Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wierzę w zasadę, że "jesteś tym co jesz" i staram się zdrowo odżywiać, ALE za bardzo lubię ciasta, ciasteczka, torty, pierniki... i piec i jeść-niestety. KONIEC
.
Zaczynam NOWE ŻYCIE z NOWĄ PIĘKNĄ I ZGRABNĄ JA ( na razie w głowie, ale niedługo...).

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22523
Komentarzy: 640
Założony: 22 września 2015
Ostatni wpis: 29 września 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Stonka162

kobieta, 45 lat, Oświęcim

157 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2019 , Komentarze (4)

Odpuściłam dzisiaj trening. Jakaś regeneracja też musi być, a nie popłynęłam z dietą, więc nie jest źle. Jestem padnięta, ale nie fizycznie, tylko mój umysł odmawia współpracy. Za dużo w pracy na głowie dziś. Jedyny plus, że rano było bardzo pusto na drodze i wyjątkowo szybko dojechałam. Za to później podobno było takie korki, że ho ho. Z reszta było to widać po sporej ilości ludzi u nas w aptece. Byli chyba wszyscy, którzy mieli wolne :PP

Bilans:

Zjedzone: 1745kcal

Kroki: 9612 (8,21km)

1 maja 2019 , Komentarze (7)

Od niedawna jestem posiadaczką opaski Huawei Honor Band 4. Z opaski jestem zadowolona, aplikacja do niej jednak pozostawia trochę do życzenia. Próbuję dopiero ogarnąc o co chodzi. Co nie zmienia faktu, że dzisiejszy bilans dobry, mogłam więcej zjeść, ale nie miałam ochoty.

Wg Fitatu: 1340kcal

Kroki: 11907

Skakanka: 29 minut (223kcal)

30 kwietnia 2019 , Komentarze (7)

Dziś bardzo zwariowany dzień, w efekcie za dużo zjedzone. Wieczorem próbowałam chociaż trochę to spalić, ale moja kondycja daleka od tej z grudnia. Próbowałam zrobić trening z Szymonem Gasiem i Kaśką Kępką- Idealna Figura. Myślałam, że umrę. Nie zrobiłam całości. Pocieszam się, że jutro będzie lepiej :).

Pochłonięte: 2220kcal

Trening: 41 minut (302kcal)

Kroki: 12562

29 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

Dziś trochę za dużo zjedzone: 1813 kcal

Kroki: 7777 :Dnie znam się na numerologii, ale to chyba jakiś znak 

Skakanka: 30minut+ 1minuta deski - 294kcal

Zapisałam się do 2 wyzwań. Muszę się kontrolować bardziej. Najtrudniej będzie zrezygnować ze słodkiego, ale trzeba przerwać to błędne koło. Koniec.

28 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Nie wiem czy uda mi się codziennie zapisywać bilans, ale chociaż spróbuję. Może będę bardziej bardziej kontrolować to co znika w mej paszczy. I cel: więcej aktywności.

Dziś: pochłonięte 1616kcal

Kroków: 6272 (339kcal)

Skakanka: 28minut (259kcal)

25 marca 2019 , Skomentuj

Nie ma tego sadełka aż tak strasznie dużo, ale motywacja jest. Pamiętam siebie w szczuplejszej wersji i taką bym siebie wolała zdecydowanie. Gdyby to było tylko takie proste... Cel -4kg, termin do 1 czerwca. Czy to wykonalne? Oczywiście, byleby zapał nie przepadł gdzieś. Diety nie wykupiłam bo jednak u mnie się nie sprawdza, nie trzymam się jej. Liczę kalorie z fitatu i aktywność z endomondo. Zwykle ćwiczyłam dywanówki z Chodakowską lub Mel B lub inne. Znudziło mnie to. Ostanio robiłam porządki u syna w pokoju i znalazłam skakankę. To był znak z niebios :D. Początki były trudne i po 3 minutach myślałam, że umrę . Teraz po tygodniu daję radę. Codziennie dokładam 1 minutę więcej. Mam nadzieję, że moje stawy to wytrzymają bo jednak nie mam już naście lat. Najważniejsze, że się ruszam i podkręcam metabolizm żółwia wyścigowego (zegar) .

9 grudnia 2018 , Komentarze (3)

Od wyzwania Kiyanki minęło trochę czasu i myślałam, że nie będę pisać na swój temat, chyba nie miałam takiej potrzeby. Nie wiem co sprawiło, że dziś mi się chce. Tak po prostu. Należę do osób, które raczej słuchają niż mówią, co jest zaletą, ale gdy mówię to lubię się wymądrzać, co jest dużą wadą. Świadomość tego tylko czasami hamuje moje zapędy (swiety). Chociaż z drugiej strony jest mi to potrzebne w pracy. Z zawodu jestem technikiem farmaceutycznym i pracuje w aptece. Moje "mądrości" bywają pożyteczne.  Mam dwójkę synów, praktycznie już mężczyzn, starszy ma 20 lat, młodszy 17. Patrząc na nich , widzę jak ten czas pędzi, a przysłowie "małe dzieci chodzą po kolanach, a duże po głowie" jest jak najbardziej prawdziwe. Nie narzekam, nie lubię tego i ludzi którzy wiecznie zrzędzą. Nie miałam łatwo w życiu i na wszystko ciężko musiałam zapracować i drażni mnie gdy ktoś zazdrości a sam nic nie robi. Mam wielu znajomych, niewielu przyjaciół, ale takich prawdziwych, do których mogę zadzwonić o 2 w nocy, że auto mi padło i potrzebuję pomocy. Mam bardzo silną osobowość, chociaż nie zawsze tak było. Im większe trudności musiałam pokonać tym silniejsza się stawałam. Jeżeli ktoś potrzebuje sobie popłakać to raczej nie na moim ramieniu, ale jeśli chce chwycić byka  za rogi, to na pewno pomogę i powiem jak. A propos, jestem zodiakalnym bykiem :D.

Jako dziecko w podstawówce byłam prymusem (kujon). Ba, mogę się pochwalić nawet: zajęłam 7 miejsce w Olimpiadzie biologicznej na szczeblu wojewódzkim, mogłam wybrać sobie liceum i bez egzaminu dostać tam gdzie chciałam. Nie przewidziałam, że w klasie którą wybiorę będzie się liczyło pochodzenie i status rodziców, a nie wiedza w głowie. Moja samoocena bardzo spadła. Nie był to mój najlepszy czas. Całe szczęście, że byliśmy pierwszym rocznikiem, który nie podpisywał matury nazwiskiem, tylko były zaszyfrowane. I jakie było zdziwienie nauczycieli, gdy ja uczeń trójkowy, odebrałam maturę z średnią 4,6, Wreszcie coś pozytywnego. Potem było coraz lepiej. Najpierw w Studium, a później pierwszej mojej pracy, spotkałam wielu dobrych ludzi, którzy pokazali mi różne drogi, możliwości. Otrzymałam dużo pomocy ze strony rodziny, gdy dzieci były małe. A to co dostajesz, to potem oddajesz. Przynajmniej staram się. Moja najlepsza przyjaciółka to moja siostra, 6 lat młodsza. Mam jeszcze brata i drugą siostrę. Nie wspomniałam nic o mężu... Jesteśmy przeciwieństwami, które się przyciągają, aż czasami iskry lecą. W tym roku obchodziliśmy 20 rocznicę ślubu, chociaż wielu znajomych się śmieje, że jeśli mąż jest za granicą to staż mamy mniejszy bo trzeba odjąć ten okres :p. Tzn, nie zawsze mąż pracował za granicą, dopiero od 2016 roku, gdy dzieci były na tyle duże, że wiedziałam że sobie poradzimy, a oni nie potrzebują już taty codziennie w domu. I śmieje się, że mamy jeszcze 3 dziecko-nasz pies-Ares. To jego zdjęcie mam na profilowym. Wtedy był jeszcze młody, chyba około 7-8 miesięcy, w styczniu skończy 7lat, owczarek podhalański. Nie wiem czy to pies upodabnia się do właściciela czy odwrotnie. Mąż nie raz zastanawiał się kto jest bardziej uparty i zawzięty, pies czy jego pani (cwaniak).  Może dość tego monologu. Spadam poćwiczyć, trzeba wziąć tego byka za rogi i wycisnąć z niego tyle potu ile się da.

6 lipca 2018 , Komentarze (6)

Długo zastanawiałam się czy coś pisać czy tylko tu bywać. A co tam, daję znać, że żyję i jakoś się trzymam. Waga na dziś 63,2kg, więc jest nad czym popracować. Wykupiłam dietę Vitalii, moje podejście nr 3. Tym razem działam wspólnie z fitatu i wszelkie zamiany w posiłkach, pojedynczych składnikach bądź ich ilości, tam zapisuję i rozliczam. Łatwiej mi utrzymać kaloryczność w ryzach. Moje PPM to 1360, CPM 1990. Plan mam taki żeby utrzymać kaloryczność pomiędzy tymi wartościami. Jak  na razie nie jest źle, ale na oklaski jeszcze nie zasłużyłam. Jak zasłużę, tzn. zobaczę 5 z przodu na wadze, to dam znać :D.  Moja główna zmora to słodkości. Postanowiłam nie piec nic na weekendy bo jak nie mam kusiciela to jestem w stanie wytrzymać. Jeżeli jednak coś się gdzieś zawieruszy to nawet w najciemniejszej dziurze mój nos jest w stanie to wykryć (ninja). W pracy staram się trzymać i nie ulegać tym wszystkim ciasteczkom leżącym koło kubków do kawy i mówiącym : "weź mnie, zjedz mnie" (slina). O nie, a kysz... Nie chcę, nie muszę, nie potrzebuję kolejnej pralinki aby poczuć się lepiej. Będę czuła się lepiej jak nie będzie mi się wylewało sadełko z nad paska spodni. Albo jak przestaną ocierać się uda co w trakcie upałów jest wyjątkowo wkurzające. Muszę tylko na to zapracować, dodajmy ciężko zapracować. Powodzenia sobie i Wam życzę 8)

23 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

Baterie naładowane. Czuję, że mogę wszystko. Od początku tygodnia całkiem dobrze z dietą. W poniedziałek i dziś ćwiczenia z Mel B. Jak widać, roboty kupa, więc nie marudzę tylko pędzę do kuchni przygotować pudełka do pracy. Mam tę moc!

25 lipca 2017 , Komentarze (10)

A o kim mowa? O mnie. Sabotuję, nie wiedzieć czemu, każdy dobry plan odchudzania. Staram się trzymać diety Vitalii i wychodzi mi to na 90%. Naprawdę smakują mi te potrawy, ale często moje emocje biorą górę i zajadam je słodyczami, dobijając kalorie do niebezpiecznego poziomu. I co waga w dół w jednym tygodniu, to w następnym w górę. Jestem zła sama na siebie, że nie potrafię zapanować nad tym. Muszę się jakoś ogarnąć. Waga na dziś 61,3, czyli więcej niż jak zaczynałam SD. Sabotażystka...