Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rumianko

kobieta, 50 lat, Abisynia

160 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Dawno nie pisałam, ale jestem usprawiedliwiona. Ale najpierw - waga spadła o kolejne 2 kg, nie pamiętam kiedy tyle ważyłam, chyba w dzieciństwie - 66,5 kg. A co jest dla mnie taką rewelacyjną metodą???


Otóż... jestem w ciąży!


Oczywiście temat wpisu z dużym przymróżeniem oka  Jednak poza wszystkim fakty są takie, że wciąż mnie mdli i niewiele mogę jeść - i oto cała tajemnica ubytku wagi. 


Jeszcze się oswajam, mimo oczekiwania i radości jest we mnie dużo obaw i lęków. W mężu też, chociaż nadrabia miną i udaje twardziela 

18 grudnia 2011 , Komentarze (8)

4 dni temu zobaczyłam na wadze 69,5 kg, czyli przekroczyłam ten magiczny okrągły próg Już już miałam tu zmienić pasek wagi, ale na drugi dzień było... 70,5. Uch...  Obrażona na wagę, nie ważyłam się 2 dni, ale po wczorajszej efektywnej pracy, ciekawość kazała mi zważyć się ponownie. 

I.... mam 68,3 kg!

Zostawiłam sobie prawie pół kilowy zapasik na drobne wahania, żebym nie musiała na pasku już nic dodawać i wpisałam 68,7 kg - małe oszustwo 


ps. efektywna praca to całodzienne porządki z małymi przerwami na drobne przekąski.

4 grudnia 2011 , Komentarze (4)

Ludzie mają straszne stereotypy w głowach nt jedzenia i ubytku wagi. Ciągle mi ktoś wmawia, że się odchudzam. A ja nie chcę i na pewno nie będę się odchudzać. To, że odżywiam się zdrowiej, jem "dziwne" (dla niektórych) rzeczy, albo odmawiam słodyczy - znaczy tylko i wyłącznie to, że zdrowiej jem, z większą dbałością i uważniej dobierając jedzenie - przecież nie jestem śmietnikiem, który ma wymiatać wszystko wokół. Ale dla ludziuff jak nie chcę ciasta, albo jem coś w rodzaju sałatki, więcej owoców i warzyw, ryż czy kasze to znaczy, że się odchudzam. Czy tylko dlatego można dbać o to co się w siebie wrzuca, żeby pozbywać się kilogramów? A zdrowie,  samopoczucie, upodobania kulinarne itd - to nic??? Jak jeszcze raz przy odmowie kawałka ciacha ktoś mi powie o odchudzaniu to zaduszę 

To, że parę kilo mi ubyło to tylko dobry skutek uboczny zadbania o zdrowsze jedzenie. Zdrowo odżywiający się człowiek raczej nie ma nadwagi, waga sama się powolutku normuje. A tutaj też jak ktoś zauważy u mnie zmiany to zaraz pyta "jak się odchudzałam" - grrrr... nie mam już chęci odpowiadać na te pytania. 


A jeszcze niech ktoś przyuważy, że się raz na pół roku jedzie rowerem ;) albo chodzi na basen czy poćwiczyć...


Może zabrzmi to kosmicznie na tym portalu ale:

ODCHUDZANIE JEST GŁUPIE I NIESKUTECZNE NA DŁUŻSZĄ METĘ


A jak u Was? Pytają, komentują co jecie itd?

30 listopada 2011 , Komentarze (1)

Nadal nie jem mięsa, białego pieczywa, kawa mi nie smakuje, piję głównie herbatki owocowe z sokiem i zioła. Na pracowych imieninach 2 razy skusiłam się na jakieś słodkości, ale mi totalnie nie smakowały - mdłe, okropnie przesłodzone, bleee... Zauważyłam, że cera mi się poprawiła, jakaś taka gładsza się zrobiła, ze zdrowszym kolorkiem.

Próbuję przepisy kuchni makrobiotycznej, wczoraj zrobiłam fasolę - starta, uduszona włoszczyzna z ugotowaną białą fasolą - pycha. Do wszystkiego daję liście pietruszki, zdrowe i dobre.

Żeby nie było za pięknie to dziś znów zawitałam do sklepu ze zdrową żywnością po ten wspaniały chleb - poprzednio robiłam większe zakupy i jakoś przeoczyłam jego cenę, jednak teraz przy kasie szczęka mi opadła... zapłaciłam 20 zł za kilogramowy kawałek...uuu.. to ból  Niestety ten chlebek mogę sobie kupić raz, może dwa razy w miesiącu, w nagrodę za dobre sprawowanie


ps. czy moja czcionka nie jest jakaś dziwna, za duża? Bo u mnie wygląda dobrze, ja tam nie lubię za małych literek, ale nie wiem jak to wygląda u innych. Ps-a napisałąm normalną, nie powiększoną.


 

24 listopada 2011 , Komentarze (1)

Po ok. 2 tygodniach uważniejszego jedzenia czuję się świetnie. Samopoczucie rewelacyjne, optymistyczne patrzenie, dużo energii i chęci do życia. Dolegliwości jelitowe minęły, ale czuję że muszę uważać. Nie jadłam mięsa, serów, mleka, kawy, czarnej herbaty, białego pieczywa i makaronów oraz słodyczy. Tylko i aż tyle i jak mi dobrze! 

Kupiłam dziś w sklepie ze zdrową żywnością CUUUDOWNY chleb. Na zakwasie, z mąki orkiszkowej, z różnymi cudami typu słonecznik, pestki dyni, orzechy itd w środku. Dobry, brązowiutki, ciężki chleb (gł. po tym poznaję dobry, nienadmuchany sztucznie chleb). Z samym masłem - re-we-lka. 

Mam teraz straszną fazę na czytanie o zdrowym odżywianiu (gł. makrobiotycznym) i w ogóle zdrowym trybie życia. Oczy mi się otwierają ile świństw codziennie się zjada i jakie panują szkodliwe przekonania (wpajane przez reklamy itd) nt jedzenia. W pracy już się nie odzywam, bo i tak uchodzę za dziwaczkę jedzeniową. Nie chcę nikogo nawracać, chcę zmienić włąsne nawyki, przestać się zatruwać i bardziej świadomie wybierać co jem. Długa droga przede mną, ale mam już dobre kierunkowskazy 


Aha! Kupiłam sobie spodnie dżinsowe, o rozmiar mniejsze!

22 listopada 2011 , Skomentuj

Od ostatniego wpisu przytyłam do prawie 73 kg, a teraz schudłam do 70,5. Niestety, schudnięcie jest efektem ubocznym chorowania. Czytaliście kiedyś o zakwaszeniu organizmu? To ja dokładnie takie objawy mam/miałam - okropne pieczenie (zgaga), nudności i bóle brzucha, uczucie balonu w żołądku, osłabienie i zmęczenie. Zaraz dodatkowo załapałam przeziębienie, więc doszły jeszcze inne dolegliwości. Poprawiało mi się po odstawieniu pokarmów zakwaszających - tj. głównie  białka (mięsa, serów, mleka), kawy, herbaty i białego pieczywa. Jadłam głownie zupki i chleb razowy z masłem. Co ciekawe wiele rzeczy, których nie mogę jeść mnie wręcz odrzuca - mięso? błeeee..., ciasta? uuubłeee.. Fajny stan 


Dodatkowo kupiłam ziółka odkwaszające i proszek zasadowy. Jak poczytacie o zakwaszeniu i o tym, że prawie każdy tradycyjnie się odżywiający jest mniej czy bardziej zakwaszony to pewnie będziecie chcieli coś z tym zrobić - polecam ten proszek zasadowy (w aptekach, ok 20zł, starcza na b.długo), nawet profilaktycznie. B.zdrowe jest też picie wody z cytryną (co ciekawe również inne kwaśne w smaku odkwaszają - np ogórki, kapusta kiszona), kiedyś pewnie mnie to ratowało, zawsze rano piłam, ale odkąd przeczytałam, że nie powinno się zapijać lekarstw sokami z cytrusów to przestałam, a w dzień zapominałam. Dodatkowo złe jedzenie, stres i pewnie stąd tak mnie "ukwasiło" 

1 października 2011 , Skomentuj

No taak jak myślałam... waga pokazuje 72 kg. Mogę sobie tłumaczyć przed-okresowym czasem, ale w środku dobrze wiem, że moje jedzenie się do tego przyczyniło. Dobrze, że się zmusiłam do tego ważenia, mam nadzieję, że to będzie terapia szokowa ;) Dziś były duszone warzywka z kaszą gryczaną, potem planuję twaróg z rzodkiewką i szczypiorkiem (bez pieczywa). Macie rację - zaprzyjaźnię się z bieżnią!

30 września 2011 , Komentarze (4)

Czuję, że przytyłam... znów powoli wsiąkam w stare schematy, zamiast wdrażać nowe, dobre nawyki i jeszcze trochę zgubić, to jak tak dalej pójdzie odzyskam szybko, co straciłam... Jutro dzień ważenia i się okaże ile na plus 

A co pozytywnego?

1. Mąż przyniósł od mamy kawał domowego ciasta i wyjechał na weekend - zostałam sama z tym ciastem! Żeby go nie wciągnąć wyniosłam dziś do pracy i poczęstowałam, w efekcie zjadłam 1 kawałek zamiast kilku/nastu. 

2. Byłam na siłowni i się przekonałam do bieżni. Największy opór miałam, żeby z szybkiego chodu przejść na bieg, ale w końcu się przemogłam. Myślę, że będę korzystać z bieżni.


25 września 2011 , Skomentuj


No dobra, przesuwam pasek +0,3, rano waga nieubłagalnie pokazywała 71,3, to niech jej będzie, nie będę się kłócić. Oby to ostatni raz do góry. 

24 września 2011 , Skomentuj

Dziś spaliłam trochę kalorii:

- 4 h sprzątania to ponoć 990 spalonych kalorii

- 1,5 h zakupów (z przymierzaniem ciuszków) ponad 600 

A wczoraj 2,5 h tańca, to minus 1300! Za to wracając po północy z tańców weszliśmy na frytki.. ha tego nie powinnam robić, tuż przed spaniem grrr...