Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

interesuję się egiptologia, lubię czytać kryminały i powieści archeologiczne

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 97837
Komentarzy: 486
Założony: 17 sierpnia 2018
Ostatni wpis: 19 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bidek

kobieta, 46 lat, Warszawa

163 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Kroki milowe

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 września 2018 , Komentarze (3)

dzisiaj mija 5 tygodni mojej diety. Zimno na dworzu, jesiennie, tak by człowiek usiadł z czymś dobrym do jedzenia i książkę poczytał, A tu niestety dieta nie pokazuje ani delicji ani krówek milanowskich... :( W tym tygodniu mam lunche zamiast obiadów (bo oczywiście na te ostatnie nie mam czasu) i w związku z tym cały czas jem zimne posiłki (kanapki, jogurty). Nie  był to chyba najlepszy pomysł na zimną aurę.  Pomyślę nad zmianą w przyszłym tygodniu. Choć pewnie tylko pomyślę, bo właśnie sobie przypomniałam, że od przyszłego poniedziałku zaczynam angielski - więc dwa dni w tygodniu będę wracać bardzo późno... Och, życie...

Jutro Wika ma piknik w przedszkolu, będzie śpiewać, mówić wierszyki a potem planowane są kiełbaski na grillu - pewnie nic z tego nie wyjdzie jeśli będzie taki wiatr jak dzisiaj. Choć może dla mnie to dobrze?

mój mąż okazał się cudotwórcą i zmienił Werce grupę z angielskiego. Teraz Werka chodzi w poniedziałek i środę na judo, we wtorek i czwartek na angielski a w piątek na koło plastyczne z językiem angielskim. Na szczęście to wszystko się dzieję w godzinach świetlicy bo inaczej bym padła logistycznie. Życzę udanego tygodnia i wiele wytrwałości w postanowieniach (bo moje zaczynają trochę szwankować)

22 września 2018 , Komentarze (8)

No i po następnym ważeniu - słabo tylko 0,2 kg. Ale przynajmniej do mnie dotarło, że oprócz diety (stosowałam ją tak w około 90%) równie ważne są ćwiczenia, których w tym tygodniu w ogóle nie miałam. Dziś kończę antybiotyk więc od poniedziałku biorę się za ćwiczenia. Nie wiem jak dam radę, bo jednak antybiotyk strasznie osłabia ale jestem bardzo zmotywowana!                                                                                                Mamy problem z zajęciami pozalekcyjnymi u Weroniki, bo oczywiście jak już ustalono godziny angielskiego, to się zgodnie z prawem Marphiego okazało, że w tym samym czasie jest judo na które Werka bardzo chce chodzić. Mam nadzieję, że pani od judo da się przebłagać na zmianę godzin - no ale zobaczymy.                                                     W piątek mamy Bardzo Ważny Dzień - Pasowanie na Ucznia. Uczymy się 3 piosenek i wierszyka - już bardzo przezywamy :)

17 września 2018 , Komentarze (5)

No i doigrałam. Przeziębienie mnie brało w zeszłym tygodniu ale co tam - przecież mogę ćwiczyć. No i mam zapalenie oskrzeli... Teraz siedzę w domu i powinnam leżeć. Super, bardzo bym chciała zastosować się do zaleceń w 100% ale jak? Mąż na targach w Berlinie (odpoczywa od diety :) ) a my z dziewczynami zostałyśmy same na gospodarstwie przez tydzień. Tak więc musimy rano odprowadzić się do przedszkola i do szkoły a potem wrócić do domu. Dobrze, że chociaż zakupy do diety mam. 

Ale dosyć tego smędzenia. wczoraj niestety wróciłam do starych nawyków, których niestety się jeszcze z głowy nie pozbyłam - jak jesteś chora i ci smutno to zjedz coś dobrego. A że i mąż był w rewolucyjnym nastroju to zamówiliśmy KFC. Jedyne co dobre z tego wyszło, to to, że już się przekonałam że mi to tak dobrze jak kiedyś nie smakuje... No więc teraz wracam do odchudzania ze zdwojoną siłą! (szczególnie, że nie mam co podjadać :) ). Nie poddawajcie się Dziewczyny i Chłopaki! Pozdrawiam Magda

12 września 2018 , Komentarze (3)

No i wielkimi krokami nadchodzi kolejne ważenie... Wczoraj zrobiłam trening z ludzikiem (70 minut) i streching (20 minut). Streching robiłam z Weroniką, która ciągle mi powtarzała, że nogę podnoszę za nisko (po co było ją posyłać na balet? - mam za swoje). Potem trzeba było jeszcze karmę na dzisiaj przygotować. Po tym wszystkim tak padałam, że już nawet nie miałabym siły iść po coś słodkiego do szafki. Może na tym polega to odchudzanie z vitalią - tak, się człowiek zmęczy że już mu się nic nie chce.

Mój mąż który jest razem ze mną na diecie zobowiązał się do robienia kolacji - od tego czasu jadlospis kolacyjny wymieniamy na same kanapki... Ale co tam, zawsze coś robi ... (a taki zmęczony przez to niedojadanie...)

11 września 2018 , Komentarze (6)

22 dzień diety - ten czas tak szybko leci, że za chwilę będzie miesiąc, a ja dopiero 2,2 kg schudłam (no właściwie to 3 kg bo zaczęłam z trochę większą wagą niż ta wskazana na pasku) - w takim tempie to pewnie będę chuda do 50 tki, no ale weekendy mnie demotywują...

Wczoraj byłam na Iszym zebraniu w szkole. Po dwóch godzianach siedzenia w dusznej sali byłąm chyba bardziej zmęczona niż po godzinnym treningu kardio - no ale czego się nie robi dla pierwszoklasistki. Zapisałam dodatkowo Werkę na judo, taniec (pt. tańczę, śpiewam, recytuje - bez dalszego ciądu :) ), zajęcia plastyczne z angielskim i o zgrozo koło matematyczne (sama chciała) i oczywiście kontynuację angielskiego. Wszystkie te zającia są w czasie świetlicy więc nie będzie się nudziła. No i zobaczymy na co będzie mogła chodzć bo poejrzewam, że część zajęć się pokryje i coś będziemy musiały wybrać. Aha, nie jestem matką, która pcha dziecko na wszystko co popadnie, ale Werka nie mże usiedzieć w jednym miejscu i ciągle jest żądna nowych wrażeń - no więc poprubuje i zobaczymy co jej się spodoba...

Wiktoria siedzi u babci, kończy antybiotyk więc mam nadzieję, ze w przyszłym tygodniu już do nas wróci i w spokoju pójdzie do przedszkola. Moje maleńksie dziecko jest już w starszakach a przecież dopiero się urodziała...

Buziaki Magda

7 września 2018 , Komentarze (9)

Wreście udało mi się znaleść chwilkę dla siebie... Jednak pójście do szkoły jest stresujące.. oczywiście dla rodziców bo dzieci są bardzo zadowolone. :) Weronice bardzo się podoba, już zdąrzyła się zakochać w koledze (choć jeszcze nie wie jak ma na imię, ale powiedziała, że to nie jest najważniejsze :) ).  

Co do diety, to staram się ją stosować - udaje mi się w jakieś 90% więc chyba nie jest tak żle... choć mam wrażenie, że więcie niż 0,5 kg na tydzień to mi waga nie będzie schodzić... 

Jutro ważenie... już się boję...

Miłego dnia.... Magda

3 września 2018 , Komentarze (8)

No i pierwsze dwa tygodnie diety za mną. W tygodniu już mi całkiem nieżle idzie, ale te weekendy... Stel ktoś przychodzi, my gdzieś jedziemy i jak tu mamusi powiedzieć, że człowiek na diecie? (bo mama to jeszcze zrozumie, ale mamusia...,) Wczoraj u mamusi zjadłam tyle co Weronika, ale i tak mi podskoczyła waga, tak więc do końca tygodnia ZADNYCH ODSTĘPSTW!!! 

Dzisiaj byłyśmy z Werką na rozpoczęciu roku szkolenego. Jesteśmy w 1a i moja córka bardzo chętnie usiadła w pierwszej ławce. no chyba po tacie bo mnie nigdy nie ciągnęło do pierwszej łąwki.

Tata został z Wiką w domu bo dostała anginy - tak więc Nowy Rok szkolno/przedszkolny uważam za otwarty! :)

1 września 2018 , Komentarze (1)

No i po ważeniu - mniej o 0,5 kg ale przy "babskich sprawach" to chyba nie jest tak żle... Zmniejszyłam sobie kaloryczność na 1600 bo i tak wszystkiego nie dawałam rady przejeść 

No i rok szkolny się zaczął... Moja 5-latka - Wiktoria z anginą, tata na zwolnieniu od poniedziałku, my z Werką do szkoły. Dziś mamy z Wiką trochę spokoju bo mąż BARDZO CHETNIE pojechał do mamusi na obiad (przez 12 dni schudł 1,2 kg więc chyba całkiem dobrze) ale jak powiedział musi odpocząć od diety...

31 sierpnia 2018 , Komentarze (5)

Jutro wielkie ważenie. Chciałabym chociaż te pół kg chudnąć. Już powoli zaczynam się przyzwyczajać do diety choć trochę męczy mnie to codzienne przygotowywanie posiłków. Nie będąc na diecie oboje z mężem jedliśmy obiad w pracy, dzieci w przedszkolu i było super. A teraz skończyła się laba... Muszę popracować nad przygotowywaniem posiłków na dwa dni, bo na razie mniej więcej w połowie przygotowywania posiłków przypominam sobie, że mogłabym zrobić coś na dwa dni... Ach, to rozstrzepanie... :) 

Minęły dwa tygodnie (a właściwie 10 dni) i mój mąż już przebąkuje, że może byśmy pojechali na obiad do mamusi. Ale te chłopy są słabe....

29 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

No i jakoś ta waga mi nie spada. Fakt, że w sobotę miałam małą imprezkę ale na niej prawie nic nie zjadłam (dokładanie 4 koreczki) - to była raczej impreza winna. Dzieś jest środa a mi nadal brakuje 20 dag do pomiaru z ostatniego ważenia... :(. A przecież od niedzieli dietę trzymam na maxa. Trochę gorzej z ćwiczeniami - ale to z powodu braku czasu. Od 1 września idziemy ze starszą córką Weroniką do pierwszej klasy, tak więc przygotowania praktycznie pożerają nas czas. Dzisiaj mamy zebranie w szkole, wczoraj uznałyśmy, że trzeba iść do fryzjera. Poważna prawie 7-latka nie może iść przecież do szkoły z włosami w nieładzie. :) No a dalej to nawet nie myślę, co będzie. Miłego dnia Wszystkim!