Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

'Nie warto rezygnować ze swoich celów tylko dlatego, że osiągnięcie ich wymaga czasu. On i tak upłynie.'

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 120118
Komentarzy: 413
Założony: 4 listopada 2006
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola1979

kobieta, 45 lat, Warszawa

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2007 , Komentarze (2)

Kończą się wakacje a ja nadal nie wiem czy będę pracować!!! Do tego miałam we wrześniu wyjechać na kilka dni w bieszczady już prawie wszystko było dopięte na ostatni guzik aż tu moja kuzynka dostała propozycję pracy a Anglii i jak tu nie skorzystać, wcale się jej nie dziwię bo też bym tak zrobiła na jej miejscu!! Becia wyjeżdża góra za trzy tygodnie więc muszę ją jeszcze odwiedzić bo w końcu nie będziemy się widziały rok!!! No i tym sposobem zostałam uziemniona bo teraz nie będę miała nawet gdzie się wyrwać z domu na kilka dni i o wszystkim zapomnieć, choć i te wyjazdy też by stały teraz pod znakiem zapytania bo jesteśmy skłuceni z jej dziadkami tak już na maxa, niby oni nie kazali na to zwracać uwagi ale moja baacia i tak ma swoją teorię na to wszystko.
Pozatym wszystko robi się jakieś dziwne. Nadal nie mogę spać a do tego te nowe proszki zamiast mi pomagać to tylko czuję się po nich gorzej kręci mi sie w głowie i cały czas bym tylko leżała, nawet zaczełam już łóżko słaćo 20!!! to normalnie jest horror!!!!

11 sierpnia 2007 , Komentarze (1)

W tamtym tygodniu obie milczałyśmy a w tym aj dokładam do ognia a Kasia znosi to wszystko w milczeniu choć wolałabym żeby mnie choć raz opiepszłya i powiedziała jak jest. A ja czekam na taką szczerą rozmowę już od dawna tylko że choć mi jest bardzo potrzeban to sama nie potrafie jej zacząć i poprowadzić!!!
Mamy powtórkę z rozrywki bo rok temu po powrocie z zakopca było to samo najpierw małe fochy potem przestałyśmy się do siebie odzywać no i niewidziałyśmy się pół roku!!!
Teraz zapowiada sie na to samo, niepotrzebie powiedziałam o tym co mogło się stć w zakopcu i terz mamy tego efekty! A ze mną zaczyna siedziać coś nieciekawego ( wykryłam u siebie ponad tydzień temu z prawej strony brzucha  niewielki guz, a że mi nie jest po drodze do lekarza więc.. na efekty może nie będzie trzeba dłgo czekać). I może być tak że niedługo choć będziemy chciały to już nie będzie to miało żadnego sensu.
Choć obiecałam jej że już więcej nie będę jej zawracała głowy sobą dopóki ona sie sama do mnie nie odezwie to teraz bardzo bym chciała jej o ty wszystkim opowiedzieć, ale nie wiem co zrobić, zadzwonić czy czekać aż się sama odezwie?????? 

6 sierpnia 2007 , Komentarze (2)

A mnie tam nie ma tylko łezka mi się w oku kręci gdy oglądam zdjęcia i śledzę ich na wirtualnej mapie pielgrzymek.Pewnie lada chwila dojdą do Sokołowa na pierwszy nocleg. Jeszcze pamiętam jak to było, tam zawsze coś się działo, raz nawet spałyśmy w kościele. Ale jeszcze kiedyś tam wróce. Obiecałam to sobie w końcu mam pewne plany z nią związane. A zwłaszcza z miejscowością -
Głogowiec.

4 sierpnia 2007 , Skomentuj

Trzyma mnie do jakiśkilku dni. Więc żeby sobie poprawic nastruj to zrobiłam sobie dziś weekend z Magdą M. Zawsze kiedy mam złe dni to aobie włączam ten serial i nie ważne że znam go już na pamięć ale to zawsze pomaga, choć na trochę się wyłączam z reala.

2 sierpnia 2007 , Skomentuj

    Jeszcze niedawno się zapierałam że angielski nie jest dla mnie i nawet gdyby ktoś mi za to płacił to i tak bym nie poszła bo szkoda forsy i czasu bo ja nie jastem stworzona do języków obcych. Nie twierdzę że się coś raptownie zmieniło i ramtem zapałałam miłością do angielskiego ale po mału się przekonuję że jednak warto by było choć same podstawy znać ! i tak po mału zaczynam się do niego przekonywać ale do szkoły nie pójdę to wiem bo mam opory przed mówieniem więc jak się już zdecydję to wykupię sobie jakiś kursik do nauki w domku. Nigdy nikomu niczego nie zazdrościłam ale tego że znają języki to tak. Bo to super rzecz muc sobie bez skrępowania zawsze i ze wszystkimi pogadać.
    Dzisiaj u mnie w miejscowości gości pielgrzymka. Aż mi się łza w oku zakręciła, kiedyś też chodziłam a teraz nie mam z kim a też bym poszła i to nawet z nimi. Oni mają fajny klimacik jest ich tylko ok 500 wszyscy się znają i wogóle a idą aż z Ełku. W tych pielgrzymkach co ja chodziłam to jedna grupa była tak duża a szło 12-14 grup więc na drodze byliśmy rozciągnięci na 1,5 km.
    No i zaczełam znowu korzystać z pogody iii roweru. Zrobiłam sobie wycieczkę do lasu. Było super, te powietrze cisza, zapach tylko te mrówki i pajęczyny.........

30 lipca 2007 , Komentarze (1)

Coraz bardziej chodzi mi po głowie.  Nie jest to jednak pokierowane turystyką i wakacjami co bardzo bym chciała ale pracą !!! Na dzień dzisiejszy stoję w martwym punkcie bo niby mam pracę i jej nie mam. Teoretycznie mam bo umowa kończy mi się 31 sierpnia i są jakieś szanse na to że mi ją przedłużą ale z drugiej strony to nigdy nic nie wiadomo! Niby w kwietniu  robili  jakąś organizację i powiedzieli że nic się nie zmieni ale już zaczeły się jakieś przewałki więc trzeba być przygotowanym na wszystko. tak więc tu narazie mam pracę i jakieś szanse na przyszłą a jakbym z niej zrezygnowała to już bym nie miała gdzie wrócić bo nigdzie mnie nie przyjmą pomimo że mam jakie kolwiek doświadczenie!!! Bo od  tego że teraz tylko ze znajomościami przyjmują do pracy  nikt mie nie odwiedzie, teraz nie trzeba mieć szkoły trzeba mieć poprostu plecy. To jedna strona medalu a druga to jeśli ktoś by mi terza dziś zaoferował legalną pracę za granicą to pomimo całej tej sytuacji jaką mam w domu to bym się zdecydowała choć wiem że byłoby bardzo ciężko, ale w końcu to moje życi i jak powtarza moja babcia choć sie sama do końca z tym zdaniem nie zgadza to zawsze mi powtarza: " rób tak aby tobie było dobrze". tak wić zaczynam bardzo poważnie rozważać możliwość wyjazdu zagranicę do pracy.

29 lipca 2007 , Skomentuj

Przed wyjazdem się zważyłam i było 63kg w zakopcu jad łabym ale oczami bo jak przychodziło mi do zrobienia sobie kanapki to już na samą myśl było mi nie dobrze ale zmuszałam się i jadłam bo chodzenie na pusty żałądek po górach i to jeszcze w dodatku dość wysoko nie jest zabawne. Po powrocie gdy znowu  stanełam  zobaczyłam 62 a teraz po 4 dniach szok 65kg ale to dlatego że nic kompletnie nic nie robię tylko jem, jem i jeszcze raz jem !!!!

28 lipca 2007 , Skomentuj

    Tak ładnie się opaliłam, że aż szkoda teraz tego wszystkiego przykrywać pod tymi bluzkami ale cóż tam było sonko i pogoda a tu dupa, zimno i co chwila pada jakaś mżwaka. A co ciekawsze poraz pierwszy chyba przesadziłam z tym słońcem ale przecież w górach wcale nie było go czuć cały czas wiał hlany bo właśnie zauważyłam że mi skóra z pleców zchodzi!!!!!!!! a jak już zaczynam drapać to schodzi całym plastraami i jeszcze trochę i to będzie wyglądać fatalnie !!!
    Zdąrzyłam wrócić z zakopca i już mnie dopadła szara żeczywistość, najpierw dom tu zawsze coś się dzieje nie tak a tym bardziej gdy mnie nie ma a wczoraj popis dali sąsiedzi  zawlili się obydwoje i z wyżutam niesłusznymi ale przeciesz oni są najmądrzejsi i kropka ale jak można komuś zameldować sie na podwórku i bez słowa zacząć jakieś roboty remontowe, jakaś przyzwojtoś wymagałaby przyjść i powiedzieć co będzie grane a nie tak wchodzić jak do obory i to swojej.
    Jeszcze wspomieniami  cały czas jestem w zakopcu a już planuję  wycieczkę  w bieszczady choć kompletnie nie wiem od czego zacząć tu było łatwiej ale siostra mnie już męczy od dłuższego czasu pisała prac lic o bieszczadach a jaj jej trachę nawet pomagałam i teraz chce to zobaczyć ale moi sąsiedzi to jej dziadkowie więc teraz może być nieciekawie i przez to wszystko i mi się urwą wyjazdy do nich a tego bym najbardziej nie chciała ale najprawdopodobniej będzie.
     No i wiadmość z ostatniej chwili za tydzień mam imprezkę- spotkanie po latach, start o 18 i najważniejszcze pytanie co zrobić aby się zmotywować i iść bo bardzo bym chciała ale do takich imprez jestem dość oporna i w ostatnim momęcie się zazwyczaj wycofuję!!!

27 lipca 2007 , Komentarze (2)

Wczoraj wróciłam z zakopca było cudnie !!!! no może z jednym małym minusem ale o tym potem.

            Kwatera ładnie położona, z okna widać Giewont, 2 min. od stacji PKP. 19 lipca o 7.20 zaczęła się moja przygoda z górami. Na miejsce dotarłyśmy bez większego trudu, po krótkim odpoczynku udałyśmy się na pierwszą wycieczkę, naszym celem była Gubałówka którą obeszłyśmy na wszystkie możliwe sposoby. W tym roku postanowiłyśmy ją zdobyć o własnych siłach więc po 1,5 godz. wdrapałyśmy się na szczyt potem przeszłyśmy się na Szymoszkowa i zrobiłyśmy sobie przejażdżkę   góra/dół potem poszłyśmy na Butrowy i chciałyśmy zejść szlakiem bo rok temu tu zjeżdżałyśmy ale że trochę się zamotałyśmy postanowiłyśmy wrócić na dół tą samą drogą  co wchodziłyśmy. Potem jeszcze spacerek po Krupówkach i można było iść do domku ale Kasię tak spiekło słonko że musiałyśmy zahaczyć o apteką zresztą  podczas całego naszego pobytu temperatura nie spadała poniżej 32 stopni !!!!!!!!!!!!






Drugi dzień minął nam na szlaku Doliny Pięciu Stawów. Przy schronisku widziałyśmy akcję ratunkową / helikopterem GOPR   /. W  drodze powrotnej wszystko już nas rozbierało pogoda ? żar z nieba i nogi- mięśnie też zaczynały dawać znać o sobie, wiedziałyśmy że jutro musi być łagodny szlak bo nie   podołamy.



 







Jednak to co przyniósł kolejny dzień tego nie było w żadnych planach. Rano wstałam normalnie jakby nigdy nic i przygotowywałam się do wyjścia a  kiedy ja już byłam gotowa Kasia stwierdziła że nigdzie nie idzie bo jej się nie chce i żebym ja poszła sama bo ona chce być sama i razem wyjdziemy wieczorem. Mi samej się nie bardzo uśmiechało aby chodzić bo w końcu przyjechałyśmy razem. I tak od słowa do słowa sprawiło że cały dzień przeleżałyśmy każda na swoim łóżku bez słowa ale to był dopiero początek dnia bo wieczorem Kasia się wyszykowała i chciała iść na pizzę ale ja rzecz jasna  miałam już swojego focha i nic z tego, poszła sama. A ja zostałam sama, zadzwoniłam sobie do domu i jeszcze bardziej rozjebałam sobie humor. Złapałam doła i tu już był krok do moich prochów, upewniłam się tylko że Kasia wyszła i sięgnęłam do torby połknęłam całe opakowanie proszków nasennych/16/, opakowanie wyrzuciłam do kosza na korytarzu i położyłam się do łóżka miały zacząć działać po 30 min ale nawet po godz. nic mi nie było no może poza tym że było mi strasznie duszno i byłam cała mokra, w końcu część zwymiotowałam a kiedy wróciłam do łóżka trzęsłam się całą jak galaretka i brakowało mi tchu, miałam ochotę powiedzieć Kasi kiedy wróciłam czego może być świadkiem następnego poranka ale stwierdziłam że to i tak nic nie zmieni więc co ma się stać niech się stanie.

    Rano wstałam bez większych problemów a proszki które miały być takie skuteczne jak zapewniała farmaceutka w aptece nie zadziałały. Rano wstała też Kasia obie chodziłyśmy bez słowa ale ja była gotowa żeby iść sama bo w końcu nie przyjechałam tu siedzieć w pokoju to mam na co dzień  tylko  chciałam coś zobaczyć. Bez słowa wyszłyśmy z domu i tak prawie pokonałyśmy cały szlak na Giewont, odzywając się do siebie tylko służbowo. Wszystko się zmieniło kiedy dotarłyśmy na sam szczyt, kiedy pokonałyśmy łańcuchy, kiedy dotknęłyśmy krzyża, wszystko pękło i było jak pierwszego dnia.Wracałyśmy Doliną Strążyska i też przy schronisku pomyliłyśmy ścieszki i zafundowałyśmy sobie wycieczkę po ulicach zakopca!!!

 















Następny punkt naszego wypadu to Słowacja a dokładnie Tatrzańska Łomnica, Hrebienok - Stary Smokowiec.
 





Ostatniego dnia maiłyśmy jechać na Dolinę Kościeliską ale darowałyśmy ją sobie jednogłośnie. Wstałyśmy sobie o 9 spakowałyśmy i przed południem wyruszyłyśmy na Krupówki na spacer i na pamiątkowe zakupy.



 




15 lipca 2007 , Skomentuj

znalazłam chwilkę czasu i jestem, pogoda jest super żar leje się z nieba i wszystko na razie układa się jak po najlepszej myśli oby tak dalej.