Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Domdom89

kobieta, 35 lat,

168 cm, 83.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2019 , Komentarze (14)

Pierwszy  kompletny crossfitowy tydzien za mna! Nic innego w glowie nie mam wiec oczywiscie ten wpis nie moze byc o niczym innym jak o... crossficie ;P noi troche o jego efektach.. ale psychicznych

1. Crossfit to przysiady, przysiady i jeszcze kurde 500 przysiadow! Juz mam jakies zboczenie od nich, lapie sie ze robie cos w domu i podnoszac cos robie piekny pelny przysiad hahaha Oczywiscie to dobrze, bo koryguje to moja postawe, ale niedlugo sie obudze  w nocy i bede robic przysiady ;D - chociaz w sumie idac w nocy do toalety co innego jak nie przysiad ;P

4. Bola mnie nogi!!! Ciagle mnie bola nogi!!! Bo ciagle te przysiady ;P Zaczelam znow uzywac foam rollera i fajnie sie po nim czuje, ale jestem w pracy to mnie zaraz uda bola. Na szczescie mam biurko, ktorego wysokosc moge sobie regulowac pilotem, wiec moge przy nim stac (plusy pracy w firmie, ktora sprzedaje drogie meble biurowe haha) wiec sie troche rozciagam

2. Bedzie latwiej. Nie mowie tu o intensywnosci treningow, bo latwiej nie bedzie nigdy, ale np mialam juz 2 podobne treningi i juz w tym drugim mniej wiecej lapalam co mam robic. Kwestia wyuczenia sie wszystkich ruchow, a potem juz tylko korygowanie bledow i cisnienie!!!

3. Ludzie sie znaja! To plus, ale tez czasem minus- zwlaszcza na poczatku jak taki rodzyn jak ja tam stoi i nie wie co robic. Inni sie znaja i rozmawiaja. Ja raczej jestem dzikusem w nowej grupie. Obserwuje i sie nie odzywam. Nie mam problemow z zagadaniem do jednej osoby, ale juz do grupy osob, ktore sie znaja tak. Oni raczej malo ze mna gadaja, no ale im sie nie dziwie, zapewne nowi przychodza i odchodza, a oni sa tam juz dluuuugo. Chris mi powiedzial, zebym sie nie martwila, bo w koncu jestem tam dopiero tydzien. Chociaz poznalam ostatnio jednego goscia, ktory zaczal w styczniu, ale tez powiem szczerze, ze przed treningiem jestem zmeczona psychicznie po pracy i nie umiem nawiazac rozmowy haha a po treningu jestem takim flakiem, ze juz wogole niewiem co mam ze soba zrobic haha 

4. Nie moge spac! Mam tyle energii po treningu, ze chodze jak nacpana po domu i nie wiem co mam ze soba zrobic (przynjmnien wyciagam zalegle pranie z pralki). Treningi sa tak intensywne, ale czuje sie po nich rewelacyjnie. Ostatnio jak wracalam to sie zastanawialam czy sie nie zatrzymac gdzies po drodze bo mi sie krecilo w glowie. Rano tez jestem nakrecona, ale mam nadzieje, ze to spanie mi sie w koncu ustawi po jakims czasie. Grunt, ze ciagle mam energie i jak mialam dzien przerwy to bylam mega nakrecona na kolejny trening. Do tego  o dziwo wogole nie jestem glodna po treningu. Tak jakby moj czas na szame minal i jem poprostu, bo musze zjesc kolacje i dobic bialka

5. Bookowanie zajec to duzy plus! Poprostu nie moge ich odwolac i czy mi sie chce czy nie chce to musze isc i koniec! Mam tez z gory zaplanowane dni treningowe noi resty

Plan jest taki, ze robie 3x w tygodniu CF na tygodniu. w weekend biegam 1 lub 2 dni 

Przez te intensywne treningi nakrecam sie na aktywnosc, bo wiem ze po niej czuje sie swietnie. Wiec nawet jak mam resta to cos robie, zeby tylko nie usiasc na tylku bo wtedy to juz kaplica! A i polubilam ostatnio bieganie w weekendowy poranek, bo mam taka sztos trase, ze to bajka- wies, krowy, konie (ostatnio jednego wyprzedzilam) swojskie zapachy (tak, to tez cieszy haha)- farmy, drzewka, bloto (moje buty cierpia). A na spacer by mi sie tak daleko nie chcialo isc, a tak chociaz mam dystans ogarniety :) Noi z rana jeszcze jak sloneczko swieci to juz mi nic wiecej tego dnia nie potrzeba, bo to juz byl dobry dzien!

Dobrze, ze nie jestem na keto, bo wtedy to juz wogole bym chyba poleciala na ksiezyc z tym zapasem energii.. (szkoda tylko, ze w pracy mi sie to nie udziela ;P)

Moral z tego taki, ze jak lapiecie lenia to ruszcie pupki i sie samo zrobi :)

Oczywiscie co kto lubi, ale ja uwilebiam intensywne treningi, po ktorych doslownie padam na glebe. Jak juz mam sie forsowac to na maxa ;P Tak wiec dzis cisne dalej. Trzymajcie kciuki, zeby mi sie nie odpodobalo!

11 marca 2019 , Komentarze (17)

Nie, crossfit jeszcze mi sie nie znudzil ;P Nakrecam sie coraz bardziej z kazdym treningiem. Malo tego po treningu siedze na necie i czytam "teorie" i przegladam crossfiterow na insta... Zwariowalam hahaha

Wczoraj mialam mozna powiedziec pierwszy "oficjalny" wstepny trening, ktory trwal 1.5 godz! Poznalam swietnych ludzi, ktorzy tez zaczynaja! To jest jeden z plusow takiej silowni, ze poznajesz ludzi i sie wszyscy razem wspieraja, przybijaja piatki, krzycza do siebie i kibicuja :) Do tego fajne jest to, ze ten sam trening moze wykonywac atleta i osoba poczatkujaca (nieco okrojony). kazdy w swoim tempie i w zakresie swoich mozliwosci. Trener bardzo pomaga i "okraja" cwiczenia do osoby. Poza tym zawsze ma na kazdego oko i jak ktos robi cos zle to zaraz poprawia. To mnie ejszcze bardziej kreci, bo wiem, ze zawsze bedzie miejsce na progres (nie tylko ciezarem czy szybkoscia, ale cwiczen, ktore bede w stanie wykonac).

Wracaja do wczoraj:

Rozgrzewka-  m. in. bieg 2x200m na zewnatrz hahah a wialo jak cholera...

Po rozgrzewce mielismy teorie i cwiczylismy 9 podstawowych ruchow crossfitu:

air squat, front squat, overhead squat, 

shoulder press, push press, push jerk

dead lift, sumo deadlift high pull, medicine ball clean

Trener ( 1 z nich)- byly wosjkowy- na prawde robi wrazenie forma. Nie jest napakowanym pajacykiem, ale widac ze gosc jest meeega sprawny i takiemu pajacykowi z silowni by mogl ostro przywalic ;P Do tego ma mega wiedze i odpowiadal z sensem na moje wszelkie "wyczytane" teorie o przysiadzie ;P

Cwiczylismy kazdy ruch, kazdy z nas wykonywal go przy wszystkich a trener wskazywal na bledy i podpowiadal co do poprawki. Na koncu dal nam Workout of the day (WOD)- ponownie ile z siebie dasz tyle wyciagniesz. Tutaj duza role odgrywa wlasnie grupa, kibicowanie sobie nawzajem, popychanie sie (mentalnie, nie fizycznie haha), ale tez masz wrazenie, ze trener ciagle na Ciebie patrzy i nie odwazysz sie oszukiwac ;P i ciszniesz na ile mozesz. Nawet jesli ktos obok ciebie ma slabsza kondycje to widzisz jak ostro cwiczy, leje sie z niego pot i ty tez wtedy przyspieszasz i dajesz z siebie wszystko.

Po treningu bylismy padnieci, ale wyszlismy z usmiechnietymi gebami :) 

Cena jak juz mowilam jest dosyc wysoka, ale wiem za co place i na prawde treningi sa warte swoich pieniedzy!

Poza moja podjarka crossfitem w sobote troche pobiegalam- 5km zajelo mi niecale 50 minut. Nadal robie przerwy marszem, a do tego w pewnym momencie musialam zwolnic, bo przede mna waska sciezka przez las szedl... kon hahaha i go nie moglam wyrpzedzic. W koncu babka na koniu sie spostrzegla ze za nimi ide, a raczej probuje biec i podbiegla tym koniem, ale znowu ich dogonilam. W koncu mi ustapili i tym spoboem wyprzedzilam  konia.. taka jestem szybka lol Wogole swietnie sie czulam po tym porannym biego-marszu.

Po tym biegu mialam tyle energii, ze naszla mnie faza na dekorowanie mieszkania metoda DIY. Wynalazlam na dworze galaz, ktora postawilam w rogu i wyglada jak drzewko i powiesilam rozne pierdoly. Do tego zrobilam polke z paneli podlogowych, ktore polozylam na ksiazkach ;D chce wynalezc jeszcze skrzynki na jablka i wlasnie z nich zrobic sobie polke. Stawiam na styl countryside :)

Image result for crates shelves

8 marca 2019 , Komentarze (21)

Nie bylo mnie tu ze 2 tygodnie, a przez ten czas narobilam takich zmian ze hoho.

Zdecydowalam zapisac sie na Crossfit. zawsze mialam ochote sprobowac, ale po pierwsze balam sie, ze aby trenowac crossfit to musze miec forme. Po drugie CENA!!!

Odkrylam przypadkiem, ze niedaleko gdzie mieszkam jest crossfit i cena jak na te londynskie jest znosna... £80 miesiecznie za karnet 2 treningi w tygodniu. Wiem ,ze drogo, ale to dosc drogi sport. Glownie ze wzgledu na trenerow i mniejsza ilosc osob na zajeciach. Stwierdzilam jednak, ze wyprobuje przynajmniej 1 miesiac. Trenerzy tez na prawde brzmia sensowniej niz Ci z sieciowek, ktorzy robili chyba kurs przez internet ;P Dwoch z nich bylo w marines, a jedna babka jest strazakiem, wiec ludzie z pasja (noi oczywiscie certyfikaty z crossfitu tez maja)

Wydaje mi sie, ze to fajna sprawa i przygotuje mnie lepiej do tough muddera (nawet przez 1 miesiac) niz cokolwiek innego.

Crossfitem sie zainteresowalam juz jakis czas temu, sledze jedna babke na fb i robilam treningi, ktore wstawiala. Byla to raczej wersja bardziej podstawowych cwiczen (co nie znaczy, ze trening byl lekki) i w sumie wychodzil trening hiit, ale uwielbiam endorfiny po takim treningu, gdzie babrasz sie we wlasnym pocie i przeklinasz i myslisz: na cholere mi to!

Zdecydowalam sie akurat teraz, bo uznalam, ze najszybszy wzrost formy mialam zawsze po hiitach, znudzily mi sie ciezary (nie przynosza mi tyle radosci co kiedys, wiec przerwa dobrze mi zrobi). Jak wiecie, a moze nie wiecie juz jakis czas szukalam miejsca, ktore pomoglo by mi rozwinac technike podnoszenia ciezarow- a to w crossficie jest akurat podstawa (mowie o takich glownych ruchach angazujacych wiekszosc miesni nie izolowanych) i to wlasnie kolejny powod. A najglowniejszym chyba bylo to, ze szukam nowego hobby. Cos na co bede czekac i bedzie mi sprawiac radosc i wydaje mi sie, ze to moze byc to.

Okej, do rzeczy skontaktowalam sie z wlascicielem silki i wybralam sie wczoraj na pierwsze zajecia probne. Nie chcieli mnie najpierw wstawic na te zajecia, bo widocznie na powaznie biora przygotowanie i technike, ale powiedzialam, ze chce jak najszybciej zaczac, wiec mnie zaprosili na te zajecia i trener pilnowal mnie przez cale zajecia! Juz w pierwszych 10 minutach okazalo sie, ze nie umiem robic przysiadu hahaha No dobra moze nie to, ze nie umiem, ale jest co poprawiac. Cwiczylam przysiad z jakims patykiem na barkach przez 10 minut i powiem, ze nogi czulam bardziej niz po przysiadach z ciezarem na silce!

Generalnie przed treningiem sie strasznie balam, ze nie wyrobie, a wkolo same super wysportowane osoby, ale trening mial to do siebie, ze wyciagasz z niego tyle ile sam wlozysz. Mozesz sie obijac, a mozesz cisnac do pozygu. Ja zaczelam lekko, bo nie wiedzialam czego sie mam jeszcze spodziewac do konca treningu haha. Do tego lubie rywalizacje, ale balam sie ze przy rywalach z tak wysokim poziomem poprostu sie poddam. Tym czasem nie mialam chwili spojrzec na to co robia inni tak sie skupialam na swoich cwiczeniach. Trener ciagle lazil wkolo wszystkich poprawial i pilnowal.

Po zajeciach endorfiny skoczyly do sufitu. ale najwazniejsze, ze daja wycisk, ale tez jest czas na cwiczenie techniki (te moje przysiady- inni robili snatch). Sam WOD trwal 10 minut, a sesja godzine. Bylo wiec troche czasu na technike, dodatkowe cwiczenia, rozgrzewke. Na prawde mi sie podobalo i nie moge sie doczekac kolejnych zajec. WOD byl stosunkowo prosty "as many reps as possible" w tych 10 minutach: 40 skokow na skakance (inni 70- mialam fory na pierwszych zajeciach haha), 10 kettle swings, 12 pompek takich do pozycji lezacej z podniesieniem rak- niby proste, ale jak sie chce to zrobic na maksymalna szybkosc to sie mozna zdziwic ;P

Wracam w niedziele na trening tzw ON RAMP, czyli pierwszy trening, ktory bedzie trwal 1.5 gdziny i bedziemy sie uczyc podstawowych ruchow ze sztanga. Troche czuje sie jak taki rodzynek, ale widzialam jedna grubsza laske i troche mi sie porawil humor, ze nie cwicza tam sami atleci ;D 

Jezeli chodzi o calosc moich treningow, chce robic 2-3 crossfit i 2x bieganie, wiec 4-5 treningow w tygodniu. Pierwszy miesiac mam bez limitu wiec wykorzystam to na maxa.

Dam znac wkrotce, czy sie poddalam czy wpadlam w sidla ;P

18 lutego 2019 , Komentarze (26)

Takie plany mialam na Luty... silownia na maxa- walimy rekordy zycia... ahaaa.... takie rekordy pobijam w lezeniu w lozku z grypa!!!

A mialo byc tak pieknie. Wrocilam do formy i mialam sie piac w gore, a teraz znowu bede wracac do formy 3 tygodnie... i tak bedzie wygladal moj Luty

Ale do rzeczy.

Po ostatnim wpisie we wtorek czulam sie powiedzmy kiepskawo. Czulam, ze mnie rozklada, ale nie ma ze chora, nie ma ze boli,  oj tam na silownie trza isc i pakowac, bo jak to tak? Jaka choroba? Wypoce i samo przejdzie bez lekow!!!

Noi to  byla zla decyzja, bo organizm zamiast walczyc z ta moja choroba to sie zajal dochodzeniem do siebie bo treningu. Co za tym poszlo w srode juz na zaden trening nie poszlam, w czwartek czulam sie zle, a w piatek tragicznie, a w sobote nie mialam sily wstac z lozka!

Malo tego w poniedzialek mialam wycieczke do Budapesztu i juz myslalam, ze nie polece! ale zwloklam sie w poniedzialek z lozka z goraczka i na lotnisko. Czulam sie fatalnie.

W Budapeszcie do tego bylo zimno, a mnie na zlosc strasznie bolalo gardlo i poprostu oddychanie mi sprawialo mega bol. Tak wiec zwiedzanie ograniczylo sie do pubow. Nawet wypilam sobie kieliszek wodki, ktory mi pomogl, ale marna poprawa przy mojej grypie. 

We wtorek mielismy zabukowane bilety do pralamentu. To przynajmniej zwiedzanie w srodku wiec bylo ok (parlament piekny swoja droga). Potem z  kolei beer spa w Szechenyi spa. Samo spa bylo fajne (przeczyscilo mi zatoki i sie lepiej poczulam), ale samo spa w sensie baseny masakra. Lata 70-80- szpital psychiatryczny hahah moze i mialo to swoj urok, ale ja po basenach termalnych w Polsce i Slowacji jednak podziekuje na taka "jakosc". 

Ogolnie Budapeszt nie przypadl mi do gustu. Typowe miasto post- komunistyczne, ale w Polsce czy Czechach, Slowacji to sie cos buduje, rozwija, a Budapeszt mam wrazenie zatrzymal sie w czasie. Jak ktos lubi takie komunistyczne klimaty to mu sie moze spodobac. Ja jednak jestem na nie. Ale moze to tez po czesci dlatego, ze bylam chora i marudna ;P

No dobra wrocilam do domu i wraz goraczka, mega kaszel, ze myslalam ze pluca wypluje i tak caly tydzien. W sobote znowu sie czulam fatalnie i lezalam w lozku wiekszosc dnia.

Dopiero wczoraj poczulam jakas roznice i byla ladna pogoda wiec sie wybralam na spacer (do pubu naszego na wsi ;P). Az poczulam wiosne tak bylo pieknie.

Dzis juz sie w koncu wybieram na silke chociaz troche potruchtac na biezni, bo za ciezary sie jeszcze nie lapie. Chociaz niewiem czy to dobry pomysl, bo sie chyba zakaszle na tej biezni. A moze jednak lepiej jeszcze nie isc? Sama niewiem

Dietowo totalnie nie mialam apetytu!!! Tak wiec przynajmniej nie przytylam na urlopie jak to sie zawsze zdarza ;P Ale tez nie schudlam w sumie, bo mimo wszystko wciskalam w siebie zarcie nawet w postaci czipsow czy czekolady.

Tak wiec Luty zaczyna sie u mnie 18-tego Lutego i powiem to kolejny raz: Jedziemy i cisnieemy na maxa!!!

A was choroba rozlozyla? czy sie nie dajecie?

5 lutego 2019 , Komentarze (17)

No dobra dzis zaczynam juz bez pitolenia. Tzn wczoraj w sumie zaczelam ;)

Styczen mial byc na jako taki powrot do formy. Luty smigamy na maxa.

Bieganie: Tak jak obiecane min 5km (2x w tygodniu) wliczajac marsz. Tak tez wczoraj uczynilam i prawie umarlam, ale jednak zyje ;P Kurde, ciezko. Nogi mnie dzis bola i stopy, no ale w koncu sie organizm przyzwyczai do dystansu. Poza tym to bylo w poniedzialek po sobotniej libacji alkoholowej, wiec juz gorzej niz tak nie powinno byc ;) Do tego mi sie sluchawki rozladowaly w trakcie. Nie, no musi byc lepiej nastepnym razem.

Trening silowy. Zrobilam nawet pierwsze proby, bo wszystko tez zalezy od tego w ktorej czesci silowni co sie znajduje :) Wiec musialam obczaic jaka kolejnosc mi bedzie pasowac wiec bedzie prosze panstwa tak:

A
1. pull- ups  on machine
2. Hip thrust
3. DL
4. Push and press/ overhead press
5. Sit ups / bench sit ups
6. Bench chest press
7. Triceps
B
1. pull- ups- hanging
2. Bulgarian split squat/ Lunges with bar
3. Bent- over row
4. Squats
5. Press ups
6. Biceps curl 3x max
7. Plank 

Pull upy na kazdym treningow, bo to moj cel numer 1!!! 3 serie na max powtorzen, tylko podciaganie na 4 serie

Trening A na takiej wspolnej czesci w sumie bardziej crossfitowej, ale sa sztangi wiec mi bardzo odpowiada. Sztanga mi tlyko potrzebna na hip trusta i DL, a to i tak na tym samym obciazeniu. Noi na push and press sa racki wlasnie obok wiec idealnie :)

Trening B bede robic w babskiej czesci, ale squaty jak bedzie wolne miejsca na sztangach, a jak nie to jest maszyna smitha w babskiej czesci.

Dzis trening A, trzymajcie kciuki :) Jedziemy na maxa, az bedzie bolalo

4 lutego 2019 , Komentarze (13)

Mialam dziwny weekend jesli chodzi o zarcie i treningi.

Ogolnie w poprzednim tygodniu mialam lenia do cwiczen ;/ Ale to tak jest jak zaczne ostro w pn i wtorek to mam tyle energii, ze robie treningi planowo az do rest daya. Jak bym mogla to bym najchetniej wogole restow nie robila, bo sie wtedy rozleniwiam i mi ciezko wrocic na trening. Ale ten tydzien obiecuje ze rozwale na maxa!!

W sobote Kristofa taty urodziny, wiec... totalnie nie mialam czasu na nic, bo musialam ogarnac szybko zakupy z rana a juz na 13 byl lunch w TGI Fridays.  Miejscowki nie polecam, ogolnie same burgery, zeberka i taki praktycznie sit in take away i to bardzo drogi ;/ Zamowilam kurczka w sezamie i frytki z sweet potato. Bylo spoko, ale dupy nie urywa, tak podsumuje.

Wieczorem wybralismy sie do takie klubu. Ale nie night clubu o nie, nie. To byl taki klub dla starszych- takie cos jak pub ale trzeba miec membership. Kristofa tata tam chodzi w kazdy weekend i generalnie jest duzo starszych ludzi i wszyscy sie znaja. Zeby bylo smiesznie to jest to dla niego taka rutyna, ze do tego samego klubu chodzil jego ojciec (to taki klub dla weteranow jakby) i teraz on siedzi na tym samym miejscu za kazdym razem co siedzial jego ojciec... Troche fajne, troche straszne, ze mozna popasc w taka rutyne ;P

ale bylo fajnie, zgadalam sie z nowa dziewczyna Kristofa brata. Jego brat byl zawsze dla mnie jakis dziwny, ale jak w koncu razem popilismy (tu sie zaczyna watek dietetyczny ;P) to wszyscy sie kochamy haha. Od razu zaznacze, ze poprzednio na takich imprezach zawsze bylam kierowca. Wszyscy zawsze pili, a ja sie nudzilam. Kristof po drinkach siedzial by niewiadomo ile, a ja juz mialam dosc sama trzezwa wsrod pijakow ;P Wiec postanowilam, ze nie ma bata i tym razem pije! Tak sie rozkrecilam, ze Kris sam mnie musial stamtad wyciagac haha 

W niedziele mialam lekkiego kaca- niby nic, ale bylam mega zmeczona i nic totalnie mi sie nie chcialo. Obejrzalam tylko Zimna Wojne (fajny, ale ja nie lubie romansow, zawsze mnie drazni ze mozna sie tak zachowywac bedac zakochanym- troche glowy ;P;P zero romantyzmu we mnie haha) Opitolilam 2 male paczki czipsow i pizze. Sorry, ale na kacu zawsze musze zjesc albo kebsa albo pizze.

Ogolem kalorycznie mi jakos duzo nie wyszlo raczej (chociaz nie liczylam), ale zdrowo nie bylo -alkohol, czipsy, pizza

Dzis juz powrot do normy :) I cisne dzis trening- bieganko- chyba wypoce sie niezle po tym alkoholu ;D Fiuu

Milego dzionka, jak u was weekend?

1 lutego 2019 , Komentarze (13)

Stwierdzilam, ze sie wam pochwale jak organizuje sobie diete ostatnio. Moze komus pomoze ;P

a wiec robie taki draft w excelu (w pracy ;P;P). Poprostu mysle na co mam ochote na obiad czy kolacje, mniej wiecej patrze, zeby byl bilans makro tak totalnie na oko. Do tego, zeby byly warzywa. Zwykle jeden ze snakow to warzywa, a drugim nadrabiam bialko. Jesli na obiad lub sniadanie mam malo bialka to nadrabiam innymi posilkami. Dodam, ze czesto nie wymieniam warzyw np na kanapke (napewno beda) tylko to juz raczej bedzie na spontanie jakis pomidor i cebula. Do obiadu tez zawsze robie jakas surowke i czasem o tym nie wspominam. Na tym etapie ignoruje kalorie totalnie. Tu ma byc smacznie, o kaloriach pozniej.

*Nie babram sie w codziennie gotowanie, robie zawsze 2 dni takie same.

*Wybaczcie, ze pol po polsku, pol po angielsku, ale spisujac to wpracy mialam przerwy w ciagu dnia i raz myslalam po polsku raz po angielsku i takie dziwactwo wyszlo, ale juz nie chce mi sie poprawiac haha

Np na kolejny tydzien to wyglada tak: (mam nadzieje, ze w miare ma to sens)

sniadanie 1 snack lunch 2 snack kolacja
Pon omlet- jogurt+jagody smoothie: szpinak+ pomarancza+ banan schabowy+ ziemniaki+ mizeria  (panierka z mielonych migdalow- polecam) salatka: rocket salad+ tomato+ blue cheese+ slonecznik 2x chleb+ 2 jajko+ 0.5 awokado
Wt omlet- jogurt- jagody smoothie:szpinak+ pomarancza+ banan schabowy+ ziemniaki+ mizeria rocket salad+ tomato+ blue cheese+ slonecznik 2x chleb+2 jajko+ 0.5 awokado
Sr banan z kruszonka: banan+ porridge+ maslo+ miod protein shake fish pie (przepis poszukam w necie)+ surowka spinach+ butter 2x chleb+ szynka+ ser
Czw banan+ porridge+ maslo+ miod protein shake fish pie spinach 2x chleb+ szynka+ ser
Pt omlet+ odzywka+ gruszka serek wiejski zupa (hortex) salatka: awokado+ szynka+ pomidor 2x chleb+ ser topiony+ pomidor+ mozarella+ bazylia
Sb chleb+ twarog+ smietana protein shake zupa awokado+ szynka+ pomidor 2x chleb+ ser topiony+ pomidor+ mozarella+ bazylia
Nd chleb+ twarog+ smietana protein shake zupa awokado+ szynka+ pomidor omlet+ ser+ szynka

Zupe kupie taka z gotowej meszanki hortexu np na ten tydzien mam grochowke, na nastepny moze kalafiorowa albo ogorkowa....

Weekendy zawsze daje protein shaka, ale zwykle go nie pije, bo nadrabiam obiadem. Ale w razie co zawsze mam tego shaka, ktorego sie robi w 5 sekund, gdybym byla glodna

Nastepny krok to wpisanie wszystko w aplikacje na telefonie i tu juz wlasnie wpisuje glowne skladniki jak wyzej. Warzyw nie wpisuje, chyba ze komponuja caly posilek jak np salatka na snaka, albo jest ich duzo (nie mowie tu o straczkowych czy awokado)

Ilosciowo najpierw wpisuje na oko np mieso 150g, a jak juz wszystko wpisze i widze bilans kcal i makro wtedy ucinam lub dodaje w zaleznosci juz do tego jak wyglada bilans kcal i makro. czasem utne ze smietany, a to z twarogu, pol awokado zamiast calego i na oko wychodzi 2000kcal (zwykle z lekkim plusem bo staram sie nie jesc mniej)

Na tym samym arkuszu robie liste zakupow.

W weeknd zawsze ide na zakupy z kartka i kupuje tylko to co mam na liscie (+ zarelko dla lubego). spokojnie mozna to ogarnac na dwie osoby. Ja zwykle robie sobie i lubemu ten sam obiad i kupuje mu jakies tam oddzielne snaki i rzeczy na kolacje (on sie odzywia raczej gowniano ;P;P i jest niereformowalny). Tak wiec np wiem, ze schabu kupie wiecej, czy mieszanki na fish pie, ale tez jemu jakies garlic bread, pizze, frytki. Niestety to jego wybor!

Moze ktos skorzysta ze wskazowek ;)

28 stycznia 2019 , Komentarze (20)

Takie to podsumowanie raczej poczatku ;P Ale ten miesiac daje obraz tego, ze ide w dobrym kierunku.

Niewiem ile wazylam na starcie, bo sie zwazylam jakos pozniej, ale niech bedzie, ze te 85.9kg to byla moja waga startowa.

Ostatnio bedac na silce weszlam sobie na ta machine co to ma niby wazyc i mierzyc wszystko (wiadomo, ze to akurat jest tak prawdziwie miarodajne jak stad w pi***du, ale zawsze jest jakies odniesienie)

84.1kg

167cm (lekarka mi wymierzyla 169cm helooool)

BMI 30.2

Body fat 35.4% (g*** prawda)

Body fat mass 29.7kg

No wiec powiedzmy, ze jest spadek praaawie 2kg ( i 2cm wzrostu haha). Mysle, ze to spadek wporzo

Dietowo mam 2000kcal i planuje tak kontynuowac kolejny miesiac

Do poprawki: weekendy (chociaz nie bylo tragedii) i pilnowac makro zwlaszcza bialka

Treningowo: Jestem baaardzo zadowolona, bo wrocilam do formy sprzed swiat (forma z lata jeszcze daleko przede mna) i widze progres. 

co do zalozonych celow: podciaganie- ostro trenuje, wczoraj Kris musial mi robic masaz tak mnie ramiona bolaly.

Bieganie- nadal cienko kwicze, ale tez jest progres i od lutego regularnie chce robic dystans min 5km (wliczajac marsz)

Wyglad: Brzuch zmalal, dupa urosla, ale w dobra strona ;P Wiec narazie tam gdzie trzeba sa jakies male zmiany. Mierzyc mi sie nie chce, poczekam az poczuje po spodniach- lubie taki szok ;P;P

Plany na Luty:

Dieta tak samo- moze troche zmniejszyc wegle na rzecz tluszczow.

Pilnowac weekendow

Pilnowac bialka

Min bieg 5km (lacznie z marszem pomiedzy)

Kontynuowac podciaganie i kupic drazek do domu do podciagania

Wdrozyc plan treningowy na trening silowy (juz gotowy)

24 stycznia 2019 , Komentarze (8)

Co za tydzien! Ciagle cos sie dzieje i fajnie! Niestety ucierpialy treningi, ale co sie odwlecze to nie uciecze ;P Moze zrobie 3 zamiast 4 w tym tygodniu, ale akurat trening to u mnie nie problem. A, ze w tym tygodniu akurat zycie towarzyskie u mnie huczy jak nigdy to plakac i rezygnowac nie bede ;D Do tego pomimo wszelkich pokus diete trzymalam na 100% wiec jest dobrze...

Poniedzialek- zaczelo sie spokojnie i nawet trening byl :)

Wtorek- po pracy spotkalam sie z kolezankami z Glasgow, ktorych juz danwo nie widzialam. Poszlysmy na Borough market- one pily drinki, a ja herbate- nie myslcie, ze ja taka wstrzemiezliwa od alkoholu, ale jak nastepnego dnia pracuje to po co mam pic ;P Pogoda byla lipna, a nam kazali siedziec w ogrodku piwnym. Co prawda byly grzejniki i bylo calkiem fajnie, ale jak szlam do toalety to widzialam, ze w srodku bylo jeszcze fajniej!

Sroda- Mialam wyjazd z pracy do Preston, do naszych magazynow. wypizd, ze niewiem, snieg! Ale bylo fajnie poznac ludzi, ktorych znam przez telefon :) Jako, ze pociag do Preston jedzie 2 godziny to spowrotem w domu bylam kolo 20.30, wiec treningu brak. Dziwie sie, ze dalam rade z jedzeniem- zrobilam sobie kanapke na obiad. Na snacki banana i marchewki. W drodze powrotnej jechalismy pierwsza klasa, wiec ciagle latali z jakims zarciem wkolo nas, ale sie nie dalam. Zjadlam swoje! Do tego kris zamowil sobie chinszczyzne w domu. Tylko to mu pozwolilam zamowic, bo jakos nie rpzepadam, a jakby zamowil kebsa albo pizze to moglabym polec, bo wrocilam taaaka glodna na chate!

Czwartek- dzis! Kristof wymyslil, zeby sie wybrac na Brick lane na mini golfa. Nigdy nie bylam i jakos za golfem srednio przepadam, ale fajnie sa sale zrobione w roznej tematyce. My mamy taka samochodowa

Related image

Related image

Obiadu na dzis nie mialam, bo wczoraj pozno wrocilam i poprosilam Kristofa, zeby wyciagnal kurczaka z zamrazarki to go wyciagnal, ale 10 minut przed moim powrotem haha wiec dzis bylo sushi mniammm

Piatek- zwykle piatek to dla mnie dzien swiety i na silke nie chodze, ale zapewne jutro pojde- ale nie obiecuje, bo tez powiem szczerze, ze w koncu mam ochote wrocic do domu przed 20 ;D W koncu tez moze zjem planowany obiad ;D A strasznie lubie: Balmoral chicken- niewiem, czy ktos kiedys jadl. Piers z kurczaka nadziewana haggisem i owinieta w bekon!! Raz juz robilam i bylo pycyha. A potrawa typowo szkocka, wiec jak ktos bedzie w Wetherspoonie w Szkocji to polecam ;D

sobota- rano napewno sie wybiore na silke bo Kristof i tak pracuje, a w weekendy rano lubie chodzic. Dojem balmoral chicken :)

Niedziela- Kristof ma wolne, wiec sie gdzies wybierzemy na spacerowanie, wiec przynajmniej aktywnie ;D Musze przygotowac moze jakies kanapki na droge, chociaz zalezy gdzie sie wybierzemy, bo jak beda jakies puby to moze jakas zupke sobie zjem

21 stycznia 2019 , Komentarze (20)

Wpis na szybko, bo zaraz koniec pracy :)

Waga 0.5kg w dol!

Weekend byl ok, ale kupilam swiezutki chlebek w polskim sklepie i zezarlam chyba sama z pol przez weekend (ale raczej w bilansie sie zmiescilam- chyba)

W sobote poszlam pobiegac na zewnatrz-  1 mila jedynie- bo bez zatrzymywania, mial byc szybki trening

W niedziele FBW silowy- dupa mnie boli od wykrokow- zwiekszylam obciazenie i zmniejszylam liczbe powtorzen, wiec pali!!!

Dzisiaj pedze na silke- bieg (a raczej jog)  4min jog, 2 min walk x 5

Musze przygotowac plan treningowy, bo od lutego juz bede cwiczyc z planem, koniec samowoli. Wykorzystam stary z poprzedniego roku, bo mi sie sprawdzal tlyko musze cos dodac na rece.

Chcialam sobie kupic drazek, co by cwiczyc podciaganie w domu, ale kurde nie moge uzywac zadnych srub (bo to wynajete mieszkanie). Myslalam o takim co go sie rozszerza w futrynie, ale niewiem czy one sie dobrze trzymaja ;/ Ma ktos doswiadczenie? :) Nie chce skonczyc jako kaleka ;D