych niz jako mlode laski, które dopiero się dobrze zapowiadają. Jestem przekonana, ze takze moje corki są i będą coraz ciekawsze z wiekiem i to mowie wszystkim;_). Zresztą, trudno chyba ciagle marzyc o grzebaniu w piaskownicy, choc to słodkie, skoro sa nastepne ciekawe etapy w zyciu. Ja jestem w bardzo ciekawym etapie.

Jestem, jak juz kiedys pisałam, po oiomie, dwu operacjach i moje dalsze zycie w sensie fizycznym, jak mowi dwu specjalistów zalezy m. in. takze od kwestii wagi, bo waga to nie kwestia wygladu, oponek i pogodzenia sie z tym wygladem, tylko obciążenia organizmu, który nie umie tyle nosić na co dzien. ... co sobie jako słabej kobiecie z zamilwoaniem do gotowania, podawania, jedzenia i siedzenia przy jedzeniu  - obrazuje noszeniem kilogramów cukru.  Odkad tak niewiele przeciez bo  6 kg schudlam nie musze brac jednego leku na nadcisnienie. Lekarska uprzedzała, zapowiadala i ok.. Jak schudne jeszcze pare kg , bedzie drugi lek tez niepotrzebny. To w sumie oczywiste - mozna sobie znacznie obnizyc cisnienie chudnąć 10 kg i wlasnie to robie.  Tez chudnąc o wiele latwiej i przyjemniej znosze menopauze która mi wchodzi. To mi sie podoba.  Kwestia druga - serce mamy rodzinnie od pokolen takie jakie mamy i moge skutecznie zmienic tylko wage, nie kardiologa. Medycyna wiele moze, ale zamiast operacji czy zabiegu (jak to teraz elegancko  mowią)  ktore oczywiscie zawsze mozliwe (i tez sie mozna z tym pogodzic, szpitale znam;-) - mozna schudnąc i cwiczyc, co mi róznie wychodzi ale sie staram. Wole pamietac o diecie i ruchu niz o lekach. Poza tym nie chce urazic niczyich przekonan i nie zabieram glosu w zadnej sprawie,  - mowiac o sobie mysle, ze liczy sie dla mnie komfort zycia - mowie o podstawowym wymiarze. Nie palę, choc moze to przyjemne, ale wole miec ladna cere zeby i lepszy stan zdrowia. Podobnie chcialabym nie być na fali jedzenia "bo sobie nie odmawiam". Tym samym odmawiam sobie wlasnie zycia zdrowszego i dokladam chorob - wlasnie jesli z czyms sie pogodzic to imho z tym, ze w  moim wieku nie moge jesc tak, jak 20 lat temu. Zycie z nadwaga nie jest komfortowe dla mnie. Wole komfort braku oponek niz komfort jedzenia co chce; nie chodzi tu o wyglad tylko o moje samopoczucie. WIem juz, ze czuje sie lepie wazac 65 przy 159 cm niz 68 czy 70. I znam wiele pań starszych ode mnie zadowolonych z zycia, korzystajacych z uroku wieku dojrzałego.

Tak jak pogodzilam sie, ze nie siedze caly dzien w przedszkolu bawiąc sie (a nie bylo pasmo radosci beztroskiej jak to widza dorosli), pogodzilam sie ze koniec czasu liceum (bez trudu - bylam zestresowaną nastolatką w prestizowym liceum) i pogodzilam sie z koncem studiów (bylo pieknie, ale emocje szalały i bylam w ciągłym spięciu i meskodamskich szalenstwach) i koncem macierzynstwa (milo, ale naprawde zadnych dzieci wiecej nie urodzę i jest ok) tak z przyjemnoscią mysle o radosciach wieku mojego. I wlasnie z tych przyjemnosci chcialabym korzystac. Poznalam w przelocie rewelacyjne panie starsze ode mnie chodzące regularnie z mezami i przyjaciółmi na Camino - oczywiscie w odpowiedniej porze roku i w odpowiedni sposob. Znam z widzenia grupę pań starszych ode mnie - raz w miesiacu wycieczki rowerowe w ladne miejsca. Wiem, ze prywatna grupa pan spotyka sie na yoge raz w tygodniu, inne widuję  - nalezą do szczesliwej grupy fanów śpiewu gregorianskiego chóru koscielnego w pieknych strojach, z wyjazdami, imprezami i zwiedzaniem. Ja z kolei mam ciekawe srodowisko zawodowe i hobbystyczne, które zaniedbywalam, To bardzo ciekawy wiek, 50 lat, nie mam z czym sie godzić, raczej wykorzystywac rozne szanse, raczej potrzebuje sie pogodzić z tym, ze wczesniej grzęzłam w emocjach, chorobach dzieci i wslizgiwalam sie  w niepotrzebne akcje. 

Teraz chcialabym uwolnic moje nadcisnienie od kolejnych 5 kg - i lekarka bedzie miala znowu racje, koniec z lekami na nadcisnienie. Nie chce by moja przyjemnoscią zycia byly slodycze ani podjadanie. Chcę nowych przyjemnosci, nowego czasu, nowych mozliwosci i zrealizowania paru starych marzeń, Teraz jest dobry czas. 

Sorry ze sie rozpisalam, ale chyba sama chcialam sobie to powiedziec,w cztm Gratiss mi pomogla. A teraz cierpliwe Panie, które dotarły do konca, pozdrawiam serdecznie, zyczac tez nowego, dobrego czasu a sama wracam do zwału papers które tworzą bastion na stole, Tylko najpierw zrobie sobie zieloną diunę. I dzieki, ze jestescie. 

28 maja 2016 , Komentarze (12)

wczoraj wprawdzie pilnowalam sie przy gosciach itd i ugotowalam rzeczy takie, by wszyscy byli zadowoleni, z nastawieniem, ze jem część. No ale niestety bylam mocna i wspaniala do momentu, jak mi stres z nimi wyszedł, to zrealizowalam sie zjadlam to, co przyniosla mama i co upieklam ja. Na szczescie bylo to wszystko przed 17 wiec kolacji nie jadlam (to co zjadlam wczesniej to byly dwie kolacje) wiec dzis rano ze strachem wdrapalam sie na wage i zobaczylam 66. To mile, bo wczoraj bylo 66,1. Czuje sie wiec potraktowana łaskawie i milo. Jednak zanim sie zwazylam zdazylam zjesc dwa kawalki ciasta z wczoraj - zabralam wiec zaraz psy na dluzszy spacerek i zrobilam zieloną diunę z miety górskiej, angielskiej, francuskiej - bo wszystkie male, wiec kazdej po trochu - no i werbeny, sałaty z ogródka.

Dzis luxny dzien, tzn sporo do ogarniecia w domu i papers z pracy ale mozna przeplatac spacerami, ogrodem i td. bo zadnych gosci, dzieci sie poumawialy a pan mąż na spotkaniu, 

narazie, mam nadzieje ze uda sie plan trzymania wagi bo jakbym zobaczyla o malenki ciut mniej czyli 65,9 mialabym poczucie rewolucji - wiem, ze to smieszne, ale 65 to moja waga z zeszlej vitalii, chyba 65,4 bylo. Wiec jak bede w tym samym miejscu, co bylam, to znaczy, ze odpracowalam wlasną glupote, odpokutowałam - wiecie co mysle, ze jest cos w tym, ze glupio człowiekowi (np. mnie) ze chudnie czyli mogl wczesniej. znajoma psycholog powiedziala, ze ludzie maja poczucie, ze jesli schudną, to znaczy ze i wczesniej mogli 0 a tego nie umieja sobie wybaczyc, ze tyle czasu zmarnowali, wiec wolą podswiadomie dalej tkwic w tym na zasadzie - no bo sie nie da, taka jestem, etc. 

Pomyslalam sobie ze prawda jakas w tym jest - ale postanawiam sobie wybaczyc rok stracony zdrowotnie wygladowo i td. i nastepny miec dobry.

i w ogole nie rozpatrywac swoich emocyjek tylko isc do celu 

Tak wiec jeszcze 6-7 kg cukru zrzuce z siebie i bede lżejsza i milsza dla samej siebie. Czuje juz to teraz  jest mi latwiej samej ze soba

dobrego dnia wszystkim, a jakby Wam cos nie wyszło, jak mnie wczoraj, to jeszcze jest wieczór i nastepny dzien

27 maja 2016 , Komentarze (14)

... waga ruchoma zmienna no a mnie cieszy kazde 100 w dol, ale najwazniejsze bym juz nigdy nie poszła w góre. Tak widze ze wpadalam w realizm widzac dopiero 70 co oczywiscie kosmiczna waga przy moim wzroscie i wieku, bo ani serce, ani kolana nie uznawały tego za normalne. Ale teraz, gdy juz mam mniej, wyraznie mam latwiej z cisnieniem itd. Znajac siebie (- swoja niestabilnosc zmiennosc decyzji uleganie slodyczom podjadanie uspAkajanie sie jedzeniem) wszystko to co bylo

 POSTANOWILAM ZE 

MOJA KRYTYCZNA ALARMOWA WAGA HISTERII UREALNIAJACEJ BEDZIE 67.

Wydaje mi sie to dobre, bo w sumie kryzys przyjdzie, a to jest waga 

1. którą juz minełam (uwazajac za sukces, huhu!)

2. ktora jest niemal 10 kg ponad moj wzrost, wiec naprawde nadwaga

3. realna do spadniecia. 

Oczywiscie, przysluguje mi prawo decyzji do zmniejszenia;-)

Tymczasem musze wymyslec cos innego poza rowerkiem, bo kolano mi jakos - cos mi w kolanie przeskakuje, choc bynajmniej sie nie forsowalam, jezdzilam powoli. 

dzis goscie, juz sie boje, bo to moja mama &Co. podczas gdy &co bedzie mile, moja mama od zawsze serdecznie, milo, z usmiechem, glosem wzruszonym i pelna dobrych checi bedzie mi podawac ciasto drugi kawałek. Robila to nawet gdy bylam grubsza od niej. Gdy mowilam to ze jako mlodsza jestem grubsza, stawiala ciastko przede mną na talerzyku i mowila z usmiechem, no t jedno, od mamusi! siedzenie przy stole i rozmowy i niejedzenie ciastka nalozonego na talerzyku ....

Teraz chyba niewiele bede grubsza od niej, ale naprawde... 

ide pic wode i sprzatac.ach, sniadanie

25 maja 2016 , Komentarze (6)

waga spada powoli, wczoraj drobne niby grzeszki, ale jesli trzymam całość w sensie jednoczesnie patrze na rowerek i na spacery i na talerz uwaznie to nie jest zle, w sensie zaraz ratuję wracając do poziomu. Tak w ogole widze, jak bardzo robilam cos z pozycji zdobywcy czyli mam osiagnac cos tam w domu cos tam w pracy a konczylo sie na tym ze chodzilam scisnieta zestresowana rozbita i przezuwajaca czyjes humory wlasne humory jedzenie bez ograniczen... 

dochodze wiec do tego co na zdjeciu: teraz czas na Florkę, Teraz Florka 66,4. I btw wtedy spokojniejszy dom spokojniejsza ja spokojniej do ludzi i jakos wszystko latwiej. Pamietam jak w poprzednim vitaliowym podejsciu odkrylam, ze nerwowo jem po rozmowach z pewną gwiazdą mojej rodziny - jak postanowilam, ze ile razy mysle o gwiezdzie robie przysiady odrazu ja schudlam (bo realnie myslalam o tej gwiezdzie pare razy dziennie) nabralam swobodniejszej przestrzeni w glowie...

pamietam tez jak uszczesliwiona spadkiem wagi w jakims momencie dziwilam sie ze nikt nie zauwaza - no byla zima, itd ale w koncu nagle zebralam wiele pochwał. Wiec postanawiam, ze zajmuje sie sobą i jak sadze i widze, innym to tez moze pomoc, a nie zaszkodzi... 

dzis maly spadek, rowerek 30 min ale jeszcze jak posprzatam zamierzam zrobic mel B 

przy okazji tak tu jedna z milych vitalijek pisala nie poddajemy sie - pewnie kazda wyraza to inaczej, ja mam poczucie mile ze sie wlasnie poddaje. Przestaje walczyc ze soba i td - wiem, ze mnie dobrze robi jesli poddaje sie porzadkowi, organizacji (hej, Diuna) kupowania i jedzenia, unikania,  nie bycia meduzą tylko liczenia i pilnowania - chce zyc latwiej i przyjemniej a to oznacza pozbycie sie jeszcze przynajmniej kg do wzrostu, mam 159 wiec moge zaczac myslec inaczej za 7 kg. Narazie nosze z sobą 7 kg cukru czy mąki. Realnie, jakby ktos mnie zobaczyl z plecakiem na pewno proponowalby zebym chocna chwile zdjela i nie dokladala. 

Florka, zrob sobie dobrze i nie dokladaj do plecaka, i tak masz tam 7 kg mąki, bedzie Ci przyjemniej,;-)

trzymajcie sie i robcie sobie przyjemnosci;-)

24 maja 2016 , Komentarze (10)

Dzis poranek cieply, koty leżą przede mną na tarasie i myją się, ptaki śpiewają, dzieci chwilowo do jutra po poludnia nie ma, więc postanawiam mieć dobry czas

pomyslalam sobie ze to dobre hasło - chce mieć więcej od życia, zdumiewa mnie mysl, ze tyle lat mialam nadwage i cierpialam zamiast sie wziac za zmiany. Gdybym chudła wtedy pol kg na miesiac mialabym 6 kg mniej, a mnie sie wydawalo, ze to za malo, gdy jakies diety oferowaly, a ja uznawałam, ze nieco pozniej sie wezme za diete porzadna i zrobie to szybciej. No i tak lata mijaly a ja nosilam ze soba te kilogramy cukru w kazde miejsce. Szkoda mi teraz tego czasu - zamiast przejmowac sie humorami męża jego siostr tesciowej wlasnej mamy rodziny etc powinnam codziennie jezdzic na rowerku chudnąć te cwierc kg na miesiac i widziec sie w coraz ladniejszych wersjach. 

ale teraz tak bedzie. I juz jest. Dzis spadek maly we wlasciwą stronę. Dzis bede bardzo, bardzo grzeczna, spacery gimnastyka dieta i duuuuzo wody co mi dobrze robi i zadnych czekoladek, dam je dziecku w nagrode jak wroci, bedzie potrojna przyjemnosc.

no to dzien dobry wszystkim. Róbmy cos dla siebie koniecznie. Szkoda czasu

23 maja 2016 , Komentarze (11)

Hej, wróciłam, z niejakimi wpadkami smiesznymi ale w sumie waga jest jak byla. Pewnie nastepna delegacja bedzie madrzejsza. NIestety, jak wrocilam, wypakowując sie zgubiłam rozsądek, który wpakowala mi cichcem Pira i zeżarłam kawałek oscypka. Ale juz dzis jest lepiej, łacznie z rowerkowaniem 30 min i łazeniem w ilości wielkiej btw. Fajnie, ze samsung liczy uprzejmie kroki:_)

dzieci nie ma dziś, i jutro, więc licze na czas dla siebie odchudzający;-)

19 maja 2016 , Komentarze (5)

To zapisalam do Was z pociagu dzis rano tzn czwartek rano z Wawy na zachód 

Miłe vitalijki, jade pociagiem i poczułam, ze Wam mogę i potrzebuje się zwierzyć -  kolo mnie pani młodsza może nie o polowe, ale znacznie -  znacznie ode mnie, rozmiar xl z pewnością, nie da się rozlozyc oparcia na ramię miedzy nami, bo pani wylewa się na mnie, pani rozdrażniona, srebrnoczarne okulary przeciwsłoneczne, czerwone paznokcie czerwona torebka czerwone usta, dżinsy i czarna obcisła bluzka z wylewami z każdej strony, (niedaleko od nas siedzi pani w ciąży i wygląda lepiej o dwa nieba). Pani ma kolorowe  słodkie picie w butelce i wyjęła przed chwilą tzw. pączek z dziurką czy oponkę mocno lukrowaną. Naprawdę uznaje ze tą Panią wsadziły mi do pociągu Pira i Diuna specjalnie, zebym siedziała 3 godziny kolo proroczego zagrożenia….

no wiec

nie bylo zle i na pewno najlepsza delegacja roku. Zjadlam baaardzo madre i solidne sniadanie, takie by nie byc glodna ani ciut. Potem sok i jw. pociag, potem po 15 30 obiad - wczesniej sie nie dalo, ale za to warzywa pieczone z mozarellą no i z porcji pierogów udalo mi sie zjesc poltora a reszte wcisnac kolezance i kolacja tez wspolna przed 21 - zjadlam mniejszą połowe druga dalam kolejnej kolezance.

czasy wiec itd nie najlepsze, ale tu sila wyzsza, za to nic nie podjadalam w ogole. nie mam tu wagi w pokoju, ale ufam, z nie jest tragicznie no i jutro mam wieksze szanse bo sama zamawiam poza sniadaniem wszystko a kolacji moge sie wymiksowac pt ze juz jadlam bo zmieniam miejsce. uf. 

wiec bardzo chcialabym utrzymac to 66,6 do poniedziałku, a potem spadac w doł. Nie wiem, czy wiecie, ale ponoc lato idzie a ja jestem ciagle nie do ubrania w lekką bluzkę//// no i widzialam mile sukienki w necie... 

dzieki czuje sie wysłuchana;-) i na pewno mnie wspieracie..