Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 118192
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 grudnia 2015 , Komentarze (47)

Witam Wszystkich!!! Dziś fruwałam ze szczęścia, szklana rano pokazała -0,7 kg(uff):D, czyli od 27 września ubyło mnie  9,1 kg(puchar)(puchar)(puchar):D:D:D. Żeby była jasność, ja jeszcze sama w to nie wierzę,ale nie muszę, bo inni widzą i wierzą ;) Mąż dziś do mnie rano powiedział: "Boże, jaka ty chuda jesteś, w porównaniu z tym jaka byłaś, rzecz jasna;)" Och, toż to miód na serce. A na początku nie wierzył, że mi się będzie chciało, że mi się uda. Fakt, że już tyle razy próbowałam, raz to nawet mega już było, ale dawno temu, i wróciło szybko...  I on się bał, że się poddam, a teraz pyta wieczorkiem: "czy już ćwiczyłaś?" i bierze młodszą młodzież i się dzielnie zajmuje, żebym mogła ćwiczyć:D:D:D Och, dziś to naprawdę czyste szczęście:-))) 

A powiem szczerze, że nie wierzyłam w Vitalię, nie wierzyłam że można jeść i szczupleć, myślałam, że to jakieś bzdury(tajemnica):PP Nigdy nie jadłam tyle chleba co teraz, nigdy tak nie pilnowałam się żeby jeść ;-))) Jak zbliża się pora jedzenia rzucam wszystko, czasem nawet najmłodszy w kojcu (gdzie nienawidzi być umieszczany) pochlipuje, a ja w tempie błyskawicznym robię jedzenie. Lub z nim na rękach, nie raz i nie dwa tak było. Ale jak widać WARTO :-))) Jest nagroda, są spadki. Pewnie,że chciałabym już być mniejsza o -15 kg, ale będę cierpliwa, i cierpliwie będę oczekiwać na rezultat. W końcu uwierzyłam, że można :-))))))))))))))))))))))))))))

Także moi Drodzy działajmy, nie załamujmy się, nie załamujmy rąk, jeśli taki Obelix jak ja,taka Panda, taki ludzik Michelin chudnie - to znaczy, że każdy może ;-))))

Oczywiście brzeg z metą jeszcze daleko, ale wiosłuję :-)))

Dziś dieta OK, nawet nie nagrzeszyłam w sumie, nie miałam kiedy, dużo zachodu przy Ząbkującym (wyszły pierwsze trzonowe!!!). Z ćwiczeń to był spacer jakieś 40 minut na powietrzu, następnie tak jak wczoraj Mel B trening całego ciała i trening pośladków (polecam ten drugi zwłaszcza, tyłek pali "żywym" ogniem pod koniec ;)]:>:D). Do tego spokojnie mogę doliczyć rekordowo długie wieczorne lulanie dzieciny, (prześpiewałam wszystko po 100 razy, a on smoka sobie z buzi wyjmował i mi z uśmiechem wkładał, i tak w kółko...:PP(kreci)]:>(strach)(swiety).

Podsumowując dzień był coool :-))) zajefajny...

A wieczorkiem poczytam "Twój Styl" i "Urodę życia" nowe dziś wyszły (ja jestem straszna "gazieciara"- każdy ma jakieś wady- moją są gazety, ale "ograniczam" się do 3-4 (pot)jeszcze "Sens",i często 'Wysokie Obcasy":PP Książki też oczywiście uwielbiam, ale to jeszcze dłuższy temat :-)))) Muszę mieć szansę odreagować od pieluch i wypracowań typu: "napisz opowiadanie fantastyczne skąd twoim zdaniem wziął się grad... " Rany ;-))))

Kończę ten mega długi wpis, żeby Was nie zanudzić, ale mnie energia dziś rozpiera, ach :-)))

Jadłam tak:

śniadanie jak wczoraj :-)

II śniadanie koktajl mleko i banan :-)

Obiadek rybny (może nie do końca rybkę dietetycznie zrobiłam, ale w sumie to rybka :-) zrobiłam ją w panierce z mąki razowej, smażona na oleju, do tego pęczak i pomidor (na szybko bo mały ...)

podwieczorek to też ta sama rybka, i pół pomarańczy wciągnęłam :-)

i kolacja też rybna ( zaszalałam rybką że hej ) , z tymże z makrelą kanapka :-)))

Także dziś (losos)(losos)(losos) było, ale to miałam akurat pod ręką i to jadłam :-) Do tego w miarę zdrowe, wiem że pieczone czy gotowane na parze byłoby bardziej dietetyczne, ale ... czasem trzeba zjeść ze smakiem coś :-)))

buziaki

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)


10 grudnia 2015 , Komentarze (33)

Cześć Skarby!!! Mam nadzieję, że u Was grzeczniej niż u mnie. Mi dziś ]:> podszepnął deserek na II śniadanie, i najgorsze, że deserek mi smakował wybornie(strach):p;) Ale z drugiej strony plus jest taki, że było to II śniadanie, i potem na pewno go spaliłam (dziewczyna) (łudzę się przynajmniej...).

Dziś miałam troszkę gorszą kondycję niż wczoraj, za późno poszłam spać, późno pisałam tutaj (koło 24), bo też oprócz ćwiczeń późnych miałam "babski wieczór", farbowanie odrostów, henna brwi etc. :-))) Szkoda mi czasu na fryzjera, zwłaszcza teraz jak jest Jaś, bo wcześniej, i owszem chodziłam dosyć regularnie, a teraz to dojechać, 3 godz na miejscu siedzieć, i wrócić, nie kalkuluje mi się. Ostatnio jak byłam to tylko cięcie, mycie, a i tak ponad godzina mi zeszła. A nie mam jeszcze komfortu zostawiania z kimkolwiek młodszego dziecka na dłużej, także działam sama. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się jeszcze pomalować paznokcie:D, bo od porodu tylko je pielęgnuję i nic poza tym. Tak to jest z naszym czasem, wszyscy mamy go tyle samo i każdemu z nas go bardzo brakuje :-)

Ale, ale znalazłam za to czas by ponad 40 min pospacerować na świeżym powietrzu z Jaśkiem i psem, dodatkowo z Mel B (komentarz Antosia:"mamo czy ta Murzynka ciebie jeszcze nie wykończyła???";)- dzieci...) zrobiłam trening całego ciała, łącznie z "deską" na koniec i trening pośladków (ten dosłownie daje w d..ę:D). Ale kocham Mel B, kocham jej treningi, jej wołanie "up,up, a potem ał, ał, ał,ał";)). Także ćwiczeniowo może nie za długo ale zawsze coś, pewnie, że lepiej by było jakąś siłownie zaliczać, ale na to nie mam warunków pod kątem zostawiania dzieci...

Dietowo ogólnie grzecznie, poza II śniadaniem :-((( Za "karę" chyba wieczorem rozbolał mnie żołądek i kolacji jako takiej nie zjadłam(kreci)

Moje menu:

kanapki z miodem ( z Mazur, prawdziwym, mniam :-)))  )

II grzeszne śniadanie, 1 taki pojedynczy deserek (125 kcl) plus mandarynka

obiad już grzeczny

podwieczorek, sałatka z fetą, zjadłam połowę :-)

kolacji jako takiej brak, żołądek się obraził :PP, zjadłam pół  banana i parę orzechów...

Czytam Wasze wpisy i się cieszę, że tak ładnie sobie radzicie, BUZIAKI!!!


Pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

9 grudnia 2015 , Komentarze (35)

Cześć Kochani! Ja dziś późno piszę, gdyż doba za krótka na wszystko i dopiero dopadłam do kompa, na pisanie przed snem:-) Ale napisać trzeba :-) Dzień był mega wyczerpujący, młody ma dziąsła z garbami jak wielbłąd:PP. Wychodzą mu trzonowe, humor ma taki jak Pavarotti na rozgrzewce przed koncertem,  tzn ciągle dziś się darł(strach);). Przed spacerem to myślałam, że sąsiedzi policję wezwą, tak moje dziecię krzyczało, ani się ubrać, ani nic. :-) Głowę daję że na ulicy był słyszalny :-)))  Ale zaliczyliśmy 40 minutowy rześki spacer, po 30 min Jasiek robił za syrenę przeciwpożarową, i musiałam już go z wózka wyjąć i nieść  ( z ubraniem to jakieś 11,5 kg) . Z innych aktywności to dziś poćwiczyłam z Mel B również ten trening co wczoraj (całe ciało) plus połowę podobnego (cardio) także ponad 30 min ćwiczyłam, i to w ekstra tempie, nie powiem, kobita wymiata:p, ale szalenie mi się ćwiczenia(układy) podobają, i nie boli po nich kolano:). Także polecam. (dodam tylko że ćwiczyłam grubo po 20tej, gdyż nie dało rady wcześniej, lekcje z Antkiem i dopiero jak jegomość Jan zasnął mogłam poćwiczyć). Piszę o tych ćwiczeniach, o godzinie, żeby jakby "motywować" innych, którzy czasu nie mają... Moim zdaniem te 25 min na ćwiczenia każdy znajdzie- jeśli zechce...

Co do diety to czasu nie miałam grzeszyć :Di w zasadzie ładnie przestrzegałam(swiety), może nie do końca zgodnie miałam z rozpisanym planem dietetycznym, ale staram się też zjadać to co akurat mam w domu, żeby nie marnować jedzenia, i nie latać co chwilę do sklepu po nowe produkty...Zaskoczyło mnie na plus bardzo proste danie z vitalii- przekąska, sok pomarańczowy z płatkami owsianymi, rewelacja :-))) Nigdy bym nie pomyślała, że takie proste, i takie dobre może być :-) Polecam, naprawdę szybko się robi, i fajnie smakuje:-)

A tak dziś jadłam:

śniadanie: pasta z 2 jaj, kukurydza, odrobina jogurtu, przyprawy, (przepis vitaliowy, całkiem ok)

wspomniany sok z płatkami (200ml soku, 40 gr płatków)

obiad mi się przypalił :-((( młody krzyczał, i jak skończyłam tulić to kurczak był mocno rumiany i zabrązowił resztę...), 100gr kurczaka, warzywa(fasola, kalafior, brokuł), kasza pęczak; mimo wszystko smacznie wyszło:-)))

gruszka była z serem pleśniowym (dozwolonym:D(dziewczyna))

kolacja kombinowana;-) kanapka z serkiem twarogowym i kukurydzą, 1pomidor suszony nadziewany twarożkiem, pół papryki, orzechy, 1 jajo; namieszałam, gdyż głodna byłam :-((( Ale ograniczyłam chleb :-)))

Pozdrawiam Was serdecznie, mam nadzieję, że WALCZYCIE(ninja)(ninja)(ninja)

późno już, idę lulu (ziew)(spi)

pozdrawiam serdecznie, pozaglądam do Was w dzień (cwaniak)

Ania(kwiatek)


8 grudnia 2015 , Komentarze (46)

Cześć   Kochani ! Dziś dzień aktywny domowo, cały czas coś :-) Szklana nie była dla mnie rano łaskawa jak na nią stanęłam, nauczka dla mnie, nie stawać na nią zbyt często... Mam nadzieję, że do piątku będzie progres :-)) Bo jak nie to dóóóóóóóóóóóóóóóóół (szloch)(szloch)(szloch)  

Co do diety to było w  miarę OK, nawet przyzwoicie :-) Nadprogramowo to chyba tylko pomarańcza wieczorem, ale to przecież samo zdrowie :-) 

Z ćwiczeń zrobiłam trening całego ciała z Mel B (pierwszy raz) i powiem szczerze, jestem zachwycona :D ponieważ dość szybko i pot się lał jak trzeba. Do tego ćwiczenia były  jak lubię, a co najważniejsze w moim tempie. Zachwyciło mnie ostatnie ćwiczenie o nazwie "deska" ( leżenie z podparciem na łokciach i palcach stóp, kręgosłup wyprostowany) po minucie drżałam jak galareta (prowadząca program też;)). Muszę przyznać, że dziś byłam ( jestem nadal (ziew) senna) i w zasadzie nie miałam ochoty ćwiczyć niczego, już już już chciałam się sama przed sobą wymigać, ale jednak pokonałam i zmęczenie,  i lenia, i humor mi się poprawił :-))) I jest moc! i ENERGIA do walki(ninja)(ninja)(ninja) Na razie co prawda, te treningi i ćwiczenia w moim wykonaniu wyglądają jak  gimnastyka misia Panda lub gimnastyka Obelixa bez energetycznego elixiru, ale nie od razu Kraków zbudowano...

Jadłam tak:

obiad: kasza pęczak, kawałek szynki wieprz, pomidor i jogurt

kolacja:

i po kolacji:

Także pysznie dziś było:-)

Mam nadzieję, że też się trzymacie i ten jegomość ]:> nie ma wpływu na wasze decyzje jedzeniowe :-)

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

7 grudnia 2015 , Komentarze (38)

Witam Wszystkich ciepło i serdecznie!  Kolejny dzień mam (y) za sobą. U mnie było grzecznie dziś o dziwo. W zasadzie nic nie podjadałam, nie miałam kiedy. Byłam dziś na szczepieniu z Jasiem, lekarka oglądała bliznę na jego czółku (może być potrzebny chirurg, bo jest zgrubienie...:(), oglądała jego ząbki- piękne osiem plus 9 w drodze:D, a dziąsła mocno opuchnięte, czyli "imprez nocnych" ciąg dalszy :-))) Ale "chłopaczysko" (jutro równe 11 miesięcy), ma 75 cm wzrostu (stał na stopach pięknie pod miarką ;)) i waży 10,740 kg - książkowo. Był dzielny:D i mocno nie płakał, tylko zaczął, ale sprytnie odwróciłam jego uwagę (jeszcze się da ;)) i po cichu wyszliśmy z zabiegowego :-) 

Z innej bajki to czytam wasze wpisy i jest już temat świąt, też szukam prezentów dla bliskich (ciężka sprawa wszystkim dogodzić), ale też zastanawiam się nad "odchudzonymi przepisami"- czy ktoś coś wie??? Macie coś dietetycznego wypróbowanego? Czy będziemy się zadowalać zapachami ;-) ???

Podsumowując to dieta dziś zachowana prawie wzorowo, jak rzadko mi się zdarza, aż tak. Prawie zgodnie z rozpiską co do grama ;-)Zamieniłam jedynie pierś kurczaka na szynkę wieprzową, gdyż ją robiłam dla reszty domowników, a nie miałam czasu kombinować dla siebie zbyt dużo. Wypróbowałam dziś ziemniaki z kaszą gryczaną (vitaliowy przepis) - nawet, nawet mogą być ;-) Ze sportów tylko 35 min rowerku stacjonarnego, w tempie spokojnym (spociłam się, ale spaliłam tylko 185 kcl(pot):PP), nie miałam jakoś sił na wartkie pedałowanie...

Jadłam tak:

kanapki z miodem i serkiem wiejskim;-)

placuszki owsiane (1 jajo, 40 gr pł owsianych, woda, parę rodzynek)

surówka:seler, marchew, jabłko +sok z cytryny i olej, 100 gr szynki, 30 gr kaszy gryczanej plus dwa ziemniaki, w koperku

koktajl: banan,pomarańcza, woda

pyszniutka kolacja: sałatka:100gr serka wiejskiego, 2 plastry szynki drobiowej,orzechy włoskie odrobina, kukurydza, rzodkiewka,papryka, 3 liście sałaty lodowej; i chlebek ;-)

Walczymy dalej Kochani :-)))

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

6 grudnia 2015 , Komentarze (22)

Cześć Kochani! Jak ja się cieszę że jesteście!!!! :-))):D:D:D W grupie siła!!! Naprawdę!!! Od razu człowiek się czuje jak (ninja)(ninja)(ninja) i walczyć się chce, zwłaszcza, że widzi, że nie jest osamotniony z "problemem puchowym"... I jak sobie Was poczytam, to aż mi lepiej :-)));)

Pewnie, że miłoby było być mniej puszystym i to już, od zaraz, ale urok w drodze do szczęścia też jakiś jest:-) Tyle się można nauczyć, choć droga dość wyboista, pokus wiele, mnie dziś wieczorem skusił ser pleśniowy, jak mąż się bezkarnie nim zajadał. No nie mogłam, nie mogłam się oprzeć (slina)]:> i sobie troszkę zjadłam, na szczęście to nie słodycze, alkohol.fast foody etc. tylko troszkęsmaaaaku i rozpusty dla podniebienia :-) Miałam spokojną niedzielę, bez szaleństw, ale szybko minęła :-( Dietowo było dziś OK na 80%, ponieważ właśnie ten ser, posiłki troszkę nieregularne (zwłaszcza niestety po południu się skumulowały prawie), ale nawet jak podgryzłam rzeczy czy cuś to raczej zdrowe podgryzanie, i niedziela dziś w końcu była (no ale bez słodyczy, bez ciast, także oki).

Ze sportów ponad 40 minutowy spacer z dzieckiem i psem, plus skromne 30 minut na rowerku stacjonarnym - także i na tym "polu" nie było źle, nie było lenia :-)))

A jadłam tak:

vitaliowy omlet z 2 jaj, z płatkami owsianymi, mlekiem chudym i ode mnie na górę powidła, pycha i daje "kopa" energetycznego :-)))

standardowa surówka, jabłko, marchewka

skromny obiad, brak czasu, czyli na szybko :-) ziemniaki, pomidory, jogurt

odstresowywacz :-)

obiad odbiłam konkretną kolacją, 100gr kurczaka,60 gr ryżu czewr., cebula, papryka, fasolka  - pychaaaaaaaaaaaaaaaa:-)

I oczywiście ten ser pleśniowy, słony niebieski... cudny:-))))mały  kawałek oczywiście :-)

Pozdrawiam Was ciepło, bądźcie dzielni, walczcie(ninja) 

Razem się nie damy kilogramom:-))) Pokonamy je co do dekagrama ;-)))

Ania(kwiatek)

5 grudnia 2015 , Komentarze (25)

Cześć Odchudzacze i Odchudzaczki :-) Dzisiejsza sobota minęła mi śmigiem, jakieś porządki, prania, dzieci, mąż w domu ale też miał swoje zajęcia więc dziś wiele nie odciążył... Nawet po zakupy nie wyskoczyłam, nie było jak i kiedy...Ale była za to ładna pogoda, świeciło słońce, więc zaliczyłam 40 minutowy spacer z dziećmi i psem:-) Co do dalszych aktywności to udało mi się czasowo machnąć Skalpel ( a to jakieś 40 min ćwiczeń), z czego się cieszę też bardzo. Także aktywność dziś była. Co do diety to tak na 90% (ciekawe czy trafi mi się kiedyś dzień na 100%...?), ale ja ją zawsze troszkę modyfikuję, zawsze wrzucę jakieś orzechy, ze 2 kostki gorzkiej czekolady,itp. Czyli te 100% diety to chyba nie w moim przypadku;-) Ale generalnie jadłam grzecznie, prawie cały dzień z rozpiską;-)

Jadłam tak:

1) omlet z 2 jaj, 30 gr płatków owsianych,0,3 szklanki mleka, posmarowany powidłami śliwkowymi (mniaaaaam), rodzynkami i połową mandarynki


2) owsianka w dodatkami :-)

3) obiad ten sam od kilku dni (skończyłam krupnik, dodałam do niego fetę, nawet niezłe)

4) na deser jabłko

5) podwieczorek tradycyjna ale pyszna surówka, 1 jabłko, 1 marchewka :-)

6) kolacyjka

Mam nadzieję, że też mieliście miły dzień(slonce)(drink)(slonce)

Dobrej niedzieli, 

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

4 grudnia 2015 , Komentarze (31)

Najmilsi!!! Dziś miałam całkiem fajny dzień. poranek co prawda nie spełnił moich oczekiwań, szklana małpa pokazała ubytek tylko 0,5 kg (we wtorek było lepiej o 20 deko... ) ale trudno. Grunt że w tę stronę(uff). Z podsumowań to  bez Vitalii i z Vitalią łącznie ubyło mnie 8,4 kg(puchar) . Szału nie ma ale ja cieszę się z każdego dekagrama na minus. Zwłaszcza, że miałam dwie imprezki od ostatniego ważenia (urodziny Antosia, urodziny męża), także i tak dobrze, że cokolwiek bądź mniej:D. Oczywiście nie idzie mi według planu(szloch) (powinno co najmniej 0,7 kg na tydzień, a w zasadzie 1 kg), ale nie chadzam na siłownię, nie wyciskam kilogramów to i waga schodzi poooooowooooooli:PP. Czekam  z utęsknieniem, na 79 kg, a o 69kg to po prostu marzę i śnię;)

Ale nie samą szklaną żyje człowiek 8) ponieważ dziś była piękna pogoda to pospacerowałam z  Jaśkiem godzinę na świeżym powietrzu co dodało mi energii bardzo :-) Z aktywności miałam jeszcze 30 min porządnego rowerku, i  drobną gimnastykę, w tym 120 brzuszków, i jestem z tego powodu szczęśliwiutka :-))))))(puchar)(impreza)

Jadłam tak na 96% grzecznie, co też mnie cieszy, owszem dodałam kilka orzechów nadprogramowych, do koktajlu wrzuciłam odrobinę miodu , ale wszystko z rozsądkiem i z umiarem :-)

A trzymać się muszę naszych zasad, gdyż życie kusi... małżonek przyniósł dziś z pracyto (na Mikołajki dostał, 500 gram wyrzutów sumienia dla tego kto to zje, heheheh ]:>) W normalnych okolicznościach ten ciemny gość z białą brodą byłby już mój;)... Ale cóż... Nie wciągnę  2500 pustych kcl, zbyt dużo wysiłku kosztuje ich spalanie ;-)

Dziś jadłam Tak:

Było zdrowo, smacznie i kolorowo:-)

Mam nadzieję, że u Was piątunio również było miły, i grzeczny ;-)

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)


3 grudnia 2015 , Komentarze (13)

Witam! Kolejny dzień za mną a jutro szklana prawdę powie... brrr... już różne rzeczy mówiła, i cóż, trzeba przyjąć jej WYROK  z pokorą i walczyć dalej (ninja) Dziś miałam dobry dzień, ponieważ w miarę tyle o ile się "wyspałam", zrobiłam porządki, łącznie ze zmianą pościeli i praniem takich dużogabarytowych rzeczy, udało mi się zrobić też niemałe zakupy w Tesco (przy promocji że przy wydanych 200 zł pomniejszają rachunek o 25 zł ;)), więc ogólnie dzień na duży plus.

Dietkowo tak na 90 % , problemem było zachowanie 5 posiłków, i odstępów czasowych, ale jadłam grzecznie więc luzik. Do tego popedałowałam 40 minut jak na kadeta przystało i oki:D

Wieczorkiem zdzwoniłam się z dobrą koleżanką i się dowiedziałam, że też się odchudza (dawno nie gadałyśmy...) i schudła już 10 kg, była nawet na tygodniowym turnusie na Kaszubach:-) Super! Uskrzydliła mnie ta rozmowa i zmotywowała do działania :-)))))

Także dzień udany :-)

Jadłam tak:

Koktajl: banan plus mleko:-)

Zupka jeszcze z wczoraj (krupnik mała porcja)

Dwa małe jabłuszka, parę orzechów... na podwieczorek...

I na kolację sałatka pyszniutka :-))))))))))) (sałata lodowa, pomidor, feta z ziołami, przyprawy, olej)

Mam nadzieję, że wasz dzień też był fajny, a jutro piątunio:-)))))))))))))))0

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

2 grudnia 2015 , Komentarze (14)

HEJ Kochani! Już 6 tygodni z Vitalią się odchudzam :-)  nawet nie wiem kiedy to minęło...Czas leci jak durny, a my coraz młodsi :D Dziś dzień miałam słabszy, bo i kijową miałam noc(ziew)(ziew)(ziew)(spi). Jaś ząbkuje, wyszła górna (czubek) dwójka prawa (lewa już jest), i tak sobie chodziliśmy nocą o 24h, o 2h, o 4tej... Ach, szkoda słów, plus był taki, że mąż był dziś w domu(uff) (bo żołądek dalej...) i wziął młodego rano ogarnął i troszkę kimnęłam. Ale cały dzień byłam wyprana (chory), i teraz tak szybko do Was parę słów, i padam pod kołderkę. Młody już cztery razy zdążył mi się obudzić, także muszę korzystać póki "śpi"... 

Dieta dziś na 80% , nie było tak regularnie, do tego teściowa uraczyła nas "zdrowym" ciastem (mąż miał wczoraj urodzinki(torcik)), i zjadłam plaster centymetrowy... biszkopt bez tłuszczu przełożony masą twarogową (sama ten twaróg robiła... ). Także o. Teściowa zawsze mówi że "dietetyczne" (hahahhaa) ale w końcu ciasto  to ciasto. A ona chuda jak szkapa i je za pięciu (170 cm, i 60 kg, bez wysiłku... zawsze taka miała... a łuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu (szloch))...

I nie ćwiczyłam, bo nie miałam siły po prostu... Rzadko mi się zdarza nie ćwiczyć, więc czuję się usprawiedliwiona, ale mam taki niesmak, jednak lepiej się psychicznie czuję jak normę "wyrobię"... Jutro będę pedałować, może młody wróci do jakiejś normalności sypialnianej, choćby bez noszenia, bo normalne budzi i owszem na mleko, wypije i śpi, ale przy ząbkach to inna bajka, a raczej horrorek ...

A jadłam m.in. to:

I śniadanie na rozruch ;-)

II śniadania brak

Obiad: robiłam krupnik dla domowników, i sama też zjadłam talerz, chudy, bez zabielania, troszkę warzyw i kaszy jęczmiennej ;-)

podwieczorek: koktajl  (mango troszkę, pół banana, 200 ml chudego mleka) 2 łyżeczki mielonego siemienia lnianego, sycące

kolacja drobna z racji wpadki ciastowej... (pot)

Mam nadzieję, że byliście twardsi i dzielniejsi, ale w sumie zdarzają się i takie dni, że święto za świętem , impreza za imprezą, i bądź tu człowieku twardy... :PP:? Ale staram się, staram jutro już będę Ania "Waleczna" ;-)(ninja)

pozdrawiam

Ania(kwiatek)