Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 118537
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2015 , Komentarze (53)

Witajcie, dziś krótko (weekend), więc powiem tak - trzymam się. Jak to przy sobocie, pranie sprzątanie gotowanie , ale dietę trzymałam. Może był problem z zachowaniem pór, bo wstałam troszkę później (mąż wziął małego rano :D), ale ogólnie dieta ok.

Z miłych rzeczy to wieczorem na kilka dni przyjechała moja mama i zauważyła różnicę :D:D:D(uff)A widziała mnie ostatnio 29 września. I bardzo mnie to ucieszyło, gdyż moja mama nie ma w zwyczaju słodzić, i raczej mówi prawdę.  A już jeśli chodzi o moją "figurę" to zawsze mówi prawdę, i nie zawsze jest (było) mi z tego powodu miło;-) Generalnie za każdym razem jestem poddawana ścisłej ocenie :-) Dziś dostałam od mamy nowe spodnie, i jak dodała, "ale nie wiem czy nie będą teraz za duże" to po prostu miodek na serce. Spodnie w sam raz:PP, czyli mam przejściówkę, przecież nie od razu zmieszczę się w te z dnia szafy(pot) Dodatkowo czym zupełnie mnie rozbroiła przywiozła mi to:

Wielki pojemnik wyłuskanych orzechów włoskich i na górze laskowych :-)))))))))))))))))))))))))))))) Z naszego ogrodu w Olsztynie (stamtąd pochodzę), czyli zdrowe, niepryskane i pyyyyyszne, i postawiłam kubek żeby odzwierciedlić wielkość pojemnika :-) Normalnie porcja dla wiewióry :-) :D:D:D

Z ćwiczeń było tylko 35 min rowerku i 100 brzuszków. Ale weekend w końcu mamy i moje kolano wraca jeszcze "do siebie" ;-) 

Moja dieta była dziś bardzo smaczna:

śniadanie kanapki razowe z zieleninką :-)

II śniadanie: kiwi w przelocie;-)

III Obiad też na szybko, gdyż byłam zajęta barszczem dla reszty ;-) A że najmłodszy dzielnie chciał mi pomagać, miałam niełatwą gimnastykę kuchenną :-) Moje danie: 60 gram czerwonego ryżu, 1 buraczek, 3 jajka w papryce

IV odrobina słodkości, serek wiejski z miodkiem i rodzynkami;-)

V skromna kolacja (1 razowa, z szynką z indyka 2 plastry)

Także Kochani walczę nadal :-) Pozdrawiam i ściskam Wszystkich Walczących (ninja)(ninja)(ninja) o nowe życie :-)

Ania(kwiatek)

20 listopada 2015 , Komentarze (28)

Witam witam i o zdrowie pytam:-) Kochani, ja dziś fruuuuuwam po prostu. Ze szczęścia oczywiście :)))) Jak stanęłam na wadze, i jak się ucieszyłam to od rana banan na buuuuzi i śpiewałam dziecku cały dzień :-)))):D:D:D  Wczoraj nic nie zapowiadało że dziś ujrzę po tygodniu - 0,7 kg. Hip hip hurrra (puchar)(puchar)(puchar)(impreza);) Po prostu spłynęło na mnie czyste szczęście:-) i w sumie ulga wielka(uff), że wysiłek nie poszedł na marne, że to jednak DZIAŁA:-) Na Vitalii schudłam -3,1 kg, a od września już prawie 7 kg. Siedem torebek cukru... wooow.  W końcu mogę bez problemu zdejmować obrączkę, która tkwiła uwięziona na palcu szereg lat. Nawet na cesarkę nie byłam w stanie jej ściągnąć... Oznacza to że schudły mi palce :-) Wow, już nie zakleję obrączki wyrabianym mięsem czy ciastem :-) Prozaiczne rzeczy ale ile miałam zachodu żeby ją od środka doczyścić zawsze po wyrabianiu rękoma jedzenia (wstyd się przyznać ale tak było ...).

Owszem dużo jeszcze przede mną, ale nie da się schudnąć 15 kg bez pierwszych 5 ;-))) Także dziś miałam świetny dzień, nawet wyszłam z dzieckiem na spacer (30 min) na wietrze ;-) i gdyby nie Mały to chyba bym tańczyła, nawet pogoda mi się podobała ;-) Dietę trzymałam tak na 95% wiadomo orzeszek, rodzynka może wpaść. Ale usmażyłam rodzinie kilkadziesiąt naleśników na pszennej wrocławskiej i nawet nie skubnęłam- więc można, można :-) (uff)

Także Kochani, piłka w grze, gram dalej:-) 

Dziś z aktywności oprócz 10kilowego Jana Stanisława (wyrobił mi świetnie biceps na lewej ręce, gorzej z prawą ;)), był 30 min spacer, 45 minut rowerku, parę minut ćwiczeń i 80 brzuszków.

Oto moje papku (jeszcze 1900kcl, jutro już 1600 kcl)

Walcczę dalej i pozdrawiam ciepło!!!!!!!!!

Ania(kwiatek)

19 listopada 2015 , Komentarze (31)

Cześć Wszystkim! Kolejny dzień diety mam za sobą.Ponieważ martwią mnie tak marne spadki za niedługo będę miała zredukowaną liczbę kalorii w diecie. W zasadzie powiem szczerze, że zaczęłam się już denerwować, tak miernymi efektami.  A skoro można mieć ułożoną dietę z mniejszą zwartością jedzenia, to chcę spróbować. Nie mogę naprawdę nie mogę patrzeć na moją oponę w spokoju. Trenuję ją, gimnastykuję, smaruję, ograniczam jedzenie i iiiii nic (szloch):<(szloch). prawie. Jutro mam ważenie, juro napiszę ile. Ale poddać się nie zamierzam. Wkurzenie jedno, a motywacja inne. Musi się jakoś udać, musi się zmienić, nie wierzę, że tyle wysiłku na marne. Tak niektórzy tu pięknie pochudli, i ja też tak CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ:<. Jak dziecko nowej zabawki tak ja nowej figury. I będę walczyć choćby nie wiem co. Tak jak to już kiedyś pisałam, walka nie jest łatwa, bo walczymy sami ze sobą, z pokusami, przyzwyczajeniami, wygodą, łatwizną, reklamami w tv - które najpierw reklamują czekoladę, a potem (przed Nowym Rokiem się zacznie) tabletki na odchudzanie, cudownie odchudzające kieszeń i nic poza tym...Ale będziemy dzielni i będziemy walczyć i się nie poddawać (ninja)(ninja)(ninja) 

Co do diety byłam w zasadzie grzeczna, trudno mi było co prawda przestrzegać pór posiłków ze względu na małego bąbla ale jakoś poszło.

Z ćwiczeń, udało mi się 40 min pojeździć rowerkiem, i 5-10 min pogimnastykować się z ciężarkami (pracuję też nad plecami, bo wyglądają okropnie...).

Moje amku amku z dziś:

I)królewska jajecznica z pieczarkami, pomidorem, szalotką

II) jabłko z drobiazgami

III) ziemniaki i kurczak na parze, surówka

IV) koktajl pół pomarańczy, zielony banan, odrobina chudego mleka (średnio razem wyszło w smaku)

V)na kolację odrobina rozpusty, kanapka z łososiem :-) (ale za to jedna kromka) i warzywka

Także  na dziś tyle, jutro sądny dzień ze szklaną, ale żyję nadzieją obcięcia kcl w diecie, i może wtedy przyjdą efekty, kto wie, kto wie... nadzieję się karmię ;)

Pozdrawiam ciepło 

Ania(kwiatek)



18 listopada 2015 , Komentarze (16)

Witam Wszystkich ciepło w tej wietrzny (u mnie dudni za oknem) wieczór! Cóż jakby równy miesiąc za mną... Ale podsumowań nie robię, nic spektakularnego nie osiągnęłam. Ale cieszę się z trenowania nowych nawyków. Kiedyś trudno mi było wyobrazić sobie 5 posiłków dziennie, trudno było nie podjadać. A teraz jakby lżej. Owszem czasem sięgnę po migdała, orzecha ale to w końcu nie baton, ani ciasteczka :-) Jeszcze dłuuugachna droga przede mną. Czuję się jak taki mały slimaaaaczek... pooooowoooli do celuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu... Cóż jest nadzieja, że na starość będą laska :PP

Dziś jedzeniowo byłam grzeczna(puchar), ćwiczeniowo mniej:PP, gdyż małżonek zawitał w domu dopiero o 18.55 ... i jeszcze musiał coś przekąsić, zanim mógł się najmłodszym zająć (normalnie to o 19tej kąpiemy bąbelka)... Ale zajął się, ja porobiłam niezbędne szybkie porządki i popedałowałam 25 min na rowerku (wczoraj załatwiłam sobie skakaniem prawe  kolano, mam wrażliwe, muszę uważać, w nocy z bólu się obudziłam :(, dlatego dziś w grę wchodził tylko rowerek), zrobiłam 90 brzuszków, jakiś ćwiczonka na ręce z ciężarkami, i tyle. Nie dało rady. Może jutro będę mogła choć 45 min popedałować, zauważyłam że najgorsze jest pierwsze 15 min, potem to się jeeedzie :-), że hej!

Moje fotopapku:

I)

II) koktajl kefir, banan, kakao, całkiem smaczne :-)

III) obiad 70gr makaronu razowego, kawałek cukinii,mała chuda marchewka, 4 pieczarki, pomidor, 100gr piersi kurczaka, 2 łyżki czerwonej fasoli


IV) rarytaski na dobre humoraski :-):D

V) kolacja, zmniejszyłam ją o jeden chleb,zamiast masła chudy twarożek, będę dawała więcej warzyw np. ogórka lub pomidorka zamiast trzeciej kromki;-) Zawsze najgłodniejsza bywałam wieczorem... to jest przekleństwo... :(

Także tak to było dziś, w piątek ma ważenie(szloch), ostatnio jakoś mnie nie kusi by stanąć na szklanej wcześniej...;)

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

17 listopada 2015 , Komentarze (23)

Witam Kochani! cóż dziś miałam jeszcze bardziej zwariowany dzień niż wczoraj. Wiadomo dom, dzieci, szkoła Antosia (prace domowe, wypracowania itp.), zajęcia dodatkowe. I oczywiście "parapetówka' u znajomych,która  rozbiła mi dzień kompletnie. Nie zjadłam obiadu na czas, i wypadł mi u znajomych:(. W związku z czym zjadłam "co dali" ;-) Grzecznie ograniczyłam się do jednego kawałka pizzy domowej roboty. Nie jadłam ciast, słodkości,paluszków, nie piłam soków, coli, ani alko. I uważam, że ok. Wróciliśmy prawie  na kąpanie najmłodszego, najmłodszy padnięty gdyż II pora snu "przebawiona" w towarzystwie. A  ja po prostu padłam, oczy mi się zamykały, jakbym przerzuciła tonę węgla. Szok. I wiecie co?! Stwierdziłam, że tak łatwo się nie poddam :< Pokonałam tego ]:> jegomościa. Zrobiłam "Cały trening " E.Chodakowskiej plus 90 brzuszków i dopiero padłam, dosłownie;). Dawno się tak nie zmachałam ( a na tym treningu jest dużo skakania, machania etc.) i nie spociłam (dłonie z zewnątrz miałam mokre)... I jestem z siebie dumna (puchar) :D:D:D Może dietowo było na 80% ale za to przezwyciężyłam "niechcemisizm" i poćwiczyłam :-)

Ogólnie to dziś mija 4 tydzień odkąd odchudzam się z dietą Vitalii, szału nie ma, ale - 2,5 kg, nie jestem głodna, a waga poooooooowoooooli spaaaadaaa:PP

Moje menu:

I)

II) mus z 2 jabłek (duszonych) z dodatkiem 50gr twarogu (miks) plus rodzynki - nawet smaczne i sycące:-)

III) pizzy domowej  jeden nieduży rożek :-(

IV)

V) na kolację zamiast sera żółtego wybrałam odrobinę białego i fasolkę, żeby chudziej było :-)

Pozdrawiam wojowników w słusznej sprawie (ninja) ;-)

Ania(kwiatek)

16 listopada 2015 , Komentarze (15)

Cześć i hejo, dziś miał być zwykły dzień, a był zwariowany, lekko koszmarny poniedziałek:PP Poranne toalety dzieci, i moje, potem wypad po dokumenty do Enel Medu do W-wy, potem mały,potem szkoła- starszy, potem zakupy, potem obiady( ja lekki oni gulasz wołowy z kaszą pęczak),potem wizyta u endokrynologa (nowego), potem mały, potem szykowanie i pieczenie szarlotki (nie dla mnie) i padłam... I nie starczyło mi czasu, ani sił na ćwiczenia. I czuję się głupio. Wiem, że od 27 września ćwiczę niemal codziennie, wiem że są tygodnie, że jeden dzień z siedmiu odpadnie, ale jakoś tak dziwnie (kreci)Jak już się jest w tym rytmie, to lepiej ćwiczyć. Tym bardziej, że byłam dziś u endokrynologa (pierwszy raz od stycznia, od porodu prawie) i mam przykaz brania nadal Metforminy (Glucophage), ze względu na PCOS, na insulino oporność, hiperinsulimię i jakieś takie inne. Mam też przykaz ćwiczyć. Wszystko związane z otyłością brzuszną, a ona związana z tym wszystkim. Takie zamknięte błędne koło. I oczywiście muszę schudnąć (co wiem, i przecież się staram już znowu ;-) ), gdyż jestem na "dobrej" drodze do cukrzycy:(. Okropność! Także lekarz nie pocieszył mnie, ale zmotywował, tak na poważnie, i oczywiście zaznaczył, że mam "trudniej". Ja i bez niego wiem, że ten mój brzuch to zmora, szkoda tylko że tyle jeszcze złego taki tłuszcz potrafi zdziałać, że zaburza całą gospodarkę hormonalną... Oj rozpisałam się... Reasumując, na lekach powinno być odrobinę lżej i to jest ten plus całego dnia(impreza). Specjalnie zmieniłam lekarza na bliżej domu gdyż z bąblem małym nie będę się po stolicy po lekarzach tłukła, a wiedziałam, że potrzebuję leków żeby łatwiej gubić kilogramy. Mam wielką nadzieję, że teraz będzie lepiej. Jak nie, to masakra, ale oczywiście WALCZĘ!!! Zawzięłam się, a co. Postanowiłam uparcie (a jestem zodiakalnym rogaczem, baranem]:>) , że tym razem się mi uda«musi musi musi»:<

Dietę dziś trzymałam, zanadto nie nagrzeszyłam, może migdałami ;-) Ale tak na 97% byłam grzeczna.

Oto moje posiłki:

1) dzień dobroci dla zwierząt, dostałam w diecie ser pleśniowy, ach co za raj :D:D:D

2)

3) jarzyny duszone, dziki ryż i kurak

4) koktajl mleko plus banan 

5)

A to szarlotka, niestety podpalona z góry (szloch)(szloch)(szloch) (poszłam młodszego kłaść, i cóż.. czar prysł, ale smaczna chyba będzie(pot)...). Idziemy jutro (w tygodniu...) na "mini-parapetówkę" w dzień - gdyż znajomi też mają małego bąbelka ;-)  i wieczorem byłoby to niemożliwe...

Ja delektuję się zapachem :-) (pod kruszonką jest cynamon, działa na "miłą atmosferę w domu" )

Słodkich snów i do jutra, buzięta 

Ania(kwiatek)

15 listopada 2015 , Komentarze (22)

Hejo Kochani, dziś króciutko bo niedziela :-))) Cóż, wstyd się przyznać, ale jem końskie porcje, a dziś byłam głodna. Pierwszy taki dzień mi się na tej diecie trafił :-( Nie wiem, czy to wina pogody, że cały dzień u mnie padało sobie...non stop... czy co... wstałam rano, koło 7mej, zjadałam śniadanko, i już potem czekałam na II śniadanko, koło obiadu "wąchałam lodówkę":PP, obiad zjadłam pół godz wcześniej(tajemnica) (domownicy spożywali, nie dałabym rady tylko patrzeć...). Potem podwieczorka też wyczekiwałam;), dopiero kolacja mnie "nasyciła"...

 Nie wiem, skąd takie coś... Ale chyba i takie dni się mogą zdarzyć... :-) Jednakże grzeczna byłam, w 95% dieta zachowana i jak na niedzielę OK. 

Na rowerku dla rekreacji popedałowałam 30 min,poćwiczyłam 10 min, zaliczyłam tylko 30 min spaceru na powietrzu, gdyż moknąć nie miałam ochoty dłużej (wózek ma folię, ja byłam w płaszczu).

Także dzień "głodny" (nudle), senny (ziew) i deszczowy(deszcz), a jutro poniedziałek i kierat od początku(strach).

No ale damy radę, bo jak nie my to KTO ????!!! (ninja)

Miłego wieczoru!

Oto moje fotopapu:

1) na słodko  jak wczoraj

2) II śniadanie na niepogodę ;-)

3) sycący obiad :-)

4) owsianka na podwieczorek ( z odrobinką dżemu)

5) sałatka: 150 gr fasoli z puszki, pomidor, papryk, cebulka, odrobinka awokado, 1 szalotka, olej, przyprawy, natka pietruszki

Pozdrawiam ciepło,

papapa

Ania(kwiatek)

14 listopada 2015 , Komentarze (14)

Cześć Odchudzacze i Odchudzaczki :-) U mnie minął 26 dzień diety z Vitalii, i troszkę go pokrzyżowałam, w sumie to pierwszy mój taki "powyginany" dzień. Otóż mąż dał mi posapać (hip hip hurrrrrra :D), wstałam póóóźniej (co pokrzyżowało pory posiłków), zanim zjadłam śniadanie zważyłam się ( a co sobie będę żałować) i było niżej niż wczoraj, juuupiiii ;-) I tak sobie pomyślałam, że nie ma co się zbyt rano ważyć (hahahahah). Wiem, wiem przed śniadaniem najlepiej, ale ile frajdy jest zważyć się przed późniejszym śniadaniem;-) W każdym razie było późne śniadanie, było szybkie II śniadanie w postaci jabłka, i wypadł mi "obiad" w KFC (tajemnica)(kanapka):( Cóż było robić, głodna byłam już bardzo, do domu z centrum handlowego daleko, chłopaki wszystkie moje też głodne, więc i ja się skusiłam na kanapkę-ale ale z grilowanym kurakiem. Także najgorszy w tym obiedzie był majonez, i biała buła... Trudno się mówi, spala się dalej;). Ale kalorii nadprogramowych trochę wpadło...]:>

Potem byłam już grzeczna, kolacyjka zdrowiuśka, że hej. I poćwiczyłam, a jakże, jakieś 50 min, troszkę E.Chodakowskiej na rozgrzewkę i trening z Vitalii, i troszkę odpracowałam ten "obiad". Do tego zaliczyłam (wcześniej) godzinny spacer, wykonywałam prace domowe, także dzień był aktywny, bardzo nawet. Oczywiście jutro mam zamiar się trzymać palu diety i umieszczę "zdrowe fotki" ;-)

Fotki z dziś:

1) mega pozytywne śniadanie (zastępuje słodycze- na bank syci) 

2)

3) grzech główny

4) grzeczna kolacja, razowe, cienko chudy twarożek i warzywka

W weekendy jednak jest ciężej zachować dietę, ale musimy być twardzi, jak stal :-) I walczyć (ninja)

Pozdrawiam ciepło i życzę ZDROWEJ niedzieli

Ania(kwiatek)

13 listopada 2015 , Komentarze (12)

Witam Wszystkich serdecznie, u mnie w domu już lepiej. Jasiek od południa śmiga bez plastra, strup (szramowaty) jest suchy, a dziecko, cóż:-) Dalej biega :PP jak wariat :PPa ja z nim, za nim, przy nim, nad nim;)Ponieważ dziś była w  miarę fajna pogoda to zaliczyliśmy godzinny spacer na świeżym powietrzu, więc i moja aktywność wzrosła :-) 

Do tego wieczorkiem poćwiczyłam około 45 min (gimnastyka, step, rowerek, i 90 brzuszków), taki mieszany trening dla urozmaicenia, ale i ja w sumie potrzebowałam jakiejś odmiany. Dobrze się po tym czułam humor mam nadal, że hej :DCzyli zadziałały endorfinki. 

W ogóle mam dziś dobry humor bo zanotowałam spadek(puchar), całe 30 deko, ale był (uff)(uff)(uff)Naprawdę cudnie, że w tę stronę, gdyż przy tej ilości jedzenia jaką mam w diecie, miałam spore obawy czy waga nie pójdzie w górę. Ale jednak coś w tym jest, że metabolizm można jedzeniem podkręcić. Nigdy w to nie wierzyłam, ale jednak :-) 

Także kochani, piłka w grze, walczę dalej (ninja) Będę się bić z moim ciałem o każdy jeden cholerny kilogram, choćby nie wiem co!  I będę też jeść, bo kocham, i gotować, i jeść]:> Zdrowo jeść (dziewczyna)

I w ogóle mam humor, bo piątunio, bo Antoś jutro nie ma szkoły, a mąż w domku, lubię ich mieć koło siebie, wszystkich moich facetów :-) 

A tak dziś smacznie dziś jadłam (i dostałam już rozpiskę od 16.11.15r i też będzie smacznie, już się cieszę :-)  )

1) śniadanie na słodko, jak wczoraj, twarożek z miodem, migdały :-)

2) koktajl mleko, banan, płatki owisane (robię go często,ze względu na fajny smak, i mega szybki czas przygotowania)

3) obiad też się powtarza, ale powody podbne, szybki czas przygotowania, i smaczny po prostu

4) podwieczorek

5) prosta kolacyjka, razwowe z warzywami :-) Kanapka z ogórkiem to smak dzieciństwa i wakacji :-)))

Pozdrawiam serdecznie i smacznie

Ania(kwiatek)


12 listopada 2015 , Komentarze (22)

Witam Wszystkich, bardzo dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa. Wczorajszy wieczór był bardzo dramatycznym dla mnie przeżyciem. Noc też nie należała do najlżejszych ponieważ Jasiek ciągle zrywał opaskę uciskową z głowy :-( Teraz za to zrywa plastry :-( (pierwotny plaster miał się utrzymać do 6 dni... cóż małe dzieci inaczej mierzą czas ;-) Dziś już kilka przylepialiśmy ( nasz 10 miesięczny Partyzant bronił się zaciekle przed każdym klejeniem...), na razie zasnął więc jest szansa że ten zostanie do rana... Jego czółko wygląda ciut lepiej niż wczoraj, nie ma takiej wielkiej śliwy, została bordowa rysa, czas pokaże jak będzie dalej. Na pewno będę czymś mu to smarowała żeby blizna była jak najmniej widoczna. I oczywiście będę go jeszcze bardziej pilnować, jest mega ruchliwy i lubi chodzić trzymając coś w rączce, niestety tak się potem takie chodzenie kończy. Ale cóż, "głupia ja"... Powinna była to przewidzieć... trudno - teraz trzeba dbać ze zdwojoną mocą.

Co do diety to dziś już bez zawirowań, plan wykonany w 95%. Mąż dał mi czas na rowerek stacjonarny:), 45 minut pedałowałam zaciekle,potem  zrobiłam 90 brzuszków, i uważam , że plan sportowy wykonany:D

Jutro mam ważenie, spadek mierny (już sprawdziłam), ale pocieszam się że w ogóle jakiś :-)

Oto moje dzisiejsze foto menu:

1)pokrzepiające śniadanie na słodko MNIAM (razowe, twaróg wymieszany z jogurtem natur plus miód, migdały i parę rodzynek)

2)mała owsianka z jabłkiem

3) duży obiadek:ziemniaki, cukinia, jaja w papryce

4) koktajl: banan i mleko i odrobina płatków owsianych

5) kolacyjka, razowe z warzywami :-)

Także dziś również miałam smaczny dzień, i dosyć pracowity :-) 

pozdrawiam Wszystkich serdecznie,

Ania (kwiatek)