Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 maja 2021 , Komentarze (15)

Witajcie pierwszego dnia nowego miesiąca, który kiedyś kojarzył mi się z pochodami, składaniem kwiatów pod pomnikiem radzieckiego żołnierza, a także złośliwością zakupu słodyczy, ponieważ w tym dniu zawsze była dostawą słodyczy😁😁😁. Dzisiaj kojarzy mi się z otwarciem sezonu grillowego, choć ja nie przepadam za grillem . Nie to żebym nie zjadła grillowanego np. karczku, ale nie jest to coś co spędza mi sen z powiek i zajmuje moje myśli co najmniej tydzień wcześniej. Generalnie cieszę się, że kwiecień się skończyły, ponieważ nie pamiętam tak ciężkiego miesiąca w mojej firmie. Pracuje w niej od kilkunastu lat, ale takich nerwów, złości, stresu i nawet łez nigdy nie było. W sumie bardzo mało pije alkoholu, na palcach ręki mogłabym policzyć, ile razy w ciągu roku coś wypiję, ale wczoraj powiedziałam do meza, żeby otworzył wino. Wprawdzie syn wczoraj skończył liceum więc połączyliśmy moje zakończenie miesiąca i jego szkołę. We wtorek będzie pisał maturę, także wspierajcie go pozytywnymi myślami. Proszę! I dziękuję!!. 

W kwietniu rozpoczęłam pracę na działce: posadzilam żółtą i czerwoną cebulę, posiałam marchewkę, pietruszkę i buraki. Reszta musi poczekać😁😁😁. Działka jest spora bo ma 450 m więc pracy  nie jest mało. 

W kwietniu rozpisałam tabelkę, która miała 25 dni: 

- słodycze - na 25 dni słodycze wpadły 4 razy, ale nie były to jakieś ogromne ilości, tylko pojedyncze ciasteczko także chyba było ok

- woda - tu słabo to 1,5 litra wody wypiłam tylko podczas 13 dni. Nie odczuwam pragnienia więc ciężko mi było panować nad piciem

- warzywa i owoce - ja za nimi nie przepadam, ale udało się przez 24 dni zjeść solidną porcję warzyw lub owoców i tu uważam za sukces

- no i aktywność fizyczna: 2 razy byłam na kijach, 5 razy na rowerze, 2 razy ćwiczyłam z piłką, próbowałam raz z hulahopem, ale niestety nie potrafię kręcić, choć jako dziecko potrafiłam kręcić przez pół dnia. Przez 23 dni ćwiczyłam z evafitnes i treningi trwały minimum 90 dni. Wiem, że to nie skalpel Ewy Chodakowskiej czy trening z Moniką Kołakowską, ale zawsze coś. W sumie straciłam ponad 17600 kcal, ale przełożyło się to tylko na 1 kg. 

Od poniedziałku jestem na diecie od dietetyczki, ale na razie za krótko, aby coś powiedzieć. Nie chodzę głodna, dobrze się czuję więc zobaczymy co z tego będzie. Bardzo chciałabym schudnąć!!!

Tak wyglądał u mnie kwiecień, teraz myślę jak zaplanować maj. 

A jak Wasz kwiecień? Macie już plany na maj? 

pozdrawiam Ewa

25 kwietnia 2021 , Komentarze (12)

Witajcie słonecznie w tę ostatnią niedzielę kwietnia, nie mogę uwierzyć, że zaraz skończy się kwiecień. Nawet mój syn wczoraj mi powiedział, wiesz mama jak ten czas szybko leci... Ano leci, leci.. za niedługo syn będzie pisał maturę i chyba już czuję lekki stres. Ja, bo on chyba jeszcze nie🤭🤭🤭. Pamiętam jak sama ją pisałam, w tej samej szkole... A teraz on... Historia lubi się powtarzać. Ja niestety nadal mam doła i na siłę zajmuje głowę i ręce, aby się nie dołować. Prac na działce jeszcze nie rozpoczęłam, tak sobie myślę, że w tym tygodniu zacznę coś tam robić. Wczoraj byłam zobaczyć, zerwalam bukiet żonkili, porozmawiałam z sąsiadką i ona mi mowi, że ma już posiane prawie wszystko... No, ale ona ma czas, a ja praca, dom, dom praca, jakieś ćwiczenia i zaraz wieczór. Jeszcze tydzień i napiszę jak moja tabelka, co było dobrze, a co wymaga poprawy, co mnie zaskoczyło. Od jutra przechodzę na dietę, rozpisaną przez dietetyczkę, myślę, że to dobry moment, taki przemyślany, a nie podjęty pod wpływem impulsu. Choć jak zadzwoniłam, aby się umówić na wizytę, powiedziałam: dzień dobry, tu kobieta zdesperowana 😆😆😆. Moja połówka powiedziała, że mam posiłki przyrządzać dla siebie, a on z chłopakami sobie poradzą 😜. Mialam tylko wybrać taką dietę, przy której nie będę głodna! Bo jak mówi mój mąż ,,cały dzień trzymasz się rozpiski, a wieczorem ledwo żyjesz"! Więc mam rozsądną rozpiskę, ale jak się sprawdzi zobaczymy od jutra. W razie pytań mogę  przez pierwszy tydzień do pani dzwonić codziennie od 7 do 19. Czy Wy też tak macie, że wiedząc, że przechodzicie na dietę czy zmianę nawyków żywieniowych chce Wam się wszystkiego kalorycznego? Batonika, ciasteczko, kawałek czekolady itp. Życzę  udanego wieczoru i sił na nadchodzący tydzień? Trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam Ewa




12 kwietnia 2021 , Komentarze (12)

Witajcie, chodzi mi o taką, która zagości na dłużej, taka która da mi energię, radość i chęci!!!! Dzisiaj znowu jest zimno, siąpi deszcz, jest buro, szaro i nijako. Nawet jak w tle gra mi jakąś muzyka to jest przygnebiajaca i nawet jak zmienie ją na bardziej energetyczną to i tak jest za chwilę jest tos smutnego. Jeden dzień słońca sprawia, że już chce mi się chcieć. Wczoraj mąż obudzi mnie kilka minut po 7 i mówi, że jest słońce. Jaka radość na mojej twarzy się pojawiła, wyskoczyłam z łóżka i za kwadrans szliśmy z kijami. Cisza, spokój, wiatr we włosach... Jak to człowiekowi nie potrzeba wiele do szczęścia. Po południu pojechaliśmy na rowery. W międzyczasie zrobiłam jeszcze trening z evafitnes i nie czułam zmęczenia! Chciałam więcej! A dzisiaj uszło ze mnie powietrze jak z balonika Kubusia Puchatka. Dajcie kopniaka na rozkręcenie tygodnia. Miska ogarnięta, słodycze zdecydowanie pod kontrolą, a jednak waga nie spada, mimo, że wizualnie jest coraz lepiej. Teraz zmykam do pracy. Życzę Wam dobrego tygodnia. Ewa




6 kwietnia 2021 , Komentarze (9)

Witajcie

troszkę mnie nie bylo - niestety brak czasu na wpisy i czytanie Waszej walki. Ale wierzę, że dawalyscie/dawaliście sobie radę i efekty są, może tylko malutkie, a może i spektakularne. U mnie tak wszystko w biegu; w biegu jedzenie, picie, realizacja planów i zamierzeń także. Nie opychałam się jakoś zbytnio przed święta, jadłam ciasta bo dlaczego mam ich sobie odmawiać? To też nie jest tak, że siadam w przytulam pół blachy sernika czy karpatki. Kawałek ,dwa, czasem trzy😝 ale widzę, że nie ciągnie mnie już tak bardzo do słodkiego. Zmieniły mi się smaki i czasem mam wrażenie, że jem bo jem, a nie żebym była zachwycona smakiem. Jem więcej warzyw, choć czekam na swoje pomidory takie pachnące słońcem, czy ogórki oachnace... ogorkiem. Przed świętami rozpoczęłam sezon rowerowy, a wczoraj i dzisiaj pada śnieg. Codziennie ćwiczę z EvaFitness, czasem 90 minut, czasem dłużej, wybieram treningi po około 30 minut. Jakoś wolę zrobić dwa czy trzy po 30 minut, niż jeden np. 60 minutowy. Ćwiczyłam z Moniką Kołakowską i też wybierałam wyzwania max 30 dniowe. Niestety waga robi swoje (przecież nie będę wspomniała o wieku) i kolanka zaczęły boleć. Kiedy zanudzam mojego męża, że nie mogę schudnąć, że waga nic się nie zmienia i co ja mam robić ( on jest szalenie cierpliwy) on ze spokojem w głosie mówi ,,zrób tabelkę może ci pomoże" więc ja wzorem koleżanek vitalijek zrobiłam tabelkę od dnia dzisiejszego do końca miesiąca i będę sobie ją uzupełniała. Zobaczę co mi z tego wyjdzie i może wtedy zorientuje się gdzie ten diabeł tkwi, że waga się nie zmienia? Pozdrawiam Was poświąteczne i działamy💪💪💪 Ewa

13 marca 2021 , Komentarze (12)

Witajcie, kolejny tydzień minął, a ja nie wiem nawet kiedy. Dni tak szybko uciekają, dzisiaj poniedziałek, a już środa, cieszysz się że już piątek i nagle okazuje się, że już w czwartek. Pamiętam, jak mama mi kiedyś powiedziała: zobaczysz jak dzieci pójdą do szkoły to czas będzie uciekał nie wiadomo kiedy i tak faktycznie jest. Skończyłam wyzwanie Moniki Kolakowskiej 30 dniowe i jestem z siebie mega duma, że dałam radę i nawet jak mi się nie chciało, zbierałam się z kanapy i robiłam kolejne powtórzenia. Słowa najbliższych też dają kopa, bo chwalą przemianę.  Ten weekend z założenia miał być aktywny i jak na razie się udaje. Wczoraj po pracy kije (ponad 5 km), potem trening Moniki prawie godzina. Dzisiaj kije ponad 5 km, potem trening z Moniką prawie godzina, ćwiczenia z piłką (też ponad 35 minut). Jeszcze na dzisiaj została joga. Zdrowiej jem, cera jakby troszkę była ładniejsza... To takie moje małe radości! Teraz pije kawkę i zmykam Was poczytać. Jak działacie, co robicie, zwłaszcza, że wiosna tuż tuż i zimowe kurtki schowamy głęboko w szafach. Życzę Wam weekendu, takiego jaki zaplanowaliście. Pozdrawiam Ewa

7 marca 2021 , Komentarze (13)

Witajcie w już w marcu, na koniec weekendu, który zleciał nie wiadomo kiedy. W pracy dzieje się i to sporo, także w 8 nie jestem czasem w stanie się wyrobić... A może ja jestem niezorganizowana? Codziennie ćwiczę i to jest powód do dumy... Jestem na 27 wyzwania Moniki Kolakowskiej, poza tym ćwiczenia na piłce i podoba mi się to, że się zmobilizowałam. Ograniczyłam słodycze i to bardzo - nie to żebym ich całkowicie nie jadła, może raz w tygodniu, ale nie ciągnie mnie do nich jak kiedyś.  Na wadze ani kilograma mniej, ale w wizualnie widać, że jest mnie mniej i to mnie cieszy. Liczę, że wkrótce zobaczę chociaż kilogram mniej. Czekam na wiosnę, słońce i dłuższe dni, choć przybędzie obowiązków bo dookoła domu trzeba będzie popracować nad roślinami, dojdzie działka warzywna, a przyjemności np. rower gdzie? Pomyślę o tym kiedy indziej😁😁😁 zmykam Was poczytać i życzę Wam dobrego tygodnia. Ewa

20 lutego 2021 , Komentarze (19)

U mnie pogoda cudo: świeci słońce, jest ciepło - ponad 10 stopni - jak nie w lutym, a pomyśleć, że w ostatnią niedzielę biegałam boso po śniegu... Cały tydzień ciężko pracowałam: w pracy, choć za biurkiem to, to zmęczenie w piątek dało znać o sobie. Codziennie był trening z Moniką Kołakowska - jestem w 13 dniu jej 30- dniowego wyzwania, codziennie trening z piłką i dalej joga, choć tutaj są treningi, ups praktyki różnej długości; czasem pół godziny czasem 15 minut a innym razem prawie godzina. Generalnie nie idę na czas tylko na efektywność i samopoczucie. Dalej nie jem słodyczy, ale z wodą też nie jest najlepiej, ale spokojnie jakoś to ogarnę. Nie wszystko jednocześnie, tylko małymi kroczkami. Dzisiaj jest tak wiosennie, że aż chce się góry przenosić. Umyłam okno w sypialni i u młodszego dziecka, pranie na dworze się suszyło.. zupełnie inne powietrze. Mam dzisiaj takiego powera, że zaraz zabieram się za kolejną robotę. Do wieczora jeszcze dużo czasu, żeby zrobić to ci zaplanowałam. A wy jak spędzacie weekend? Też wiosennie czy jeszcze zimowo? Pozdrawiam Ewa

15 lutego 2021 , Komentarze (12)

Witajcie po prawie miesięcznej nieobecności; wpadałam, żeby Was poczytać, czasem coś wpisałam, pojawiły się nowe osoby. Super, choć smutno, że niektórzy, będący kiedyś bardzo aktywni już nic nie piszą. Od połowy stycznia zaczęłam regularnie ćwiczyć - nie były to jakieś spektakularne treningi, ale regularne; była joga na kręgosłup, ćwiczenia z piłką, a także brzuszki. Piłam ładnie wodę, jadłam warzywa i owoce (bo to moja lista achillesowa). W lutym zaczęłam już 35 minutowe treningi z piłką i rozpoczęłam 30-dniowe wyzwanie Moniki Kolakowskiej i dzisiaj jestem na 8 dniu. Jest także joga, czasem wpadają kije. Dzisiaj myślałam, że ducha wyzionę, ale jak porównałam zdjęcia, które zrobiłam pierwszego dnia i dzisiaj to widać różnicę, choć na wadze tego nie widać. Ale pocieszam się, że tłuszcz zamienia się w mięśnie 👍. Ograniczyłam słodycze i to nie tak, że ich wogole od 15 stycznia nie jadłam. Bo je jem! Nie opycham się nimi, nie jem ich codziennie, nie jem  nudów, myślę, że jakieś 4-5 razy od 15 stycznia i dobrze mi z tym. Nie mogę wyrobić sobie nawyku balsamowania ciała, choć wiem, że powinnam, bo skóra wysuszona.... I mój wczorajszy mały sukces: biegałam po śniegu boso. Ale był ubaw! I wiem, że jeszcze to powtórzę. A teraz zmykam Was poczytać. Pozdrawiam serdecznie i do...poczytania. Ewa

11 stycznia 2021 , Komentarze (11)

Cześć, na początku życzę Wam dobrego tygodnia, u mnie mimo mrozu (-8) pojawiło się słońce, a niebo ma kolor niebieski. Ośnieżone drzewa wyglądają nieziemsko... Słuchajcie mam do Was pytanie odnośnie wyzwań i czytania pamiętników. Ale od początku: czasem z mężem rozmawiam o wyzwaniach i o wpisach, mam kilka ulubionych pamiętników i te wpisy czytam jako pierwsze, pozostałe troszkę później. Dodaje wpisy bo one niejako automatycznie mi przychodzą na myśl, ale też po to, żeby ktoś wiedział, że jest ktoś kto je czyta... Wyzwania, do  których się zapisuje wcześniej analizuję czy są możliwe do osiągnięcia, np. nie zapiszę się np. do wyzwania przebiegne w ciągu roku caly maraton albo codziennie będę aktywna fizycznie 120 minut bo dla mnie to nierealne. Lubię wyzwania, które będą wymagały jakiegoś poświęcenia, dodatkowej pracy. I tu mam pytanie, jakimi kryteriami się kierujecie w wyborze czy zakładaniu wyzwań? Czy zapisujcie się na wyzwanie np. 500 minut aktywności, 700 minut aktywności i 2000 minut aktywności w jednym miesiącu? Czy tylko do jednego? Jeżeli je zakładacie to bierzecie pod uwagę sprzęt, czas, którym Wy dysponujecie czy zastanawiacie się czy inni też mają taki dostęp? Dlaczego o to pytam? Jak wspomniałam czasem rozmawiam z mężem o Waszych wpisać,  poradach i wyzwaniach i w wczoraj mówię mężowi o jednym wyzwaniu i komentarzu do jednego pamiętnika i wtedy powiedział mi, że po co czytam ten pamiętnik, przeglądam te wyzwania i się wkurzam, że autor pamiętnika jest ,,najmądrzejszy z całej wsi" i nawet jak wchodzę w dyskusję to jeszcze bardziej się nakręcam bo ten ktoś nie daje sobie nic wytłumaczyć? Będę bardzo zobowiązana za komentarze. Pozdrawiam Ewa

10 stycznia 2021 , Komentarze (14)

Najpierw był smutek, że urlop się kończy, potem stres w pracy po takiej nieobecności i w końcu praca w kratkę... Ale od początku. W niedzielę chodziłam nabuzowana i szukałam tylko okazji do ścięcia słownego z moją rodziną. A ona... Schodziła mi z drogi 😬😬😬😬 i z awantury nici. W poniedziałek lekki rozruch, jakieś szkolenie o zmianach w przepisach i procedurach i jakoś zleciało. We wtorek prawie trzygodzinna telekonferencja, a potem się zaczelo.. ten chce to, drugi tamto, trzeci jeszcze coś innego, do tego ponad 100 maili. Komputer wyłączyłam po 21. Rozsadzało mi głowę z bólu, chciało mi się wymiotować, tabletki nie pomagały, ale zaraz była środa i dzień wolny. Czwartek i piątek szybko zleciał i znowu był weekend.  Codziennie od 25 grudnia chodzę na kije i to mnie cieszy. Nie robię nie wiadomo ilu kilometrów średnio 7-8, czasem 10 km, dzisiaj 5 km, ale chodzę regularnie. Czasem zrobię praktykę jogi czy brzuszki, ale to już nie regularnie, choć zdaję sobie sprawę, że muszę powrócić do ćwiczeń na kręgosłup. Dzisiaj ,,pożegnam okres ciastowego obżarstwa'' kawałkiem sernika z masą krówkową i prażonymi orzechami 😄 bez żalu. A czy Wy realizujecie swoje noworoczne postanowienia czy już odpuściliście? Psycholodzy mówią, że zaczynamy odpuszczać po dwóch tygodniach i dlatego najlepiej planować to co chcemy osiągnąć pod koniec stycznia... 

Miłego wieczoru

Ewa