Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię moje życie. Kręci mnie historia niedawna, malarstwo realistyczne, zabytki. Bardzo lubię robić na drutach i wyszywać, ale rzadko to praktykuję. Nie lubię brzucha i bioder, bo bardzo mnie pogrubiają, chociaż ogólnie też jestem za duża. Od kiedy pamiętam, zawsze miałam coś do swojej sylwetki, nawet jak byłam szczuplutka. Teraz dałabym spokój z odchudzaniem, ale dla zdrowia muszę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22523
Komentarzy: 327
Założony: 28 listopada 2018
Ostatni wpis: 3 marca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BG1966

kobieta, 58 lat, Warszawa

155 cm, 82.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Trwać

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2020 , Skomentuj

No i waga nie ucieszyła mnie, pokazała w piątek rano 75,9 kg. Wpisałam z poprzedniego tygodnia 75,5 kg i dzisiaj faktycznie tyle ważyłam. Jestem zawiedziona, bo dietę zachowuję sumiennie. Piję więcej kawy (czarnej bez cukru) i zjadam dodatkowo dwa jabłka. Jabłka mnie dziwią, bo nie jestem specjalnie jabłkowa. Kawa też nie była ukochanym napojem, a teraz bardzo mi pasuje.

Do pracy chodzimy zespołami po dwa dni, więc odpada mi 40 minut dziennie spaceru (rano dosyć szybkiego), a nie zmobilizowałam się do zastępczego wysiłku fizycznego. Słuchamy trylogii Miłoszewskiego, ja robię na drutach. Słaba aktywność :)

Podjęłam wyzwanie -2 kg w listopadzie. Tak naprawdę to zgodnie z planem powinnam tyle schudnąć, ale wzmacniacz pt. Wyzwanie przyda się.

25 października 2020 , Skomentuj

Fajnie się zaczęła bo Vinyl obudził nas według wczorajszego czasu :) Leniwie robię kolejne posiłki, teraz zjadłam orzechów (kupuję bez soli) bo mnie ssało. Chyba kawę zrobię bo coś mi potrzeba.

Fryzura króciutka, bardzo ładna i wygodna. Walki piątkowe bardzo ludzkie. Zachowanie zawodników godne pochwały. Cmentarze zaopiekowane. Kupiłam też kolorowe wrzosy na balkon. Dzisiaj wyleniuchuję się co niemiara, a jutro będę dzielnie pracować w dużym pokoju. Czytam rozmowę Kazimiery Szczuki z prof. Janion. Duża przyjemność. Zaznaczam kolorem to co mi się podoba. Potem tylko kartkuję i widzę. Książki robią się bardzo osobiste, ale tak lubię. Nie raz zdarzyło się, że znalazłam coś fajnego o czym nie pamiętałam - i przyjemność jak przy pierwszym czytaniu. :)

Wrzos indywidualnie:

Wrzos grupowo:

23 października 2020 , Komentarze (4)

Przez tydzień schudłam 0,9 kg!!!! Bardzo się cieszę, bo nie odczuwam na odzieży takiego spadku. A może w skromności swej, dyskretnie, żeby nie zapeszyć, odwracam swoją uwagę od zgłębiania kwestii? Na pewno tak - wrzucam na siebie i idę :) W ustawieniach mam 0,5 kg tygodniowo. Zdaję sobie sprawę, że będzie za jakiś czas zator. Wczoraj zastanawiałam się co zrobię jak nie będzie efektu na wadze i już wiem: zastanowię się co mogę zmienić i dalej będę trwała w diecie.

Dzisiaj walki na gołe pięści. Młodzi przyjeżdżają z Felą (przemycnie zmierzę jej szyję do kołnierzyka) i będziemy oglądać. Jadłospis jest ustalony: barszcz czerwony goły (Darek zamówił kilka dni temu duży garnek, żeby napić się do syta), kupię jakieś uszka do niego, parówki po kanadyjsku (parówki naszpikowane serem żółtym i zawinięte plastrem szynki, podgrzane), sałatka (sałata, warzywa, sos), owoce i jeszcze coś bo Maria nie zawsze lubi parówki. Alkohol do ustalenia, Darek piwo. Ja mam rybę na kolację i tylko to będę jadła, może napiję się barszczu, alkoholu nie piję, owoce pewnie zjem.

Dzisiaj idę do fryzjera na farbę i zdecydowane strzyżenie - na wszelki wypadek, jakby chcieli zamknąć zakłady fryzjerskie. Jutro planujemy cmentarze - dwa.

Od czwartku jesteśmy na pracy zespołami, czyli połowa składu, po dwa dni, lokatorów nie przyjmujemy od 3 tygodni. Ja w przyszłym tygodniu jestem w środę i czwartek. Już wczoraj zabrałam do domu część materiałów. Dzisiaj targam komputer i pozostałe wydruki, bo informatyk taki bystry, że nie mogę pracować w programie w domu, bo włamania na serwer miały miejsce. I tak w stolicy w 21 wieku mam średniowiecze informatyczne. Ale nie ja decyduję o informatyku.

21 października 2020 , Komentarze (2)

Pogoda smętna. W domu wszędzie walają się kasztany, a mnie nie chce się ich sprzątać. Jutro pójdę na szczepienie - coś trzeba robić. Tusz kupiłam bardzo fajny, użyłam na próbę, tylko zapomniałam, że nie mam nic do zmywania wodoodpornych kosmetyków. Natarłam skórę powiek tak, że mnie cały czas piecze. Ale efekt jest - nie zamoczyły się rzęsy od pary. Fakt, że było 8 stopni, nie 4.

Fela idzie do szkół. W ostatnią sobotę października z Alkiem, prowadzi koleżanka. Zobaczymy jak się odnajdzie ten żywy psiak. Ma długie łapy i donośny głos. Szczeka bo chce się przywitać, a brzmi jakby chciała napaść. Szacowano ją na 6 kg, a wyrosła do 15 :) Nasz Vinyl też miał być mały: po jamniku szorstkowłosym i jamniku króliczym. Uśredniając do 5kg. Vinyla ciało zsumowało wagi i jest 8.

Zrobię Feli kołnierzyk "bebe" z literką "F", żeby dobrze zaprezentowała się w szkole :)

Zapisałam się do fryzjera na piątek, a słuchy chodzą, że od soboty mają być zamknięte zakłady!

Nie trzymam ściśle diety, czyli podmieniam posiłki, więcej kalorii nie zjadam. Piję więcej niż obowiązek, chociaż nie odznaczam szklanek. Wyzwanie wykonuję. Czyli dobrze jest.

20 października 2020 , Komentarze (2)

No i skończyłam 54. Wieczór był miły i syty, a ja taka dzielna, że jedzenie na dzisiaj jeszcze przygotowałam. Wieczór z racji godzin pracy rozpoczął i się około dwudziestej. Sushi pycha.

Pojawił się problem z użytkowaniem maseczki. Do pracy maszeruję dzielnie 20 minut. W tym czasie, przy obecnych temperaturach 4-8 stopni, oddychanie wytwarza parę, która zasuwa na moje utuszowane rzęsy. Efekt jest taki, że rzęsy są mokre, lepią się i zostawiają ślady. Spróbuję kupić tusz wodoodporny. Obawiam się temperatur poniżej zera, mogę zacząć zamarzać i odmrażać się.

Dzisiaj wyciągam kurtkę zimową. Mam nadzieję, że mnie obejmie :)

Udzielam pochwały słońcu za obecność!

19 października 2020 , Skomentuj

Dzisiaj będzie sushi. Już zamówione. Oszczędzam kalorie: drugie śniadanie zamieniłam na owoce. Wczoraj też nie zjadłam wszystkich zaplanowanych. Jutro pracuję od 7.30, więc rozkład posiłków będzie przyzwoity. Jutro kosmetyczka, w piątek fryzjer. Nie ma co czekać, a nuż pozamykają.

Słucham Miłoszewskiego. Wciągnął nas. Mateusz wysłuchał już Mistrza i Małgorzatę i trylogię Grzesiuka.

Marii na urodziny wyszywam Truśkę. Robię to w tajemnicy, bo Darek ma długi język i zaraz wychlapie, żeby trochę ewentualnej chwały zebrać. Szybko mi idzie. Taki powrót do dzieciństwa Olka.

Vinyl ma nowe przyzwyczajenie: po powrocie ze spaceru staje słupka, biorę go na ręce, wstawiam na szafkę z butami i on wybiera sobie stamtąd kasztanka.

Gama rozbiegała się na stare lata, aż miło popatrzeć. Nawet chodzi i szuka kości, tylko szybki Vinyl wszystko jej zabiera. Jak jej dam, to zaraz gapa gdzieś zostawi i Vinyl ma kolejną zabawkę.

17 października 2020 , Skomentuj

Spałam do 11.11!!! Dwanaście godzin!!! Na śniadanie grzanki z awokado, szynką i serem - jestem zachwycona. Jutro też to samo.

Dostałam prezent urodzinowy. Keybord w kształcie gumowej klawiatury, na prąd, z demo i innymi rzeczami, wejściem na słuchawki. Szok. Ochłonę i zacznę naukę. Trzeba się rozwijać.

Wczoraj nie jadłam kolacji. Nie byłam głodna.

16 października 2020 , Skomentuj

Waga bez zmian (po trzech dniach nie ma zdziwienia), ja 76,4, Darek 130. Ja stosuję się jak najdokładniej, Darek ma swoją kartę. Je to co jest, dodatkowo zupę (woda warzywa, jakiś węglowodan), cos tam jeszcze modyfikuje, ale nie jest to dużo. W sumie szybciej niż w poprzednich "sesjach" odchudzania przygotowuję posiłki.

Dzisiejszy dzień, po pochmurnym tygodniu, jest tak śpiący, że nie wiem. jeszcze w piątki zaczynamy o 7.00. Dobrze, że do 14.00. Palimy już t-lighty, robię na drutach, może pora sukulenty zabrać z balkonu? Pelargonie mają się dobrze. Jak nie poleje to jeszcze będzie pięknie, chociaż już przez szybę balkonową:)

15 października 2020 , Skomentuj

Dzisiaj prawie całkowicie wg planu. Soczewicę z jabłkiem odznaczyłam. Darek po operacji woreczka źle ją znosi, poza tym jakoś nie przypasowała nam. Na początku fajna słodkawa, potem rośnie w ustach. Może jako dodatek w małej ilości do np. gulaszu. Jutro ważenie. Za pół godziny obiad, a głodu brak. Czytając pamiętniki i z własnej pamięci wiem, że tak tu jest :)

13 października 2020 , Skomentuj

Pilotażowy oznacza nie najadać się, systematycznie i pić. Musimy skończyć to co w lodówce, więc dokonałam własnej kompozycji posiłków. Jutro już przygotuję to co w diecie. Niewyraźna jestem, bo w niedzielę pospałam przy otwartym oknie przez godzinę. Miałam tylko poleżeć, ale Vinyl przytulił się i tak zostało. Budziło mnie zimno trzy razy, a nie ruszyłam się. No to mam.