Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Poczuć się lepiej w swoim ciele! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37993
Komentarzy: 677
Założony: 21 września 2015
Ostatni wpis: 7 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
_czarodziejka

kobieta, 35 lat, Gdańsk

168 cm, 86.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Witajcie :*

Dziś krótko bo nie mam za bardzo o czym pisać :P

Jadłam nieregularnie i dziwnie, choć z ręką na sercu - robiłam co mogłam by było jak najzdrowiej.

Rano - kanapki z ciemnego chlebka, szynki, pomidorki, ogórki i szczypiorek,

Po południu - znów kanapki, tylko tym razem z papryczkami faszerowanymi białym serkiem.

Obiad (przed 20.00) - naleśniki z pieczarkami.

Dziś duuuużo herbaty - bo od knajpki do knajpki, od znajomych do znajomych ciągle prosiłam herbatę... No i wpadł kawałek sernika z gałką lodów.


Co do ćwiczeń niewiele zdążyłam, ale w sumie 3-godzinny spacer zaliczyłam w tym wszystkim.

Jutro wyjeżdżamy z samego rana do znajomych na wieś na gry i grilla, wracamy pewnie koło 23. 

A tak w ogóle w chwili przerwy jak byliśmy na mieście wpadłam do Sinsey'a i zdążyłam kupić sobie dżinsowy dłuższy płaszczyk w stylu sportowym :P Ja to powinnam chyba mieć zakaz wstępu do sklepów, za dużo kasy wydaję, nie umiem się oprzeć ciuchom.

To moja zdobycz:

Miłego weekendu!

28 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Witajcie Ślicznotki :*

Dziś krótko, szybko i w połowie dnia :P O 15 wyjeżdżamy a ja jeszcze się nawet nie spakowałam, siedzę w turbanie na głowie bo wpadłam na genialny pomysł nałożyć na włosy maseczkę :D Bo mam za dużo czasu teraz, hahaa :D


Ale! Poćwiczyłam ile mogłam i zdążyłam:

  • orbitrek 1h, obciążenie 4,
  • ćwiczenia na 6pak z yt - dały mi w kość :P

Nie ma sensu żebym robiła bilans zjedzonych rzeczy, bo do tej pory to ja zjadłam 3 kanapki i wypiłam drożdże oraz wodę z octem :P Do Szczecina dojedziemy jak zwykle pewnie koło 22-23, a później będzie siedzenie przy stole, także już dziś to ja tu nie zajrzę za bardzo.

Chciałam zrobić sobie cheat day a na razie nie miałam czasu :P Chyba w samochodzie sobie coś zjem :D

Jutro zaczynamy objeżdżać znajomych L., nawet nie wiem jeszcze dokładnie kogo i o której co mi utrudnia zaplanowanie jakiegoś biegania... Ale kurde, choćbym miała w nocy to zrobić to pobiegam :D


A i motywacja na koniec (bo lubię patrzeć na piękno kobiecego ciała i pomarzyć, że będę wyglądać podobnie już niedługo) - a dziewczyny, które lubią sobie pokomentować na forum serdecznie pozdrawiam! :D I wiecie co? Powiem w tajemnicy - to, co mnie motywuje ( i inne dziewczyny na tym forum) to tylko nasza sprawa i nikomu innemu nic do tego :))))

Wciąż mnie zadziwia, jak to ludzie potrafią tylko krytykować i wtrącać się w życie innych, kiedy tak naprawdę zupełnie nic im do tego. Być może brzmię na wkurzoną tym swoim wpisem, ale zupełnie nie jestem, jestem raczej trochę zniesmaczona. Każda z nas ma swoje marzenia, cele, każda z nas ma swój sposób by sobie dopomóc w walce. No nie oszukujmy się, walka z własnymi słabościami jest trudna... Dlatego jeśli komuś pomagają zdjęcia (choćby wyfotoszopowane) pięknych talii czy dziewczyn w bikini - to czemu nie? Ważne, żeby działało! Ważne, żeby ze sobą i swoimi postanowieniami czuć się dobrze! Niech każda z nas działa tak jak jej najwygodniej i najskuteczniej, bez oglądania się na innych! ;)

Powodzenia Rybki, ja teraz znikam zmyć włosy ;)))

Weekend się zbliża - wszystkim życzę dużo relaksu, ale i motywacji :D

27 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Hej Dziewczyny!

Zważyłam się i zmierzyłam - i powiem szczerze, no rewelacji to tu nie ma. Chyba słaba pora na to ważenie, tuż przed @, ale tak mi wypadło, za miesiąc zrobię to tydzień wcześniej, żeby się nie stresować dodatkowo :p

Schudłam 1,5 kg w 4 tygodnie. Jeśli chodzi o cm, to wcale zmian nie ma,no null no, co mnie dziwi, ale centymetry zawsze szły u mnie opornie, waga niby mi leciała, a obwody się trzymały.

Muszę w takim razie pokombinować co by tu zrobić, żeby spadek był ciut większy ;)

Za to wyraźnie widzę zmianę w jędrności ciała, zrobiłam się milsza w dotyku, mniej "rozlazła" :p


Dzisiejsze szamanko:

  • otręby owsiane z bananem, cynamonem i mlekiem 2%,
  • 2 kanapki z chleba ciemnego z pestkami dyni, z sałatą, smarowidłem, serem, pomidorkiem i kostkami fety w pomidorach,
  • drożdże,
  • lód,
  • kawa zielona z batonem
  • barszcz biały z kawałkiem kiełbaski, 
  • jabłko,
  • 1szklankia wody z octem jabłkowym,
  • jogurt,
  • 1,5 l wody.

Poćwiczone:

  • 300 brzuszków,
  • 300 skłonów "bocznych" i 60 ćwiczeń na boczki a'la Chodakowska ;)
  • Secret Chodakowskiej (to zdecydowanie nie będzie mój ulubiony trening),
  • tabata.

Muszę powziąć jakiś plan. Będę miała na początku maja problem z jego realizacją, bo przez 5 dni majówki będę u "teściów", a tam nie ma warunków do ćwiczeń. Trochę się tego boję, no ale cóż, potraktuję to jako odpoczynek i regenerację, a  po powrocie biorę się porządnie ;)

  1. bez odpuszczania sobie teraz -  minimum 1,5 l. wody dziennie!
  2. przed snem zielona herbata (czytałam, że ładnie nakręca metabolizm na noc),
  3. zrobię sobie mały detoks - miesiąc bez słodyczy (wystartuję po majówce ;p),
  4. młody zielony jęczmień... taaaaaa... kupiłam to cudo by wypróbować, raz rozrobiłam sobie z wodą i myślałam, że zwrócę. Spróbuję pić go z sokiem lub jeść z jogurtem, zobaczymy czy znajdę na niego sposób, bo na razie... (wymiotuje)

  5. niezdrowy obiad, typu jakaś pizza czy kebab - pozwolę sobie tylko raz w miesiącu,
  6. jem mniejsze porcje - częściej odchodzę od stołu z lekkim niedosytem (do tej pory lubiłam się najeść do pełna),
  7. spróbuję zwiększyć ilość ćwiczeń - np. rano orbitrek, a po południu Chodakowska. Do tej pory robiłam jedną sesję godzinną dziennie, ale przecież skoro siedzę teraz w domu czemu miałabym nie robić 2 - tu również startuję po majówce, bo jak pisałam wcześniej w weekend nie będę mieć nawet możliwości,
  8. stopniowo będę zwiększać sobie trudność i obciążenie - jak stanęłam na orbitreku na 3. obciążeniu to robiłam go miesiąc, dopiero wczoraj zwiększyłam o stopień, a organizm chyba mocno przyzwyczaja się do takiego wysiłku i przez to efekty są coraz mniejsze.
  9. zacznę wszystko od cheat day. :D zwariowałam? być może, jak pół roku temu się odchudzałam to taki dzień dał mi kopa, spowodował, że waga ostro ruszyła w dół, a ja byłam zadowolona, bo zaspokoiłam swój głód na niezdrowe rzeczy i mogłam znów się ostro trzymać w ryzach. Odchudzałam się miesiąc, odmawiałam sobie i ograniczałam się, należy mi się, a poza tym to chodzą za mną chipsy ;p Dlatego jutro - dyspensa, a później będą siły walczyć dalej :))))

Na razie to chyba tyle przychodzi mi do głowy... Zobaczymy co będzie za miesiąc (3 tygodnie właściwie), dobrze by było zobaczyć na wadze -2kg.

A tak w ogóle wchodzę dziś na Vitalię z takim nastawieniem - słaaaaby spadek, no ale jest - i pierwsze co widzę to pamiętnik dziewczyny, która w 3 tygodnie odnotowała -4 kg. I to zeszła z małej wagi, bo z 52 kg do 48! (strach) Ja nie wiem jak ona to zrobiła, u mnie to zawsze dłuuuga i powolna droga jest, a tu taki szybki wynik! Normalnie podziwiam i zazdraszczam! I jednocześnie daje mi to kopa motywacyjnego, bo da się? no jednak da! ;)


Ciut motywacji:

Czyli piękne sukienki na pięknych figurach (a w sumie żadna nie jest w kroju w jakim ja wybrałam, hihi, za jakiś czas się Wam pochwalę moją) :D

Buziaki!!  :*

26 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

Cześć Vitalijki (kwiatek)

Dziś mija dokładnie 4 tydzień mojej zmiany. Pora chyba zrobić małe podsumowanie...

Wciąż mam problemy z trzymaniem diety i jedzeniem samych zdrowych rzeczy. Jakiś czas pozwalałam sobie tylko na kostkę ciemnej czekolady do kawki, ale większość czasu było to jednak coś mniej zdrowego a bardziej słodkiego ;) Zawsze były to małe porcje, ale jednak. Po drodze wpadła jakaś pizza na obiad, kebab czy burger :D Zawsze w ramach posiłku, zawsze starałam się o zdrowszą wersję, nad tym muszę jednak jeszcze popracować.

Woda również idzie do poprawki. Piję więcej niż kiedyś, ale to za mało. Czuję się w ostatnie dni jakaś wysuszona, nocą budzę się z pustynią w gardle, a czytałam, że jest to właśnie objaw nieodpowiedniego nawodnienia organizmu.

Co do ćwiczeń... O tuuu to ja czuję wielkie LOVE :D Nie mogę się nadziwić, że kiedyś nie lubiłam ćwiczyć, nie lubiłam sportu. Człowiek jak młody to jednak głupi - nic nie daje takiego powera i szczęścia jak solidna dawka codziennego ruchu :))) Tu jestem zadowolona, ćwiczyłam zgodnie z planem codziennie minimum godzinę, przerwy robiłam tylko na dni regeneracji :)


Dzisiejsze podsumowanie menu:

  • otręby owsiane z kawałkami jabłka, śliwek suszonych, z cynamonem i mlekiem kokosowym,
  • 2 kanapki chleba ciemnego z ziarnem dyni, z sałatą, rzodkiewką, szynką, pomidorem i odrobiną fety w pomidorach,
  • kawa zielona z batonikiem Kinder Country,
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • barszcz biały z kawałkiem kiełbasy Krakus,
  • drożdże,
  • gruszka,
  • dziś jeszcze jogurt naturalny z miodem,
  • ok. 1,5 l. wody.

Poćwiczone:

  • 1h orbitrek - zwiększyłam obciążenie na 4 i lało się ze mnie strumieniami ;)))
  • 200 brzuszków,
  • tabata 12 min. z Mączyńską (tym razem sama zrobiłam rozgrzewkę i obyło się bez kontuzji).

Narzeczony zabrał mnie dziś do Galerii Bałtyckiej, gdzie zaopatrzyliśmy się w prezenty dla jubilatów. Teściowa dostanie ogromny i przepiękny album "Historia Ogrodów"

Szwagierka puzzle 1000 kawałków ze słodkim szympansikiem ;) i książkę "Jeździec Miedziany" P. Simons, bo ponoć jeszcze tego nie zna :)

Mój brat (zbliża się jego 18-stka i powoli zbieram prezenty) zostanie obdarowany kompendium wiedzy o ćwiczeniach i siłowni, bo jest zapalonym sportowcem :) Dokupię mu jeszcze kółko do ćwiczeń mięśni brzucha.

A sobie uszczknęłam niedrogie kolczyki z rodzaju tych delikatnie zwisających :D Taka moja ulubiona klasyka, coś w tym stylu (moje są srebrnego koloru):

Rozpisałam się, a chciałam jeszcze zrobić plan działania na następne 28 dni - czyli co poprawiam i jak. Ale to może już jutro :)


A to tak skojarzyło mi się z moim wczorajszym narzekaniem na @:

Sama okrutna prawda.


Trzymajcie się, Piękne! Miłego Dnia!!! :*

25 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Witajcie Ślicznotki :)))

Dzisiejszy dzień to dla mnie była prawdziwa walka ze sobą. Chyba (a nawet na pewno) okres mi się zbliża i rzuciłabym się na całe jedzenie świata. Chodziłam dziś wściekle głodna, nawet tuż po posiłku :( Ogólnie czuję się do tego jakaś opuchnięta i przepełniona (mimo że głodna).


Ale skoro już trochę ponarzekałam to przechodzę do meritum (zjedzone):

  • otręby owsiane z mlekiem, bananem, kawałkami jabłka, śliwkami i cynamonem,
  • bułka z serem i plastrem konserwy,
  • kawa zielona z 2 daimami :(
  • żeberka zapiekane w kapuście,
  • jabłko, 
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • drożdże,
  • przede mną jeszcze jakiś jogurt.

Piję ostatnio za mało wody, sama to widzę, ale ciągle o niej zapominam. Do tego czuję się i tak jak balonik.


Poćwiczone: 

  • 1h orbitreka, 3 obciążenie,
  • 200 brzuszków.

Do mieszkania, które wynajmuję, przywiozłam w końcu duże lustro do przedpokoju. I jak się w nim dziś zobaczyłam w całości bez ubrania, to się załamałam :( Wszędzie tłuszcz, boczki, wystający brzuch, wielkie uda :( 

Jestem bardzo niezadowolona z sylwetki, jestem typowym jabłkiem - tłuszcz osadza mi się najbardziej w okolicach brzucha. Nie mam prawie wcale wcięcia w talii, za to mam bardzo chude kończyny, nadgarstki to mam jak u kościotrupa. 

A zbliża mi się pojutrze ważenie po I miesiącu. Wiem, że najważniejsze jest zdrowie, przestawienie się na inny styl życia, a nie krótkotrwałą dietę - bo takie coś nie miałoby sensu. Ale mam duże ciśnienie na zrzucenie tych dodatkowych kg do ślubu... Chociaż części z nich!

Zrobiłam sobie prognozowanie wagi z vitalią - nie wiem dlaczego, jak robiłam pół roku temu to wyliczyli mi, że mam szansę osiągnąć cel w pół roku - a teraz wyliczyli mi, że cel osiągnę dopiero rok po ślubie! Zniechęcili mnie, przecież wpisałam takie same dane jak wcześniej. Chcę zrzucić koło 10 kg, to naprawdę takie nieosiągalne???

Przestaję już na to patrzeć, skupiam się teraz na dobrym samopoczuciu, bo jak wnikam za dużo i analizuję, to tylko mi gorzej, a jak po prostu ćwiczę, to jestem szczęśliwsza.

Już bez narzekania - miłego wieczoru i dnia następnego! :)

24 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Cześć Piękne,

u Was też pogoda tak zwariowała? Jest zimno, wietrznie, przez moment słońce a za chwilę grad taki, że bałam się, że w samochodzie szyby wybije.

Intensywny weekend zakończony sukcesem, zaproszenia w mojej części rodziny porozdawane, możemy być zadowoleni :)

Dziś mam dzień regeneracji, więc ruchu za bardzo nie miałam.


Pojedzone dziś:

  • sałatka warzywna tradycyjna i pół bułki,
  • banan,
  • zupa pomidorowa z makaronem,
  • mały kawałek karkówki w sosie własnym i mizeria,
  • 2 bułki z serem i szynką konserwową,
  • drożdże,
  • może wypiję jeszcze dziś Mullermilcha.

Cały dzień znów spędzony w samochodzie... czuję, że ze zmęczenia głowa mnie boli, dlatego dziś bez zbędnych słów tylko trochę motywacji ;)

23 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Cześć :)

Melduję, że mimo napiętego do granic możliwości dnia, poćwiczyłam :)

A dokładniej:

  • 200 brzuszków,
  • basen 40 x 25m.,
  • pół godziny biegania.

Miałam dziś niezłą kondycję, chyba jakiś dobry dzień. Pływać mogłam prawie bez przerwy 1,5h, a jeśli chodzi o bieganie to mogłabym się dziś nie zatrzymywać. Sama siebie zdziwiłam :)


Zjedzone:

  • sałatka warzywna tradycyjna (kukurydza, jajko, groszek, wędzona pierś z kurczaka, ogórki, majonez),
  • gruszka,
  • żeberka pieczone w kapuście z ziemniaczkami (pycha!),
  • kawa zielona ze słodkim ryżem w miodzie,
  • kawałek sernika domowej roboty z truskawkami (nie oparłam się :( ),
  • kotlecik z sandacza,
  • herbata czerwona,
  • drożdże,
  • jogurt naturalny z miodem,
  • woda (nie wiem ile wyszło, ale za mało).

Czuję się ogromnie przepełniona. Sporo tego jedzenia wyszło, tak to jest jak się jedzie do 3 rodzin w gości w ciągu jednego dnia. ;) Wszyscy namawiają do jedzenia, "no i u mnie nawet kawałka nie spróbujesz"??? I ten wyrzut... :p

Ale dzień spędzony bardzo aktywnie. Rano basen, później obiad z rodzinką, odwiedziny w 3 miejscowościach, bieganie, w międzyczasie zdążyłam zrobić maraton z wyborem ubrań na weekend majowy, potem brzuszki i oglądanie Małych Gigantów z mamą. :D 

Jestem w miarę zadowolona z tego, jak ciuchy na mnie leżą. Nie jest idealnie, ale jest całkiem ok, póki co.


A ten obrazek mnie rozłożył na łopatki (i wszystko jasne!):

Miłego weekendowania (alkohol)(alkohol)(alkohol) ;)

23 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dziś krótka nota, bo już zdecydowanie późna pora :)

Zjedzone:

  • otręby owsiane z mlekiem, kawałkami jabłka, śliwkami, cynamonem,
  • 2,5 kanapki z sałatą, serem mozarella, salami, rzodkiewką,
  • kawa zielona z odrobiną słodkiego (odrobinę za dużo słodkiego ]:>),
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • zupa ogórkowa z kawałkiem gotowanego mięsa, 
  • jabłko,
  • monte drink.

Z ruchu to tak:

  • 1h orbitreka poziom 3,
  • 200 brzuszków,
  • 0,5 h intensywnego marszu (z domu na ksero i na pocztę :PP).

Poza tym dojechaliśmy, choć jak zwykle niektórzy jadą na drogach jak wariaci. Mieliśmy po drodze pirata 200km/h przy ograniczeniu do 70, gapę, która zjechała z naprzeciwka na nasz pas prawie na nas, jeden wypadek drogowy z zablokowaną drogą przejazdową i na koniec sarenkę zgrabnie przemykającą nam po ciemku tuż przed maską ;)

Na szczęście L. jest świetnym kierowcą, do tego jest ostrożny i nie ma pociągu do szaleństwa w trasie.

A w ogóle to tuż przed wyjazdem się pokłóciliśmy i bite 6 godzin w samochodzie nie wymieniliśmy ze sobą ani słowa, prócz formułek koniecznych typu "zjedź na ten Orlen" :?

Bywa.

Padam na nos, a jutro jeszcze bardziej intensywny dzień mnie czeka.

Miłego dnia!!! (kwiatek)

21 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Witam Vitalijki :)

Rozmawiałam dziś krótko przez telefon z Dziadkiem... Powiem szczerze, że niby czuje się lepiej, ale głosik miał przez telefon bardzo słaby. Ciężko mi się z nim rozmawiało, wyczułam od razu, że wcale nie ma ochoty rozmawiać. :( W szpitalu gruntownie go badają, w sali leży 4 pacjentów, na szczęście nie miał problemów ze spaniem w nocy.


Przechodząc do meritum, zjedzone:

  • otręby owsiane z owocami goji, mlekiem i cynamonem,
  • 2 kanapki z sałatą i paprykarzem szczecińskim, sałatka brokułowa,
  • kawa zielona,
  • talerz zupy ogórkowej z kawałkiem gotowanego mięsa, 
  • jabłko,
  • woda (nie wiem ile wyszło dziś...),
  • szklanka drożdży z przegotowaną wodą,
  • jeszcze dziś wypiję coś dobrego, jakieś monte drink albo mullermilch, zobaczę.


Od paru dni chodzą za mną naleśniki. Nie bardzo mam pomysł na farsz... wiem! zrobię z twarogiem na słodko! Ale to dopiero po weekendzie, bo jutro jadę do rodziców i rodziny z mojej strony rozdawać zaproszenia.

W sklepie dziś poszukiwałam suszonych buraczków - takich jakby chipsów - do chrupania - miałam kilka razy i bardzo mi smakowały. Chyba brakuje mi czegoś w organizmie, bo tak... zjadłabym coś, ale sama nie wiem co, padło na te buraczki. I niestety nie znalazłam. 

Kupiłam za to sok z buraków, ciekawe czy dam radę wypić :P

Kupiłam też mleko słodkie z cynamonem. Lubię próbować coś nowego, zobaczymy czy to będzie dobre :)


Jeśli chodzi o ruch, to dziś mam dzień regeneracji. Poza tym tylko przez 5 godzin sprzątałam chałupę, bo doszłam do wniosków, że pora ją wiosennie ogarnąć, pochować grube płaszcze, odświeżyć pomieszczenia. 

Także w sumie ruchu trochę jednak wpadło.


A jutro ciężki dzień, muszę do południa ogarnąć orbitrek, brzuszki, prysznic, pocztę i pakowanie się, bo po południu wyjeżdżamy. Postaram się jednak wieczorem zameldować, jak zawsze!

Pozdrowienia dla Wszystkich Dumnie Walczących ;) :**

20 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Witajcie,

dziś wpis będzie raczej dość krótki, straciłam na razie chęci i energię na wszystko, dziś dowiedziałam się, że mój Dziadek leży w szpitalu z migotaniem serca. 

Ale wpis dodam, obiecałam, że będę dodawać codziennie, więc piszę.


Menu:

  • otręby owsiane z owocami goji, mlekiem i cynamonem,
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • sałatka brokułowa z 2 chlebkami wieloziarnistymi,
  • kawa zielona z kawałkiem czekolady,
  • garść migdałów,
  • burger na ciemnej bułce z wołowiną, kapustą, ogórkiem, oliwkami, pomidorem, fetą, cebulą i sosem czosnkowym,
  • 1l. wody,
  • coś jeszcze dziś wrzucę... zobaczę, albo jogurt albo jabłko.

Poćwiczone:

  • 200 brzuszków,
  • spacer 1,5h,
  • Sukces z Ewą Chodakowską

Parę słów o Sukcesie.

MASAKRA! To słowo pierwsze. Pierwszy raz ćwicząc z nią klęłam w głos. Pierwszą serię, czyli cardio zrobiłam w całości i bez przerw, zalewając się potem i sapiąc jak lokomotywa.

Drugą serię, czyli pośladki zrobiłam również w całości, choć po krótkiej przerwie po cardio - musiałam napić się wody i złapać oddech. Pośladki mnie wprost żarzyły ogniem. Ale bardzo mi ten zestaw podpasował, to chyba dla mnie najprzyjemniejsza część Sukcesu - mimo że też wyczerpująca. Zdaje się, człowiek już po cardio jakby odpoczywał - a tu ze zdziwieniem zaobserwowałam, że pot mi ciekł z czoła.

Trzecia seria, czyli brzuszki mnie dobiły. Niby codziennie robię zwykłe brzuszki, ale to była zupełnie inna bajka. Tu nie wyrobiłam już z tempem trenerki, musiałam czasem chwilkę odpuścić, bo miałam wrażenie, że zwymiotuję w trakcie ćwiczeń. Poza tym nie umiem robić ćwiczenia z unoszeniem bioder - jak leżymy, nogi do sufitu, ręce wzdłuż tułowia i unosimy biodra krótkimi ruchami. Przerosło mnie to ćwiczenie.

Ogólne podsumowanie - czujesz, że żyjesz jak to ćwiczysz. A już "po" jest przeogromna satysfakcja. Wiem, że będę do tych zestawów wracać, dam radę kiedyś zrobić wszystkie ćwiczenia idealnie.


Wczoraj podczas ostatniego ćwiczenia tabaty z Mączkowską coś mi strzyknęło w udzie. Nie byłam w stanie dokończyć tego ćwiczenia, noga bolała mnie przez noc. Mam nauczkę, rozgrzewka musi być zawsze :/


Spadam teraz... muszę się trochę pomodlić za zdrowie Dziadka. Nawet nie mam Go jak odwiedzić, mieszka od niego setki kilometrów... Starość się Panu Bogu nie udała. :(