Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osoba zapracowana, pracuje na pól etatu w biurze i dorabiam na ćwierć etatu w barze, w soboty pomagam w rodzinnym zakładzie fryzjerski, a wieczory spędzam na silowni. Czasu wolnego mam wiec niewiele, to co zostaje wykorzystuje na gotowanie, porządki (choć straszna ze mnie balaganiara) i sen (straszny ze mnie spioch). Chce udowodnić sobie i innym ze nawet mając tak niewiele czasu zawsze jest czas na sport, zdrowe odżywianie i da się jeszcze wcisnąć życie towarzyskie i obowiązki domowe. Niestety będę to mówić z perspektywy samotnej dziewczyny (niestety bez chłopaka czy męża i bez dzieci), mieszkającej na przedmieściach z rodzicami. Wiec na razie w moim napięty grafiku nie będę upychac życia rodzinnego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20318
Komentarzy: 105
Założony: 29 lutego 2016
Ostatni wpis: 15 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FlorentynaKonstancja

kobieta, 31 lat, Poznań

168 cm, 60.70 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 kwietnia 2016 , Skomentuj

opanowałam się przed zjedzeniem ciasta w pracy, ale nie przed wypiciem 2 małych drinków (soplica z mlekie) - taki tam grzeszek wieczorny. Ale on jest taki pysznyyyyy. 


Dzisiejsze menu

śniadanie - kanapka z twarożkie

II śniadanie - batonik zbożowy i jabłko

obiad - naleśnik z warzywami

podwieczorek - danio i banan

kolacja - warzywa na patelnie z kaszą i 2 małe drinki

RAZEM - nieco ponad 1500 kcal

11 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

w pracy kolega miał imieniny i przyniósł nieco slodkiego,ale udało mi się opanować i nie skusic.bo po pierwsze zaspalam na poranny trening (wczoraj do pierwszej w nocy meczyl mnie ból brzucha i biegunka),rano waga pokazała w końcu piątkę z przodu (59,9 kg).

10 kwietnia 2016 , Skomentuj

Przed chwilą wróciłam z musicalu "Królowie Swingu" - fantastyczny. W rolach głównych Maciej Sztur, Kuba Badach i Sonia Bochosiewicz (nie wiedziałam, że ma tak niesamowity głos). Scenariusz na podstawie filmu - Ekscentrycy (muszę obejżeć :D ). Jezz - I like it :)

Dzisiejsze menu

śniadanie - 1 kanapka z powidłami i 1 kanapka z nutellą

II śniadanie - batonik zbożowy, jabłko

obiad - tortelini z grzybami w sosie pomidorowym i fasolka szparagowa

podwieczorek - banan, chipsy marchewkowe ( 90% marchewki)

kolacja - fasolka szparagowa i duszony ziemniaczek z masełkiem

RAZEM - 1300 KCAL

A wiecie na co mam ochotę? Na drożdżówkę :) I to bardzo. Myślicie, że mogę zjeść zamiast śniadania?


Aktywność fizyczna - brak.rekals.zakwasy.


I zapraszam do zagadki z kalorycznością batoników, wyniki niedługo

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...

9 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Przez ostatnie 3 tygodnie miałam problemy żołądkowe i prawie wogóle nie ćwiczyłam, dietę względnie trzymałam (starałam się nie przekraczać 1500 kcal), ale niestety waga stała w miejscu(ewentualnie bujała się miedzy 60kg a 61kg). Zostały mi mniej więcej ostatnie 3 kilogramy do zrzucenia (obecna waga 60,3kg -> idealna 57 kg). Myślicie, że dam radę? Planuje przez 6 dni w tygodniu codziennie ćwiczyć rano 30 min z chrisem oraz wieczorem godzinkę kardio na siłowni (zumba,bieganie,orbitek,rower), do tego dieta 1500 kcal, a w niedziele 1300 kcal( w tym kawałeczek ciasta). Dam radę, myślice, że jest to możliwe?


Dzisiejsze menu - coraz więcej warzyw, od jutra wprowadzam owoce

śniadanie - skibka chleba z powidłami, pół skibki z nutellą (niestety w domu było tylko białe pieczywo :( )

II śniadanie - batonik zbożowy i szkalnka wody truskawkowej

obiad - makaron ze szpinakiem z kukurydzą,oliwkami i słonecznikiem

powieczorek - 5 kostek ptasiego mleczka - wiem, nagrzeszyłam :(

kolacja - duszony ziemniaczek z masełkiem i fasolka szparagowa

RAZEM 1300 kcal


Aktywność fizyczna

30 min z Chrisem - po 10 dniach przerwy mam w udach - ałć, ale zrobiłam 15 pompek :D


I zapraszam do zagadki z kalorycznością batoników

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...

8 kwietnia 2016 , Skomentuj

Kolejny dzień w paskudnej pracy biurowej, starałam się dziś jak najdłużej to możliwe przygotowywać bufet kawowy (co niestety zajęło mi zaledwie pół godziny) i sprzątać stanowisko pracy (jedyne 15 minut), przygotować pocztę i sprawdzić obecnosci pracowników (niespełna pół godziny). Wszytsko ślimaczymi ruchaMI, powolnym krokiem. Załamał się gdy zobaczyłam, że na zegarku minęło niewiele ponad godzinę. Zrobiłam więc sobie herbatę (kolejne 5 minut) i włączyłam fb, no i musiałam się zabrać za dłumaczenie paskudnego słownictwa informatycznego. Jedno słówko - jedna wiadomość na fb. Nie chce mi się tam dłużej pracować, więc wyrąbane. Jak tylko znajdę nową pracę - uciekam. Choć już dziś miała bym ochotę uciec daleko, od wszytskich i od wszytskiego. Najchętniej wyjechała bym do mojego przyjaciela do anglii. Ale niestety życie, obowiązki i rodzice :( Jutro dzięń wolny bo mam serdecznie dość pomagania w rodzinnym biznesie !!!! 


Dzisiejsze menu - powoli wprowadzamy warzywa

śniadanie - mała kanapeczka z marmoladą i mała kanapeczka z nutellą oraz KAWA :D

II śniadanie - 2 szklanki wody trusawkowej, mały batonik zbożowy batonik zbożowy 

przekąska - mały batonik zbożowy

obiad - makaron z warzywami w sosie pomidorowym

podwieczorek - kuskus z warzywami i sosem pomidorowym

kolacja - tortilla z warzywami

RAZEM 1500 kcal


Aktywność fizyczna

*30 min z Chrisem Powellem - nie odczułam 10 dniowej przerwy od ćwiczeń, trening minął bez większych problemów, nawet zrobiłam 15 pompek bez przerwy

*30 min orbitek - było by więcej ale wróciły bóle brzucha, nie takie silnie jak wcześniej, ale uniemożliwiły dalszy trening


I zapraszam do zagadki z kalorycznością batoników

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...

7 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Już mniej wiecej wiem co mi jest, no przynajmniej jestem na dobrej drodze do określenia tego (mam pasożyta albo alergie pokarmową,rozstrzygniecie za tydzień), ale nie jest to żadna poważna choroba, vktóra wymagała by szpitalnego leczenia. Więc dziś postanowiłam porozmawiać z moją mamą o zmianie mojej pracy (ona mnie utrzymuje,więc w tej kwesti niestety muszę liczyć się z jej zdaniem). I niestety o ile jakoś by przebolała rzucenie przeze mnie pracy w biurze z umową o prace na stałe, o tyle nie spodobał się jej pomysł powrotu do baru na umowę zlecenie. Wiem, powiecie, że zwariowałam, że dla umowy zlecenie chce rzucić umowę o pracę. Ale naprawdę nienawidzę pracy w biurze, rzygam już nią (w ostatnim czasie dosłowne). Nienawidzę pracy przy komputerze, z dokumentami i zerowym kontaktem z klientem. Nienawidzę, nosi mnie po prostu, a na samą myśl, że mam tam spędzić kolajną godzinę już jestem chora. Nie wyobrażacie jak mi się tam dłużą minuty, cztery godziny w tej pracy są tam całą wiecznością. Już naprawdę wolała bym harować w barze codziennie po 11 h niż spędzić w biurze jeszcze choćby godzinę. Ale niestety, mama postawiła mi warunek, że jeżeli wrócę do baru to ona przestaje mnie utrzymywać. A ja nie jestem jeszcze na tyle samowystarczalna finansowo żeby samej się utrzymać. Więc kompromis jest taki, że jeżeli znajdę inną pracę (może być w gastro i na pewno będzie) z umową o pracę to mogę rzucić pracę w biurze. Więc pierwszych 7 CV wysłane, jutro będę dzwonić jeszcze do jednego punktu gastronomicznego na moim osiedlu - może mnie przyjmą i mam nadzieje, że praca też będzie w porządku.


Dzisiejsze menu - przed popołudniową wizytą u lekarza była dieta "o chlebie i wodzie", a potem piersze próby wprowadzenia warzyw do diety

śniadanie - kanapka z masłem, herbata z cukrem

II śniadanie - batonik zbożowy, herbata z cukrem

przekąska - 2 szklanki wody cytrynowej i wafel ryżowy

II przekąska - 2 ciasteczka

obiad - kanapka z masłem

podwieczorek - mała sałatka warzywna, kawa z mlekiem

przekąska - mała sałatka warzywna

kolacja - kuskus z warzywami, małe principolo

Wyszło dużo posiłków, ale mało kalorii bo niecałe 1200 kcal. Od jutra będzie więcej, musze sobie to wszytsko jeszcze tylko zaplanować.


Zapraszam do zagadki z kalorycznością batoników

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...

7 kwietnia 2016 , Skomentuj

po badaniach krwi okazało sie,ze jeden ze wskaźników (nie pamiętam nazwy,wogole nie da się powtórzyć tych medycznych nazw) mam trzykrotnie podwyższony. Sporo,wiem :) powody są dwa: albo mam pasozyta (czyli chyba jednak coś było w mrożonych krewetkach,ktore jadlam) albo mam alergie pokarmowa. Lekarz nie potrafil okreslic. Na Razie dostalam tabletkę na pasozyta,jak w ciągu tygodnia będą nawroty to mam się zgłosić spowrotem. Mam nadzieje,ze to nie alergia pokarmowa,szczegolnie nie chciała bym mieć na zboża. Już bym wolała na mleko,bo sojowe naprawdę mi smakuje (choć ma zaporowa cene). No bo chyba nie można mieć alergi na warzywa,bo chyba bym umarła. Od jutra będę sprawdzać co mi szkodzi. Dziś wprowadzam warzywa. Żadnego nabialu i owoców, tylko przetwory zbożowe i warzywa. Bo wiemn ze raczej pieczywo mi nie szkodzi bo cały wczorajszy dzień przezylam tylko na chlebie i waflach ryzowych.zyczcie mi powodzenia :)

6 kwietnia 2016 , Skomentuj

Zgodnie z zaleceniem lekarza, dziś o chlebie i wodzie - 1000 kcal. Więc nie dość, że bez kawy to jeszcze z tak małą podażą kalorii i zupełnie bez wartości odżywczych, po dołożeniu do tego przesilenia wiosennego - zasypiam, a jeszcze nie ma 21 :(


Szybko to co dziś zjadłam

śniadanie - 2 skibki domowego chleba z masłem, herbata z cukrem

przekąska - 2 szklanki wody truskawkowej

II śniadanie - batonik zbożowy, herbata z cukrem

obiad - 4 wafle ryżowe

podwieczorek - 2 skibki chleba z masłem

przekąska - herbata z cukrem

kolacja - 3 wafle ryżowe

Nie polecam !!!!

Idę spać moi drodzy. Jutro kolejna wizyta u lekarza i zobaczymy co powiedzą badania krwi :(


A jeszcze tak przed snem polecam zagadkę z kalorycznością batoników

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...

Rozwiązanie jak nazbieram 100 komentarzy ... jeszcze sporo wam brakuje

5 kwietnia 2016 , Skomentuj

To wcale nie koniec chorowania, bo lekarz nadal nie wie co mi jest. Jak tylko odstawiłam nikurofuksadyz (lek przeciw biegunkowy, działający na wirusy w jelicie) to dosłownie umierałam w toalecie. Jutro badanie krwi i zobaczymy co dalej. Tymczasem lekarz zalecił mi dietę o chlebie i wodzie :( poważnie, mam przeżyć do następnej wizyty na tych dwóch rzeczach :( A MI tak chce się jeść. Serio, chciała bym móc zacząć normalnie jeść i nie bać się, że coś będzie mnie bolało. Chciała bym też wrócić do normalnego życia, siłowni i nie bać się, że będę zwijać się z bólu wieczorem. Żyje w ciągłym stresie, że ten ból powróci. Na razie udało mi się nacieszyć pierogami z truskawkami domowej roboty na obiad - taka ostatnia wieczerze.


Dzisiejszy jadłospis

śniadanie - kanapka z dżemem, kakao

II śniadanie - jogurt pitny, batonik zbożowy

obiad - 5 pierogów z truskawkami

podwieczorek - danio kokosowe, banan

kolacja - mała porcja zupy pomidorowej z ryżem i skibka chleba z masłem

Na oko 1500 kcal, chyba.


Aktywność fizyczna

Narazie karnet na siłownie zawieszony, bo i tak nie mam siły ćwiczyć. Ale staram się być aktywna w ciągu dnia. Umyłam dziś samochód na myjni automatycznej (jeszcze go doszoruje w sobotę), lepiłam pierogi (wyrabianie i wałkowanie ciasta wcale nie jest takie proste), sprzątałam kuchnie i łazienkę. Był też 1,5 h spacer po osiedlu z koleżanką. Tak więc prawie nie siedziałam przez cały dzień.


Od jutro tylko chleb i woda :( nie dość, że odstawiłam moją ukochaną kawę, to teraz nawet jeszcze z kakao muszę zrezygnować - buuuu :(


A ty link do zagadki z kalorycznością batoników

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...

4 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

Po chorobie mam ogromną ochotę na słodycze i to taką trudną do opanowania, jeżeli widzę ciasto to ciężko mi się opanować. Szczególnie w pracy w biurze jak szef mnie wkurzy, a on ma do tego ogromne predyspozycje. Wogóle mam zachcianki jak kobieta w ciąży, oglądam film i widzę pierogi z truskawkami i co robie - jutro na obiad będę kleić pierogi, zapachniało mi spaghetti - kolejny pomysł na obiad. Jestem tak wyjałowiona z witamin po tych 2 tygodniach niezdiagnozowanje do końca jelitówki, że mam ochotę na wszytsko - poza, co dziwne, alkoholem. Prócz tego metabolizm całkowicie mi się rozregulował. A już było tak dobrze, a teraz trzeba będzie zaczynać wszytsko od nowa. I co gorsza czuje, że mam konkretny niedobór żelaza - jestem totalnie bez życia.


Mój dzisiejszy jadłospis - powoli wracam do normalności, ale wiem że narazie moje menu nie jest zbyt wartościowe. Obiacuje, popracuje nad tym

śniadanie - kanapka z dżemem, kakao

przekąska - 2 czekoladki zbombonierki i 1 ciasto z marmeladą (prawie 300 kcal !!! )

II śniadanie - jogurt pitny i batonik  (88 kcal)

obiad - zupa pomidorowa z mleczkiem kokosowym i ryżem

podwieczorek - dietetyczne tiramisu (208 kcal)

kolacja - 1/2 tortilli z warzywami na patelnie

Razem - 1550 kcal


Aktywność fizyczna - poszłam na godzinną zumbe, ale było to realy low intensiwe, bo nie miałam za bardzo energii, nie miałam siły czegoś wiecej z sibie wykrzesać, ale zawsze lepsze to niż leżeć w łóżku


Link do zagadki z kalorycznością batoników (dziś właśnie jadłam takiego mało kalorycznego - zgadnijcie jakiego :D )

http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudz...