Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

To jest pierwszy dzień reszty mojego życia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9137
Komentarzy: 273
Założony: 23 stycznia 2017
Ostatni wpis: 10 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Freeedom

kobieta, 45 lat,

162 cm, 59.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2017 , Komentarze (9)

Dziś za mną godzinny basen- 3razy 20minut z przerwami jednominutowymi średnim tempem plus sauna parowa dwa wejścia po 15 minut i jedno wejście też 15 minut sauna na podczerwień.

Dieta:

9.00 dwie małe kiełbaski, ogórek, kromka chleba z margaryną Cardio, musztarda, pomarańcza. Od jutra chleb ciemny bo aż mnie razi na tym talerzu ;)

10.00 kawa z mlekiem i łyżeczką cukru

11.00 sok  pomarańczowy szklanka

15.00 makaron razowy z sosem: 4 ząbki czosnku, 2 cebule przecier pomidorowy i tyle. Całej porcji nie zjadłam, bo nie byłam w stanie

W planie:

18.00-19.00 twaróg chudy z truskawkami i 2 łyżeczkami dżemu truskawkowego i 2 łyżeczkami dżemu z aronii

wieczorem  lampka może dwie - wino czerwone półwytrawne

Chrom i woda no i wsio, kolacji jeszcze nie zjadłam ale już leży przygotowana coby nie wymyślić czegoś innego.

P.S. co mam zrobić bo jak komentuję Wasze wpisy to zamiast mojego nicka wychodzi użytkownik plus numer  mi nadany?

Udanego wieczoru :)

aaa.. . Haiko, planuję dziś zrobić na jutro galaretkę drobiową taaakiego mi smaka zrobiłeś ;)

28 stycznia 2017 , Komentarze (13)

Broniłam się przed tym rękoma i nogami, ale wewnętrznie czuję, że muszę to zrobić. Potrzebna mi ta forma spowiedzi przed Wami aby ruszyć z kopyta, aby nabrać pełnej motywacji. Tak wyglądam, oto moje wymiary, zapuściłam się i źle mi ze sobą.To chyba kryzys przed czterdziechą, bo nie mogę się na siebie patrzeć. To jakby stanąć nago przed Wami, wrr ale muszę się wyspowiadać. Dużo mnie to kosztuje aby wkleić te zdjęcia. Bardzo proszę o motywację, dajcie mi kopa w zadek do działania. Proszę.
Wymiary:
waga na dziś 61,8 kg wzrost 162

biust: 96
pod biustem 81
talia 79
brzuch pępek  91
biodra 97
udo 55
ramię 33
łydka 34

Przepraszam za jakość zdjęć.

27 stycznia 2017 , Komentarze (6)

Dziś rano 61.7 kg czyli 200g na plusie...i zakwasy w łydkach po wczorajszym skakaniu  ;-) 

Dieta:

5.30 dwie kromki z polędwica drobiowa, plasterkiem sera i papryką 

9.30 kawa z mlekiem i łyżeczka cukru

10.00 sporą garść orzechów włoskich (Angelisia dzięki ;-)) , i garść pomidorków koktajlowych

Wzięłam do pracy jeszcze jogurt ale orzechy tak mnie zasycily ze nie zjadłam go, ba nawet nie działała na mnie zbytnio otwarta w pracy moja ulubiona czekolada z okienkiem z orzechami duuuzymi laskowymi. Za nią dałabym się pokroić. A tu ani kosteczki :-) Pięknie freedomko :-) 

15.30 obiad- grillowana pierś, kalafior,  suszone pomidory, sos jogurtowo-czosnkowy, ocet balsamiczny-  jestem od niego uzależniona, sok pomaranczowy 

 Przepraszam, do góry nogami Ale chyba za bardzo pomanewrowalam telefonem. Nie wiem jak to obrócić.

16.00 kawa z mlekiem i lyżeczka cukru

Planuje: jutro wolne, pewnie posiedzenie dłużej więc zjem bardziej solidna kolację.

18.00-18.30 2 kanapki z pomidorem, ogórkiem i serem, pomarancza 

Wieczorem duża lampka czerwonego polwytrawnego wina plus mąż, no żeby nie było  wino wypite w Jego towarzystwie ;-)

Chrom, woda.

Wychodzi ze po 4dniach diety, dwóch treningach, dwóch seansach w saunie 300 g na minusie. Kur@a fantastycznie ;-) 

26 stycznia 2017 , Komentarze (13)

Poskakałam jak zapowiedziałam 1h. Usilnie starał się towarzyszyć mi mój pies, Jack Russell Terrier, jak ktoś miał do czynienia z tą rasą to wie co mam na myśli- ćwiczenia, jakiekolwiek podskoki w jego towarzystwie graniczą z cudem. To bardzo żywiołowy pies. Wpada pod nogi, skacze na niebotyczne wysokości. Skończyło się zatem dwukrotnym przydeptaniem łapek i wylądowaniem za kratkami, tu leży obrażona na Pańcię ;) 

Jest kochana, oto kilka jej fotek, teraz ma 2 lata, te pierwsze podczas drzemki jest jak była jeszcze szczeniakiem :)

Udanego wieczoru :)

26 stycznia 2017 , Komentarze (5)

Dziś rano po toalecie, bez makijażu ;-) jako nagus 61.5 kg :-) :-) :-) 

Dieta:

6.00 kromka z humusem polędwica 

7.00-10.00 pomidorki koktajlowe dwie spore garście dziobalam sobie.

11.00 jogurt bio naturalny mały

14.00 szklanka koktajlu z truskawek i kefiru bez cukru

15.30 grillowana wcześniej marynowana pierś z czosnkiem, sałatka: fasolka, pomidor malinowy, ogórek oliwa i ocet balsamiczny.

16.00 kawa z mlekiem i jedną łyżeczka cukru

No i planuje

18.00 pomarańcza i płatki z mlekiem i rodzynkami, sok ze świeżych jablek-szklanka.

Plus woda i chrom.

W planie godzina domowego fitneso-skakanio-rozciągania. A raczej czegoś co ma przypominać taniec gdy nikt nie patrzy :-) 

Chce od przyszłego tygodnia kupić sobie wejściówkę na fitness u mnie w mieście-  wejścia bez limitu na fitness i silke. Muszę się rozruszać. Chodzę od lat regularnie na basen, dużo jestem w wodzie, często pod. Ale mimo to efektów nie widać. Choć może efekt jest taki ze przy mojej dotychczasowej diecie nie utylam do 100 a do 63 kg właśnie dzięki aktywności w wodzie. Ale to za mało aby najpierw spalić, a potem wyrzezbic co nieco. Narazie trzeba spalac. Więc sobie dziś poskacze i się porozciagam.

Udanego pięknego dnia :-) 

25 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Dziś tak planowałam czas w pracy aby nie robić tak dużych przerw między posiłkami. Suma summarum zjadłam tyle co nigdy przez te 7,5 h ;-) 

Nawalali się ze mnie w pracy, ze co to za dieta bo jem jak nigdy...Tak to stereotypowe myślenie. Kiedyś jadłam około 5.00 potem jak pacjenci przynieśli jakieś łakocie to z tego głodu potrafiłam pochaniac je łącznie z opakowaniem ;-)  To był duży błąd. A  jak nie jadłam przez tyle godzin to po przyjściu do domu już w trakcie przygotowywania obiadu potrafiłam ogolocic pół lodówki..

No więc dziś od rana jem jak świnka i paradoksalnie wiem, ze będę chudnac :-) 

6.15 dwie kromki z humusem, polędwica i papryką 

9.00 jogurt bio z gruszką 

11.00 mała kanapka z humusem polędwica i papryką.

14.30 skromna porcja makaronu z mięsem i świeżymi pomidorami 

Tu wklejam fotkę. Obiad zjadłam u mamy, pojechałam tam po córkę ( ma ferie) I zostałam poczestowana. Moja mama stwierdziła, że mi już całkiem odpieprzylo, ze robię zdjęcie tego mizernego talerza. Ale mnie to motywuje. Pewnie gdybym tego nie zrobiła nalozylabym sobie taką podwójną porcję. ...

15.30 kawa z mlekiem i łyżeczka cukru

O 17.00-18.00 planuje owsianke z pomarańczą i tyle na dzis

Ruch, zobaczę jak wyjdzie dziś w praniu. Szyja wciąż jeszcze boli ale już i w tej kwestii jest duży progres :-) 

Jakoś mi dziś wesoło na duszy, wierzę że będzie dobrze. Wreszcie zaczęłam wierzyć, ze to może się udac!!! Zajebiste uczucie :-) :-) :-) 

24 stycznia 2017 , Komentarze (6)

Jednak się przemogłam i zaliczyłam ponad godzinny seans w saunie. Ból szyi trochę popuścił :)

Dieta:

5.30 dwie kromki z humusem i świeżą papryką

10.00 jogurt bio z gruszką

16.30 solidny kawałek łososia i tuńczyka smażonego, sałatka: sałata, dwa pomidory malinowe, ocet balsamiczny i oliwa z oliwek

17.00 kawa z mlekiem i łyżeczką cukru

o 18.00 planuję jeszcze jabłko

No i woda woda.

Co zjeść jak dopada mnie codzienna po obiednia chętka na słodycze????

Kurde aż mnie skręca wrrr...

24 stycznia 2017 , Skomentuj

Hmm... już pod górkę. .

Podczas rannego mycia łba naciagnelam sobie mięsień szyi, ale tak konkretnie, ze nie umiem nią ruszać na boki. A miałam dziś w planie basen i saunę. Kurde dziecię u babci. Niestety chyba nie wykorzystam tego wolnego czasu tak jak planowałam..

Jestem już po zabiegu rozgrzewający i masażu ( komfort w pracy - rzut beretem od fizjoterapeutki)  niestety zabiegi przyniosły tylko chwilowa ulgę..

Trudno jak nie dziś to jutro. 

Dietę trzymam. Rano 300 g mniej :-) 

23 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Chcę się czuć wolna. Wolna sama ze sobą, wolna we własnym ciele.To niesamowite jak ta powłoka zewnętrzna, to jak się same ze sobą czujemy wpływa na nasze życie. Cholernie mnie to ogranicza na codzień. Doszłam do wniosku, że marnuję dany mi czas, marnuje swoje życie. Podświadomie ograniczam kontakty z innymi, wycofuje się i nie łapię z życia tyle ile bym chciała. Bo co? bo źle mi samej ze sobą, bo wciąż czuję presję, czuję się oceniana przez otoczenie? Pierdzielony kult ciała....

Mam dwa wyjścia albo mieć wyje@@ne na to co myślą inni albo zrobić coś ze sobą. Pierwsza opcja .... przerabiałam, wałkowałam latami z lepszym bądź gorszym skutkiem. Efekt taki, że po tylu latach jestem w punkcie wyjścia. No kurde nie da się, chyba że wciąż będę siebie samą okłamywać, że mam w nosie cały świat a ja jestem piękna, śliczna i powabna..

Została opcja druga, mam 38 lat. 

Pamietam to uczucie pełnej wolności, trwało ze 1,5 roku, to było jak miałam 25 lat, skończyłam studia, byłam w rewelacyjnej formie fizycznej, czułam się piękna, swobodna sama ze sobą. No właśnie WOLNA i SWOBODNA. To takie puste i płytkie, że aby osiągnąć ten stan umysłu wszystko ostatecznie sprowadza się do kg!!! Tyle lat siebie oszukiwałam,  że jestem poza tym....ale to mrzonki...Jestem szczęśliwym człowiekiem, lubię siebie ale mimo to muszę się wreszcie wziąć do roboty i nie marnować już ani chwili, kolejnej wiosny, kolejnego lata....

Zabieram się i paradoksalnie bardzo się cieszę, że dosięgnęłam wreszcie dna, bo teraz będzie już tylko lepiej... 

To takie trywialne i banalne, ale dojście do tego momentu, w którym jestem teraz zabrało mi masę energii,źle spożytkowanej energii...

Koniec...

Na dziś waga 62kg, 162 cm, BMI 24. 

Dzisiaj:

ruch: 14.00 1h pływania z 4 przystankami po 1 minucie, sauna fińska 30 minut.

dieta: 5.30 dwie kromki z pomidorem i serem żółtym

16.20 ryż, jogurt naturalny, dwa potarte jabłka, sok ze świeżych jabłek

17.00 kawa z mlekiem i łyżeczką cukru

No i woda, i tyle jest juz po 18.00 nie czuję się głodna więc na dziś finito z jedzeniem.

Proszę Was o wsparcie, będzie mi potrzebne do mojego freedom'a  :)