Witajcie po koniec weekendu... Jak minął? 🤔Szybko, zdecydowanie za szybko 😁 w piątek odebrałam wyniki i prześwietlenie kręgosłupa i jutro idę do lekarza. Pobolewa mnie, ale zdecydowanie mniej, choć są momenty, że nie mogę oddychać, mimo wszystko jestem dobrej myśli. Zaplanowałam, że w sobotę pojedziemy na działkę i wykopiemy marchewkę (mam dwie grządki), może pietruszkę... Przyjechaliśmy z mężem pełni zapału i najpierw było bardzo zimno - dobrze, że wzięłam termos z herbatą. Jak zaczęliśmy wykopywać pierwszą grządkę, zaczął padać deszcz. I już padało, padało, padało, aż do wieczora. Wyłuskałam jeszcze z tatą fasolę, przesadziłam kwiatki,wyrwałam koperek i wróciliśmy do domu. Przyjechałam zziębnięta, trochę zmęczona, z lekkim niedosytem, że nie zrobiłam w pelni tego, co zaplanowałam. Niedziela w domu, bez szaleństw, jedzenie ogarnięte, słodyczy i przekąsek brak. Zobaczymy jak pójdzie jutro. A jak u Was? Jesteście dzielne? Miłego wieczoru. Ewa