Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 572329
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2018 , Komentarze (6)

Ło matko, jak ten czas szybko ucieka. Szczególnie jak się coś wokół dzieje. 

W tzw międzyczasie dojechałam do Belgii. 

Moja córka mieszka w Gandawie, pięknym średniowiecznym mieście. 

Znalezione obrazy dla zapytania Gandawa

Znalezione obrazy dla zapytania Gandawa

Nie zmieszczą się tu wszystkie piękne miejsca. 

Lubię włóczyć się po starówce, która jest ogromna. Ale wszystkie inne uliczki są też urocze i zupełnie inne od tych polskich.

Pogoda dopisuje, jest  gorąco i uwielbiam to. Gorzej nasz burek. Całe szczęsście, że niedaleko mieszkania córki jest centrum rekreacyjno-sportowe z jeziorkiem, drzewkami. Biegamy tam sobie praktycznie codziennie, a pies może się zmoczyć i schłodzić przede wszystkim.  Traska wokół jeziora to ok. 3 km plus 1,5 km w obie strony do córki, to daje niezły wynik. Jeśli nie mamy w planie łażenia po mieście, to robimy dwa okrążenia.

Przed wyjazdem udało mi się jednak zrzucić całe 10 kg. Chociaż teraz ciężko widzę utrzymanie tego przez te 2 tygodnie na wyjeździe. Mimo, że w większości będziemy gotować w domu, to pokusy czychają wszędzie. Wczoraj to były lody i wegańskie ciasto. No i na pewno nie odpuszczę sobie belgijskiego piwa. Szczególnie, gdy w planach jest samo chodzenie a nie jeżdżenie, bo niestety to ja jestem kierowcą i zwykle muszę się dobrze prowadzić. 

Zdążyliśmy już być  w Antwerpii na koncercie zespołu wokalnego Graindelavoix, który specjalizuje się w wykonywaniu muzyki dawnej. Cudo!!!! Śpiewają ustawieni w kółeczko. W zasadzie termin wyjazdu dostosowaliśmy do terminu koncertu, bo jest to belgijski zespół światowej sławy i w Polsce ciężko trafić na ich koncerty. Niestety nie przepadam za robieniem zdjęć, więc zdjęcia ściągam z internetu.

Znalezione obrazy dla zapytania graindelavoix wikipedia

A to jest ich dyrygent: 

Znalezione obrazy dla zapytania graindelavoix wikipedia

Koncert był w takim pięknym kościółku:

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania carolus borromeuskerk concerten

Znalezione obrazy dla zapytania carolus borromeuskerk concerten

3 lipca 2018 , Komentarze (5)

Dziś już wenflon zdjęty. Obyło się bez kolejnej kroplówki, apetyt jest, zobaczymy tylko, czy jelita będą dobrze pracować. Niestety takie niestrawności przerabiamy dość często, bo Klusek jest strasznie łakomy na wszelkie znaleziska, a żołądek ma bardzo wrażliwy. Poza tym robią mu się różne skórne i podskórne guzki. Taka rasa. Umówiłam się na biopsję po powrocie. 

Waga spada. Zauważyłam, że im dokładniej stosuję się do jadłospisu, tym łatwiej szklana rano daje się przekonać, że ma pokazać mniej. Jak tak dobrze pójdzie, to może uda się zrealizować plan, że do wyjazdu miało być 10 kg mniej? Niewiele brakuje. 

Ze sprzątaniem się niestety nie wyrobię, tak jak chciałam. Trudno, płakać nie będę. Skończę po powrocie.

1 lipca 2018 , Komentarze (4)

Nie lubię świętować. Szczególnie, że dzieciaki daleko. Ale szampana na konto kolejnego zaliczonego roku wypiłam. I to by było na tyle, jeśli chodzi o odstępstwa od diety. Za to pobiegane i pokąpane w jeziorku, mimo chłodnego wiatru. 

Wczoraj ostatnia konferencja w tym roku szkolnym. 5 godzin w samochodzie i 6 godzin siedzenia. Nie lubię, ale wyboru nie ma. Nie mam nic przeciwko jeździe, to bardzo lubię i cieszę się na wyjazd do córci do Belgii. Sama prowadzę przez dwa dni, bo jedziemy z psem i zawsze nocujemy na granicy.

Dziś się nie zważyłam i nie wiem, jak sytuacja. Tendencja spadkowa, czy zwyżkowa? W każdym razie jestem grzeczna.

Musieliśmy jechać dziś z psiunem do weterynarza. Podejrzewaliśmy coś odkleszczowego, ale wyniki krwi w porządku. Na prześwietleniu w żołądku nic nie wyszło, poza jakimiś resztkami kości. Znów musiał gdzieś dorwać na spacerze i błyskawicznie pochłonąć, bo nic nie zauważyliśmy, a nie zawsze chodzi na smyczy, przy nodze. Chyba, że jakieś resztki łyknął z folią, a tego na zdjęciu rtg nie będzie.

Nie, nie jestem przewrażliwiona, no może trochę. W zeszłym roku o mało go nie straciliśmy po operacji, gdy trzeba było usuwać z żołądka kawałek piłki i były powikłania.

Mam nadzieję, że mu do wyjazdu przejdzie.

28 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Człowiek nażre się raz, góra trzy, potem źle się czuje. A jak waga spada, to chce się góry przenosić. Mimo weekendowych wpadek jest spadek!!!! ) 0,6 kg!!!! Trzymanie się rozpiski dietowej i sprzątanie. Polecam ;)

Dziś ciąg dalszy porządków. Jakoś wolno mi to idzie. Za dużo mam czasu i robię za dokładnie. Ale ja tak mam ze wszystkim. Albo powoli i perfekcyjnie, albo na ostatnią chwilę, po łebkach i byle jak.

W sumie biorąc pod uwagę ile mi jeszcze zostało, to czasu mam niewiele. Za tydzień wyjeżdżam a cały weekend wypada, potem kosmetyczka i załatwianie karty EKUZ, czyli wypad na zakupy. Muszę się streszczać!

27 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Z grzecznym jedzeniem sobie radzę, ale aktywności mimo porządków domowych jest za mało wg mojego zegarka. Za mało kroków, za mało aktywnych kalorii. Jednak w szkole, nasze długie korytarze mi służą. Kilometry nabijam bezwiednie ;)

Wczoraj okno w kuchni wyczyszczone na błysk, zamrażarka rozlodzona. Ciężko było, bo jakoś tak się ochłodziło w mieszkaniu. Dziś okna w salonie i ciąg dalszy porządków w kuchni. Książę małżonek mówił coś o przebieżce do lasu, oby...

W pobliżu naszego mieszkania kończą już bieżnię, nie za długą, ale sprężystą, co będzie się bardzo moim stawom kolanowym podobało. Mam nadzieję, że jej nie ogrodzą i nie zamkną tylko do użytku szkolnego, bo jakiś płot stawiają. Żeby nie było jak z orlikami, że zamknięte wczesnym rankiem i późnym wieczorem. kiedy pracujący człowiek ma czas.

26 czerwca 2018 , Komentarze (2)

Niestety ciężko wrócić na właściwe tory, gdy się sobie pofolgowało. Ale nie poddaję się. Waga powoli spada, jest szansa, że do czwartkowego ważenia wyrównam pasek. Dziś już 88,8 kg. Cała jestem okrąglutka jak te moje ósemki ;)

Wreszcie wakacje!!!!

Zostały mi jeszcze jakieś drobiazgi do zrobienia, ale to w tzw międzyczasie. Dziś zaczynam odgruzowywać mieszkanie. Nie wiem od czego zacząć, bo wszędzie syf i malaria. Chyba wygrała kuchnia. Zatem zaraz spacerek z psem i do boju.

Jak słoneczko świeci, nawet jeśli zimno, to mam zupełnie inne nastawienie do świata. Wczoraj chwyciłam totalnego doła. Było zimno, mokro, pochmurno, deszczowo i jeszcze dyrektorka na ostatniej radzie pedagogicznej zupełnie mnie zdemotywowała. Kurcze, naharowałam się jak dziki wół, wszyscy inni nauczyciele również. Wiele godzin za darmochę, bo ważne są wyniki i zadowolenie rodziców, bo szkoła musi być konkurencyjna do tej drugiej. Daliśmy z siebie naprawdę wszystko. Nie zawsze naszą pracę zwieńczyły sukcesy, ale w tym roku ja mogłam pochwalić się paroma: dobre wyniki w Kangurze, finalistka w konkursie kuratoryjnym, I miejsce drużynowo w konkursie gminnym, całkiem niezłe wyniki w teście diagnozującym na koniec roku i ani jednego dobrego słowa. Tylko zjebka na dobry początek wakacji. Trudny był to dla mnie rok. Zmieniłam szkołę po 28 latach pracy w jednej. Nie miałam swojej sali, ganiałam z torbami z klasy do klasy, plus presja pokazania się z dobrej strony. Przyszły rok będzie jeszcze trudniejszy, bo pierwszy egzamin Ósmoklasisty z klasą, która jest bardzo zróżnicowana pod względem umiejętności i ciężka do zmotywowania do pracy. Jak tu znaleźć motywację, gdy już teraz wiadomo, że niezależnie od efektów czeka cię tylko zjebka. Cóż, będzie musiała liczyć się własna satysfakcja.

Dość biadolenia, do boju, bo czasu do wyjazdu mało.

19 czerwca 2018 , Komentarze (3)

W niedzielę jeszcze nie było tak źle, ale już słabo trzymałam się rozpiski oraz skusiłam się na pyszny sorbet od Kroczka. Niby jedna gałka, ale tzw. pół na pół a w Kroczku nie skąpią przy nakładaniu. 

Wczoraj za to poszłam na całość. Zaczęło się w szkole od małej czekoladki Merci, potem imieniny teściowej. Niby zastąpiłam sobie ciastem jeden posiłek, ale zupełnie niepotrzebnie :( A wieczorem, przy sprawdzaniu ostatnich testów pochłonęłam całą paczkę biedronkowej mieszanki studenckiej. 

Nie wspominając nawet o tym, że ani w niedzielę, ani w poniedziałek nie wyrobiłam swojej normy minimalnej: 300 aktywnych kalorii. 

Dziś waga bezlitośnie pokazała 1,5 kg więcej niż ostatnio. Wprawdzie o 0,5 więcej niż na pasku, ale jednak więcej i to sporo :( Taki zimny kubeł wody na głupi łeb.

Dziś od rana już ściśle wg rozpiski. 

Miałam takie marzenie, że do końca czerwca zostawię za sobą 10 kg, a tu jednak zaczęły się schody. Jakaś nikła szansa jeszcze jest...

15 czerwca 2018 , Komentarze (13)

A myślałam, że taka odchudzona już jestem. ;(

Cyganka prawdę ci powie, ale zdjęcie nie kłamie. Wszystko widać, czarno na białym tłustym ciele. 

Jakoś zupełnie inaczej siebie postrzegam. Normalnie jak facet, który oglądając swój bebzun widzi pięknego Adonisa. Powinnam zbadać poziom męskich hormonów????

Ale nie poddaję się. Waga spada, a ja jestem niesamowicie jak na mnie grzeczna. Najtrudniej wytrwać mi wieczorem, kiedy po 22 wracam z próby chóru zmęczona i głodna, bo jadłam dawno, o 19. (szloch)

11 czerwca 2018 , Skomentuj

Odzyskuję powoli swoją twarz spod tłuszczu. Zniknęły gdzieś chomicze magazyny. Pojawiła się szyja. Zaczynają się rysować obojczyki. Znajomi patrzą i podejrzliwie pytają: schudłaś?

Podoba mi się to i motywuje dalej.

Chociaż czasami, nie powiem, pokusy się pojawiają. Na razie daję im radę.

Myślałam, że z czasem trzeba będzie podkręcić poprzeczkę odnośnie aktywności fizycznej i miałam rację, ale nie tylko dlatego, że byłoby fajniej i zdrowiej więcej się ruszać. Po prostu mój zegareczek uświadomił mi dogłębnie to, co w zasadzie wiedziałam, ale nie przyswoiłam sobie do końca. Jak się traci na wadze, trudniej jest spalić tyle samo kalorii, niż wcześniej z większym nadbagażem. 

Dlatego w "Wiórkowych" raportach pojawiło się więcej "Fujów" (to dla wtajemniczonych).

Ale będzie lepiej, bo udało mi się wystawić już wszystkie oceny. Zabieram się powoli do sprawozdań. Dziś świętowałam długim spacerkiem z psem pierwszy poniedziałek z wolnym popołudniem. Niestety czeka mnie jeszcze parę nasiadówek, ale to już pryszczyk.

7 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Grzeczne trzymanie się diety jednak popłaca, bo mimo totalnego braku czasu na jakikolwiek ruch, waga spada. I to motywuje. Tym bardziej, że rozpiska mojej wegetariańskiej diety bardzo mi pasuje. Smacznie, szybko i w miarę tanio.

Odliczam już dni do końca roku szkolnego. Chociaż jak już wystawię oceny na fest będzie trochę lżej. Nie mam wychowawstwa, więc papierów będzie dużo mniej. Nie cierpię tych sprawozdań!!! A jeszcze się dowiedziałam, że to co robię za darmo z własnej inicjatywy, czyli zajęcia wyrównawcze i rozwijające jeszcze muszę dokładnie opisać z podziałem na konkretnych uczniów. Chyba w przyszłym roku poważnie się zastanowię, czy warto dokładać sobie tyle roboty. 

Dziś chyba nocka nie moja, bo sterta testów diagnozujących, które muszą być sprawdzone na jutro :(