Weekend minął dość aktywnie, choć też z dość dużą ilością jedzenia ...Mimo upałów jakoś nie odstręczało mnie żarełko...ciekawe.....
Dzisiaj ostatni dzień lipca i zarazem ostatni dzień siłowni...Może uda się pójść...Choć mam jeszcze kilka spraw do załatwienia po pracy.
No i powoli muszę poogarniać szafę i przygotować ciuchy na wakacje....coś dokupić, coś wyrzucić, poprać, ponaprawiać szyciowo (skrócić, zeszyć, popodwijać.....) Nie chce mi się , ale trzeba....
W środę mam fryzjera....dawno nie byłam...odrosty psikam sprayem coby się siwizna w oczy nie rzucała.... Ciekawe czy zdecyduję się rozjaśnić czy przyciemnić...Jeszcze nie wiem.....
No to lecę ogarniać pracę w pracy (na szczęście mam klimę, bo dzisiaj zapowiada się ukrop)