Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 254835
Komentarzy: 6518
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 marca 2022 , Skomentuj

czyli wędrówki z kijkami. Dziś Białogóra , póki jeszcze nie ma tam budowy elektrowni. Ludzi zero, słońce piękne, trochę za zimny wiatr nad morze, szliśmy zatem lasem. Po drodze małe papu przy sążniach ściętych sosen, z zapachem żywicy, w ciszy, na kompletnym bezludziu. I jak tu nie kochać natury, gdy ona taka piękna? Wyszło prawie 10 km., co przy chorobie mojego męża jest wyczynem.  Na obiad zupa pomidorowa z ryżem, porcja mała, kawałek pieczonego udźca indyczego i szparagi zielone. Zero ziemniaków , będą jutro lub  pojutrze, do marchewki młodej + maślanka, albo do jajka sadzonego.  Zajadamy się sałata lodową  połączona z kiełkami, papryką czerwona koperkiem i sosem jogurtowym Ostatnio dodałam kawałki świeżego ananasa, wyszło świetnie!  Dziś cukier  75, nigdy nie miałam tak niskiego cukru, no odkąd badam. Dziś para gołębi chciała się zadomowić na moim balkonie, już jedna z pustych doniczek była poddana przymiarce. Przegoniłam, mam nadzieję, że to nie były gołębie ukraińskie 😛.  A w sprawie Ukrainy to   bardzo, ale to bardzo mi źle. Czy to za bujna wyobraźnia,  czy jakieś wspomnienia z poprzedniego wcielenia? Staram się rozmawiać  z mężem na tematy inne, obojętne, ale tak jakoś wracamy  zawsze ku tematowi wojny. Wczoraj moja fryzjerka podpowiedziała, gdzie można się schronić w razie ataku - to parking podziemny w niedalekim centrum.  To dobry pomysł, oby nie trzeba było korzystać.

22 marca 2022 , Komentarze (7)

Doktor oglądał dziś moje wyniki, przyznał, że świetne, że nawet on takich nie ma ( czy to prawda?). Radość moja przeogromna, czyli kroczę właściwą drogą  karmienia. Teraz muszę jeszcze męża przydusić , bo ma za wysoki cholesterol, a kocha białe pieczywo i ciasteczka różnego formatu. Poza tym każde śniadanko to różne gatunki serów, od śmierdziuchów po te bardziej dla  nosa. Ale od dziś koniec , szlus i nul  tego żarełka. Mąż lekko stremowany po wizycie u łapiducha, przystał na moje, już chlebek kupił żytni, grzecznie zjadł miskę sałatki na obiad , podanej do zapiekanej cukinii, faszerowanej pęczakiem z wczorajszego obiadu, pieczarkami, paprykę i pietruszką zielona. Popił to zdrowo kefirem , o deser nie prosił, czyli będzie posłuszny. Cóż, starość nie radość, masełko odstawiamy, mój kochany! W ramach planowania wyjazdu wakacyjnego, zamówiłam w fajnej agroturystyce apartament z  aneksem kuchennym, z osobistą łazienką , z kominkiem,  prywatnym wejściem, przytulny według zdjęcia. To przez Booking, bo  zawsze wybieram opcję możliwości odwołania rezerwacji , na wszelkij słuczaj,  pisząc w języku Gogola i Puszkina, absolutnie nie Putina.  Agroturystyka znajduje się nad jeziorami kaszubskimi, ma piękny ogród, różne kąciki do przesiadywania. To tylko tydzień, ale już to przepracowaliśmy, że właśnie  7 dniowe wyjazdy są najbardziej optymalne. Poza tym będziemy już po pobycie w Poznaniu, po pobycie w Krakowie, a jeszcze przed agroturystyką chciałabym odwiedzić Elbląg i Olsztyn, będzie zatem sporo atrakcji.  Z resztek mięsa rosołowego ( indyk, kaczka), upiekłam pasztet, taki z różności. Trochę papryki, trochę cukinii, warzywa z rosołu, pieczarki, zioła, przyprawy. Porcja nie za duża, aby się nie znudziło, zawsze to lepsze do zjedzenia niż sklepowa wędlina. Wczoraj pogoda była cud miód, przeszliśmy 7 km. znów zanieśliśmy kosmetyki dla uchodźców. To wydatek  drobny, a ktoś potrzebuje. Oglądam codziennie zdjęcia z Ukrainy i  nie chce dopuścić do siebie tej wizji, tego ogromnego bestialstwa. Boli mnie dusza, gdy pomyśle o ludziach walczących o swoją ojczyznę z takim bohaterstwem. Obyśmy tylko my ,Polacy nie wykorzystywali sytuacji uchodźców do ich eksploatowania za darmo, albo za psie pieniądze. Bo i takie sytuacji już się zdarzają.

20 marca 2022 , Komentarze (2)

Rano zimno, bo okrutna mgła nad morzem. Sporo po 12 dopiero się rozeszło, ale my już wróciliśmy ze spaceru, niestety zmarznięci.  Tak nas przywitał pierwszy dzień astronomicznej wiosny. Mąż wyzdrowiał, jada już więcej, ale nadal ostrożnie. Przestraszył się , co sam przyznał, nie chciałby przeżywać tego po raz kolejny. Poza tym spoko, wszystko poukładane . Miody Sadowskich nadeszły, jak zawsze estetycznie opakowane. Kolendrowy zawiozę do Poznania, dla panicza. W bibliotece namawiano mnie na warsztaty z eko czyścideł, ale znam je , stosuję , szkoda zatem czasu i miejsca dla kogoś zainteresowanego.  Walizka i plecak, to nasze kolejne dary dla uchodźców z Ukrainy, bo i takie rzeczy są im potrzebne. Dziś zmroziło mnie, gdy przeczytałam o śmierci 56 starszych osób z domu opieki, ostrzelanego z czołgu. Bestialstwo strony rosyjskiej jest niewyobrażalne. Jakbym czytała o działaniach Stalina, Hitlera, Pol Pota. Ta sama kategoria. Jutro małżonek ma wizytę w szpitalu  w sprawie ewentualnego wstawienia implantu kolanowego. Jak go znam i jak ustaliliśmy, na razie będzie odwlekał. Dziś przy pracach kuchennych została mi w rękach połowa drzwiczek od szafki, ledwo ją utrzymałam, bez pomocy męża jak nic straty byłyby większe. Śruby się wyrobiły, trzeba było zastąpić innym rozwiązaniem. A gdyby tak mąż w szpitalu był w tym czasie, co ja sama  z tym kłopotem miałabym? Jak znam siebie, to pewnie wymyśliłabym coś , a tak  spadło na barki męskie.  Wybrałam  nam domek na tydzień pobytu wakacyjnego, domek niewielki, bo dla dwojga, ale uroczo położony na polanie, nad rzeką, ze wszystkimi udogodnieniami. Gotowanie w plenerze nie jest dla mnie żadnym kłopotem, teraz tylko czekam na potwierdzenie właściciela. Oby. Bo to już pora planować wyjazdy i atrakcje wakacyjne. 

16 marca 2022 , Komentarze (4)

Mąż mi się rozłożył, wczoraj zajadł coś  i całą noc przesiedział w łazience, wydalając dołem i gorą. Ja towarzyszyłam mu czuwając, w ten sposób nie spaliśmy oboje, tyle że ja bez  przypadłości. Rano apteka, coś na wstrzymanie biegunki, elektrolity, probiotyk, Coca Cola, skrzydełka na chudy rosołek, młoda marchewka , powrót do domu. Poję to moje szczęście w nieszczęściu czym się da, bo i koper włoski i herbata gorzka i wspomniane elektrolity i Cola. Przed chwila zasnął, niech wypoczywa, bo chłop chory to umierający. Grzanek suchych nie chciał jeść, może ziemniaki z marchewka młoda skuszą ? Cóż , przypadłość nieprzyjemna i powalająca , całe szczęście, że w takich sytuacjach człowiek nie jest sam. A wczoraj taka piękna pogoda była, z przyjemnością szliśmy nad morze, ciesząc oczy widokami Gdyni i marząc, aby tak zostało. Dziś mgła, przez to chłodniej i deszcz mży. Przyda się rozwijającej się coraz bardziej przyrodzie. Ta mgiełka zieleni unosząca się nad drzewami i krzakami jest rozczulająca.  W poniedziałek byliśmy w Sopocie, kolejny raz zachwycając się architekturą secesyjną miasta, odkrywając coraz to inne obiekty do podziwiania. Zawitaliśmy także do pijalni czekolady Wedla. I przyznam, że czekolada to prawdziwy przysmak, nie do znudzenia, aby tylko dawkowany odpowiednio. Czytam aktualnie "Szaniec" Agnieszki  Jeż , to kryminał , podobają mi się rozmowy prowadzone w książce i wnioski wyciągane ze zdarzeń.  Polecam.  Zamówiłam kolejną partię miodów z Pasieki Sadowskich , skusił mnie miód kolendrowy ( dla syna), miód tymiankowy - dla mnie, reszta też z jakimiś dodatkami, przeważnie owocowymi. W domu zawsze się przydaje , a my używamy niewiele, więc wystarcza na dłużej. Za miesiąc Wielkanoc, oby była ciepła. O Ukrainie nawet nie chcę myśleć, bo obrazy pokazywane z atakowanych miast powodują ból oczu, serca i  całej osoby. Jestem tym kompletnie zdołowana. 

13 marca 2022 , Komentarze (4)

chociaż Ukraina nadal walczy i giną tam ludzie. Wczoraj dostarczyliśmy kolejną pomoc dla uchodźców, tym razem rzeczową w formie środków higienicznych.  Mąż zapakował w plecak, który także podarował, i dostarczył do autobusu krążącego po Gdyni w celu zbiórki. Obyśmy się tylko nie przyzwyczaili do tej wojny.  Dziś dzień domowy, bo w niedzielę za dużo ludzi w miejscach spacerowych. Jutro pojedziemy w kierunku Półwyspu Helskiego.  Mammografia wykonana, czekam na wynik. Diagnostyka potwierdziła, że mam wyniki ok, co cieszy.  Byliśmy na cmentarzu u moich rodziców, tam piękne słońce, ale zimno. Ograniczenie słodyczy  nadal, pieczywo tylko chrupkie, aby dostarczyć błonnika. Trzymam się, chociaż orzechami zajadam ochotę na słodkie. Wczoraj było kino i film "Córka". Recenzowany jako wybitny, nie podobał mi się. Nie trafiała do mnie absolutnie postać głównej bohaterki i jej rozterki  macierzyńskie.  Uważam za stracony czas poświęcony temu filmowi.  Znalazłam dobre, bo skuteczne ćwiczenia na rwę pośladkową. Wczoraj wieczorem zastosowałam, noc bezbolesna, poranek z ulgą, jak przyjemnie! Dziś pieczony filet z indyka , muszę trochę  mięsa jeść, bo ograniczyłam do absurdu. Wczoraj ten filet zamarynowałam, dziś rano upiekłam, jest soczysty. To tyle z nowości, będę w kontakcie.

9 marca 2022 , Komentarze (7)

Jesteśmy oboje ujemni, co ucieszyło niezmiernie. Wczoraj jeszcze rtg płuc zrobiłam, oddaliśmy oboje to, co trzeba na badania w pakiecie nfz 40+. Dziś zapisałam się na mammografie, która będzie jutro, to też w ramach programu nfz. Gorzej z usg tarczycy i jamy brzusznej, bo będzie dopiero 24 czerwca. Cóż, radiologów coraz mniej w Polsce, starzy przechodzą na emeryturę, nowych nie kształcą. No i wczoraj jeszcze zakupy były. A dziś, przed 9 wyszliśmy nad morze, zobaczyć Bałtyk po 3 tygodniach braku  widoku. I nadal zachwyca mnie jak dawniej. Srebrzysty dziś w słońcu, błękitny od koloru nieba. Bo u nas pogoda wspaniała.Chłodno, ale za to słonecznie. Wiele sklepów ma kolory Ukrainy w witrynach, solidaryzując się z walczącym narodem. To takie spostrzeżenie z ulic Gdyni. Wczoraj zaparzyłam zioła, które zamówiłam na odśluzowanie. Czegoś tak koszmarnego nie piłam! Gorzkie, pali w gardle, mocne jak cholera. Ale po troszeczku łykam. Kolejna wskazówka dla mnie , to olej z czarnuszki. Fuj, jak chemolak, kolejna ohyda, ale będę piła po troszeczku. W nocy już nie mam kaszlu, a odstawienie pieczywa białego i słodyczy skutkuje spadkiem wagi aż 700g. Chociażby dla takich wyników będę wytrwała, pomimo braku "sympatii" do tych dawkowanych smaków. Dziś  na obiad rosół z makaronem ryżowym bezglutenowym, kasza pęczak z jarmużem duszonym. Dzień zaczęłam od kaszy jaglanej , której także nie kocham. Dodałam do niej borówki i gruszkę oraz 1 daktyla.  Piję napój owsiany zamiast mleka, na jedna kawę dziennie pozwalam sobie. Poza tym herbatki owocowe, ziołowe, ciepła woda z imbirem. Dziś jeszcze wypiłam sok z marchwi z jarmużem i imbirem.  Na jutro przygotowałam sobie produkty do zupy tajskiej, bo mocne przyprawy są jak najbardziej wskazane przy tych dolegliwościach.  Wczoraj dostałam od męża piękną czerwoną azalię. Dumnie stoi na stole obok mnie  i cieszy swoim widokiem. Ukraina nadal walczy, to 14 doba wojny. Pokazywane stamtąd obrazy działają na mnie depresyjnie. To XXI wiek, a przez jednego psychola świat został postawiony na głowie. A, przypomniałam sobie o drugim psycholu, Chińczyku, który wypuścił zarazę  na całą ludzkość. Nie jestem w stanie myśleć o matkach tych Rosjan poległych w tej wojnie. Koszmar!!!!!!

7 marca 2022 , Komentarze (2)

Drugi bez nabiału, bez słodyczy, a ostatni w izolacji. Czuję lekkie ssanie w żołądku, bo zawsze coś tam wpadało śmieciowego, ale daję radę. Zjadłam kilka suszonych śliwek. Dużo piję herbatek ziołowych i owocowych, w postaci ciepłego naparu. To podobno ma pomagać rozpuszczać śluz.  Mięso zjadłam dziś, ale z kaszą ryczaną i z warzywami. Jutro będzie zupełnie bez mięsa, zrobię gryczaną lub pęczak z warzywami na parze. Jutro kupię też jarmuż, przygotuję sok z marchwi z jarmuże, dziś raczę się też wodą z imbirem. Ostatni dzień izolacji, jutro  potwierdzenie testem, że jesteśmy zdrowi ( oby).  Przy okazji rozmowy z dr. domowym ,  zamówiłam większą ilość moich leków oraz  skierowania na badania  różne. Skorzystamy oboje z badań 40+, a jeszcze muszę umówić się na mammografię. Czyli wiosenny przegląd będzie kompletny. No i jutro zakupy, bo chemia "wyszła", moja decyzja dot. likwidacji śluzu tez wymaga pewnych zakupów. Pogoda dziś za oknem była wspaniała, chociaż zimno. Niebo błękitne jak we Włoszech. Oglądam obrazki z Ukrainy, bo ich nie oglądanie nie oznacza, że sprawy nie ma. Rośnie we mnie ogromne oburzenie na psychopatę z Rosji. W Polsce już ponad 1mln. uchodźców. To w większości kobiety i dzieci, trzeba im zapewnić mieszkanie, szkołę, pracę, byt. Nasz kraj poddany został po raz kolejny próbie, i jako obywatele wychodzimy z niej z podniesionym czołem. 

6 marca 2022 , Komentarze (8)

Dziś kolejny atak kaszlu, wypluwania śluzu, doszłam do wniosku, że za dużo go mam w organiźmie.  Podejmuję z nim walkę, eliminuję to, co potęguje, zaczynam pić napoje wskazane, przechodzę na dietę pomagającą. Zamówiłam zioła na odśluzowanie, sok z marchwi i jarmużu to będzie w domu, kupie jeszcze w aptece zioła na mieszankę kolejna. Zobaczymy po tygodniu, czy moje dolegliwości ustały, czy organizm wraca do normy. Jak pamiętam, podobne objawy miał mój ojciec, więc może to w mojej naturze ?  Lubię imbir, czosnek, kardamon, kurkumę, nie będę mieć problemu z dosmaczaniem potraw. Lubie gotowane, to też służy. Wsłuchiwanie się w swój organizm daje pozytywne wyniki.

Dzień jak ostatnio zaczęłam od wiadomości z Ukrainy. Bolą mnie wszystkie  moje myśli, ale nie potrafię pozbyć się potrzeby wiedzy na temat tej wojny. Zresztą, świadomość to coś, co nam uzmysławia wiele. Bo patrząc na pomoc udzielaną jestem dumna  z Polaków. Moje obawy natomiast kieruję ku ludziom niepełnosprawnym, starszym, nie mogącym poruszać się bez pomocy. Jak oni sobie radzą? Kto im pomaga? Ogrom nieszczęścia i tragedii  zalały Polskę i Europę. Trudno się z tym pogodzić. 😥

5 marca 2022 , Komentarze (5)

Odganiam je od siebie, ale to się nie da, tak mam i już. Nie potrafię udawać, że nic się nie dzieje, że wszystko jest ok. Nawet mój mąż zaczął myśleć o doposażeniu piwnicy różnościami na jakiś czas. Dom przedwojenny, oparł się II w. ś. jest szansa.  Po prostu mam taka wyobraźnię, która mi podpowiada różne sytuacje. A co, mam zachowywać się jak kuzynka męża, która krzyczy: nic mi nie mów, nie chce słyszeć, nie chcę widzieć. Milczymy w większości, udając, że życie toczy się normalnie, że obok nas nie dzieje się coś strasznego. 🥵.  Sobota, kolejny dzień w izolacji, a gdybyśmy zostali w sanatorium , to jeszcze do 9 marca. Chyba bym oszalała ze stresu. Codziennie oglądam na Planet + Miasta rytm, i widzę piękno Polskich miast, zadbane zabytki, dostojne kamienice z poprzednich wieków. Obym mogła dotykać znów ich murów. Zupa z soczewicy ugotowana, to na jutro. A dziś makaron razowy + pulpety w sosie pieczarkowym + kiszona kapusta. Popełniłam też ciasto biszkoptowe z brzoskwiniami z puszki. Kupiłam je  w 2019r. w Inowrocławiu, gdzie byliśmy w chwili ogłoszenia pandemii. Czas na nie nadszedł, ciasto wyszło smaczne, mąż zadowolony. Trochę sprzątałam, coś tam układałam, wyczyściłam  z patyny srebrny dzbanek, obejrzałam Karola Okrasę , tyle. Przejrzałam wiadomości, za chwilę usiądę z książką, zjem banana. Podobno nie szkodzi tak bardzo o tej porze ( 18:08). Pozdrawiam.

4 marca 2022 , Komentarze (5)

Bokiem wychodzi mi ta izolacja. Bo ileż można sprzątać, porządkować itd.? Tak jest zawsze, gdy człowiek zamarzy o czymś, to potem te marzenia  stają się uciążliwe.  Dziś piątek, to gwoli tradycji ( a nie religii), obiad bezmięsny. Będzie pieczony łosoś, pieczone ziemniaczki i szpinak.  Znów telefon od naszych troskliwych przyjaciół, czy coś nam kupić. To rozczulające . Na szczęście w ludziach empatia jeszcze istnieje, to podnosi na duchu.  Nie mam możliwości zakupów, ale przeleję dziś jakąś godną kwotę na pomoc Ukrainie. Ta sprawa z elektrownią atomową przeraża, aż strach mnie zatyka. I bądź tu człowieku  spokojny!  W mojej rodzinie  są młode kobiety, które w okolicach maja spodziewają się dzieci. Nawet nie śmiem pytać, jak ich nastroje, obawy, plany na przyszłość.  Za oknem lekka poprawa pogody, chociaż wczoraj jakiś śnieg z deszczem pojawił się na chwilę. Na drzewach coraz więcej pączków, pojawia się lekka mgiełka zieleni, oby już, bo tęsknię za wiosną.  Na wtorek umówiliśmy się na kolejny test i zaklinać nawet mogę, aby był negatywny.  Weekend pod względem  zaprowiantowania spokojny. Obiady czekają, jakieś przegryzki, przekąski , te zdrowe i te mniej zdrowe są, owoce, soki, itd. Tylko zupę jutro ugotuję, wybór między soczewicą a krupnikiem  jeszcze nie został dokonany.  Nadal mam lekki kaszel, ale znacznie rzadziej. Noc spokojna, dziś pospałam do 8 . Na śniadanie twaróg półtłusty na kanapkę, na drugą rzodkiewki, na trzecią ogóras zielony, bez garniturku. Kanapki małe, takie z bułki krojonej poprzecznie. Rwa kulszowa znów daje znać o sobie, ale to tak jest, gdy za dużo siedzenia. Nawrócę się po izolacji, na 100%.