Tak jak przypuszczałam , moja silna wola i samozaparcie zrobiły sobie wczoraj wolne...a to z tej przyczyny, że bylismy zaproszeni na urczysty banikiet urodznowy pewnej firmy XXXXX do " piwnicy pod baranami".
No i cóż....po starwie duchowej przyszła pora na smakowe doznania i tu niestety poległam na całej linii....tort był rewelacyjny , nawet wspomnienie o nim drażni moje kubki smakowe:))) nie wspomnę o wszelkiego rodzaju sałatkach, przystawkach i daniach na goraco....
Ale ale , nie pomyślcie że ja to wszystko pochłonełam.w niewyobrazlnych ilsciach......owszem owszem pozwoliłam sobie na dosc sporo, ale mimo wszystko jakis umiar w tym zachowałam.......w przeciwieństwie do niektórych zaproszonych osobników płci obojga:))
Solennie przyrzekam że dzisiaj to odpokutuje na siłowni:)))
20:59
Jak przyrzekłam tak tez i uczyniłam, mam nadzieje że wszystkie wczorajsze grzeszki wypociłam, bo koszulke i spodnie możnaby było wykrecać:))