Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Domdom89

kobieta, 35 lat,

168 cm, 83.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Aktywnie u mnie jak zwykle- juz sie nie bede powtarzac, bo opisalam plany na ten tydzien w poniedzialek- wszystko zrobione tak jak zaplanowalam. Dodam tylko, ze osiagnelam 2 male sukcesiki ;P 

1- w koncu zrobilam double unders na skakance- poki co udalo mi sie 2 pod rzad. ale mam "troche inna" skakanke i ciezko mi sie bylo do niej przyzwyczaic, ale juz widocznie sie przyzwyczajam w koncu. Teraz bede tylko szlifowac

2- Zrobilam bar muscle up z boxa- mialam totalna blokade psychiczna, bo balam sie, ze sie zrypie z drazka i to prosto na box i zgine smiercia tragiczna ;P Ale wiedzialam, ze dam rade, a ta blokada jest tylko w mojej glowie, i jak raz mi sie uda to juz potem bedzie luzik- noi mi sie udalo!

Poniewaz odszedl mi 1 trening w tym tygodniu wykombinowalam aktywnosc na sobote. Nie bede oryginalna- nie bedzie nic nowego ;P Weight lifting ale troche w innym wydaniu niz dotychczas. Znalazlam na grouponie wejscie na zajecia "Ladies that lift" i namowilam kolezanke, zeby sie ze mna wybrala. Cena £4 za zajecia wiec czemu nie? Wykupilam od razu blok 3 zajec (jak w ktorys weekend nie bede miala co robic to sie ponownie wybiore) Poza tym ciekawa jestem podejscia innego trenera (a raczej trenerki) , noi tez czym sie te zajecia beda roznic od mojego olympic weight lifting. Co to nie bedzie na pewno skorzystam. Jeden minus, ze kawalek drogi musze jechac, ale co mam lepszego do roboty jak Kris pracuje caly weekend. Dodam jeszcze, ze zajecia tylko dla kobiet wiec pewnie tez bede duzo smiechu. Nie moge sie juz doczekac. Ciekawa jestem tez planu treningu, czy bedziemy katowac przysiady i MC, czy bedzie tez cos ciekawszego :)

Inna sprawa: kupuje slow cooker! Namowil mnie kolega z pracy, zaczelam przegladac te machinerie na necie i juz sobie wybralam taki fajny za £40 i okazalo sie ze kolezanka z pracy ma identyczny, ktory uzyla 2 razy i u niej lezy wiec mi odsprzeda za £20. Jutro przed treningiem zajade wiec do niej po machinerie i juz w niedziele planuje gotowanie :)

Juz postanowilam, ze po powrocie z urlopu pod koniec wrzesnia zmieniam swoj plan treningowy. Tzn zmieniam w sensie, ze zmienie membership z 3 zajec tygodniowo na unlimited. Bedzie sie juz psula pogoda, wczesnije bedzie ciemno, wiec idealny czas na zwiekszenie liczby treningow. Tym bardziej, ze juz teraz nawet czuje, ze moglabym spokojnie robic wiecej. I bede robic: 

poniedziek- crossfit, 

wtorek- olympic weight lifting

sroda- crossfit

czwartek- crossfit

piatek- wolny

Po jakims czasie wprawienia w 4 treningi dojdzie

sobota- wyprobuje zajecia grupowe w koncu (Team WOD)

lub

Niedziela- open gym- skupienie na rozciaganiu i mobility i szlifowaniu slabosci typu skakanki, pull upsow i co mi do glowy przyjdzie, ale zdecydowanie spontan- bardziej skupiajac sie na tym, zebym sie czula dobrze psychicznie i sie zrelaksowala

Sobota i niedziela bez cisnienia, bo juz wyrobie 4 treningi w tygodniu wiec luz w zaleznosci od tego czy mi sie bedzie chcialo, na ile bede zmeczona, czy jakie bede miala plany na weekend. Niedlugo maja dojsc w weekend drugie zajecia z weigh liftingu, wiec tez bedzie to jakas opcja. Konkretny plan jeszcze ogarne pozniej i pewnie 5 razy bede to zmieniac dopasowujac pod siebie wiec tyle w temacie poki co :)

5 sierpnia 2019 , Komentarze (10)

Na poczatek podsumowanie weekendu:

W sobote- bieg 6.5km. Jakos mega dobrze mi sie bieglo! poodkrywalam okolice i muzyka mnie zmotywowala. Pozniej sie wybralam na zakupy- jak zwykle jak sie ma zamiar cos kupic to w sklepie nie ma nic... Ale kupilam sobie bluzke na silke i torebke. Generalnie spedzilam pol dnia w sklepach tylko po to... Takze sobota nie nalezala do produktywnych, ale zdecydowanie aktywnych, bo ile ja jeszcze kilometrow po sklepach narobilam haha az mnie nogi bolaly po powrocie do domu.

W niedziele wybralismy sie na spacer do Surrey Hills- bylo cudnie, ale bardzo sie nienachodzilismy, bo Chris sie wybieral do pracy na nocke, wiec tak na luzie. Wybralismy sie na obiad do malego miasteczka- przecudnego- Shere. Zjedlismy tez lody :) a po powrocie zrobilam FAIL, bo wczesniej kupilam smietanke 30%, zeby sobie zrobic bita smietane, ale cos mi sie we lbie poprzestawialo, ze taka bita smietana nie ma za duzo kalorii, a wyszlo mi jak sie potem okazalo jakies 600 kcal lol. w sumie w weekend nie zjadlam duzo, ale chyba jakos dosc wysokokalorycznie mi to wyszlo haha, ale sie nie przejmuje. Po powrocie z wycieczki mialam jeszcze sile i umylam samochod- recznie, jeszcze chyba nigdy od nowosci nie byl taki czysty :) Chata z kolei to jeden wielki syf, ale sie nie patrze po katach haha Pozniej ugotowalam zarelko na 3 dni. (zrobilam sobie na snaka placki jogurtowe i zjem je z porzeczkami mniammmm) Tym sposobem usiadlam dopiero po 21 :)

Dzisiaj jak to w poniedzialek- nie znosze poniedzialkow! Nic mi sie nie chce- mam dola po weekendzie i oczywiscie perspektywe calego tygodnia przed soba w biurze. Zwykle przechodzi mi po poniedzialkowym treningu :)

Jutro wybieram sie do naszego magazynu w Preston, wiec nie bedzie mnie w biurze dla odmiany, ale tez za to nie wybiore sie na moj kochany olympic weight lifting ;(

W czwartek mamy impre pozegnalna kolezanki z pracy, wiec tez mi trening przepadnie. Bede musiala nadrobic w weekend. Podejrzewam, ze nie bedzie z tym problemu, bo Chris i tak pracuje wiec zrobie jakis trening. Poza tym z kolezanka sie umowilam, ze mamy sie gdzies wybrac i ma byc aktywnie. Noi pewnie 1 dzien pobiegam- chyba, ze bedzie padalo...

Dobra nowina: dorzucaja nam niedlugo dodatkowa sesje weightliftingu w weekend, wiec na pewno bede chodzic! Super, zwlaszcza w zimie jak bedzie slaba pogoda w weekend :) Ciekawe tylko na ktora godzine to zrobia, ale mniejsza o to i tak bede chodzic. Wogole to ja jestem na te zajecia zapisana na kolejne 2 miesiace, bo tyle jest chetnych, ze trzeba sie zapisywac na miesiac przed.

To by bylo na tyle :)

2 sierpnia 2019 , Komentarze (15)

Tak jak sobie obiecalam tak uczynilam. Mysle, ze tydzien mozna zaliczyc do udanych pod wzgledem treningow. Mysle, ze moge stwierdzic, ze dalam z siebie 100%.

We wtorek na olympic weighlifting byly tylko 4 osoby, bo zaczely sie wakacje. Fajnie, bo nasz trener mial mniej osob do "pilnowania", wiec mial na nas oko. Generlanie zawsze ma na nas oko i sie jeszcze nie zdarzylo, zeby nie podszedl i mnie w czyms nie poprawil (a raczej jakies 10 razy w przeciagu zajec haha). Uwazam, ze jest bardzo dobrym nauczycielem i zawsze cos podpowie i nauczy. Jako ze bylo nas tak malo mialam  z nim dluzsza chwile, zeby mnie popoprawial i nawet nagral filmik jak robie snatcha, zebym zobaczyla sama co robie zle. (Musze przyznac, ze brak luster moze byc czasem minusem). 

W srode- bylam z Krisem w kinie na Spidermanie. Uwielbiam spidermana! 

Czwartek- crossfit. Nogi mnie bolaly po poniedzialku i wlazeniu na skrzynie,a tu znowu trening: 2min on, 2 min off: 8kcal rowing, 10x burpee+ 5m run, reszta czasu skoki na box. Przezylam i dalam z siebie wszystko! Do tego mielismy kompana- maskotke- pieska naszego trenera, ktory potrafi nawet przybic piatke po treningu :) Do tego cwiczylismy hang clean i ponownie moje kolana i kosci obojczykowe sa cale w siniakach. Standard!

Dzisiaj rest, ale poszlam na przerwie w pracy na spacer i akurat wyszlo sloneczko. W parku mamy hamaki i sie wylozylam na jednym :) A jak wrocilam to sie akurat zalapalam na pol godziny tai chi, ktore prowadzil nasz glowny dyrektor haha. Pierwszy raz cos takiego robilam, ale powiem ze spodobalo mi sie to przenoszenie energii itd. Zupelne przeciwienstwo tego co robie na treningach i taka troche medytacja przez cwiczenia ;D Mamy to teraz robic co tydzien w pracy ;P

Jutro planuje pobiegac w nowe tereny, ktore ostatnio odkrylam, wiec chyba sobie dystans wydluze- pewnie do tego dojdzie przerwa na robienie fotek haha. Kolejna aktywnoscia jaka sobie zaplanowalam na jutro to... mycie samochodu, ale szczerze niewiem czy mi nie bedzie szkoda czasu na mycie recznie samochodu, bo mam jeszcze pare rzeczy do ogarnieica na jutro i nie chce robic wszystkiego w biegu! Potem chce skoczyc do TK Maxxa kupic sobie jakies bluzki na silownie, bo albo mam za luzne (a w crossficie musi mi wszystko przylegac, bo jak biegam, skacze, staje na rekach to musi mi sie wszystko trzymac), albo mam szare koszulki na ktorych strasznie widac pot. Potem po poludniu ide zrobic paznokcie (moje sa w oplakanym stanie juz od pierwszego tygodnia, bo akurat po ich zrobieniu poszlam na scianke wspinaczkowa i uzywalam duzo kredy i mi sie strasznie zniszczyly- do tego mam teraz za dlugie paznokcie i sie strasznie meczylam z nimi przy podnoszeniu sztangi ;/). Nastepnie Chris konczy prace chyba o 16 wiec go wyciagne do naszego wiejskiego pubu na piwo (on piwo- ja cola)

W niedziele wybieramy sie do Leith Hill Tower- wygooglowalam takie fajne wzgorze, wiec szykuje sie porzadny spacer. Obok jest jakas fajna wioska, wiec moze skoczymy na jakies pubowe zarcie (fish and chips?)

Co do zarelka- we wtorek na silce nasz trener przyniosl kulki mocy i zjadlam jedna. Od tamtej pory nie moge przestac o nich myslec i poprostu musze sobie je zrobic! Dawno juz nie robilam. Jak ktos ma jakis fajny i prosty przepis to dajcie znac!!! Tylko takie do ktroych nie trzeba nic blendowac, bo mam kiepski blender ;/ Wlasnie tez robie sobie zamowienie ze strony KFD, bo musze zamowic maslo orzec howe, a tam przyznam, ze maja najlepsze. Odzywki bialkowe tez zamawiam, chociaz zdecydowanie bardziej mi smakuja myprotein KFD smakuja troche sztucznie, ale moze ze zwyklym smakiem czekolady i wanili mi przejdzie. Zamowilam tez jakas nowa "kaszke" proteinowa na sniadania w pracy. Sklad nie powala, ale przynajmniej jakas odmiana od owsianki- bo tylko to mi w pracy sie udaje zrobic.

Przegladajac przepisy na te rozne kulki mocy i obiady natkenlam sie tez na budyn jaglany, tez mam ochote wyprobowac. Jadlam kiedys na sniadania kasze jaglana z odzywka czekoladowa i pomarancza- pyszotka (szkoda, ze w pracy nie mam jak ugotowac kaszy w mikrofali). Jeszcze 2 godzinki i weekend :)

30 lipca 2019 , Komentarze (13)

Cel na ten tydzien: pocisnac ostro z treningami!!

Wczoraj jak to zwykle po weekendzie nie chcialo mi sie isc na trening, az do momentu treningu! Potem to juz mam tyle energii, ze caly tydzien z gorki i sie nie moge doczekac kolejnego treningu.

Trik dla tych, ktorym brak motywacji na trening: Pomysl jak sie bedziesz czuc PO!

Dalam z siebie duzo, czy 100%? No moze tak 95%? Chyba za malo co? Ale szczerze: WOD: 3 rundy na zmiane z partnerem: 20 lunges z hantla 12.5kg, 20 step upow na box z hantla (1 runda 12.5kg potem juz 10kg, bo nogi mnie tak palily!!), 20 snatch hantla (1 runda 12.5kg potem 10kg). 3 rundy nie skonczylam, bo minal czas... a w sumie moglam sie uwziasc (tak to sie pisze: uwziasc?) i skonczyc? Przed WODem jeszcze 20 minut squat snatch- tu juz z ciezarem cisnelam na maxa, ale priorytetem byla poprawna technika.

Dzisiaj obiecuje daje z siebie juz 100%. Dzis mamy 1.5 godz Olympic Lifting- moj ulubiony trening, wiec mysle, ze sie uda!! Uwielbiam to w tym treningu, ze PO jestem tak padnieta, ze spie jak dziecko :) choc dzisiaj trenujemy snatch, wiec tez wole skupic sie na technice niz na ciezarze, bo to jednak skomplikowany i wymgajacy ruch,a wlasciwie kilka ruchow i latwo go zwalic, a z duzym ciezarem to sie moze nie fajnie skonczyc.

Kolejny trening w czwartek.

Musze tez pomyslec nad weekendem, zeby go spedzic aktywnie. w sobote Chris pracuje do 16, a ja ide na paznokcie, moze bieganie z rana?

W niedziele Chris ma wolne, wiec musze cos wymyslec aktywnego- jakies pomysly?

29 lipca 2019 , Komentarze (4)

Panie i Panowe :)

Weekend minal mi doslownie pol na pol :)

Sobota:

Rano wstaje, a tu lejeeeee... a mialam isc biegac ;/ No wiec wypilam kawe, cos tam ogarnelam, cos tam upralam, siadlam i zaczelam ogladac Orange is the new black, bo wyszedl nowy sezon. A ja jak juz tylek posadze to nie wstane... i caly dzien przegibalam przed TV. No moze nie caly, bo ostatecznie przestalo padac i poszlam na spacer do lasu, ale nie na dlugo. Potem pojechalam do sklepu, bo mnie naszlo na lody. Mialam ochote na Magnuma w tubie, ale popatrzylam na te kalorie i kupilam tylko takiego na patyku malego. Wiec sukces maly haha. Mimo wszystko ja jak siedze w domu to zaraz wpitalam co wynajde w kuchni, wiec bilans jak zwykle przekroczony. Ja poprostu nie moge siedziec w domu i juz! Pomijam wpitalanie jak mala koparka ;P ale strasznie tego nie lubie! Zle sie czuje przez to siedzenie i mam malo energii i mnie zawsze lapie jakas depresja. Totalnie nie odpoczywam w ten sposob! dla mnie odpoczynek jest wtedy jak wracam do domu lekko zmeczona z jakiejs mini wycieczki. Jakies wrazenia musza byc, inaczej odczuwam straszna strate czasu. ale wiadomo jak sie juz tylek posadzi to jest wygodnie i sie nie chce wstac. Tak wiec najabrdziej lubie z rana od razu sie goarnac i cos robic, bo inaczej to tragedia. No, ale dobra juz nie bede przezywac, bo na szczescie nadrobilam atrakcje w niedziele

Niedziela

Nie, nie poszlam pobiegac, ale rano juz sie ogarnelam. Kris mial tez wolne, bo na ten dzien dostalam bilety do teatru na krola Lwa (urodzinowe od niego). chcialam jednak pojechac juz do Londynu z rana, zeby sie przejsc i postanowilam, ze go zabiore do polskiej restauracji na waterloo (Mamuska- polecam). Nie jadlam sniadania, bo teatr mielismy na 14, wiec trzeba bylo ten obiad wczesniej zjesc i tak. W Londynie bylismy juz kolo 11 na waterloo station. Chcialam sie wybrac w takie miejsce, ktore nie za bardzo wiem jak opisac. To sa jakies takie tunele przy stacji, zagospodorwane na bary, teatr i jakies tam inne hipsterskie rzeczy ;D ale slyszalam, ze jest fajnie i industrialny klimacik. Okazalo sie jednak, ze w niedziele jest zamkniete lol, ale byl obok jeden tunel z graffitti miedzy innymi Banksy i te sprawy, wiec fajnie bylo popatrzec. Na obiad wpadlismy juz kolo 11.30. Ja opitolilam schabowego, Kris jakis gulasz i po kieliszku wodki haha. ogolnie wodka pita z kieliszkow to dla mnie taka ze tak powiem atrakcja. Rzadko mi sie zdarza pic wodke, a juz zwlaszcza z kieliszka... wiec zawsze jak jezdzimy na urlop do Polski to probujemy smakowe wodki w pubach. Generalnie moze to zabrzmi smiesznie, ale dla mnie wypicie wodki to taka atrakcja wakacyjna ;D Czuje sie wtedy jak na wakacjach haha tak wiec wpadl ten kieliszek, tylko dlatego ze bylismy w polskiej restauracji ;D Przeszlismy sie jak prawdziwi turysci obok London eye i przez Westminster Bridge, potem Trafalgar i Leicester Square przez Covent Garden. Na serio czulam sie jak na urlopie, bo wkolo tylu turystow, ze sama sie poczulam jak turystka ;D w koncu dotarlismy do teatru. Dostalam nawet szmaciana reklamowke z Krola Lwa lol (dzis zabralam w niej lunch do pracy- lans w metrze ze hoho ;P;P). Przedstawienie bylo ZAJEBISTE!!!! Siedzialam jak jakis bachor z rozdziabiona geba! No poprostu wrazenie mega. Jak ktos ma szanse sie wybrac to isc, nawet sie nie zastanawiac!!! Mimo, ze Harry Potter w teatrze byl super to Krol Lew przebil go 100 razy! Po teatrze przeszlismy sie spacerkiem az do London Bridge i pociagiem do domciu. Dzien byl spedzony cudnie. Mega odpoczelam przez ta niedziele!!! Dzis juz w pracy planuje kolejny weekend haha

Na koniec dodam, ze waga mi spadla o 1 kg, czego sie zupelnie nie spodziewalam, po tych moich co weekendowych obzarstwach. Ale przyjmuje ;)

a wam jak minal weekend? Aktywnie jak moja niedziela, czy leniwie przed TV jak moja sobota? :)

25 lipca 2019 , Komentarze (18)

Ale upal! 38- 39 stopni. niewiem jak wroce do domu, bo podobno maja odwolywac pociagi przez ta temperature, a o temperaturze w metrze nie chce nawet myslec ;/ O godzinie 22 ma byc nadal 29 stopni, wiec i spanie przyjemne nie bedzie.

Nie uwierzycie, ale odwolalam nawet dzisiejszy trening! Ja? Serio! Troche glupia wymowka- za goraco ;D Ale uwierzcie mi na mojej silce nie ma klimy. Wczesniej juz pisalam, ze to taki garaz/ magazyn i poprostu tam bedzie tragedia. A jak wiadomo moje treningi do lekkich nie naleza.

We wtorek byly "jedyne" 32 stopnie i sie wybralam na trening- na 19. Robilismy jedynie Olympic weighlifting (czyli w porownaniu do zwyklych WODow to luzik). Ledwo zaczelismy rozgrzewke, a ja nie nadazalam wycierac czola, pot poprostu lal sie ze mnie ciurkiem. Bylam totalnie cala mokra. Jeszcze w zyciu sie tak nie spocilam, a praktycznie nic nawet nie zdazylismy jeszcze zrobic. Do tego stopnia, ze pod koniec treningu to juz chyba wszystko ze mnie wyplynelo, bo nagle przestalam sie pocic haha.

Tak wiec, mam serio mega ochote pojsc na trening, ale jak pomysle o tym ukropie... nie, no nie!!! a serio psychicznie mi sie chce i to bardzo, fizycznie juz mniej, bo nie mam sily przez ten upal.

Wybombolilam juz 3 litry wody i zezarlam 400g arbuza. chodze siku co 5 minut ;D

Tak mysle, ze nie powinnam byc glodna w taka pogode, a ciagle cos szamie ;D

Ale w bilans sie mieszcze poki co, chociaz wczoraj opitolilam cala tube lodow, ale takich 340kcal per tub, w sumie fajna sprawa raz na jakis czas, nawet myslalam, zeby sobie na legalu wpisac jako snack w weekend na moj jadlospis. W koncu ma nawet sporo bialka, bo dodana jest odzywka, wiec czemu nie?

Skoro juz mowa o wysokich temperaturach to sie pochwale, ze zabukowalam wycieczke do Wloch we wrzesniu. Lecimy do Ancony, stamtad autem do San Marino, potem Chianti, Florencja i powrot z Bolognii. Lecimy tylko na 4 dni i nie zamierzam skupiac sie bardzo na miastach, ale raczej na wioskach w Chianti i wykorzystac to, ze wypozyczamy auto.

W listopadzie z kolei lecimy na Teneryfe na tydzien poobijac sie.

Tyle by to bylo na dzis. Jutro na szczescie powrot do normy- temperatura juz ponizej 30 stopni ;D

23 lipca 2019 , Komentarze (15)

Ale mi wyszedl obiad...az sama jestem w szoku. Nigdy mi kurczak nie wychodzil, bo zawsze jakis taki suchy, ale wymyslilam (niewiem dlaczego dopiero mi to wpadlo do glowy...), zeby go zrobic w airfryer (zwany u nas w domu potocznie Marysia). a wiec mialam ochote na piersi z kurczaka takie a'la kebab. Do tego warzywa i sos czosnkowy. wyszla rewela. Co prawda kupilam jakies gotowe przyprawy na kebaba, co by wyszlo w miare podobnie w smaku, bo jak ja zaczne mieszac przyprawy sama to g*** z tego wyjdzie ;D

Tak wiec poniedzialek, wtorek i sroda katuje tego kebsa: i nawet mi sie nie znudzil :) 

Do tego na sniadanie standardowo owsianka.

Na snacka zrobilam fasolowe brownie, ale jak zwykle nie dodalam, bo zapomnialam lub po prostu nie mialam polowy skladnikow, wiec w sumie wymieszalam tylko fasole z jajkami i kakao i slodzikiem ;D Nie dodalam bananow, ani proszku do pieczenia bo nie mialam. Blendowanie tez mi slabo wyszlo, bo glupia zamiast najpierw zblendowac fasole z jajkami dowalilam cale kakao i slodzik, a wiadomo taka mase ciezko zblendowac... Ostatecznie jednak ciasto wyszlo ok, tlyko mocno kakaowe i takie geste, malo puszyste, ale w smaku ok i najesc tez sie najadlam.

Na kolacje jak zwykle niczego nie planuje, bo zalezy jak bardzo bede glodna i na co bede miala ochote- ale zapewne dzisiaj wpadna jakies jajka.

Na czwartek i piatek na lunch planuje zrobic lososia z koperkiem (w Marysi :P) kolejny leniwy obiad, czyli lososia posypuje koperkiem i wsadzam w folie i do Marysi i gotowe ;D Do tego moze frytki ze slodkich ziemniakow (bo tez sie robia w Marysi w tym samym czasie) i jakas surowka. 

Na snaka chodzi za mna salatka z szynka, awokado i pomidorem :)

To by bylo na tyle o jedzeniu, bo robie sie glodna jak o tym mysle :)

22 lipca 2019 , Komentarze (11)

Weekend mial byc na spokojnie i w sumie mozna powiedziec, ze tak bylo. Nie szalalam z zadnymi treningami i nawet odpoczelam, ale

Sobota:

Wybralismy sie  z Krisem do Portsmouth, wpadl wiec spacer i to dosyc dlugi, bo zaparkowalismy specjalnie kawalek za miastem, zeby sie przejsc do centrum wybrzezem. Strasznie wialo, a morze bylo niespokojne. Bylo jednak cieplo. Wpadla... pizza i.... garlic bread i... ser. Ale odmowilam deseru :) Sukces haha W domu tez co nieco (juz nie pamietam co- ser jakis). Mielismy radoche jak dzieci w drodze powrotnej do samochodu, bo byly mega fale ktore uderzaly w falochron i pryskaly na przechodzacych ludzi, wiec podbiegalismy pod te fale jak jakies bachory. Taka zajawka ;P Ale chyba zdrowa, bo sol morska mialam potem wszedzie

Niedziela:

Rano poszlam pobiegac, bo sobie obiecalam, ze bede pracowac nad swoja najwieksza slaboscia, czyli tym moim nieszczenym kardio. Pogoda byla cudna, a ja jakas pelna energii na tyle, ze postanowilam przebiec w sumie 1km dalej, a wiec 6km w sumie. Okazalo sie, ze doslownie jakies 100m za miejscem, w ktorym zwykle zawracam jest taki mega fajny las i farmy i konie i pola.. Tak cudnie... nie wierze, ze tyle czasu bylam tak blisko, a nie odkrylam tych widokow. Jest kilka rozwidlen i drogi prowadza w rozne kierunki. Teraz mam przynajmniej motywacje do biegania! 

Po tym moim bieganiu zrobilam pranie, ogarnelam chate i jakims cudem wyrobilam sie ze wszystkim do poludnia. Co wiec robic? Mialam gdzies pojsc na spacer, ale wylazly chmury i sie jakos nieciekawie zrobilo, wiec posadzilam dupke przed TV, a ja jak juz sie usadowie to nie wstane i tym sposobem przebimbalam reszte dnia wpitalajac co mialam pod reka wliczajac Krisa lody z zamrazarki, popcorn z mikrofali, kanapki itd. Nie powiem, ze nie odpoczelam, ale jakbym tyle nie zezarla to chyba jednak bylo by lepiej ;)

W poniedzialek jak zwykle jestem juz ogarnieta z jedzeniem.

Musialam dzis znowu zostawic samochod u mechanika ;/ i odwolalam trening, ale sie okazuje, ze sie chyba wyrobie a w zamian wole sobie zrobic wolne w srode, bo ma byc mega upal. Najgorzej bedzie na treningu w czwartek, bo ma byc 36 stopni u nas, a moja silka to taki jakby garaz/ magazyn i klimy nie ma, a otwarte drzwi raczej bardzo nie pomoga w taki upal a wrecz przeciwnie.

Wlasnie wcinam fasolowe brownie, ktore wczoraj upieklam, ale mi za bardzo nie wyszlo! ale co tam, wcinam ;D

19 lipca 2019 , Komentarze (13)

O mamo jaka jestem obolala!!!

Rano wstalam i myslalam, ze kregoslup mnie nawala, ale po jakims czasie sie skumalam, ze to nie bol od kregoslupa, ale bol miesni w okolicach kregoslupa. Niewiem jakim cudem mam tam zakwasy. Czy tam sa wogole miesnie? serio? Nigdy w zyciu nie mialam zakwasow w dolnej czesci plecow!

Wczorajszy trening byl ciezki i w sumie bylo duzo ruchow, ktorych jako tako nigdy porzadnie nie wykonywalam i byly glownie na core, wiec podejrzewam, ze to one tak mnie poturbowaly. 

Stanie na rekach w oparciu o sciane- no ok, umiem, ale nigdy nie musialam stac przez minute x 4 serie

Utrzymanie sie na obreczach-moj  pierwszy raz- niby pracuja rece ale i caly core

Wspinanie sie po linie- na poczatku skalowalam, ale potem sie okazalo, ze jak zablokuje nogi na linie to w sumie nie jest takie trudne, wiec tez moje pierwsze kroki w tym cwiczeniu

Niby nie wydawalo by sie, ze jakies zakwasy z tego wyjda, a tu prosze bardzo!

Ogolnie mialam dobry tydzien. Jakis mam ostatnio dobry humor.

Co do diety bylo srednio. nie to, zebym slabo jadla, ale przekraczalam ustalone kalorie, bo bylam jakas glodna, a jak mi sie chce jesc to sie nie bede glodzic o!

Tak wiec przez ostatnie 2 tygodnie spadek byl jedyny o jakis 0.5kg, ale poszlo pare cm z obwodu bioder. O dziwo nogi mi stanely juz jakis czas. Moze mi rosna miesnie od treningow- mam nadzieje ;P 

W ten weekend wale to, nic nie robie! W poprzedni weekend tak dalam czadu (poszlam na scianke wspinaczkowa w sobote, a w niedziele zrobilam sobie sama trening crossfitowy ale na silowni i do tego basen). Ten weekend sie relaksuje. Oczywiscie to nie znaczy, ze bede siedziec przed TV, ale jakis lekki spacer, jeden dzien na pewno bieganko z rana. 

Milego weekendu, spadam stad :)

11 lipca 2019 , Komentarze (26)

Tak sobie dzis na lunch w pracy wpitalalam schabowego, a wszyscy wkolo salatki i pomyslalam, czy ja jestem jakas dziwna? Czy ja zwariowalam? Kazdy sie zawsze dziwnie patrzy, wacha z zazdroscia, ze ja wcinam takie pysznosci. 

A wszystko dlatego, ze nastala mania odchudzania w pracy. A juz jak sie odchudzaja to oczywiscie wpitalaja kilo zielonych lisci na obiad. Ja to bym chyba umarla jakbym tak miala jesc. Ci, co sie z kolei nie odchudzaja to juz nie wspomne, bo w najlepszym wypadku u nich na obiad to kanapka albo kupna zupa.

U mnie dzis wpadl typowy polski schabowy- a nawet 2! - tak, typowy:  smazony (co prawda na oleju kokosowym, ale tylko dlatego, ze skonczylo mi sie maslo klarowane i smalec, bo spokojnie smazylabym na smalcu), taki obtoczony w jajku i bulce tartej! Nie, nie zadnej pelnoziarnistej, normalnej bulce tartej z polskiego sklepu! Do tego salata ze smietana. Tak, ze smietana. Nie, nie z jogurtem, ale ze smietana 12%. Ziemniakow nie bylo z czystego lenistwa. Nie chce mi sie ich obierac i gotowac. Poza tym wole zezrec 2 kotlety w zamian i nawalic duzo surowki ze smietana niz jesc ziemniaki. 

Dodam, ze na schabowe mam ostatnio faze. W tym miesiacu schabowy goscil u mnie  conajmniej 2 dni w tygodniu.

I chudne. Bo na schabowych da sie schudnac. Ba, uwazam te schabowe za bardzo zdrowy i sycacy obiad! Wszystko zalezy od bilansu, a do tego taki kotlet ma dobre makro i dobija mi pieknie bialko.

Ci, co wpitalaja same salatki na obiad: myslicie, ze oni chudna? Tak patrzac na nich, to chyba slabo im to idzie. Domyslam sie, ze w domu po pracy na glodniaka juz to tak pieknie nie wyglada...

Tak tylko chcialam zwrocic uwage, na to ze nie wszystko zloto co sie swieci, a nie wszystko g*** co sie marze na brazowo (ale dowalilam).