W dniu wczorajszym odbyła się impreza urodzinowa u naczelnego wieprza Międzychodu, czyli u mnie. Stuknęło mi 33 wiosenek. Grill + popijawa wczoraj, kac i wyrzuty moralne dzisiaj. Ogólnie postanowiłem, że to ostatnia takiego typu impreza w tym roku. Całyu tydzień zapierdylam aby schudnąć, a później w weekend nadrabiam. Poza tym dobiłem do końca swojego 2 tygodniowego leniuchowania urlopowego i od wtorku będę musiał zmierzyć się z szarą rzeczywistością. W czwartek z żoną i przyjaciółmi wybraliśmy się na wycieczkę do Lichenia, było super. Nigdy wcześniej tam nie byłem i miejsce to wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie, ogólnie polecam chętnym podładowania akumulatorów duchowych. W tym tygodniu się okaże co z tego wszystkiego jest bo 18 w czwartem mam wizytę u Pani dietetyczki i wszystkie pomiary się odbędą. Sam jestem ciekaw. Niby spodnie i koszule lekko mniej ciasne he he, ale dokładny wynik pokaże waga. Lubię tutaj być, bo mam dodatkowe wsparcie i kopa motywacyjnego od Was. Nie chce zawieść nikogo.