A w pracy. Beznadzieja. Pracuję bo muszę, chodzę bo muszę ale nie mam z tego żadnej satysfakcji. Wszyscy mnie tam denerwują.Znowu mnnie zaczyna kręcić moja dawna pasja czyli cyferki.
Jednak jak to sobie poukładać na spokojnie to nigdzie nie znajdę takiej drugiej pracy gdzie będę mogła pracować 24godz. w tygodniu za takie pieniądze, owszem znajdę za takie pieniądze ale w 40 godz. systemie pracy i to też nie będzie to co chcę.
W domu jakby wszystko pomału zaczynało znowu wracać do rówowagi, jest cisza i spokój, no ale tel wyłączam nadal bo nadal są te tel. od jej "znajomych".
Jeszcze tydz. a dokładnie 2 dyżury, 2 pobudki i ferie, a te już mam zorganizowane będę pisać protokuł z rady tak około 100 stron ręcznie!!!!!!! Super ale to dopiero okaże się w poniedziałek pierwcza część rady a druga w środę bosko dwa dni wyrwane z życia przez te posiadówki.