Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 118022
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 listopada 2015 , Komentarze (50)

Hej,dziś krótko.bardzo krótko.dietę trzymałam,nie ćwiczyłam gdyż mój Jaś przed 19tą upadł mi na zabawkę,wbił ją w czoło.widok masakra,krew lała się strumieniem.zamarłam z przerażenia.mąż się popłakał.ale zachowałam trzeźwość umysłu,szybkie tamowanie,chłodzenie i wyjazd do wa-wy na niekłańską na ostry dyżur.Jasiek opatrzony.ja dochodzę do siebie.Starszy synek nie dostarczał nam takich "wrażeń". Także weszliśmy do domku,maleńki śpi w opatrunku,a ja powoli się uspokajam.Jutro napiszę więcej.

Pozdrawiam

Ania

10 listopada 2015 , Komentarze (9)

Hejo, witam Wszystkich. Cóż u mnie właśnie minęły 3 tygodnie diety z Vitalii. Na wagę nie wchodziłam żeby się nie dołować. KG schodzą bardzo wolno, ale ja mam jakiś chory metabolizm, hormony do wymiany (endokrynologa mam 16.11. także może coś powie)itp.Myślę, że gdyby wszystko było ok to spadki byłyby szybsze. Z pozytywnych spraw, to chyba zaczynam widzieć swój obojczyk :-) I jakby ramiona robią się smuklejsze... Jednak E.Chodakowska ma troszkę racji, że trzeba bardziej patrzeć na rozmiary, obwody aniżeli na same KG. Dziś  z nią zrobiłam "Skalpel" - lekko nie było,ale bardzo ciężko też nie. "Rozgrzał" mnie Jasiek, którego na dobranoc bujałam na rękach 25 bitych minut,( jakiś chory rekord ustanowił(strach)). Waży ponad 10 kg także obciążenie miałam niezłe, bolał mnie kręgosłup:-( Ale tak to z bąblami bywa. Na szczęście Starszy jutro ma wolne i odpadło odrabianie lekcji :-) Także dziś z treningów niewiele, ale brzuszków też machnęłam około 90, i uważam się rozgrzeszona w temacie ćwiczeń.

Jadłam smacznie, i odrobinę więcej niż przez ostatnie 21 dni, to ma podkręcić mi metabolizm, czas pokaże w piątek - na szklanej ;-)

I) razowe, pasta z serów (50 gr żółtego, 60 gr twarogu chudego, odrobina jogurtu do połączenia)

II)pierwszy taki deser, miks avokado (pół) plus banan (około 90gr), plus woda (20gr), plus kakao, plus miód; avokado i banan powinny być dojrzałe (moim zdaniem), parę jagód dla kontrastu :-)

III) makaron razowy 80 gr, plus warzywa (bakłażan, papryka, pieczarka, pomidory)

IV) koktajl: banan, mleko (200gr), odrobina jagód mrożonych :-)

V) skromna kolacja kanapkowa ;-) razowe (100gr), sałata, pomidor, papryka

Pozdrawiam ciepło, dobrej nocy życzę, wysypiajcie się ci którzy możecie, podobno sen ten też ma dobroczynny wpływ na odchudzanie (pomysl) Także matki bąbli niesypiających  i na tym polu mają troszkę do "pod górkę" ;(

Ale bądźmy dzielne :-) i walczmy (ninja)

Papapa, Ania(kwiatek)


9 listopada 2015 , Komentarze (8)

Hello, mam nadzieję, że się trzymacie :-) U mnie jutro miną trzy tygodnie z dietą z Vitalii, bardzo szybko minął mi ten czas. Do tego bardzo smacznie. W zasadzie nie czuję, że jestem na diecie, bardziej powiedziałabym że zdrowo się odżywiam. Jem w sumie sporo, na pewno więcej, niż niejeden z was;-) Ale tak mi dobrali i nie narzekam ;) Fajnie pewnie by było gdyby waga leciała w dół "na łeb, na szyję", ale już raz to przerabiałam, potem wróciło wszystko, z nawiązką(szloch). W związku z tym, postanowiłam być cierpliwa, choć z natury cierpliwa nie jestem ]:> Odchudzanie, tudzież zmiana nawyków żywieniowych to proces, powiązany z nauką przyrządzania (i wymyślania) zdrowych posiłków. Zmiana myślenia w sumie też. Ja wychowałam się w domu pachnącym ciastami, rosołami, wędlinami własnej roboty, jedzenia zawsze było dużo. Dużo dobrego jedzenia(tort)(stek)(kurczak)(salatka), ale i kalorycznego ;-) I w sumie tak sobie myślę, że żeby schudnąć na stałe to trzeba sobie zresetować głowę :PP Trzeba zmienić nawyki, zmienić sposób gotowania (zwłaszcza jak lubi się pichcić...)... Także ja właśnie w takim procesie jestem :)Co do ćwiczeń to dziś również E.Chodakowska plus 90 brzuszków, i powiem szczerze, że po pierwszej minucie robienia z nią pajacyków chciałam wyłączyć laptop, powiedzieć, nie, nie dziś, nie mam siły, nie dam rady, nie z tym brzuchem... Ale nie - nie dałam się(ninja). Dałam radę, przebrnęła, pot się polał, a ja mam lepszy humor - ruszyły endorfinki dla grzecznej dziewczynki ;-)

Jadłam również smacznie i duuuuuuużżżżżżżo :

I)razowe, serek wiejski z avokad,rzodkiewką, pietruszką, jajo:-)

II) koktajl kefir plus truskawki, plus banan

III) makaron razowy (80 gr), pół bakłażana, pomidor, odrobina cukinii, 2 pieczarki, odrobina papryki, przyprawy, pycha :-)

IV) koktajl zmiksowana pomarańcza z kiwi, i 1 łyżeczką mielonego siemienia lnianego, MNIAM:-)

V) prosta kolacyjka, razowe, serek wiejski z avokado, rzodkiewką, pietruszką, warzywka :-)

Pozdrawiam ciepło Wszystkie Siłaczki i wszystkich Siłaczy, razem damy radę :-)))

Ania(kwiatek)


8 listopada 2015 , Komentarze (7)

Kochani, dziś krótko ;-) (niedziela(muzyka)) Dietę w miarę trzymałam, ale i owszem dziś wpadło również parę nadliczbowych orzechów, jakiś wzmożony apetyt dziś miałam, nie wiem dlaczego... ;(Chciało mi się jeść od rana mimo obfitego śniadania...Ogólnie troszkę "rozeszły" się godziny posiłków, wstałam o 8-mej i już cały dzień się "pokręcił", łącznie z porami snu Jaśka, on też dziś inaczej ;-) Co do ćwiczeń to zaliczyłam "Cały trening E. Chodakowskiej" - lubię ten trening, nie jest super długi, a pot leje się wiadrami, także polecam :-) Do tego 90 brzuszków i uważam , że jak na niedzielę, i ten wiatr który dudni na dworze- było ok :)

Jadłam dziś smacznie (aż za smacznie ;))

1) nadal serek wiejski króluje ;-)

II) było jabłko i był  koktajl (brak fotki) banan plus truskawki (3szt) i troszkę mleka ;-)

III) obiad: ryż 70 gr, łosoś 50 gr, surówka ;-)

IV) orzechy, migdały,rodzynki

V)

Także chyba sami rozumiecie, niedziela to trudny czas na dietę, ale jutro już będzie wzorowo :PP

pozdrawiam(pa)

Ania (kwiatek)

7 listopada 2015 , Komentarze (7)

Hello, dziś dzień pomimo deszczu i mgły za oknem był łaskawszy i milszy :-)Rano szklana pokazała o 20 deko mniej niż wczoraj i już byłam cała uhahana :-) Miałam oczywiście sporo pracy w domu (pranie,gotowanie,sprzątanie) i jeszcze wypad na zakupy, ale jakoś dało radę to przebrnąć. Z ćwiczeń zrobiłam cały Skalpel E.Chodakowskiej, i aż sama się zdziwiłam że tak słabo mnie 'zmęczył" . Owszem przy niektórych ćwiczeniach i pod koniec sapałam jak stara lokomotywa, ale nie wypociłam się tak jak przy jej "całym treningu", który jest interwałowy i stąd chyba ta różnica. Ale cieszę się, że poćwiczyłam Skalpel, dostałam w kość jeśli chodzi o pupę, ramiona, uda, także jestem zadowolona, mam nadzieję że jutro będą jakieś "zakwasiki" -taka oznaka pozytywnego zmęczenia :-)

Co do diety to bardzo smacznie dziś jadłam, trzymałam dietę w 90% więc się cieszę, a jutro niedziela i też mam zamiar nadal być twarda. Nie jest to łatwe bo dziś dla moich domowników zrobiłam cudowne spagetti, z zapiekanym na maśle czosnkiem itp. :-( I tylko polizałam łyżki przy doprawianiu i finito. I patrzyłam jak z apetytem wcinają smaczności :-) Ale nie zdołowało mnie to. lubię gotować :-) i dla nich, i dla siebie też :-)

Oto moja dzisiejsza dietka:

1)

2) sałatka owocowa (miały być szaszłyki ale nie miała czasu nabijać na patyki, nabijałam na widelec ;-)  )

3) obiad, tradycyjnie razowy makaron,warzywa(moja ukochana fasolka), i duszony kurczak

4) sałatka warzywna

5) prosta kolacyjka :-)

Pozdrawiam ciepło, dobranoc i miłej niedzieli Wszystkim (kwiatek)

Ania

6 listopada 2015 , Komentarze (4)

Cześć i czołem kluski z rosołem, ale nie u mnie :-) Dziś miałam spotkanie ze szklaną i pokazała ubytek całych 20 deko na minus (hip hip hura, tra lala, MASAKRA!!!) od ubiegłego piątku. Nie powiem, lekki dół..(szloch). Fakt, że we wtorek było jeszcze gorzej ponieważ była zwyżka o 30 deko... to można powiedzieć że dziś OK. Ale nie tego się spodziewałam... Po 2 tygodniach i 4 dniach diety smacznie dopasowanej spadło mi 2,1 kg. Średnio. Ale trudno. W sumie od 11 września ubyło mi 5,6 kg , więc jest to w sumie jakiś plus. Mąż w końcu zauważył...:PP Przez ostatni tydzień zeszło mi prawie 3 cm w pasie i 3 cm na brzuchu (z ubywania  tej galarety najbardziej się cieszę). Gram oczywiście dalej:), choć zauważyłam, iż od poniedziałku w diecie wzrasta mi liczba kcl o 200!!!!! Więc aż się boję. Fakt, nadal smacznie i zdrowo (będę raczyć Was fotkami). Ale będę miała zupełnie prawidłową ilość żarcia i aż się boję...

Dziś niestety z aktywności tylko godzinny spacer i ruch z małym, ale formy nie miałam na nic. Jaśkowi wychodzi druga górna dwójka i noce mam przechlapane, ledwo z łóżka rano się stoczyłam, a on oczywiście HAHAHHIHIHI dawaj do biegania i bąblowania...Do tego senna pogoda i po prostu słabszy dzień. Ale chyba nikt nie da rady brykać jak szczygiełek 24 h na dobę... 

Dietowo dziś było powiedzmy na 3+. Śniadania ok, ale obiad wypadł jak młody zasnął ( i zaraz się obudził po 30 min...(szloch)) i zrobiłam "swoją" dietetyczną wersję ;-) Popłynęłam z podwieczorkiem (mieszanka orzechów, o kilka za dużo :((pot)Rogaty mnie podkusił w Rossmanie ]:> Ale i tak dobrze, że nie słodycze. I tak jestem z siebie dumna, od 11 września nie jem słodyczy, a jestem od nich uzależniona od zawsze :PP

Także kochani jakoś idzie, i gorsze dni bywają, ale najważniejsze żeby się podnieść i iść do przodu. Taki mam zamiar. Jutro sobota, więc ma nadzieję, że mąż pozwoli mi w jakichś ludzkich godzinach poćwiczyć i w ogóle.

Oto moje fotopapu:

I) tak jak wczoraj ;-)

II) owsianka z mlekiem chudym i rodzynkami,

III)obiad to jajeczne szaleństwo... :-( domowy fast food, robiłam jakieś 10-12 min

IV) grzech główny z dziś:|

V) na kolację byłam już grzeczna ;-)

Pozdrawiam ciepło, (kwiatek)

Ania

5 listopada 2015 , Komentarze (15)

Witam Wszystkich, cóż jakby to napisać, waga nie jest dla mnie łaskawa, a w zasadzie ma mnie w d....e. I tyle w temacie...Ale stwierdziłam, że się nie poddam, nie mam nic do stracenia poza kilogramami ;-) O. Postanowiłam być dzielna, walczyć do końca(ninja), albo ja, albo galaretowaty brzuch... Stwierdziłam, że muszę, po prostu muszę i już...tylu ludziom się udało, to mi też musi się udać. Fakt, że zajmie to pewnie sto lat... ale trudno. Musi się w końcu udać i już. Dziś również dietę trzymałam:D, raczej bez odchyleń. Odchudziłam kolację chleb zamiast razowego tekturki. Jeśli chodzi o ruch to 35 min spaceru z małym, trochę prasowania, 30 min E.Chodakowska, 15 min rowerek stacjonarny, 70 brzuszków, także ok, może to nie siłownia, ale zawsze coś i pot ten sam ;-) W ramach poprawy nastroju doszły moje getry i bluzki, taka mała nagroda za wysiłek (trzeba się troszkę rozpieszczać;)).

Oto moje jedzonko:

1)dwie razowe, parę pieczarek z cebulką duszonych na oleju,natka pietruszki,serek wiejski ;-)

2) pyszny napój mleko (220gr) plus banan (150gr), super nastawia do życia jesienią ;-)

3) obiad to już tradycja, makaron razowy, cukinia, pieczarki, marchew, 2 plastry szynki drobiowej,odrobina avokado

4) podwieczorek był "inny", nie do końca trafił w mój gust,ale przebrnęłam, garść jagód mrożonych, 5 truskawek mrożonych, cały jogurt 150 gr, miód, 3 łyżeczki twarogu, miks

5) kolacja to tradycyjnie kanapeczki, ale nie na razowym a na tekturce ;-)

A to moje zakupy, na pocieszenie :-))) Żeby mi się lepiej ćwiczyło ;-) Takie prezenciki(prezent) na zachętę ;)

Pierwsza koszulka z motywującym napisem:-)

Druga koszulka mówiąca prawdę :-)))]:>

Trzymajcie się, jutro u mnie sądny dzień wagowy... :-(((((szloch)(szloch)(szloch)

pozdrawiam ciepło(kwiatek)

Ania

4 listopada 2015 , Komentarze (9)

Hello, za mną 16 dzień diety z  Vitalii. Idzie w miarę ok. Spoza diety skusiłam się dziś na śledzia ze "śledzika na raz" lisnera... :-( Bez dodatków. Ale olej...wiem... ale bywa i tak... Poza tym dzielnie zamykam paszczę na widok słodyczy co jakiś czas temu uznałabym za niemożliwe :-) A jednak jest możliwe ;-) Z aktywności, to mogę napisać, a czego ja dziś nie robiłam (ghihihih). W kuchni 3 godz stania pichcenia sprzątania zmywania... poza tym wczorajsze firany prasowałam co najmniej godzinę, potem wieszałam... A wieczorkiem zrobiłam trening z E.Chodakowską (tkz. "cały trening", on jest w miarę krótki ok.30 min), i machnęłam 100 brzuszków (pod koniec przeklinałam mój brzuch...). O to tyle. W każdym razie nie było czasu dziś na siedzenie i "piłowanie paznokci" ;-)Do tego dzieci wokół, jak nie na kolanach, i miałam "zabawę"...Także może bez siłowni i wyciskania ale ruchu było sporo:) 

Hula hop na razie odpoczywa gdyż ponieważ ;) mam sińce na biodrach (w sumie nic tylko na policję iść ,że ktoś mnie pobił :D). Cóż te 11 minut wczoraj to było za dużo na pierwszy raz, i muszę w "szaliku" ćwiczyć, żeby mnie tak nie obijało...

Poniżej moja dietka:

I)

II) pyszne II śniadanie, na dole mus z podduszonego jabłka, w środku odrobina kefiru z 20gr płatków owsianych,na górze mus z truskawek (mrożonych), całość posypana posiekanymi migdałami= PYCHA;-)

III) 80 gr makaronu razowego, cukinia, marchewka, papryka, szalotka i 20 gr prażonych migdałów ;-)

IV) czyste zdrowie :-)

V) kanapki razowe z sałatą, papryką i pieczoną piersią z gęsi (zamiast tuńczyka; akurat rodzince na obiad piekłam to skubnęłam odrobinę na kanapki ;-)))  )

Miłego wszystkiego :-) pozdrawiam ciepło(kwiatek)

A.


3 listopada 2015 , Komentarze (8)

Hej Kochani, dziś minął kolejny dzień moich zmagań wagowych. Jem nadal smacznie i zdrowo, czasem wpadnie jakaś śliwka suszona etc. Ale powiem szczerze, że efekty ostatnio mam mizerne, a nawet ich brak. W piątek mam ważenie, a dziś szklana nie była łaskawa, fakt, że była to inna pora ważenia, może mój błąd. Ale humor mi to zepsuło na cały dzień (szloch) Bo ja naprawdę się staram i coś mnie strzeli jak mi się nie uda :< Z aktywności dzisiejszych to myłam okna (w tym wielkie jedno podwójne od podłogi do sufitu..., ściągałam firany (juro poprasuję i powieszę), odkurzałam, gotowałam, na nogach jak durna stałam, a na wieczór hula hopem machałam :D Oj te hula hop z masażerem to niezłe narzędzie tortur, ale wciąga nie ma co. Na pierwszy raz 11 min wytrzymałam, mam siniaki na biodrach :-) Ale nie powiem, nieźle daje w kość, i to dosłownie ;-))) Potem troszkę z E. Chodakowską (ona pozytywnie mnie uzależnia) i już całkiem zrąbana byłam na wieczór ale widać jeszcze siłę mam by coś tu napisać ;-) Co do walki z kg to chyba utrudniają mi ją hormony, muszę bez dwóch zdań udać się do endokrynologa, gdyż mam świadomość, iż jak brałam leki to kg ładniej spadały. A bez leków - walka z wiatrakami troszkę jest... Niektóre z pań  mają PCO więc wiadomo o czym mowa. No ale nic to, jak jest tak jest, trzeba walczyć dalej (ninja) Na pocieszenie zamówiłam sobie kolorowe getry i motywującą koszulkę i 1 kg pyłku pszczelego (przeczytałam że dobrze wpływa na przyrost mięśni- tonący brzytwy się chwyta...). To tyle na dziś - mam nadzieję, że się trzymacie, pozdr.

Moje papku:

I) razowe, twaróg, avokado, parę ziaren cieciorki, ogórek, kawa z chudym mlekiem

II) owsianka z cynamonem, na mleku, na długo mnie "zapchała" ;-)

III) na obiad był 80 gr razowego makaronu, z 90 gr tuńczyka, z warzywami (5 pieczarek, odrobina marchewki, troszkę fasolki), sycące i smaczne ;-)

IV) podwieczorek kefir, ananas, i od siebie dodałam mielony odtłuszczony len, w smaku średnie, ale za to zapychające ma maksa i zdrowe ;-)

V) kolację "zmniejszyłam", zamiast razowego wzięłam pieczywo "tekturowe" ;-) żeby się nie zapychać na noc...

A tak wygląda współczesne narzędzie tortur w modnych babskich kolorach :-) Siniaki po ćwiczeniach też będą miały podobne ubarwienie ;-)

Dobranoc, i miłej środy :-) Chudej... :-)

Ania

2 listopada 2015 , Komentarze (5)

Hello, dziś mija mi równo 2 tygodnie odkąd zaczęłam dietę z Vitalią. Muszę powiedzieć, że czas leci bardzo szybko. Aż sama się dziwię :)Jem smacznie, czasem się dziwię że aż tak smacznie ;)I zastanawiam się gdzie jest haczyk ]:>No ale zobaczymy sami. Dziś również starałam się trzymać diety, troszkę przegięłam z pastą na kolację, i zapchałam się jak chomik przed zimą,ale bywa przecież i tak ;-) Jutro dostanę hula hop i się zacznie :-) Dziś zrobiłam 1,2 godz spaceru po lesie z młodym i Raczkującym. Nie powiem, jak się pcha wózek pod górkę po liściach to jest wysileń ;-) A wieczorkiem zrobiłam "Cały trening E. Chodakowskiej" i wyglądałam jak "ostatnia Mohikanka" (pot) albo jak ten diabeł ]:> tak byłam czerwona na buzi, a lało się ze mnie wiadrami.Nie wiem co Pani Ewa ma w sobie, jak układa te treningi, ale potrafi w niedługim czasie wykręcić z człowieka siódme poty... ;-) Także polecam, do domowego zacisza, na prywatne ćwiczenie właśnie ten trening. Warunków nie trzeba mieć, ani sprzętu, wystarczy strój, mata, i butelka z wodą ;-) Ja dziś ćwiczyłam w sypialni (zazwyczaj separuję się na poddasze) gdzie spał mój Raczkujący (mąż dziś był zajęty, więc pozostała mi "opcja" ja plus najmłodszy), i z boku te moje ćwiczenia wyglądały jak na reklamie szaf z Ikei :DCiasno, ale ćwiczyć da radę:-) Ważne żeby chcieć...

Oto foto papku:

I )kanapki z twarożkiem i ogórkiem, pychotka:-)

II) jogurt, jabłko, migdały, odrobina ananasa, cynamon

III) makaron razowy (80 gr), warzywa (fasolka ok. 170 gram, szalotka, kawałek papryki, 2 pieczarki, odrobina marchewki), powinna być jeszcze szynka (40gr) ale nie doczytałam, śpieszyłam się:-) w sumie i tak było smacznie i syto ;-)

IV) kefir, kiwi, plaster ananasa miks 

V) razowe z pastą: cieciorka ( z puszki), twarożek, koperek, odrobina avokado (przesadziłam troszkę z ilością pasty, napchałam się... ;-)

A to mój "zdziwiony" pies ;-) Gdzie ta pani schowała mięso, no gdzie, wywącham na pewno ;-)))

Pozdrawiam ciepło (kwiatek)

Ania