Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128794
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2011 , Skomentuj

I tak minął weekend. Leniwie, spokojnie, w zaciszu domowego ogniska, no może kominka . Jutro kolejny dzień zmagań. 

19 lutego 2011 , Komentarze (2)

Znów pogoda zrobiła nam psikusa, całą noc i dzisiaj cały dzień sypie śnieg. Lecą z nieba wielgachne płatki. Wróciła zima. Trzeba było odśnieżyć ścieżki na podwórku, więc miałam darmową siłownię   . Ze spaceru nic nie wyszło. Tak się wlecze ten dzień beznadziejnie. Dietkowo jest OK choć dzisiaj dokucza mi "mały głodek" myślę, że to bardziej z nudów. Wypiłam już 3 kawy, boli mnie żołądek, a do kolacji jeszcze 2h .  wytrzymam ? 

18 lutego 2011 , Komentarze (3)

mam już dwie siódemki, cieszę się, że znów waga pokazała mniej. Żal mi ubiegłego zaprzepaszczonego tygodnia, ale za głupotę trzeba płacić. Dzisiaj piątek, pochmurno bardzo, w planie są kijki jak pogoda pozwoli, rowerek w domu, bo tu pogoda nie jeste ważna , brzuszki. Przede mną weekend, obym znów nie poszalała i nie zmarnowała wyników. 
Wiecie, że wczoraj był Międzynarodowy Dzień Kota ? Ciekawe, czy jest też takie psie święto? Jadę z Bellą rano do weterynarza na kontrolę uszu, obcinanie pazurków i tak ogólnie na przegląd. Trzeba też kupić już krople na pchły i kleszcze, bo przecież wiosna wkrótce i wszystkie takie "gady" się wybudzą z zimowego snu. A Bella dużo przebywa na świeżym powietrzu w sezonie wiosenno-jesiennym. Życzę miłego dnia.

Kijki były, ale do rowerka ledwie się zmusiłam, chociaż, gdy już na niego wsiadłam to pedałowałam z wszystkich sił. Ledwie zdążyłam przed powrotem małżonka z pracy. W każdym razie, od razu poczułam się lepiej  i lżej.

17 lutego 2011 , Komentarze (1)

Nic się nie dzieje, dietkowo OK , kijki zaliczone i rowerek 20km. Poza tym wyczesałam Bellusię, ugotowałam 2 obiady, pouczyłam się francuskiego, bo o 20 jadę na zajęcia. W południe zaświeciło pięknie słońce, zrobiło się wiosennie, ale na krótko. Zadzwoniła moja mama z zachodniej części Polski i zakomunikowała, że właśnie sypie gęsty śnieg, takie prawdziwie wielgachne płatki lecą z niebi, i że nie obejdzie się bez odśnieżania ścieżek.   Czyżby wędrowała ta zmiana pogody na południe   . Jutro dzień zaczynam od chwili prawdy na wadze. Trzymajcie kciuki, żeby choć wróciło" utracone" w ubiegłym tygodniu pół kg. 

16 lutego 2011 , Komentarze (6)

Wróciła zima, pada śnieg, jest bardzo pochmurno, wieje i w ogóle coś źle się dzisiaj czuję. Rano zaliczyłam rowerek 20km oglądając jakiś horror   Przyznaję, że im bardziej napięcie rosło, tym szybciej pedałowałam na rowerku   . Spociłam się, zgrzałam, ale to wszystko dla zdrowia. Dietkowo też bardzo grzecznie  . Wieczoram jadę na basen. Dzisiaj sama po raz pierwszy w życiu rozpaliłam w kominku i cały dzień super mi się paliło. Byłam z Bellą na krótkim spacerku ale kijków dzisiaj nie zaliczyłam. Basen i rowerek powinnien wystarczyć. 

15 lutego 2011 , Komentarze (1)

Czas na podsumowanie. Zacznę od tego, że wczoraj wieczorem wypad na basen był bardzo, bardzo potrzebny. Pojechały ze mną 2 sąsiadki, cały tor był tylko dla nas, co się rzadko trafia. Przepłynęłam 20 długości basenu, rozgrzałam się, zmęczyłam chyba najbardziej z naszej trójki, One zupełnie swobodnie pływały, a ja ledwie żywa wyszłam z wody. 
Wczoraj też kupiłam piling pod prysznic o zapachu karmelu, kawy i cynamonu . Przy wieczornym przysznicu użyłam go, ależ pachniał  . Tak zorgrzana, wybalsamowana spałam głębokim snem do 6 rano. Małżonek wstał pierwszy, co raczej jest rzadkością. 
Dzisiaj znów zimno i mroźno -11 stopni rano. Grzecznie zjadłam wszystko, co przygotowała mi w jadłospisie Vitalia  przejechałam na rowerku stacjonarnym 20km a po południu zaliczyłam marsz z kijkami. Wiało, ale nie mogłam wysiedzieć w domu i jeszcze koleżanka mnie namówiła na ten spacer. Dzień uważam za udany i dietkowo i sportowo. 

14 lutego 2011 , Komentarze (5)

Zimny, mroźny i bardzo wietrzny, choć i słońce mocno świeciło. Jak w każdy poniedziałek najwięcej czasu zajęło mi ogarnięcie domu po weekendzie. Sprzątanie kominka, mycie podłóg, odkurzanie, pranie, gotowanie dwóch obiadów, lekcje z francuskiego. Ale znalazłam rano czas na rowerek, tak więc zaliczyłam 20km. Później sprawy w mieście, lekcja francuskiego, pierwsza po feriach. Po powrocie do domu grzecznie zjadłam kolację, wypiłam drugą kawę i teraz chwila odpoczynku. Muszę jeszcze wyprowadzić Bellę a o 20.00. jadę na basen. 
Dietkowo było ok  . Przyznaję, że są dni, kiedy jest mi ciężko i smutno i użalam się nad sobą  . Staram się wtedy zająć jakąś ciekawą książką, czy nauką, ale to nie zawsze pomaga. Chyba brak mi słońca i bardzo tęsknię za wiosną .Chciałbym, żeby w ogrodzie zakwitły już wiosenne kwiaty, żeby na drzewach pojawiły się pąki i żeby już można było więcej czasu spędzać na świeżym powietrzu i ogrzewać się w promieniach słońca... byle do wiosny. 

13 lutego 2011 , Komentarze (3)

Napisałam długi post i wcięło go całego . A chciałam tylko dodać do postu parę zdjęć i dodało je nie tam, gdzie chciałam.
Nie lubię się powtarzać  . Krótko podsumuję: 
zaliczone dwa spacery, po śniadaniu krótki i po obiedzie, ten 2h. Mieszkam w niesamowitej okolicy, od domu jakieś 300m można spotkać liski, żeremia bobrów i mnóstwo powalonych przez nie drzew. Pod sam dom podchodzą stada sarenek. Dzisiaj na tym właśnie dłuższym spacerze udało nam się to wszystko zobaczyć. Dzień bardzo słoneczny, spacer się udał. Czeka mnie jeszcze rowerek stacjonarny o godz. ósmaj. Dietkowo też ok, liczę, że w piątek waga będzie łaskawsza. 

12 lutego 2011 , Komentarze (1)

Całą noc wiało i to tak okropnie, że obudziły mnie dzwoneczki na tarasie targane wiatrem . Do tego o 2  w nocy dołączył ból głowy, aż bolały mnie włosy, poduszka była jak z kamienia, koszmarnie. Nie obeszło się bez tabletek i dopiero po śniadaniu ból ustąpił. Rano sypał śnieg i to takie prawdziwe płaty śniegu leciały z nieba. Zapowiadał się kolejny paskudny weekend a tu w południe, wypogodziło się, wyszło słońce, zelżał wiatr, cudownie się zrobiło, bajkowo, prawdziwie wiosennie.  . Wykonaliśmy z małżonkiem trochę prac ogrodowych, które zaplanowaliśmy tydzień temu... ja powapnowałam drzewka owocowe ( aż dwie grusze) , poobcinaliśmy "wilki", wyciąliśmy starą czereśnię. Do tego jeszcze przycięłam maliny, o których zupełnie zapomniałam jesienią. Bella taka szczęśliwa, że może wreszcie poszaleć i poganiać po trawniku, aż jej tchu zabrakło, tak ganiała.  . Wypiliśmy też z wielką przyjemnością kawę przy stoliczku w ogrodzie. Idzie wiosna .
A dietkowo... super, jedynym grzechem dzisiaj był szampan do kolacji z okazji rocznicy ślubu, ale kolacja zgodnie z dietą . Oprócz prac w ogrodzie, nie było też dzisiaj ćwiczeń, ale to nadrobię w tygodniu. Jestem dobrej myśli i jakoś tak bardzo pozytywnie nastawiona do dietkowania. 

11 lutego 2011 , Komentarze (1)

No i jest klapa, ale nie ma co beczeć nad rozlanym mlekiem . Od rana pada deszcz, wieje, jest zimno. Dzisiaj mam już za sobą grzecznie zjedzone śniadanie, później 20km na rowerku stacjonarnym, 100 brzuszków i drugie śniadanie. Do obiadu 2,5h zostało, to żeby mnie nie kusiło grzebanie po lodówce, pouczę się francuskiego. Od poniedziałku zaczynają się znów zajęcia, ferie się skończyły . Lubię te zajęcia z języka, więc cieszy mnie powród do nauki.