Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Domdom89

kobieta, 35 lat,

168 cm, 83.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2019 , Komentarze (22)

Co ja odwalilam w niedziele.... az wczoraj jadac pociagiem jak mi sie to przypomnialo to dostalam takiej glupawki smiechu z samej siebie, ze wzielam telefon do reki, ze niby wiecie...cos smiesznego przeczytalam, bo ktos by pomyslal, ze jakas wariatka sie ryje sama do sieie hahaha

Kiedys juz dawno mowilam wam, ze moim celem bylo podciagniecie sie na drazku. Zakupilam wiec taki drazek co sie go przyczepia do framugi drzwi na zasadzie rozpietosci tego drazka. Bez zadnych srub, bo jak to w wynajmowanym mieszkaniu przeciez nie bede robic dziur we framugach... Drazek jako tako sie trzymal. Przez kilka miesiecy glownie mi sluzyl do przygotowania ubran do pracy na kolejny dzien :) taka funkcja podstawowa :)

Jako ze treningi mi ida rewelacyjnie w sobote sie okazalo, ze umiem sie podcignac na drazku! Nie musze chyba dodaqwac, ze faze zalapalam i sprawdzalam srednio co pol godziny, czy aby na pewno mi sie nie przysnilo i faktycznie sie umiem podciagnac na tym drazku. Lans przed sama soba na maksa. w niedziele rano pochwalilam sie juz lubemu, ze umiem sie podciagac na drazku! Chodz, no zobacz!! zobacz jaka ja jestem fit!! Przedstawienie gotowe, widownia jest. Prawie, ze instagram live story- (a serio dobrze, ze mi to nie przyszlo do glowy haha)

Dodam jeszcze, ze jedyna framuga na chacie, ktora sie nadala do przyczepienia tego drazka to ta w drzwiach ogrodowych. Te drzwi to takie typowe drzwi balkonowe z rama jak w oknie. Zeby na tym drazku sie powiesic to tez te drzwi musza byc otwarte.

Wlaczylam wiec tryb fit girl- Ewa Chodakowska i shaun T w jednym, wieszam sie na tym drazku, a ten drazek jebudu razem ze mna na glebe. Nogi w ogrodzie.  Plecy na framudze, a lbem rypnelam o podloge (do tego ubrania ktore jeszcze wisialy na tym drazku rowniez spadly na mnie- jakby mi jeszcze tego brakowalo ;P). Takie akrobacje!! Niewiem czy jakis sasiad mnie widzial, czy nie, ale tez mi to wisialo, bo na poczatku do smiechu mi wcale nie bylo. 

Matko Bosko myslalam, ze sie tam polamalam cala. Ale sie okazalo, ze ludzkie cialo to nawet jest wytrzymale. Warstwa amortyzacyjna tez zrobila swoje :). Zostal siniak na dupsku, bolaca pieta (niewiem jak to uczynilam) noi troche mi lbem wstrasnelo, a w poniedzialek bolala mnie jeszcze do tego szyja. Takze w niedziele mi nie bylo do smiechu, w poniedzialek tez nie, trening odwolany. ale juz wczoraj w czasie powrotu do pracy jak mnie zlapala ta glupawa (moze to rezultat stluczonego lba haha) to juz dzis sie moge posmiac. Dzis juz jest ok, tylek mnie tylko boli. Ale powiem, ze mialam szczescie, ze to sie tylko tak skonczylo. Drazek na razie lezy na podlodze- foch na niego.

Ciekawa tylko jestem czy jakis sasiad mnie widzial, bo slyszal na pewno ;P 

2 lipca 2019 , Komentarze (9)

Powiem szczerze, ze dawno mnie tu nie bylo, bo poprostu mi sie nie chcialo tu zagladac. Nie obrazajac nikogo, ale coraz mniej jest osob z jakas konkretna wiedza (a przynajmniej rzadko sie udzielaja), a zbyt wiele nowicjuszy, ktorzy dziela sie swoja "wiedza", a czasu na glupoty mi szkoda. Jedyne czego mi brakowalo to co sie dzieje z osobami, ktore obserwuje :) 

Zagladam dzis, bo mi sie nudzi w pracy i poczytam co u was :)

U mnie jest dobrze!

Dieta: 

Licze kalorie i makro. 1800kcal na tygodniu, poniewaz postanowilam robic lekkie czity w weekendy i miec lekki zapas kalorii na weekend. Jem jednak zdrowo, ale szczerze mowiac wloskiej pizzy nie odmowie w weekend :)

Co do makra w szczegolnosci pilnuje bialka, reszta szczerze mowiac ustala mi sie sama na low carb. Poprostu jem praktycznie codziennie to samo. Nie to, ze mam jakas monotonna diete, ale  jedyny posilek ktory zmieniam to obiad. Tutaj szaleje w kazda strone z przepisami. Sniadanie jem zawsze takie samo, czyli owsianke, bo jem w pracy a tu raczej kulinarnie sie popisac nie da, poza tym owsianke akurat lubie :) Snak to zwykle salatka lub jogurt, a kolacja jajka, bekon, ser w roznej wariacji. Chleba raczej nie jem, chyba ze mam mocno ochote, wiec chcac nie chcac jem ok 120g wegli. jedynie w weekendy wegle ida w gore, bo makra nie pilnuje w weekend.

Treningi:

Crossfit- to zdecydowanie moja milosc i pasja!!

Jak wiadomo problemow u mnie z treningami nigdy nie bylo, a teraz wrecz przeciwnie chce wiecej!!!!

Niestety jedyna obecna opcja z treningami to 3 w tygodniu. Poprostu zajecia na tygodniu o 19 (a to jedyna godzina na jaka sie po pracy wyrabiam) sa od pn- czw. Treningi sa ostre i mimo wszystko ten jeden dzien odpoczynku pomiedzy jest mi narazie potrzebny.

Postanowilam jednak, ze dam sobie czas do jesieni (bo szkoda pogody i dac sobie czas, zeby doszlifowac podstawy techniki). Wtedy wykupie karnet no limit i sprobuje 4 dni w tygodniu lub/i w sobote team WOD (tu juz trzeba ogarniac technike- dlatego jeszcze sie nie odwazylam wybrac) i w niedziele jest open gym, wiec tez zawsze jakas opcja. Tak, zeby bylo do 5 treningow w tygodniu- nie wiecej

Postepy:

Od powrotu z Kuby waga w dol -6kg. Tak wiec obecnie jestem na 80.3kg, obwody poszly rowniez w dol.

w lustrze tez widze roznice dzieki treningom, ale i mysle ze dzieki low carb mniejszy celluit itd

Noi PRZEDE WSZYSTKIM forma/ kondycja- postepy sa na prawde mega!! Widze mega poprawe, walcze ze soba sama na kazdym treningu, pcham ile moge, ale i grupa dopinguje i poprostu nie da sie, zeby sie poddac!!! Moze jestem wariatka, ale jak nie leze po treningu zlana potem to trening byl slaby. Mroczki przed oczami, serio- wtedy endorfiny dopiero uderzaja. Czasem mysle: serio, my placimy za to, zeby ktos nas doprowadzil do takiego stanu zmeczenia??? Tak, bo nie ma niczego lepszego niz uderzenie endorfin i satysfakcja po treningu!!!

 Do tego chce mi sie trzymac diete, bo przy takich postepach od razu czuje roznice jak w weekend zaszaleje i wypije troszke alkoholu, od razu czuje to w poniedzialek na treningu. Pot sie leje niemilosiernie, zakwasy bleeee. Poprostu na jedzenie patrze tez troche z innej strony. To tez takie paliwo dla ciala i budowania formy czy kondycji (ale bez przegiecia).

Jedyny minus a zwlaszcza w lecie siniaki na nogach i ramionach haha ale co mi tam!

Tak wiec przygoda z crossfitem ciagnie sie dalej i raczej szybko sie nie skonczy, az trudno uwierzyc, ze to tylko 3 miesiace!

16 kwietnia 2019 , Komentarze (21)

Nudze sie na sile. Nie chce mi sie juz w pracy nic robic. Potrzebuje tego urlopu jak nigdy! Dzisiaj mialam gadke z gosciem z kadr, ktory tez jest naszym dyrektorem od finansow. On zupelnie nie ma pojecia czym my w Operations sie zajmujemy, a mi sie nie chce mu tlumaczyc. Nie jestem tez dobra w wyjasnianiu ludziom roznych rzeczy. Serio, jak mam jakis problem to nie umiem go opisac, nie potrafie tego przekazac, czy ubrac w slowa. On sobie popaplal swoje, ja powiedzialam swoje i w sumie go olalalm.

Mam tez w pracy dziwna sytuacje. Dwie dziewczyny totalnie sie nie znosza. Jedna typowa brytyjka- slodka, glupiutka, jest fajna do pogawedki, ale w swojej pracy no jest kiepska. Nie jest moze pustakiem i nie jest leniwa, ale ciagle popelnia durne bledy. Druga wegierka- zadziorna i jak ma problem to wali z mostu, nie jeste taktowna i kloci sie z kazdym nawet z CEO jak ma powod, ale lubie z nia rozmawiac i zna sie na swojej pracy. Obydwie wiec lubie i nie lubie. I teraz jestem miedzy mlotem a kowadlem, bo jedna nagaduje na druga,a  ja jak sie z tym zgadzam to przytakne (bo i jedna i druga w pewnej kwestii ma racje) i teraz kazda mysli, ze jestem po jej stronie, a jak rozmawiam z ta druga, to jestem zdrajca narodu i jestem dwulicowa. Ja poprostu nie lubie robic z igly widly! Nie lubie szukac problemu, gdzie go nie ma. Czy na prawde wychodze na jaks dwulicowa? Staram sie teraz nie rozmawiac z zadna na temat drugiej, ale jak czasem jedna mnie wkurzy, to cos tam klapne geba na jej temat ;P W koncu jestesmy ze soba 8 godzin dziennie! Nie jest tez tak, ze obgaduje je za plecami- chociaz moze na to wychodzi? One wiedza jaki mam z nimi problem, ale nie widze powodu, zebym sie miala np do nich nie odzywac z tego powodu i siedziec w pracy jak grabarz na cmentarzu. Mam nadzieje, ze wiecie o co mi chodzi, bo juz tu wariuje i sama mam wrazenie, ze jestem jakas dwulicowa. niewiem tez jak sobie poradzic z ta sytuacja.

Treningu dzis nie mam i chyba juz w tym tygodniu crossfitu nie bede miala, bo (long story short) jestem na liscie oczekujacych na zajecia. Skonczyl mi sie karnet i musialam bookowac na ostatnia chwile pojedyncze zajecia (karnet dopiero wykupie po wakacjach). Za to pogoda jest dzis ok, Kris ma wolne to go moze wyciagne na spacer, a jutro sobie pobiegam, bo ma byc jeszcze ladniej.

23 minuty do 17 i spadam stad haha

Ciagle meczy mnie jakis kaszel i mam zatkany nos. Czuje sie 100% dobrze, nie czuje sie chora, a ten kaszel mi nie daje spokoju. Bardziej mam wrazenie, jakby to byla jakas alergia, ale kaszel przy alergii?

Moge sie jeszcze na koniec pochwalic, ze pobilam swoj rekord w martwym ciagu wczoraj. Stwierdzam, ze robie postep jesli chodzi o ciezar na crossficie. Zrobilam 6 powtorzen 50kg, a ostatnio jak bylam na silowni (w sensie zwyklej silowni czyli ponad miesiac temu) to zrobilam gora 40kg na  6 powtorzen i to byl max

Tadam, koniec pracy. milego popoludnia

15 kwietnia 2019 , Komentarze (31)

Jak w tytule :)

Bylo super!!! Przeszkody nie byly ciezkie, przynajmniej  w moim przypadku zdecydowanie do zrobienia, zwlaszcza, ze trzeba bylo sobie poprostu pomagac w grupie! porownujac do pelnych wersji Tough Muddera na 10km te przeszkody to bylo nic!

Moja slaboscia zdecydowanie byl bieg. Co mnie troche zdziwilo, bo przeciez trenowalam ostatnio bieg na 5km. Co prawda z przerwami na marsz, ale tak samo bylo w tym przypadku. Nie byl to bieg non stop, a mimo wszystko jakos ciezko mi sie bieglo. Mysle, ze poprostu trafilam na slaby biegowo dzien. Chyba kazdy wie, jak czasem mu sie zdarzy zrobic zyciowke bez przygotowania, a czasem bieg sie ciagnie i ciagnie. No to to byl zdecydowanie moj slabszy dzien. 

Niestety cala forme sie ocenia po tym wlasnie biegu bardziej niz pokonaniu przeszkod, wiec wychodze slabo na tle innych haha. Przeszkody bym mogla zrobic wszystkie jeszcze raz, bo tak mi sie podobaly, ale bez tego biegu haha.

Fajne jest to, ze po takim biegu z przeszkodami latwo jest ocenic swoje mocne strony i slabosci. Moimi mocnymi stronami zdecydowanie byly sciany i o dziwo tam, gdzie trzeba bylo uzyc sily rak.  Do tego wszelkie przeciskanie sie i czolganie sie pod siatkami. Blota i brudu sie nie balam. 

Co do slabosci jak juz wspomnialam sam bieg! Chce nad tym zdecydowanie popracowac, bo niestety forme danej osoby czesto ocenia sie wlasnie po wysilku cardio i po tym jak biega. Jako, ze to moja slabosc zdecydowanie chce nad tym popracowac! 

Inna slaboscia jak sie okazalo, (bo nie zdawalam sobie z tego zupelnie sprawy) sa... wysokosci.. haha Musielismy wspiac sie po siatce na wysokosc moze 15 metrow, na gorze przejsc na plasko po tej siatce i zejsc. Na pierwszy rzut oka pomyslalam, ze luzik, ale jak dotarlam na gore to mnie zlapaly jakies leki. Myslalam tylko: nie patrz  w dol! w dol nie patrz! Shrek, ja w dol patrze! ;D zaczelam myslec: don't freeze, don;t freeze, bo jak Cie z tej gory sciagna hahah. Totalnie bylo to tylko i wylacznie w mojej glowie. nie w nogach, nie w miesniach, nie w oddychaniu tylko we lbie! Ale szczerze, przeszlabym to chetnie jeszcze raz, zeby sprobowac zwalczyc ta slabosc, bo byla ona zupelnie bez sensu. wiedzialam, ze jestem przeciez bezpieczna, ale totalny zastoj!

Zdecydowanie zrobilabym caly bieg jeszcze raz!! Za rok sie pisze, ale moze na pelniejsza wersje, jak forma bedzie dobra :))) A jak nie to zdecydowanie wroce na ta.

Juz za tydzien lece na Kube na 2 tygodnie, wiec holiday mode prawie, ze wlaczony! Na tygodniu jeszcze bardzo nie, ale weekend jeszcze po biegu ponownie dal sie we znaki rowniez ze slabosciami (tym razem w jedzeniu). Juz sie nawet nie ludze, ze w ten weekend bede trzymac diete lol. Natomiast na wakacjach dieta sie moze zrobic sama z siebie, z tego co czytalam ostatnio w resorcie mieli problem z maka  i nie bylo zadnego chleba haha. Wiadomo Kuba to kraj komunistyczny i ciezko jest o wiele rzeczy. Z jedzniem tez bedziemy skazani na to co bedzie dostepne. Dostepne beda na szczescie owoce i podejrzewam ze warzywa (wlaczajac fasole;/). Chociaz w hotelach latwiej o wszystko, ale jednak czuc roznice. Co do ciast i slodyczy czytalam, ze za dobre nie sa i patrzac na zdjecia takie slodycze mnie raczej nie kusza. Jedyne to lody noi oczywiscie alkohol- napojow bez cukru to raczej tez nie bedzie haha

Aktywnosc planuje dosc duza, no bo co tam innego robic jak nie probowac wszelkich sportow wodnych i wszystkiego co dostepne w kurorcie. Raczej nie jestem typem, ktory lezy plackiem caly dzien na plazy (no moze 1 dzien mi sie uda), bo po godzinie sie zaraz nudze! Tym bardziej, ze nasz resort + 2 inne hotele to jedyne "atrakcje" w okolicy, poza tym wkolo jest las. Mozna gdzie pojechac na rowerze, ale najblizsze miasto jest godzine drogi samochodem. Bede wiec skazana na sporty dostepne w osrodku. Jest silka, kto wie moze sie nawet wybiore haha. Planuje, ale co z tego wyjdzie... 

Mam tez szczerze nadzieje, ze bede aktywna, bo oczywiscie sie bede lepiej czula i wieksza przyjemnosc z pobytu.

Po powrocie zdecydowanie powrot do crossfitu i biegania- pogoda juz sie bedzie poprawiac mam nadzieje, wiec bieganie bedzie tez przyjemniejsze.W maju zapisalam nas z Krisem na bieg 5km, wiec przynajmniej bede musiala sie skupic na tym bieganiu troche bardziej tak jak planuje. 

Noi jak to ja, po wakacjach dieta na 100% ;D W koncu juz nie bedzie wymowek.

8 kwietnia 2019 , Komentarze (17)

Weekend totalnie zwalony jezeli chodzi o jedzenie. Porazka w pelnym zakresie. Wiecie, co mnie najabrdziej wkurza? To, ze zawsze bo smieciowym zarciu czuje sie kiepsko, boli mnie brzuch, czuje sie zmeczona (juz pomijam wyrzuty sumienia, bo staram sie unikac takiego myslenia). Wcale ono az tak blogo nie smakuje (poza moze pierwszym kesem), a mimo to je jem! Dlaczego??? 

Alkohol tez wpadl ponownie, w piatek bylam ze znajomymi na sushi, do tego prosecco. W sobote z lubym z kolei drinki. W sobote zjadlam pizze- co prawda taka wloska, ale pizze- ale ok niech juz bedzie- tragedii nie ma. Potem za to zjadlam takiego slodkiego precla z cukrem waniliowym. W niedziele to juz pojechalam po calosci. Co prawda obiad byl typowo brytyjski: pie and mash- ok ponownie tragedii nie ma, przynajmniej byl jako taki obiad. Ale potem juz wpadla paczka czipsow i uwaga.... cala paka Kinder bon bon (czy jak to sie zwie, czyli 200g).

Nie rozumiem, dlaczego ja wogole to jem. Zdaje sobie sprawe jak to na mnie dziala, a mimo to pcham w siebie to gowno!!! Jakos alkoholu tonami w siebie nie pcham, bo wiem, ze nastepengo dnia bym miala mega kaca, dlaczego wiec wciskac w siebie takie gowniane zarcie wiedzac, ze bede mega ociezala i psychicznie wypluta?

Do tego ostatnio mam wiecej powodow do jedzenia zdrowo, bo oczywiscie jak zjem jakies smieci to potem na treningu wszystko to wychodzi. Jak jem dobrze to i trening jest lepszy! A mimo to jem to gowno!!!! Pomocyyy

Biegac tez w weekend nie poszlam, bo byla tak lipna pogoda, a i checi brak, wiec olalam sprawe. Nie rozpaczam, bo i tak crossfit mam na tygodniu wiec aktywnosc oczywiscie jest.

W piatek mam tough mudder, wiec obiecalam sobie, ze przez ten tydzien bede trzymac porzadna diete, zeby poprostu czuc sie dobrze w piatek. Czwartkowy crossfit odwolalam, bo po czwartku juz zwykle jestem zdechla po calym tygodniu treningow i pracy, no a w piatek po pracy musze dac czadu na biegu, wiec lepiej sobie czwartek odpuszcze, zeby w piatek byc na silach. Wogole niewiem co za jelop z pracy wymyslil ten bieg w piatek po pracy zamiast w sobote!!!

2 kwietnia 2019 , Komentarze (14)

Jak ktos moze wie, a moze nie wie zapisalam sie z ludzmi z pracy na Tough Mudder run w Londynie- 5km- bieg z 13 przeszkodami.

Jakos sie bardzo nie martwie. Najbardziej sie obawiam saemgo biegu, ale 5km podzielic na 13 przeszkod to w sumie tyle biegania co nic- mniej niz 500m na raz ;P Przeszkod sie jakos nie boje. Zapewne dlatego ,ze wydaje mi sie, ze jestem przygotowana najbardziej na miare swoich mozliwosci- uwazam, ze jestem w formie,  daje z siebie wszystko na treningach. Pot na ziemi, przysiady juz chyba robie przez sen ;P A co najwazniejsze rece mi sie na bank wzmocnily po crossficie. Tak ostro rak jeszcze nie trenowalam. Nie oczekuje cudow- pierwsza nie dobiegne haha bez pomocy kolegow tez sobie nie poradze, ale jest dobrze i te ostatnie kilka miesiecy dalam z siebie wszystko. Tak wiec jestem z siebie dumna.

Tak wiec, jak na siebie jestem dobrze przygotowana. Ciagle mysle, ze bede najslabszym ogniwem w grupie, ale kazdy widze tak mysli. Nie wiem za bardzo jak inni sa przygotowani, niewiem jaka jest ich aktywnosc. Razem jakos damy rade, a i po treningu z Chodakowska jakos tez sie mniej boje takich wyzwan.

Crossfit idzie fajnie. Ostatnio jakos mniej mamy tyakich cwiczen funkcjonalnych a duzo ciezarow- co mi sie podoba, ale tez czasem mam ochote "wytrzec soba podloge" haha. Mam tylko jeden problem przy power cleanie ciagle uderzam sztanga o kosc obojczykowa. Mam takiego siniaka, ze wygladam jakby sie ktos nade mna znecal haha noi boli ;/

dzis mam Olympic weightlifting- sesja 1.5godz wiec bede jutro zdechla, ale wlasnie dlatego to lubie.

Dietowo nadal szalu niema, chociaz waga spadla, no ale przy takiej aktywnosci to by bylo dziwne gdyby nie spadla i przy takim nakrecaniu metabolizmu. Weekendy nadal cienko, ale sie staram. Obiecuje poprawe :)

1 kwietnia 2019 , Komentarze (22)

W sobote bylam na treningu z Chodakowska!

Oczekiwania mialam na srednim poziomie. Lubie Chodakowska, lubie jej treningi i czesto wracam do Killera lub Turbo Spalania (zwykle po dlugiej przerwie od aktywnosci to jest cos co mi daje kopa na wiecej). Nie rozumiem tez nagonki na nia. Kobieta zarabia pieniadze robiac to, co lubi. Ale wiadomo jak to w Polsce jak nie oddasz swoich ciezko zarobionych pieniedzy madkom lub jakims nierobom to jestes niemalze zlodziejem (ewentualnie pedalem, zydem lub Niemcem) i zarabiasz na naiwnosci niewinnych. No, ale juz mniejsza o to. Mozna ja lubic, nie lubic, ale wplyw na aktywnosc w Polsce ma olbrzymia i to jej trza przyznac. 

Na trening mialam bita godzine samochodem...blaaa

Pogoda, akurat jak mam siedziec na hali caly dzien byla cudna i temperatura na moim termometrze w samochodzie wynosila 21 stopni!! K****wa no!!!

Stojac w kolejce sczailam sie, ze jedyna z ekipy stojacej w kolejce nie mam maty, ale szczerze mowiac po crossficie brud z podlogi mi nie straszny haha czasem nawet go zasysam lezac na podlodze i dyszac, wiec co mi tam!

Zagadalam inna babke, ktora akurat tez nie miala maty i tak sie poznalam z fajna babka, z ktora trzymalysmy sie przez caly trening.

Hala byla ogromna i bylo duzo osob, ale jakos tak nie czulo sie tego (dopoki nie zaczela sie kolejka do zdjec, wtedy sie zorientowalam, ze jest tam chyba z 500 osob)

Na poczatku rozgrzewka, z jakas babka- dala nam popalic, nie powiem. Rozgrzewka byla porzadna.

Potem wpadla Choda, zaskoczyla nas z tylu sali. I tu wam powiem- jak juz mowilam mega szalona fanka nie jestem, ale ta energie, ktora od niej bila to cos niesamowitego. Wtedy zdalam sobie sprawe, ze wlasnie chyba dlatego jest najpopularniejsza trenerka w Polsce- wydaje sie byc taka prawdziwa i taka, ze mimo iz wiem, ze zarabia miliony i spokojnie mogla by juz pojsc na emeryture to wydaje sie poprostu jedna z nas. Taka swojska dziewczyna. Na serio jak zaczela swoja gadke i trening to az micha sie sama cieszyla. Poprostu jest mega pozytywna osoba!

Trening byl mega prosty- cwiczenia byly banalne, ale.... ja juz doskonle wiem jak to jest z takimi "banalnymi" cwiczeniami- dala nam popalic opstro. Chociaz powiem szczerze, ze trening byl taki, ze kazdy mogl go wykonywac pod swoj poziom. Takie zapewne bylo zalozenie treningu, bo byly tam przerozne osoby o roznej kondycji. Kazdy jednak po treningu spocony i zaorany.

Po treningu z Ewka byla zumba, z ktora dalam sobie spokoj, bo nie za bardzo lubie zumbe, a poza tym srednio bylo widac instruktorke, wiec taki kroczek do kroczka w moim wykonaniu to juz sobie odpuscilam. Tym bardziej, ze czekalismy na jeszcze kolejny trening z mezem Chodakowskiej. Poszlam wiec opitolic sobie jakas salatke i smoothie. Potem jeszcze batona Chodakowskiej (nawet bardzo dobre musze rpzyznac i sklad swietny).

Po zumbie byl power speech Chodakowskiej. I tu organizatorzy chcieli przejac paleczke i zrobic cos w stylu wywiadu Q&A, ale im sie nie udalo. Ewka przejela stery i mowila co chciala z glowy, z czego sama sie nawet smiala. Musze przyznac, ze gadka byla tez bardzo motywujaca i dobrze sie jej slucha. Kobita potrafi przemawiac. 

Na koncu trening z jej mezem to bylo wiecej komedii niz cwiczen. Gosc ma dobrte zarciki (troche seksistowskie czasem) hahah, ale bylo duzo smiechu noi oczywiscie to byly poprostu zarty. Po polsku nie mowi, ale wplatywal polskie slowa "squeeze your pupa". To juz byla makabra, jego cwiczenia byly juz bardziej na  balans i skupienie sie na konkretnych partiach niz skoki itd. ale nogi mi juz wymiekaly. W kazdym razie pobilam chyba rekord w robieniu przysiadow w ciagu 1 dnia (a myslalam, ze crossfit to same przysiady haha).

Na koncu zdjecia- najpierw dziewczyny z biletami VIP (bylo ich mnostwo). Ja mialam normalny bilet, ale juz stwierdzilam, ze poczekam, bo juz raczej wiecej sie nie wybiore na jej trening, a zdjecie to bedzie fajna pamiatka. czekalam, godzine ale wyczekalam! Zdjecie jest, chociaz wyszlam strasznie i nawet nikomu go nie pokazuje hahaha

Podsumowujac, bylo bardzo fajnie, poznalam kilka osob (na poczatku treningu Ewka kazala nam poznac sie z 10 osobami wkolo siebie). Warto sie wybrac na tego typu wydarzenie, na prawde polecam!!! 

Co do samych cwiczen, wole jednak crossfit hahah takie aerobiki srednio mi pasuja, ale zdaje sobie sprawe, ze trening byl poprostu dopasowany pod kazdego. Jak by tam wyskoczyc z Killerem, to nie kazda by dala rade, a tak kazdy w swoim tempie sie wypocil!

Jak ktos lubi treningi Chodakowskiej, to na serio goraco polecam sie wybrac. Cena, wiem, ze nie niska, ale i tak na cos sie zawsze ta kase wyda, a lepiej na trening niz na zarcie ;D A wspomnienia beda!

Tymczasem, dzis ciskam na crossfit- znowu przyiady hahah tzn push clean- ale oczywiscie wszystko opiera sie o przyiady. O dziwo zakwasow nie mialam, ale moze wlasnie dzieki crossfitowi :)

25 marca 2019 , Komentarze (26)

Ja to chyba zaczne pisac tutaj o moim zarelku. Ciagle pisze o treningach, a przeciez z nimi nie mam problemu. To wlasnie z dieta mam! Wiec moze warto wykrozystac to miejsce do poprawki.

weekend byl lipny- pod wzgledem jedzenia, bo treningowo rozwalilam system, ale to potem.

Ostatnio "drineczki w weekend" wymykaja sie spod kontroli. Tzn nie to, ze sie upijam i leze pod stolem lol, no ale puste kalorie i po co? Trzeba to ukrocic. W niedziele to juz poleglam totalnie, bo zamowilismy sobie kebaba i opitolilam tube Magnum. Obiecalismy sobie z Krisem, ze od dzis juz zero slodyczy i take awayow do wyjazdu (22 kwietnia). ale co jakis czas tak sobie obiecujemy i co z tego wyszlo? Oczywiscie na tygodniu wszystko idzie pieknie, a w weekend lipaaaa

Od dzis obiecuje sobie wpisywanie wszystkiego do fitatu sumiennie! Musze tez cos wymyslec na sniadania, bo omletow mi sie nie chce rano robic, wiec zwykle wpada owsianka bo sie najszybciej robi, ale tez je. Z kolei myslalam, zeby ograniczyc wegle (ale nie za bardzo), no a ta owsianka z rana psuje ten plan... Rozwazam zostawienie sobie sniadan do pracy, albo picie BPC, ale sie boje, ze potem nadrobie czyms, bo bede glodna. W pracy z kolei co moge zjesc innego od owsianki... chyba ze jogurt.. ale jogurt na sniadanie? Moze jutro wyprobuje wersje z BPC i zobacze jak to bedzie w ciagu dnia. Mam tez lekki dylemat co do makro, a konkretnie czy robic low carb, czy jednak trzymac te wegle. trenuje wieczorami, wiec teoretycznie sniadania bym mogla bez wegli i najwyzej po treningu cos z weglami. Sama niewiem, za duzo mam pomyslow na wyprobowywanie. Jak ktos ma jakis pomysl jak to ogarnac to chetnie poslucham.

Co do treningow w poprzednim tygodniu, oczywiscie 3x crossfit, w sobote zrobilam bieg interwalowy,  bo lalo, wiec chcialam szybko to ogarnac. W niedziele za to mialam wyrzuty sueminia, ze nie zrobilam 5km,a przeciez bieg zbliza sie wielkimi krokami, wiec przebieglam 5km i pobilam swoj rekord (ponownie nie bieglam przez cale 5km tylko przeplatalam z marszem)

W niedziele wybralismy sie do spa. Masaz byl fajny. Popluskalismy sie w jacuzzi na zewnatrz, do tego byla super pogoda, a tak mi bylo goraco w tym jacuzzi, ze siedzialam na lezaku nawet przez 10 minut w samym stroju. Bylo 15 stopni haha W basenie zrobilam 3 lapsy tylko tako, bo juz bylam po biegu, wiec aktywnosci mi zadnej nie bylo trzeba. Woda jednak tak meczy, ze poszlam spac kolo 21 haha.

22 marca 2019 , Komentarze (12)

Jak ja kocham piatki!!! Serio, ostatnio w pracy jest tak, ze zyje tylko od weekendu do weekendu!! Mialam poaplikowac dzis wlasciwie na inne pozycje, ale tez jak sobie pomysle o zmianie pracy to tez mi sie nie chce haha Najchetniej to bym wogole nie pracowala hahah no dobra moze tak przez kilka miesiecy, bo na dluzsza mete by mi sie znudzilo. Ale nie mam weny totalnie do pracy ostatnio! (edit! Wlasnie wkurzyl mnie glowny dyrektor, wiec wchdze juz na indeed hahaha zawsze jak mnie ktos wkurzy to wchodze na strony rekrutacyjne haha)

Wczoraj odbebnilam ostatni trening w tym tygodniu (CF, bo w weekend jeszcze pobiegam). Co to byl za trening! Tego, kto wymyslil polaczenie 200m biegu z 12 burpees (w CF burpees sie robi do podlogi nie tylko do pozycji deski) w 1 workoucie powinien smazyc sie w piekle. Nasz workouf of the day na wczoraj (pomijam rozgrzewke i trenowanie front squat przez 20 min)

15 min AMRAP (as many reps as possible)

8 front lunges z hantlami 7.5kg

200m bieg

8 push press z hantlami 7.5kg

12 burpees 

Po pierwszej serii myslalam, ze umre! Jak wrocilam do domu to padlam na podloge i popwiedzialam Krisowi, ze czuje ze tylko tu jest moje miejsce hahahaha

Ale ekipe mialam wczoraj fajna na treningu i generalnie plotkowalismy o ostatnim dokumencie o Michaelu Jacksonie lol robiac przy tym przysiady :)

w niedziele z Krisem idziemy na masaz i spa, wiec moje miesnie troche odetchna. Wrocilam tez do rollowania. A dzis tez cos mamy robic po pracy, ale jeszcze nic nie ozgodnilismy, wiec niby ma byc spontan, ale znajac zycie skonczy sie w domu na filmie lol Aby nie, bo nie mamy internetu, wiec w sumie nie ma po co siedziec w domu ;P

Milego weekendu, ide szukac pracy ;P

20 marca 2019 , Komentarze (9)

I zeby nie bylo, ze mam niezdrowo maniakalne podejscie do crossfitu tadam troche ponarzekam haha. A mianowicie nie moge spac! Jestem taka zdechla w pracy, bo spac ide kolo polnocy (jak dobrze pojdzie), a wstaje o 6! Masakra. Nigdy nie mialam problemow ze snem. Taka intensywna aktywnosc od 19 daje sie we znaki. Niestety to jedyna godzina, o ktorej moge sie wybrac na zajecia. No mam nadzieje, ze cialo sie w koncu przyzywczai. Najgorzej, ze wczoraj bylam tak zmeczona fizycznie, ze padlam a glowa swoje trajkocze!

Wczoraj mialam zajecia Olympic Weightlifting. Troche praktyki z push cleanem. Bardzo mi sie podobalo! Zajecia 1.5 godziny. Po rozgrzewce myslalam, ze wyzione ducha. Cwiczylismy w parach. Ostatnio poznalam sie z taka dziewczyna, ktora cwiczy CF od roku i (uwaga musze sie pochwalic) jak robilysmy przysiad to brala mniejszy ciezar niz ja, a wiec nie jest ze mna tak zle! Ale za to oczywiscie kondyche ma bez porownania. No, ale fajnie, ze sie poznalysmy. Wogole wczorajsze zajecia byly super, bo sie wszyscy posmialismy i byl na prawde fajny trener, ktory mega mi pomagal i uczyl. Do tego poznalam jeszcze jedna dziewczyne i jakos tak bylo juz luzniej w towarzystwie. Ta dziewczyna tez mi podpowiadala duzo, bo cwiczy juz 2 lata i zdecydowanie to po niej widac. Faceci tez byli fajni i bardzo pomocni.

Dieta idzie w kratke, jakos ostatnio nie chce mi sie zapisywac w fitatu co pochlaniam. Nie jest niby zle, bo gotuje sobie jak zwykle, wiec i kalorycznie powinnam trzymac poziom. Za to weekendy sobie troche pozwalam, co musze sobie ukrocic. Dzis mnie wkurzyli w pracy i wogole jestem taka zmeczona, ze sobie zjadlam Marsa (zawsze lepszy Mars niz tabliczka Milki), ale juz wpisalam sobie w Fitatu, zeby nie bylo. 

znowu mam ochote zmienic prace, bo mnie mega wkurzaja. ale tez jestem na nowych (no moze nie nowych bo juz od 3 miesiecy) tabletkach i mnie wszystko drazni. w kazdym razie przegladam sobie oferty. Nic mnie tu jakos szczegolnie nie trzyma. 

Juz nie chce sie rozpisywac na temat wkurzania mnie w pracy, bo duzo by opowiadac, ale taki jeden punkt mi utknal w glowie. Nasza firma ma glowna siedzibe w Kanadzie. Czesto wiec pisze maile z ludzmi z Kanady (my jestesmy w UK- tak dla nie wtajemniczonych w me interesujace zycie haha). Co smieszne wszyscy mowimy w tym samym jezyku, a ja za cholere czasami nie ogarniam co oni pisza w tych mailach. Czesto uzywaja innych slow, niby rozumiem slowa, ale czasami to wszystko co pisza nie ma totalnie sensu. Do tego uzywaja wielu dziwnych skrotow, ktorych my nie uzywamy i niewiem o co chodzi hahaha. 

Dzis rest day. Do Krisa przyjezdza brat, wiec pewnie pojda do pubu (mam nadzieje, bo nie chce mi sie z nimi siedziec). Ja jak na zlosc dzien wolny myslalam, ze nadrobie Punishera na Netflixie to nie mamy neta. Cos sie popsulo i znajac Virgin dlugo sie nie naprawi. Poszlabym wczesniej spac, zeby nadrobic haha, ale nie chce isc spac od razu i sie zaraz obudzic i spowrotem do pracy ;P