Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chyba jestem normalny...chyba. Ciężko tak o sobie coś napisać, nie lubie tego. W zasadzie prowadzę normalne życie tylko jeść lubię bardziej niż inni no i lenić się też. Połączenie tych dwóch pasji sprawiło, że teraz jestem głównym "wieprzem" w swojej miejscowości,

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18619
Komentarzy: 411
Założony: 3 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 17 kwietnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wieprz14

mężczyzna, 41 lat, Międzychód

180 cm, 187.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2016 , Komentarze (14)

W dniu wczorajszym odbyła się impreza urodzinowa u naczelnego wieprza Międzychodu, czyli u mnie. Stuknęło mi 33 wiosenek. Grill + popijawa wczoraj, kac i wyrzuty moralne dzisiaj. Ogólnie postanowiłem, że to ostatnia takiego typu impreza w tym roku. Całyu tydzień zapierdylam aby schudnąć, a później w weekend nadrabiam. Poza tym dobiłem do końca swojego 2 tygodniowego leniuchowania urlopowego i od wtorku będę musiał zmierzyć się z szarą rzeczywistością. W czwartek z żoną i przyjaciółmi wybraliśmy się na wycieczkę do Lichenia, było super. Nigdy wcześniej tam nie byłem i miejsce to wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie, ogólnie polecam chętnym podładowania akumulatorów duchowych. W tym tygodniu się okaże co z tego wszystkiego jest bo 18 w czwartem mam wizytę u Pani dietetyczki i wszystkie pomiary się odbędą. Sam jestem ciekaw. Niby spodnie i koszule lekko mniej ciasne he he, ale dokładny wynik pokaże waga. Lubię tutaj być, bo mam dodatkowe wsparcie i kopa motywacyjnego od Was. Nie chce zawieść nikogo.

8 sierpnia 2016 , Komentarze (9)

Na początek chciałbym Wszystkim podziękować za słowa wsparcia, otuchy oraz motywacji. Bardzo jest mi miło, że ktoś mnie słucha, pobudza i motywuje do działania. Cieszę się, że trafiłem tutaj bo naprawdę fajnie pisać z ludzmi którzyz  Cię rozumieją i potrafią dobrze doradzić. Dzisiaj mamy z żoną małe święto - dokładnie 3 tydzień bez fajek, to taki mały wielki sukces. Przed chwila wróciliśmy z 3 crossfitu. Jest coraz lepiej, nie ma już zakwasów. Ale zauwazyłem, że psycha się jednka buntuje - sam się trochę temu dziwię bo postanowiłem nie odpuszczać za wszelką cenę to jednak po cichu myślałem co by Tu wymyslić, aby dzisiaj nie iść na zajęcia crossfit. Nie zrozumcie mnie źle, chodzi mi o to iż najtrudniej tam dotrzec - jak tam już jestem daję z siebie maksa i jest okey, chce mi się ćwiczyć i ogólnie staram się. Może jestem wampirem energetycznym i wysysam energię od innych tam obecnych. Po każdym takim treningu i wysiłku czuję się mega szczęśliwy i to uczucie mnie motywuje na przyszłość. Miałem jednak dzisiaj kryzys bo popracowałem fizycznie z tatą i bratem - układaliśmy płyty chodnikowe na wjeździe na posesje, zrobiliśmy może 1/3 długości dzisiaj i każdy miał dość i to było powodem, że mi się nie chciało. Jakoś się jednak przemogłem bo żona mnie motywowała. Skoro ona się tak stara dla mnie to nie mogę się opierdalać i szukać wymówek. Ciągle jestem leniwy, ale chce z tym walczyć. Czy wygram to się okaże z czasem.

7 sierpnia 2016 , Komentarze (15)

Generalnie wczoraj byliśmy zaproszeni na grilla i nie ukrywam mimo iż bardzo się starałem ograniczać i tak wciągnąłem trochę ponad program. Karkóweczka z Biedronki jest tak cudownie pyszna iż próbowałem, ale poległem i zżarłem aż 3 porcje. Do tego 1 piwko i trochę whisky - wiem, że to puste kalorie i ie mam dobrego wytłumaczenia, po prostu mój brat, który na stałe mieszka we Francji wpadł na urlop i dla towarzystwa wypiłem aby miał z kim. Zacząłem sobie myśleć o rowerze, ale z obecną wagą to chyba zarwałbym każdego. Wprawdzie nie wiem ile schudłem  - ważę się raz na miesiąc i teraz to będzie 18 sierpnia u pani dietetyk - to wchodzę już w portki w których jeszcze miesiąc temu się nie mieściłem. Tak więc jest jakiś progres. Strasznie się zacząłem bać co ja zrobię ze skórą po schudnięciu. Macie może jakieś patenty, albo pomocne lub sprawdzone rozwiązania??? 

6 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

Wczoraj zaliczyłem swój drugi w tym tygodniu trening crossfit. Nie ukrywam, że lekko nie było i mimo iż dla niektórych moje ruchy wywołują uśmiech na  twarzy nie zamierzam się poddać. Daję się z siebie wszystko co tylko mogę, przestaję ćwiczyć tylko wtedy gdy pikawa chce już wyskoczyć z klatki piersiowej i nie mogę złapać oddechu, a głowa boli z niedotlenienia. Wtedy minutka przerwy i ćwiczę dalej. Jestem największy, powolny i pewnie wyglądam obleśnie bo leje się ze mnie pot, ale teraz tak jest. za tydzień, miesiąc, rok będzie zupełnie inaczej. Wytrwam. Nie poddam się tym razem. Zbyt wiele rzeczy w swoim życiu zaprzepaściłem z powodu tuszy. Mam 3 letniego synka, który pragnie zabawy, spacerów, wyjść na plażę, na plac zabaw i inne,. a ja dotychczas wstydziłem się siebie. Wsydziłem się i nadal się wstyczę tego jak wyglądam, jaką kreaturą jestem, ale sam jestem sobie winnien. Skoro sam się spasłem jak dzika świnia, sam muszę teraz się ogarnąć. Dziś jest ten dzień o którym mówiłem wczoraj. Małymi, ale systematycznymi krokami zamirzam dojść do celu bo nie ma rzeczy nie możliwych. Pomiędzy tym co wydaję się być niemożliwe do zrobienia, a możliwe jest tylko nasza determinacja.

4 sierpnia 2016 , Komentarze (13)

Po wczorajszym treningu crossfit w nocy musiałem kremować uda  - dobrze, że miałem maść ketanol w domu, znacznie pomogła - szło spać. Dzisiaj schody to wyczyn, ale co tam. Żona ma odwrotnie, nogi nic a cała góra cierpi na zakwasy. Nie zamierzamy się jednak poddać, wczoraj byliśmy tak szczęśliwi po treningu, że nie pamiętam takiego szczęscia od momentu jak nam się synek urodził. Ja strasznie się bałem, ale jakoś poszło, nie zszedłem z tego świata. Od 3 tygodni trzymam dietę 2500 kcal no i ćwiczę. Do Pani dietetyk jestem umówiony na 18 sierpnia, wtedy dokonam pomiaru wagi i obwodów. Po cichu już marzę, o ciuchach jakie sobie kupię jak będę chudy. To luksus móc chodzić w tym co Ci się podoba. Ja od lat chodzę w tym co po prostu mieści i zakrywa moje cielsko. Jest kilka osób w moim otoczeniu, które nie wierzą w mój sukces, śmieją się i mówią, że już słyszeli iż się odchudzam albo iż biorę się za siebie. Nie mogę ich za to winić bo mają 100% racji, tylko  teraz ich słowa nawet są dla mnie dodatkową motywacją  - chciałbym im pokazć, że się mylą, że faktycznie mówiłem i robiłem coś a później się poddawałem i było gorzej niż przed. Teraz jednak jest jakoś inaczej. W głowie czuję się mocniejszy, od lat się nie czułem tak jak teraz. teraz mi się po prostu chce. Czuję, że tym razem może się udać bo n igdy wcześniej tak mi się nie chciało. Poza tym jakoś wszystko się ułożyło, nigdy wcześniej żona się nie mobilizowała, a teraz masakra. Od 3 tygodni nie palimy fajek, przestrzegamy diety i razem ćwiczymy. Ja znoszę trochę lepiej to rzucanie palenia, ale żona też już teraz lepiej to znosi. Pierwszy tydzień to tylko latającej miotły jej brakowało.

3 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

1 trening crossfit zaliczony, wprawdzie 2 razy musiałem przerwać na chwilę ćwiczenia bo głowa chciała mi eksplodować - trener powiedział, że to ciśnienie i  brak tlenu - faktycznie, po chwili jak złapałem oddech to głowa przestawała bolęc i mogłem kontynuować. Boli mnie dosłownie wszystko, a o istnieniu niektórych mięśni nie miałerm pojęcia, ciekawe jak będzie jutro. Razem z żoną jesteśmy jednak bardzo zadowoleni z siebie i dumni że wytrwaliśmy, na bank w piątek idziemy "po dokładkę". Ludziska na zajęciach byli bardzo wyrozumiali i wszyscy nas wspierali a nie da się ukryc byliśmy z żoną najwięksi. Trenerzy też bomba, widzieli że się sami staramy i nie naciskali aby robić więcej, wspierali nas i mówili, że jest ok jak na pierwszy raz. Jak wstanę jutro to napiszę, gdzie w moim ciele są ukryte bolące mięśnie he he

3 sierpnia 2016 , Komentarze (41)

Zaczęło się 10 lat temu, zachorowałem i konieczne było przyjmowanie leków - pierwsze 4 miesiące i 30 kg do przodu, a później szkoda gadać, brak ruchu, praca siedząca, lenistwo i obżarstwo no i teraz jestem numerem 1 w swojej miejscowości. Wieprz number one 192 kg. Idąć do tyłu powinieniem już "titać" jak samochód ciężarowy. No, ale żeby nie było postanowiłem zmienić swoje życie. Postanowiłem, że schudnę. Wyzwanie jest spore bo stówka ponad do zrzucenia, ale kto jak nie ja temu podoła. Dietę już mam od Pani dieteczyki stacjonarnej od dwóch tygodni, od tego też czasu chodzę na siłownię, ale kolega powiedział, że lepszy dla mnie będzie trening crossfit no i dzisiaj na 18 idę poraz pierwszy. Udało mi się namówić do tego też swoją żonę, niech cierpi ze mną:) he he. Ona bardzo mnie wspiera i chce się poświecić, w stadzie zawsze lepiej. Ogólnie to wszyscy jakoś mnie wspierają, rodzina, znajomi, a nawet przechodnie patrzą z politowaniem. Nie chce już być tym postrachem w swojej miejscowości kiedy rodzice mówią do swoich dzieci bądź grzeczny, albo ten pan Cię zje:)