Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię czytać, haftuję obrazy, lubię ruch na świeżym powietrzu - mój sport to nordick, zwykle jestem pogodna. Ostatnio przytyłam w okolicach talii, cociaż kilogramów nie przybyło. Te dodatkowe centymetry wtalii bardzo mi przeszkadzają. Mam też ostatnio większy apetyt na słodycze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9874
Komentarzy: 170
Założony: 25 lutego 2015
Ostatni wpis: 10 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fiona2015

kobieta, 69 lat, Otwock

162 cm, 70.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 grudnia 2015 , Komentarze (1)

Mam już za sobą prawie cały drugi dzień. Zaliczyłam pierwsze kijki wzdłuż plaży, prawie osiem kilometrów. Do godz. 12.45 bardzo intensywny dzień. Pierwszy zabieg o 7.00, później śniadanie o 7.45, następnie dwa zabiegi borowinowe, hydromasaż i ultradźwięki. Od 10.30 do 12.15 kijki, o 12.45 obiad. Po obiedzie wycieczka na miasto po grapefruity, wodę mineralną i czerwoną herbatę a teraz odpoczywam. O 17.30 kolacja a o 19,00 tańce do 22.00. Chyba nieźle jak na jeden dzień. Z jedzeniem wszystko ok. Nie zjadam wszystkiego co dostaję i nie czuję głodu. To tyle jeśli chodzi o drugi dzień. Jestem bardzo zadowolona i z siebie i z pobytu.  (uff)

9 grudnia 2015 , Komentarze (1)

Dotarłam dziś do sanatorium. W niedzielę wróciłam do domu i od razu poczułam się lepiej. Póki co ze słodyczami nie najgorzej, natomiast w dniu wyjazdu, czyli wczoraj była orgia jedzenia. Zjadłam dwie małe pizze i wiadomo co było dalej. Dostałam sporo zabiegów, między innymi ćwizenia w basenie. Jestem w pokoju z babeczką, która chodzi na kijki więc nie jest źle. Poprosiłam o dietę lekkostrawną czyli bez smażonego i dostałam. Teraz wszystko zależy ode mnie. Trzy tygodnie przede mną i jak je wykorzystam tak będę miała. Wróciła nadzieja. Trzymajcie kciuki za mnie moje miłe. Aha i na początek zrezygnowałam z windy, mieszkam na trzecim piętrze. (uff)

4 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Zapadłam się totalnie. Na dodatek nie mogę spać i coraz więcej jem. Jutro jadę do domu na osiem tygodni z czego trzy będę w sanatorium. Może tam uda mi się pozbierać do kupy, bo jestem w strasznym stanie. Chyba już nie powinnan wracać tu do pracy. Zbyt duż obciążenie dla mojej psychiki. Nie wiem co z tym fantem zrobić. Teraz ważne, że jadę do domu, Od wczoraj jestem spakowana, jakby to mogło coś przyspieszyć. Moja podopieczna zrobiła sie złośliwa, niemiła i w ogóle straszna. Mam jej dość. (wymiotuje)

30 listopada 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj niestety poległam. Zjadłam kawałek ciasta i zaczęło się. Dziś powtórka z rozrywki. Wytrzymałam sześć dni. Nie wiem czy chce mi się próbować skoro to i tak jest skazane na porażkę.;(

27 listopada 2015 , Komentarze (4)

Dziś rano zważyłam się. 800g mniej. Jakim cudem? nie wiem. Fakt pozostaj faktem i już. Jestem zadowolona. Piąty dzień bez słodyczy ale dziś było mi trudniej niż wczoraj. Dałam jednak radę. Idę zaraz spać, żeby nie było wpadki. Najgorsze dla mnie są wieczory. Aż mnie skręca, żeby coś zjeść. Pół godziny temu zjadłam dwie łyżki surówki z kapusty kiszonej, która została mi z obiadu. Dobrze, że to surówka wpadła mi w ręce, bo już buszowałam w lodówce. Aha, dostałam dziś w prezencie gorzką czekladę. Może dlatego tak mnie nosi?    (czekolada)

26 listopada 2015 , Komentarze (3)

Czwarty dzień bez słodyczy. Co prawda po południu czegoś mi brakowało ale dałam radę i jestem bardzo zadowolona. A teraz idę spać.

24 listopada 2015 , Komentarze (4)

Dwa dni, całe dwa dni nie jadłam słodyczy. Jestem bardzo zadowolona. Jem trochę więcej ale myślę, że lepsze to niż słodycze :).

22 listopada 2015 , Komentarze (3)

Wczoraj nie pisałam nie dlatego, że nie jadłam słodyczy, tylko dlatego, że nie zatrzymałam ich w sobie. Czuję zażenowanie, kiedy o tym piszę. Dziś zjadłam o 10.30 jedno ciastko (piernik) a 13.20 dwa kawałki ciasta ok.100g. Od jutra zero słodyczy.

20 listopada 2015 , Komentarze (3)

Ponieważ nie mam problemów z normalnymi posiłkami (ok.1300 kcal.), namiast mam problem ze słodyczami, których nie powinnam jeść, postanowiłam zapisywać codziennie moje słodyczowe grzechy: o 10-ej dwa kruche ciasteczka w czekoladzie  - 15g, o 11-ej jeden mleczny cukierek, o 14-ej kostka czekolady gorzkiej 85% - 10g, o 15-ej cztery ciasteczka korzenne - 30g, więcej grzechów nie było.

19 listopada 2015 , Komentarze (4)

To mój niechlubny powrót. Zmęczona już jestem ciągłą walką sama ze sobą. Rano mówię sobie "dziś zero słodyczy" a tak koło trzeciej zaczynam ze sobą rozmowy: że tylko jedno ciasteczko, że tylko kostka czekolady (na szczęście gorzka), że wieczorem tylko plaster ananasa.... a co jest wieczorem to lepiej nie mówić. Totalna porażka. Za oknem leje, na kijki nie mogę chodzić a gimnastykować mi się samej nie chce. Aha, jestem w pracy, w Niemczech. Póki co przytyłam dwa kilo. Tylko się zastrzelić. Do domu jadę 5 grudnia a od 9 mam sanatorium w Kołobrzegu. I tu rodzi się myśl " po co zaczynać cokolwiek skoro i tak nie będę mogła trzymać diety od 9 do 30 grudnia". Nie lubię siebie teraz. Przedtem pomagało mi pisanie dziennika jedzenia. Może od jutra spróbować? Może to mnie powstrzyma?