Jak na razie weekend całkiem przyjemny.
Zanotowałam niewielki spadek wagi - 0,4kg. Wynik na kolana nie rzuca, ale zawsze to minus, a nie plus.
Wczoraj Szczęście kładło resztę płytek na ścieżce, a ja w końcu zabrałam się za plewienie w ogrodzie. Dwa wory niechcianych roślin i chwastów! Pod wieczór zaczęło padać, więc przerwałyśmy pracę i pojechałyśmy po restauracji nad jeziorem na obiad. Posiłek był pyszny, więc nie żałuję że zaszalałam.
Dzisiaj obudził nas blask słońca i piękne błękitne niebo. Od razu chciało się żyć. Skoczyłyśmy do sklepu, a później znowu ogród - Szczęście wykańczało patio i ścieżkę, a ja znowu plewienie, koszenie trawy, no i gotowanie. Komuś może się to wydawać monotonne, ale mnie to uspokaja i sprawia satysfakcję, kiedy widzę jak nasz ogród pięknieje z dnia na dzień.
Jutro mnie czeka koszenie i plewienie od frontu .
No i znowu gruntowne sprzątanie domu zostanie mi na niedzielę. Zazwyczaj robimy to razem w piątek po pracy lub w sobotę rano, ale teraz musimy "łapać pogodę" z powodu prac ogrodowych i wszystko stoi na głowie. Mam nadzieję, że od przyszłego weekendu wszystko wróci do normy.
Kiedyś jedna z Was pisała o zapiekance gołąbkowej i postanowiłam ją dzisiaj wypróbować. Super sprawa. Smakuje jak gołąbki, a o wiele mniej pracy, można zużyć całą kapustę i zamiast sosu polałam wszystko passatą pomidorową, więc zaoszczędziłam na kaloriach
Mam nadzieję, że jutro też będzie tak ładnie i przyjemnie, czego i Wam życzę. Miłego weekendu. Magda.
Spacery 34/54
Rowerek 25/54