Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem szczęśliwą żoną i matką trójki wspaniałych dzieci. Uwielbiam rękodzielnictwo i gotować. Niestety lubię też smacznie zjeść. Mąż ciągle mówi mi że dla niego jestem piękna i wcale nie jestem gruba i nie ma potrzeby abym się odchudzała. Kocham go za to, ale ostatnio zauważyłam że nawet ciężko założyć mi skarpetki. Trzeba powiedzieć sobie dość!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16483
Komentarzy: 361
Założony: 29 grudnia 2016
Ostatni wpis: 15 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grzymalka2016

kobieta, 43 lat, Tuszyn

164 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2017 , Komentarze (8)

Cześć! Kolejny dzień za mną. W pewnej gazecie wyczytałam iż podczas odchudzania po miesiącu czy dwóch, albo nawet cyklicznie przychodzi kryzys i ja chyba taki kryzys miałam przez ostatnie dwa tygodnie. Teraz jest już ok. :-)

A oto moje wczorajsze menu:

Śniadanie: w zasadzie takie jak wczoraj czyli 3 kromeczki chleba razowego z cienko posmarowanym masłem i 3 plasterkami wędzonego schabu tylko że tym razem z zielonym ogórkiem i papryką (zdjęcia oczywiście nie mam bo za szybko zniknęło z talerza)

I przekąska:

1 jabłko i kawałek świeżego ananasa.

Lunch:

Razowa tortilla (własnej roboty, a raczej razowy naleśnik) posmarowana jogurtem z musztardą z dodatkiem zielonego ogórka, papryki i wędzonej polędwiczki a do tego 1/2 opakowania mixu sałat z tym samym jogurtem musztardowym.

II przekąska/podwieczorek:

Razowy naleśnik z białym serem i niskosłodzonym dżemem. Wygląda nie najlepiej, ale smakuje :-)

No i obiado-kolacja:

Udko z kurczaka w sosie warzywno koperkowy z ziemniaczkiem i brokułami polanymi resztką sosu jogurtowo musztardowego. PYCHA :-)

No to byłoby na tyle :-)

27 lutego 2017 , Komentarze (5)

Niedziela była pierwszym dniem odchudzania po moim "przebudzeniu". Dietetycznie ok. Aczkolwiek bez ćwiczeń, niestety nie mogłam nawet na krok odejść od córci, która po dwóch dniach chodzenia do żłobka dostała jelitówki.

Jeśli chodzi o jedzonko, to było tak:

Śniadanie: 3 małe kromki chleba razowego z cienko posmarowanym masłem i 3 plasterki wędzonego schabu (takiego swojskiego, kupionego u zaprzyjaźnionego gospodarza) do tego ogórek kiszony i kiełki, do tego odrobina ketchupu:

I przekąska: jabłko i odrobina świeżego ananasa.

Lunch: makaron pełnoziarnisty (1/2 szkl. suchego) z warzywali, pieczarkami i pomidorami z puszki.

Obiad: Grillowana pierś z kurczaka (1/2 pojedynczej piersi) z sosem miodowo musztardowym i tagliatelle z marchewki. Po prostu PYCHA :-) :-) :-) :-) :-)

Kolacja: 3 łyżki własnego musli (mieszanka płatków owsianych, otrębów, siemienia lnianego, słonecznika) z garścią rodzynek i małym jogurtem naturalnym.

Zero podjadania, dojadania po dziecku :-)

Postanowiłam sobie, że gdy zobaczę na wadze 7 z przodu to czeka mnie nagroda: wymarzona torba :-) :-) 

26 lutego 2017 , Komentarze (7)

Hejka! Tak jak w tytule, zaczynam wszystko od nowa. Odcinam dwa ostatnie tygodnie grubą czerwoną linią. Koniec z tłustymi czwartkami, walentynkami itp. Zaczyna się post i ja zaczynam od nowa.

23 lutego 2017 , Komentarze (11)

Dziewczyny! Nie dałam rady się oprzeć pączkowemu szaleństwu i ...... zjadłam 2!!!!!! Kobitka z pracy przyniosła chyba ze 40 sztuk, żeby było dla każdego i oby nie brakło, do tego koleżanka nasmażyła faworków i trzymałam się dzielnie do południa, aż w końcu nie wytrzymałam :-(  

W ogóle cały ten tydzień jest do du.....y jeśli chodzi o dietę. Nie żebym w ogóle się jej nie trzymała, ale miałam wpadki. Od jutra ścisły reżim. Twardym trzeba być, nie miękkim. Tylko tak strasznie się boję sobotniego ważenia, ech...... niestety cierp ciało coś chciało :'(

20 lutego 2017 , Komentarze (4)

W sobotę, gdy weszłam na wagę, z przykrością stwierdziłam że ważę 0,2 kg więcej, ale ważyłam się, jakby to powiedzieć przed poranną toaletą :-P Dziś miałam okazję zważyć się już po toalecie i nie uwierzycie jakie było moje zdziwienie gdy na wadze zobaczyłam o 1,2 kg mniej. To niemożliwe sobie pomyślałam. Żeby wszystko było jasne dodam, że oba pomiary dokonywałam w łazience, lecz w dwóch różnych miejscach. No więc przestawiłam wagę w to samo miejsce, w którym ważyłam się w sobotę i tam waga znowu pokazała pomiar z soboty, czyli ten niekorzystny. Nie wiedziałam już co myśleć, więc pognałam nago z wagą w ręku do kuchni i tam ku mojej radości potwierdziła się ta niższa waga. Dodam, że waga jest nowa, więc chyba w mojej łazience jest takie miejsce, które powoduje przekłamanie wagi. Od teraz będę się ważyć w kilku miejscach i ten wynik, który pojawi się najczęściej wpiszę jako prawidłowy, a na razie, modyfikuję pomiar z soboty :-) :-) :-) :-) :-) :-)!

19 lutego 2017 , Komentarze (10)

Z uwagi na zbliżający się tłusty czwartek postanowiłam zrobić dietetyczne pączki, pieczone w piekarniku. Właśnie je wyjęłam z piekarnika i pochłonęłam jednego w ramach popołudniowej przekąski. Wyszły rewelacyjne, a zrobiłam je z przepisu z bloga smak-zdrowia. A oto moje dzieło:

To ten, którego już nie ma :-)

A tak prezentują się wszystkie

Ten śmieszny pokraczny w prawym dolnym rogu to dzieło mojej 2,5 letniej Amelci, miał to być zajączek :-D

Zamierzam je zamrozić (jeśli tylko coś z nich dzisiaj zostanie) i będzie chociaż po jednym zdrowym pączku w czwartek.

A oto link do przepisu, na prawdę polecam:

smak-zdrowia.blogspot.com/2012/02/paczki-dietetyczne-z-przepisu-prababci.html?m=1

18 lutego 2017 , Komentarze (9)

No i stało się .... Ten tydzień nie był dla mnie najlepszy, czułam że wszystko jest nie tak. Niby nie jadłam nic kalorycznego, (choć jak tak się zastanowić, to zdażyło się parę żelków, kawałek naleśnika z dżemem po córci, kawałek bułki maślanej też po córci) tylko  2 dni ćwiczeń i efekt gotowy tj 0,2 kg WIĘCEJ!!!!!!!

Trudno, trzeba się spiąć w sobie i brnąć dalej. Mam tylko nadzieję, że nadchodzący tydzień będzie lepszy.

16 lutego 2017 , Komentarze (20)

Jakaś taka nostalgia mnie dopadła. Dieta nawet ok. Trzymam się jakoś, choć nie mam już pomysłów na obiady i lunch do pracy. Trochę zaniedbałam ćwiczenia, w niedzielę zaliczyłam basen, a wczoraj orbitreka i trochę brzuszków, ale poniedziałek i wtorek nic :-( Teraz jadę właśnie busem do pracy i strasznie mi się nie chce. Czasem mam ochotę rzucić to wszystko w diabły, zastanawiam się po co to robię, dla kogo, przecież moi najbliżsi kochają mnie taką jaką jestem, ech... chyba na prawdę mam doła. Nie powinnam tak smęcić. Miłego dnia.

12 lutego 2017 , Komentarze (2)

Po wczorajszym kryzysie dzisiaj wracam na właściwe tory. Dietka od rana zgodnie z planem, no może za wyjątkiem malutkiej miseczki zupy pomidorowej z łyżką makaronu - tego w planie nie miałam, ale gdy przyszłam z basenu, zapytałam męża czy robić już obiad, stwierdził że nie jest jeszcze głodny, więc dla siebie tylko robić nie będę, bo dzieciaki tak samo jeszcze nie głodne, a mnie ssało jak nie wiem i stąd ta pomidorówka. Ale... basen już zaliczony.

11 lutego 2017 , Komentarze (6)

Początek dnia był super, jak co sobotę było ważenie i mierzenie. Wszystko było ok. Razem z mężem trochę posprzątaliśmy, przygotowałam obiad... A teraz siedzę z wyżutami sumienia, bo nagle poczułam taki głód, że nie mogłam się powstrzymać i zjadłam kanapkę z białego chleba z szynką, do tego jednego herbatnika i jeszcze malutką miseczkę rosołu z makaronem, którego moja córcia nie zjadła. Masakra, a jeszcze na wieczór planuję zrobić mężowi walentynkową kolację (pstrąga łososiowego w sosie teryaki z brązowym ryżem i sałatką z sałat) z lampką szampana.