Dzisiejszy poranek. 🤣
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (79)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 204508 |
Komentarzy: | 4279 |
Założony: | 20 marca 2017 |
Ostatni wpis: | 11 marca 2025 |
kobieta, 64 lat, Włocławek
164 cm, 81.00 kg więcej o mnie
Dzisiaj byliśmy zawieść do mamy męża posiłki. Nie mogę dojść do porozumienia czasami z teściową. Mówiłam, że ogarniemy okna w przyszłym tygodniu, a tu patrzymy okna umyte i firanki zmienione. Bardzo boję się że teściowa spadnie z drabiny i się połamie. Wtedy to byłby kłopot. Kobieta 87 lat. Kupiłam nowe firanki, a w oknach stare pożółkłe kupione w sklepie z używana odzieżą kilkanaście lat temu. Chciałam zmienić a tu foch. Mówią, że zbieractwo to często przypadłość osób starszych. Osobiście się z tym nie zgadzam mam w podobnym wieku sąsiadów, a w domu normalnie. Mąż kazał mi odpuścić i nie ingerować. Szkoda mi tylko tego wkładu i wysilku jaki zrobiłam po remoncie w to mieszkanie. U mnie pogoda niestabilna w ogrodzie jeszcze nic nie zrobiłam, ciągle moczy rosliny i podłoże bardzo mokre. Waga nic a nic nie spada🤣🤣🤣
Witam, obudziłam się z silnym bólem głowy. Ciśnienie 162/101. Zawsze gdy się przepracuję tak skacze. Przygotowałam wczoraj urodzinowy obiad dla córki. Po kłopotach które przechodzili nie miała głowy i chęci przygotować na 40-te urodziny. Niestety wnusia i synową się rozchorowały i rodzinką syna nie przyjechała. Wnusia córki też chyba złapała infekcję, po dotarciu do nas ból brzucha i gorączka. Mimo tych zdrowotnych kłopotów było bardzo miło. Trochę dzień wcześniej przeforsowałam się z pracą i od razu ciśnienie w górę nie wspominając że plecy i kończyny bardzo mnie bolą. Trudno mi jest zaakceptować fakt że nie jestem w stanie już tak sprawnie wszystkiego ogarniać bez konsekwencji zdrowotnych. U męża nic lepiej. Nogi puchną po usunięciu też węzłów chłonnych. Dziś dzień dla odpoczynku, od jutra porządki ogrodowo - domowe, przedświąteczne. Pozdrawiam:))
Dzisiaj zaczęłam rehabilitację. Spędziłam 2 godziny na ćwiczeniach, zrobiłam też 10 km na rowerze stacjonarnym bez obciążenia. Waga rano 78,00. Posiłki 3 dziennie bez chleba. Wpadłam na pomysł by pasty warzywne i biały ser jeść na zielonym ogórku lub na papryce. W tej chwili smakuje, zobaczymy jak będzie dalej. Chleb i inne pieczywo to się człowiekowi nie znudzi. Pogoda nadal brzydka.
Witam, jestem już w domu. Mąż po operacji powoli dochodzi do siebie. Niestety ten typ operacji spowodował że w chwili obecnej zero trzymania moczu. Nie sądził ze po wyjęciu cewnika tak będzie. Bardzo ciężka dolegliwości, nie muszę opisywać z czym to się wiąże każdy zdaję sobie sprawę. Lekarze mówią że po 3, 4 dniach objawy te powinny ustąpić. Niestety zależy to od organizmu i całkowite dojście może zająć nawet 12 miesięcy, a mąż ma pracę zawodową i chciałby do niej wrócić. Oby wystarczyło mu cierpliwości w dochodzeniu do siebie , teraz jest zdołowany. Moja waga ruszyła w dół, a jest to wynik minimalnych porcji i picia tych koktajli. Sporo w warzywach jest pestycydow i wcale nie sa takie zdrowe. Jestem zdeterminowana by zrzucic te 9 kg do konca maja. Po powrocie do domu sporo sporo spraw porzadkowych do zrobienia. Na dworzu zimno, brak slonca i nie wiadomo kiedy wkroczę z pracami wiosennymi. Nie chcę nic na siłe by się nie przeziębić. Od 25 marca wracamy do córki by opiekować się wnuczkami przez tydzień czasu. Zięć z okazji 40 urodzin zrobił córce niespodziankę i lecą na tydzien do USA. Corka nie wie gdzie wylatuja ma okreslony tylko termin. Dowie się na lotnisku. Mam nadzieję że maż bedzie się lepiej czuł. Święta wielkanocne u nas w domu. Jedyny wniosek, nuda mi nie grozi. W przyszlym tygodniu codziennie muszę wygospodarować 2 godziny na rehabilitację. Nigdy ostatnio nie moga dojsc chociaz do jednego tygodnia. Ciagle jakies zawirowania i zdarzenia. Wstyd mi przed rehabilitantem. Pozdrawiam i mam nadzieję, ze u Was spokojniej.
Mąż dochodzi powoli do siebie po operacji. Jest problem ze zmianą pozycji. Wszystko bardzo boli. W przyszły wtorek mam endokrynologa i musiałam zrobić badania na wizytę. Wracamy chyba po konsultacji lekarskiej w szpitalu w piątek wieczorem. Nie zdążyłabym zrobić ich u siebie. Kolejna 100 z portfela. Dla męża kupiłam leki I opatrunki kolejne 350. Współczuję osobom mającym obłożnie chorych kasa na higieniczne rzeczy duża nie wspominając o środkach przeciwbólowych i wszelkiego rodzaju maści. Dziś zawzięłam się i do piątku piję zielone koktajle i cukinia pieczona na obiad, może waga ruszy.
Mąż już po operacji. Musieli też usunąć węzły chłonne. W czasie operacji wyszło że jest gorzej niż diagnozowano. Nie ma odwiedzin w szpitalu. Jestem u córki i tylko mam z mężem kontakt telefoniczny. Po wyjściu że szpitala pewnie kilka dni będziemy u córki. W czasie naszego pobytu poza domem przepadły mi 2 wizyty u specjalistów. Ja to mam pecha z tymi wizytami. Strasznie puchnę nie wiem co się dzieje waga w górę. Odstawienie pieczywa nic nie dało. Nogi ponownie bardzo bolą mimo przyjmowania kolagenu. 😭
Dzisiaj byłam u burmistrza w sprawie wszędobylskich śmieci w rowach, placach zabaw i terenach rekreacyjnych nad jeziorem. W ubiegłym tygodniu zebrałam z rowów przy drodze dojazdowej do mojego osiedla 2 worki o pojemności 120 litrów butelek szklanych. Dziś 3 worki takiej samej wielkości na terenach zielonych przy jeziorze. Musiałam wkładać je na taczki by móc je po zebraniu umieścić w okolicach śmietników. Wskazałam te miejsca u burmistrza by je jutro uprzątnięto zanim wandale ponownie rozsypią. Na głupotę nie ma rady. Od kwietnia będą zatrudnione osoby na pracach interwencyjnych i mają sprzątać te tereny. Niestety sprzątają tylko po chodnikach , a poza nim nie zbierają. Mieszkamy w coraz większym syfie. Przepraszam za określenie. Dostałam skierowanie do sanatorium z NFZ we wrześniu w Polańczyku nad Solina. Jadę razem z mężem. W czwartek operacja męża. Jak rekonwalescencja będzie przebiegać książkowo to pojedziemy pod koniec marca nad morze do Ustki na tydzień. Trzeba zregenerować się i nabrać sił do wiosennych prac. Waga niestety 0.5 kg do przodu mimo odstawienia pieczywa, słodyczy i picia 1.5 litrów wody. Obliczyłam wiek biologiczny i wyszedl wyższy o 3 lata. Ale długi wpis 😅. Pozdrawiam.
Mąż zaprosił mnie na rybę w smażalni nad Wisłą niedaleko Płocka. Mieliśmy do pokonania 50 km. W lokalu tłum ludzi na stolik trzeba chwilami czekać. Wybór ryb bardzo duży. Zamówiliśmy zupę rybna i dorsza ja bez frytek. Zanim zrobiłam zdjęcie 1/3 ryby zjadłam. Przepyszne.
Kupiliśmy też w słoiku rybę w zalewie octowej, jest świetnie przyprawiona. Dzionek z rybami tylko porcje obiadowe nie na odchudzanie. Mieliśmy iść na bulwary i state miasto w Płocku na spacer, ale pogoda wietrzna, zimna z szarugami i odpuściliśmy. Miłego niedzielnego popołudnia.