`dobry wieczór Kochani:*
wczoraj nic nie pisałam, bo w sumie nie było się czym chwalić: zero ćwiczeń i do tego uległam pokusie ciasteczkom:(
Dzisiaj rano wstałam i postanowiłam, że ściągnę z siebie pomiary, bo takie pitu pitu jak ja się odżywiam, bez konkretnie postawionego celu nic nie da:(
W sumie już na wadze widać spadek o ponad 1 kg:) kolejny pomiar zrobię za dwa tygodnie 29 lub 30 sierpnia- mam nadzieję, że będą większe powody do dumy:)
W związku z tym, że od rowerka nabyłam się strasznych zakwasów (łydki mam jak kamienie ciężkie i twarde), dzisiaj podjęłam się wyzwania wykonania treningu Tiffany Rothe- Booty Shaking Waist Workout- i wiecie co? obawiałam się że zejdę przy tym, bo nie lubię narzucanego tempa, ale było świetnie!!! niektóre ćwiczenia "kaleczyłam", ponieważ fałdki nie pozwalały mi tak ładnie kręcić biodrami:) ale pot się lał czyli Tiffany dała popalić:)
Po tym poćwiczyłam z piłką w pozycji leżącej, podnosząc 50 razy piłkę, umieszczoną między łydkami oraz turlając ją w przód i tył (tutaj uda pracowały, bo szczypały jak cholera:). Na koniec stojąc w lekkim rozkroku, zrobiłam 20 skłonów z piłką, trzymając ją w wyprostowanych rękach nad głową.
Dzisiejsze posiłki:
1 śniadanie: kanapki z chleba razowego z serkiem, polędwicą sopocką i jajkiem, do tego sałatka z pomidora i mozzarelli z dodatkiem oliwy z oliwek:
2 śniadanie; płatki owsiane z jogurtem naturalnym i winogronem:
Obiad: udko z kurczaka marynowane w sosie sojowym, rozmarynie, czosnku (pieczone w piekarniku):
Kolacja: krem marchewkowo-pomidorowy (na rosole) z garścią makaronu pełnoziarnistego i odrobiną mozzarelli: