Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zainteresowania: ksiazka, film, szkola, znajomi... Co mnie skolnilo do odchudzania? Chce sie lepiej czuc w swoim ciele :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36294
Komentarzy: 338
Założony: 26 września 2008
Ostatni wpis: 7 października 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
xyz1987

kobieta, 37 lat, Katowice

169 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Takie mialam wrazenie przez 8 miesiecy, czulam sie glupsza. Moze to przez to, ze praktycznie ze 3 miesiace musialam lezec i tylko do wc na spacerek (7 tygodni szpital a potem 4 w domu), a L4 bylo od poczatku, wiec sie 'zahukalam' w domu. Wiec wszelkie gafy iwpadki tlumaczylam, ze ciaza odbiera rozum :D do teraz... wlasnie przegladalam archiwum pamietnika i dopiero teraz sie zorientowalam ze moje pierwsze wpisy ktokolwiek komentowal, wstyd mi ze nie odpisalam osobom, ktore mnie wspieraly :) hitem jednakjest moj wpis z sierpnia 2008, tak zlowieszczo proorczy, ze nastepnym razem bede uwazac co pisze :D

"Tak moje kochane przez ten tydzien jadlam jak dziki wieprz...a @ nadal nie ma. Nie pisalam co wcinam bo polowa osob by sie przewrocila do gory nogami. Czterodniowe obzarstwo i wyrzuty sumienia przstopowaly mnie nieco ale dopiero dzis.
Nawet moj M. sie ze mnie smial bo widzial ile jednego dnia zjadlam. I ogolnie jak rozmawialam z kolezanka to zastanawialam sie czy jak sie jest w ciazy to sie czuje tak jak przed @, bo jesli tak to ja chyba bym 30kg przytyla jak nic"

Jakbym w lotka miala takie szczescie jak wrozenie ciazowej wago to bylabym mega bogata :)

P.S. Mialam sie wczesniej polozyc....

5 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Do bialkowej zachecila mnie kolezanka w 3 miesiace schudla 20 kg. Maz i mama na mnie psiocza, ze to nie zdrowe dla mnie. 4,5 miesiaca po porodzie potrzebne sa mi warzywa, owoce i witaminy w nich zawarte. W sumie troche racji w tym jest. Wlosy wylaza mi garsciami, podkowy pod oczami straszne. Poki co nie robilam jeszcze morfologii. Postanowilam, wiec troche zmienic tryb na troche zdrowszy. 

Pobawie sie z tydzien i zobacze cz waga choc trszke drgnie :)

Sniadanie: 2 parowki

Sniadanie II : jogurt owocowy

Obaiad: pol chochelki zuby grysikowej, zmieniak, warzywa na parze, udko z kurczaka

Kolacja: owsianka z rodzynkami

Jesli chodzi o napoje to kawa i herbata z odrobina cukru :)

4 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Cały dzień ok, ale nie wytrzymalam i zjadlam dwie kostki czekolady i pieteczke z chleba. Ale jak mowilam nie moge byc na restrykcyjnej diecie, bo przy spadku motywacji rzucam sie na to czego sobie odmawialam. Malutki spi, ale wyjatkowo dlugo sie wiercil, maz w pracy.

Poogarniam butelki i chyba musze sobie kawe z mlekiem zrobic, bo cos glodna sie robie. Nie wytrzymam do srody z wazeniem, wiec zobacze jak sprawa wyglada w sobote rano.

W niedziele tez bedzie ciezko, bo tesciowie wpadaja, a nie chce nic mowic, ze sie odchudzam,

4 czerwca 2014 , Komentarze (9)

Idac na prodowke wazylam 103 kg, w ciazy startowalam z 79 kg, dzis synek ma 4,5 miesiaca a ja zaczynam brac sie za siebie. Przechodze na diete bialkowa, troszk ja modyfikuje, bo nie jestem w stanie scisle przestrzegac co tam jest wpisane. Za tydzien sie zważę i zobaczymy jaki bedzie rezultat.

7 maja 2012 , Komentarze (2)

Po siedmiu latach przerwy i czterech egzaminach w koncu udało mi sie otrzymac wynik pozytywny. A wszystko dzieki instruktorowi, ktorego wybralam po trzech niezdanych egzaminach. Stwierdzil, ze osoby gorzej jezdzace ode mnie zdaja i musze sie chyba za bardzo denerwowac i zrobil mi pozytywne 'pranie mozgu', ze na egzamin poszlam w swietnym humorze i pewnoscicia, ze zdam. Tak tez sie stalo :))) Jestem baaardzo szczesliwa.

Jesli chodzi o diete to pasek skacze raz 73 raz 75 roznie. Musze sie zmotywowac, bo w czerwcu pierwsza przymiarka sukni :)

16 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Witajcie,
w piątek czeka mnie egzamin na prawko, juz sie cala denerwuje. Nie nastawiam sie na zdanie, bo to raczej nierealne. Chcialabym sie nie przejmowac, ale nie potrafie. Przeznaczylam na ten cel 4tys. tzn, ze mam jeszcze sporo pieniedzy na dalsze egzaminy i nie musze sie kosztami poki co przejmowac, ale stanowczo za bardzo to przezywam. Chcialabym znalezc wspanialy sposob by zapanowac nad tym co dzieje sie w mojej glowie.

W tym miesiacu sie nie wazylam, wiem ze po swietach przytylam i to baaardzo do 78kg :/

Moja siostra przeszla kopenhaska, zadowolona, mowila, ze nie byla glodna. Schudla 8,5 kg. Kusi mnie ona, ale ja tam nie zjem wiekszosci rzeczy bo mi nie smakuja. Jestem przyzwyczajna do zjadania sniadan a tam tylko kawa i ewentualnie jajko na twardo. Nie wyglada mi to zdrowo, ale efekty sa. Jezeli uda jej sie utrzymac wage przez dwa miesiace to moze tez sie w to wkrece. Slyszalam, ze po tej diecie jest duzy efekt jojo, dopiero sie okaze...

Mnie natomiast kusi kapusciana dieta siedmiodniowa. Tydzien to nie duzo, to wytrwam mimo, ze zupa bez przypraw nie bedzie rewelacyjna, ale albo sa owoce dodatkowo, albo warzywa. Mowia, ze nawet 7kg mozna schudnac w tydzien. Sprobuje moze w pierwszy tygodniu ferii, wtedy nie bede przejmowac sie oslabieniem zdolnosci percepcyjnych ani tym co ja bede jesc w szkole, bo jakby nie patrzac duza czesc mojego dnia wniej spedzam.

Jezeli ktos moze podzielic sie opiniami na temat tych dwoch diet to bardzo prosze :)

P.S. Od tygodnia jem po dwie lyżeczki dziennie colonu c, musz przyznac, że faktycznie hamuje apetyt i dobrze reguluje prace jelit. Polecam.

5 grudnia 2011 , Skomentuj

Witajcie,
moja waga znów wrócila do 'normy'. Radosny spadek byl bardzo chwilowy, no ale coz mozna zdzialac z taka sila woli i motywacja jak moja. O diecie nie mam dzis ochoty sie rozpisywac, bo to sensu nie ma... Jakis czas temu przekroczylam zakret ktory informowal, ze patrzac na mnie mozna by sie zastanawiac: Ona jest gruba czy chuda? Teraz odpowiedz jest jednoznaczna: jest gruba. To mnie przeraza. We wszystkich moich ubraniach, w ktorych niegdys wygladalam szczuplo i sie sobie podobalam, wszedzie cos kipi... Nie smiem pytac M. jak to kiedys czynilam: czy mam zaczac robic brzuszki, czy oby moj brzuch nie wystaje za bardzo...Po to tylko by uslyszec odpowiedz, ze jestem niepowazna i mam piekny brzuszek... Teraz tego pytania boje sie zadac...

Wracajac do prawka. Przełamałam sie zapisalam, jedna godzinke mam za soba. Cos tam pamietam. Nie mowie, ze zdam za pierwszym razem czy nawet za trzecim. Ale jestem zdeterminowana, ze teraz ten kurs ukonczyc musze i nie stchorze tak jak kiedys. W tym tygodniu ide zapisac sie na egzamin teoretyczny. Chciałabym zdazyc teorie zaliczyc jeszcze w grudniu. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam

14 listopada 2011 , Komentarze (2)

7 lat zajęło mi przemożenie się do ponownego pójścia na prawo jazdy. Z perspektywy czasu żałuję, że ktoś wtedy, gdy miałam 18 lat nie huknął mnie mocno w głowę, by pójść na czwarty egzamin. Ale ja jestem uparta. Na moją decyzję złożyło się kilka powodów:
- finansowy - kurs zafundowalam sobie ze stypendium naukowego, ale na kolejne egzaminy nie mialam juz pieniedzy, rodzina wywierala na mnie presje by w koncu to zdac, a ja nie mialam sumienia brac od mamy i taty na kolejny egzamin
- nie umialam przegrywac, wszystko w zyciu mi wychodzilo, dobre oceny, stypendia, zylam w przeswiadczeniu, ze jak cos sie naucze to zdam. Nauka przychodzila mi z latwoscia. Egzamin teoretyczny zdalam w 5 minut. Pierwsza wyszlam z sali 0 błedow, a jak przyszlo do praktyki, kleska za kleska, A na kurise nie szlo mi zle...

Zrazilam sie strasznie. Przez pierwszy rok od porzucenia prawka widok samochodow wzbudzal we mnie najgorsze uczucia.

Teraz po 7 latach w koncu dalo mi sie we znaki tulaczka autobusami. O ile okres studiow nie byl uciazliwy (Krakowska komunikacja miejska dziala bez zarzutow), tak teraz gdy juz pracuje, jest mi ciezka. Chcac dojechac do pracy na 7 musze wstawac o 4:20, a teraz ciemno szaro i ponuro. Wczesniej usprawiedliwialam, ze majac znizke studencka bardziej taka tulaczka  mi sie oplaca. Dzis nie mam znizi i na bilety wydaje wiecej niz kosztowalby mnie przejazd samochodem... Za rok wychodze za maz, moj narzeczony tez nie ma prawa jazdy, nie wiem jakbysmy funkcjonowali dalej bez niego. Nawet dziecka do lekarza nie mialby mi kto zawiezc.

Teraz w koncu sie przemoglam, pacuje nad nastawieniem. Niewazne za ktorym razem zdam, ale musze to dokonczyc. Wybieram sie w tym tygodniu do wydzialu komunikacji zapytac, jak to u mnie wyglada. CZy musze zaczynac caly kurs na nowo, czy nie i takie tam...

Trzymajcie kciuki, zebym sie znow nie rozmyslila...

4 listopada 2011 , Skomentuj

Waz z rozpoczeciem kolejnego miesiaca natapilo komisyjne warzenie i ku mojej radosci waga wreszcie pokazala spadek :) Ciesze sie, ze juz 3kg za mna. Teaz pozostaje mi utrwalic nowa waga i dalej zbijac kolejne torby nadbagazu. Jeszcze troszeczke wysilku i znow wroce w rozkoszne granice prawidlowej wagi wskaznika BMI, bo plakietka nadwaga dzialala na mnie straaasznie przygnebiajaco.
P.S. Wybralam sukienke :) slodka beza, ale taka sobie wymarzylami szczerze nie wygladam w niej jak orka albinos :) Pani oszacowala na umowie wstepnej rozmiar 42, mam nadzieje, ze do pierwszj przymiarki w czerwcu zejde do 40.

2 października 2011 , Skomentuj

Jesli chodzi o dietę, nie jestem szczególnie zadowolona, ani nie schudłam ani nie przytyłam. Nie jedzenie po 18 nie wypaliło, ponadto wpadło kilka imprez ze smacznym i kalorycznym jedzeniem, więc niezbyt dobrze. Na szczęście biegałam trochę i waga nie skoczyła drastycznie. Może w tym miesiącu będzie lepiej. Ważenie i pomiar w pażdzierniku. Trzymajcie się :)