Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 575942
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 października 2013 , Komentarze (4)


Mam takiego moralniaka, że nie ćwiczę, że przynajmniej staram się wzorowo dzietkować. Jak na razie są efekty. Dziś na wadze o 0,9 kg mniej. W sumie 4 kg mniej od zastosowania diety IGpro przed miesiącem. Jak na mnie jest to błyskawiczne tempo Motywuje jak nie wiem co!!!
Od wtorku zaczęłam próby. Do następnego piątku próbujemy codziennie. Niestety jestem podziębiona i taka intensywność nie wpływa dobrze na moje gardło. Robię co mogę, żeby się nie załatwić na amen, ale efekt marny.Nawet oszczędzam się podczas śpiewania 
W pracy staram się skupić na swoich obowiązkach i nie wnikać głębiej w żadne relacje. Tak zdrowiej.
Książę małżonek w nastroju depresyjnym i wcale mu się nie dziwię, bo musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. Dodatkowo od roku nękają go problemy żołądkowe, a przecież sytuacje stresowe wtedy nie pomagają.
Depresja się udziela, dlatego muszę wrócić do ćwiczeń!!!!

1 października 2013 , Komentarze (4)


Potrzebuję potężnego kopa w grube cztery litery  Nie potrafię zmobilizować się do żadnych ćwiczeń. Nawet roberek mnie nie kręci.
Zapomniałam, że waga potrafi pogrozić paluszkiem z pewnym opóźnieniem. Dziś pokazała 87,7 kg. A przecież wczoraj to już byłam taka grzeczna, nawet u teściowej nie skusiłam się na czekoladową babeczkę. Zobaczymy jutro, bo dziś też trzymam się dietowej rozpiski.

30 września 2013 , Komentarze (3)


Wyjazd bardzo udany. Relacja potem. Najpierw wyciągnę zdjęcia od księcia małżonka.
Na wadze więcej tylko o 0,4 kg. Całkiem nieźle, może do piątku uda się jednak trochę schudnąć.
Do końca roku zostały 3 miesiące. Czas na przypomnienie noworocznych postanowień!

Do końca stycznia 2013  - 95 kg (było 94,3) 
Do końca lutego 2013    - 93 kg (było 92,4) 
Do końca marca 2013  - 91 kg (było 89,5) 
Do końca kwietnia 2013  - 89 kg (było 88,3) 
Do końca maja 2013  - 87 kg (dokładnie tyle) 
Do końca czerwca 2013  - 85 kg (było 88,1) 
Do końca lipca 2013    - 83 kg (ważyłam się sporadycznie, było więcej)
Do końca sierpnia 2013  - 81 kg (było 90) 
Do końca września 2013  - 79 kg (jest 87,2)  
Do końca października 2013 - 77 kg
Do końca listopada 2013  - 75 kg
Do końca grudnia 2013  - 73 kg

Wygląda na to, że jestem 4 miesiące do tyłu. Nie szkodzi, nie musi być tak pięknie na sylwestra. Ważne, żeby było mnie mniej. Zmieniam cele:

Do końca października 2013 - 85 kg
Do końca listopada 2013  - 83 kg
Do końca grudnia 2013  - 81 kg

A potem walczę dalej i dalej, i dalej...

27 września 2013 , Komentarze (4)


Niezły wynik: 0,9 kg mniej przez ostatni tydzień  Opłaca się trzymać rozpiski dietkowej! Miałam tylko 2 odstępstwa od diety. Raz - mega kolacja, dwa - kebab zamiast obiadu i kolacji, ale tak się zażarłam, że nawet pizza mi po 6 godzinach niejedzenia śmierdziała.
Z diety IGpro jestem coraz bardziej zadowolona. Czasami przeraża mnie wielkość porcji, bo jak się najeść 100g ogórka, 10g orzechów i 10g migdałów?? No jak? A jednak można, jeśli jest to II śniadanie i to w szkole, ledwo je zdążam zjeść na 10 minutowej przerwie. Bałam się, że będę musiała dużo czasu spędzać w kuchni, a tego nie lubię, bo czasu mam mało. Kiedyś, dawno temu, jak byłam na smacznie dopasowanej, to prawie nie wychodziłam z kuchni, takie wrażenie w głowie mi pozostało, no i jeszcze, że drogo mnie to dietkowanie wychodziło. Jakoś teraz łatwiej  
Przede mną weekendowe wyzwanie. Będę głównie w pociągu, bo jedziemy do Wrocławia. Ok. 17 godzin w pociągu i to nie nocą.  Już zrobiłam analizę jadłospisu i chyba jakoś się da wszystko zorganizować. Dziś muszę wszystko przygotować!
Jedziemy z księciem małżonkiem na wystawę Rodzina Brueghlów.  Przy okazji na pewno zaliczymy sobotnią milongę i pewnie Panoramę Racławicką. Chciałam jeszcze jakiegoś aguaparku, ale raczej czasu nie wystarczy. Szkoda, że nie ma basenów w pociągu 
Na drogę, żeby się nie nudzić wezmę sprawdziany, które wczoraj narobiłam jak jaka głupia.
Na przyszły tydzień mam plan, żeby wreszcie na poważnie ruszyć z ćwiczeniami. Do tej pory nie ruszyłam żadnego treningu z witalii  Powinnam się ruszyć, bo nawet nie rowerkuję i w rankingu rowerowym jestem coraz niżej. Nie wiem, jak to wyjdzie, bo przecież zaczynam próby i to dość intensywnie. Jakoś sobie ten dzień trzeba ustawić, bo lepiej z czasem nie będzie, może być tylko gorzej.

26 września 2013 , Komentarze (4)


Mam jak ten kocio 
Chociaż mam usprawiedliwienie. Troszku byłam zabiegana przez ostatnie dni. Nasze stowarzyszenie tanga miało gości z Argentyny. Przyjechali do nas na koncert muzycy z zespołu Roberta Siri. Robiłam trochę za kierowcę a książę małżonek był tłumaczem. W związku z tym nawet jednego dnia miałam wpadkę dietową, bo była kolacja za późno i za dużo, ale straty w kilogramach już odrobiłam i liczę na dobry wynik przy jutrzejszym ważeniu. Za to przeżycia tangowe niezapomniane, nie żal niedospanych nocy.


Nawet ja się załapałam na zdjęcie (3 od prawej w pierwszym rzędzie) i książę małżonek na scenie w lewym kąciku.

23 września 2013 , Komentarze (8)


No, dziewczyny, zasłużyłyście na pochwałę  Czujne jesteście. Natychmiastowa reakcja na zły nastrój. A to był tylko test, który w zasadzie wyszedł przez przypadek.
Przeglądając obrazki trafiłam na ten z poprzedniego wpisu i stwierdziłam, że przyda się jak znalazł, gdy dopadnie mnie zniechęcenie, co nastąpi niezawodnie. I zamiast zapisać w szkicach, to kliknęłam nieświadomie "publikuj". Zauważyłam dopiero, kiedy pojawiły się pierwsze komentarze. Zatem wielkie dzięki, spisałyście się na medal.

Dietkowanie podczas weekendu było bardzo udane. Nie ma to jak motywacja ze strony córci.  Niestety doopki nie ruszyłam, nie mogłam się zebrać sama, a Paula się oszczędzała, bo przyjechała z anginą. Za to dziś ukręciłam 26 km i mam nadzieję, że tak już będzie co rano.
A na wadze 87,5 kg 

20 września 2013 , Komentarze (5)


Nie mogłam się powstrzymać.  Na mnie podziałałoby to bez "się". 

20 września 2013 , Komentarze (5)


No, muszę się pochwalić!! Waga: 87,7 kg  Takie oczy zrobiłam! Czyli o 0,5 kg mniej niż w zeszły piątek. A plan minimum był, żeby wrócić do paskowej. Jak ktoś grzecznie pilnuje diety i nie udaje, to efekty są! Mam motywację, żeby w weekend nie odpuszczać!

19 września 2013 , Komentarze (1)


Jest szansa, że jutro waga pokaże liczbę sprzed tygodnia. No żeby 2 dni trzeba było odrabiać przez 5, to trzeba mieć nierówno pod sufitem. Mam nadzieję, że ten weekend będzie bardziej dietetyczny. Przyjeżdża córcia, która też jest na diecie, więc głupio będzie się obżerać  Chociaż ona nie ma nawet nadwagi, ale boczków się dorobiła. I wiadomo jak to z jedzeniem, gdy cały czas zajęcia na uczelni.
Tak się wkurzyłam na siebie po tym weekendzie, że z tej złości trzymałam się diety i coraz bardziej zaczyna mnie się ona podobać. Chociaż są chwile, gdy jestem głodna i chce mi się podjadać, szczególnie po południu, bo w pracy muszę ostro się pilnować, żeby nie zapominać o czasie posiłku.
Jeszcze żebym tylko wpięła gdzieś ćwiczenia. To na razie moja pięta achillesowa 
Jeśli chodzi o problemy, to jestem o 2,5 tys. lżejsza, żeby pilnował ich ktoś kompetentny i nie czujemy się już tacy bezradni. Aczkolwiek to potrwa. Nie chcę pisać o szczegółach. Może po wszystkim. Na razie historia jak z "Zamku" Kafki.