Ostatnio dodane zdjęcia
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 14888 |
Komentarzy: | 206 |
Założony: | 10 stycznia 2016 |
Ostatni wpis: | 5 lipca 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Święta, Święta i po świętach :)
Tyle szykowania, sprzątania, czekania a święta przeleciały jak szalone :) Ale jest pozytyw bo w końcu się wyspałam :) Jak Wam pisałam tydzień przed świętami był mega męczący (praca, praca, praca) więc już z mężem nie mogliśmy się doczekać tego wolnego czasu i udało się wypocząć :) Dietkę odpuściłam w sumie na 2 dni (całkowicie) ale waga nie poszła do góry tylko puki co się zatrzymała :) Od wczoraj już się pilnuję i jest okej myślę że pod koniec tygodnia zacznie spadać :) A i wczoraj byliśmy w sklepie (trza zaopatrzyć się w cieńsze ciuszki) więc kupiłam sobie kurteczkę XL :) :) :) W końcu zakupy sprawiają mi przyjemność a będzie coraz lepiej bo przecież walczę dalej ze swoją tuszą :) Kobitki no to walczymy dalej bo WARTO :)
Hej dziewczynki i jak tam mijają wam święta? Diet kujecie dzielnie w te dni? Ja dzisiaj się zważyłam i waga nadal pokazuje 100 kg więc jest okej. Wczoraj zjadłam trochę ciasta po południu do kawki a dzisiaj odpuściłam dietę (śniadanie świąteczne i obiad u teściów, nie ma opcji by było dietetycznie) ale od jutra wracam na dietkę i walczę dalej. Myślę że waga nie oszaleje po tym 1 dniu całkowitego folgowania z jedzeniem :) Także kochane jeśli dzisiaj zgrzeszyłyśmy to zero wyrzutów sumienia! W końcu święta są 2 razy w roku (Wielkanoc i Boże Narodzenie)! Życzę wesołego Alleluja i mokrego Dyngusa :)
No proszę, wczoraj Wam się pożaliłam że waga od 6 dni ani drgnie a tu proszę, pierwszy dzień wiosny i mam -20 kg :) Ruszyło Alleluja :) A Wy dziewczynki czujecie już wiosnę?
Znów mi waga stanęła, no cóż trzeba to przetrwać. Jak waga 6 dni temu pokazała 100,5 tak teraz się waha od 100,5 do 101,2. Dietkę trzymam, także nie wpadam w panikę, za tydzień mam mieć okres więc może to przez to. Nawet śmiałam się z mężem że jak już tak malutko brakuje do dwucyfrowej wagi to musiała się zatrzymać. Jakby na złość :) Ten tydzień będzie w pracy bardzo ciężki, więc będzie dodatkowy ruch :) Także czekam cierpliwie aż waga łaskawie postanowi się ruszyć, oczywiście w dół :)
O rany normalnie patrze na wagę i nie wierze :) Leci na łeb na szyje w dół! Mimo że jem!!! Bosko!!!!!!!!!!!!!
Chyba w końcu znalazłam swój sposób na chudnięcie.
Jem naprawdę wszystko, zmieniłam tylko że:
- nie słodzę herbaty i kawy
- nie piję słodkich napojów gazowanych i nie gazowanych typu Cola czy Tymbark.
- nie smaruję pieczywa masłem czy też margaryną
- ograniczyłam słodycze
- zmieniłam białe pieczywo na orkiszowe lub graham
- jem dużo więcej warzyw i owoców
- co się da to robię na parze więc smażonego jem minimum.
Tyle, albo aż. Kto jak woli. Dla mnie to małe zmiany i dzięki temu jest mi łatwiej trzymać dietę. Patrzę co, ile oraz kiedy jem, ale obiad np. ziemniaki, gulasz (ze śmietaną) oraz buraczki jem normalnie. Nie rezygnuje z sosów nawet na bazie śmietan, tylko daje ich mniej niż kiedyś. Zupy normalnie zabielam śmietaną 18% i gotuję je na mięsie czy też kościach. Nawet pozwalam sobie od miesiąca na słodycze ale nie codziennie i jeśli już to troszkę i w ramach posiłku, nie jako przekąska. Myślę że najgorsze co można zrobić to rezygnować na stałe z rzeczy które się uwielbia ( u mnie to słodycze) bo prędzej czy później człowiek nie wytrzymuje i sięga po to bez umiaru. Moimi ćwiczeniami jest praca i obowiązki domowe. Także myślę że w tym tempie to do końca marca będę miała upragnioną wagę dwu cyfrową. :)
Napiekłam słodkości. Tort, babeczki waniliowe z czekoladą oraz kruche babeczki nadziewane :) Zjadłam bardzo mało z tych rzeczy, łyżkę stołową tortu (musiałam przetestować) i 2 kruche babeczki z nadzieniem. Tyle. Nawet powiem szczerze nie miałam jakiegoś napadu na te słodkości (gorzej by było przed okresem). Także jest okej a teraz na kolacje pochłonęłam brukselkę na parze (mniam). A oto moje własnoręczne cudo (tort: Biszkopt waniliowy przekładany masą czekoladową z bezami oraz masą truskawkową z czekoladowymi chrupkami). Rodzinka zachwala a to najważniejsze :)
Dopadło mnie jakieś choróbsko!!! Masakra, łamie w kościach, zatoki zawalone i gorączka - zgroza. We wtorek byłam u lekarza oczywiście przepisał antybiotyk ale cosik licho pomaga. No cóż, pewnie to wirusowe coś bo po kolei nas w domku kładło (ja zostałam na koniec). Dietkę trzymam dzielnie, a raczej jakoś samo mi to przychodzi. Tak jakby mój organizm załapał że już nie jem byle czego :) Waga ładnie spada w dół więc oby tak dalej a na poprawę samopoczucia kupiłam sobie nową bluzeczkę w rozmiarze XL normalnie już nie pamiętam kiedy kupiłam coś w tym rozmiarze :) Trochę czeka mnie teraz kaloryczny okres, będę musiała porządnie się pilnować, gdyż synuś ma urodzinki potem święta i urodzinki męża, także będę piekła słodkości ale muszę pamiętać by jeść z rozsądkiem te pyszności :) Buziaczki dla Was i trzymam kciuki by nadal gubiłyśmy ten balast :)
Normalnie nie wierze :) Jeszcze 3 kg i osiągnę -20 kg. Takiego spadku wagi jeszcze nigdy nie dotrwałam, zawsze chudłam max 10 kg :) Także duma mnie rozpiera. Po moich zachciankach ani śladu :) Wczoraj upiekłam przepysznego murzynka w polewie czekoladowej i zjadłam tylko malutki kawałeczek bo nie miałam chęci. W ogóle jakoś od 2 dni nie mam apetytu, jem można powiedzieć na siłę. Więc jest łatwiej trzymać dietkę bo nie ciągnie mnie w niewłaściwą stronę :)
No to walczymy dalej :)