Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2014 , Komentarze (13)

Ciężki dzień

Łeb mnie boli tak, jakby mnie ktoś pół dnia w niego młotkiem łupał

Dobrze, że jutro ostatni i wreszcie dłuuuugi weekend

Pierwszego mąż ma urodziny

i jak zawsze spotkamy się z przyjaciółmi przy ognisku

wódeczce i różnych pysznych pysznościach:)

zobaczymy jak to się przełoży na moją dietkę...

Tak czy siak zamierzam się dobrze bawić

Kocham te nasze coroczne ogniska zwariowane:)

]:>

Jutro dzień pracy mi się nieco wydłuży, 

ale nic to, bo spędzę go bardzo przyjemnie 

w teatrze:)

A teraz idę przyjąć jakąś tabletę

i spać

Ściskam Was mocno:)

Dobranoc!

28 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Było dietetycznie...

...ale nie do końca

                                                                   :D

                          Ale weekend minął i już o nim prawie nie pamiętam...

Nie ma więc co rozpamiętywać:)

Niestety z poniedziałkiem jest tylko gorzej i gorzej...

Pisałam Wam zimą, że zmieniam pracę...

Miałam stałą, bezpieczną umowę

ale zachciało mi się rozwoju i coś zmieniłam:) 

Generalnie mocno sobie polepszyłam

ale umowa była na czas określony

i ten czas w zasadzie dobiega końca:)

Dziś właśnie miałam rozmowę o dalszych swych losach...

Niby byłam spokojna...ale...

Kto przeżył ten wie

W efekcie zeżarłam czekoladę i paczkę cukierków eukaliptusowych

i jeszcze mnóstwo innych rzeczy których jeść nie powinnam;(

Lepiej zamilknę...

Powiem tylko, że mam umowę na kolejny rok

więc jest trochę czasu do kolejnego stresa:)

Może zdołam się ogarnąć:)

Tymczasem 

poważnie zawstydzona

i zmartwiona

zakopię się w jakiś starych liściach

żeby mnie nikt nie oglądał...

26 kwietnia 2014 , Komentarze (12)

jestem beznadziejna

tak świetnie idzie

a ja wszystko psuję!

Mąż miał imieniny i zostawił na stole ptasie mleczko

cały dzień wcale mnie nie korciło

i nagle

nie wiem czemu

zeżarłam 1...

a potem jeszcze 6!

PORAŻKA!

nawet nie miałam na nie ochoty...

zwłaszcza, że było czekoladowe

a ja w zasadzie lubię tylko białe

                                                                   (szloch)

 rano waga pokazała wyczekiwany ciężar 

i taka byłam z siebie zadowolona

nie wiem co powiedzieć...

Chyba zwyczajnie trzeba mnie zacząć lać!

                                                                   (kujon)

Poza tym wszystko ok:)

                                                                   (kwiatek)

Postanowiłam ,że jednak będę korzystała z funkcji szybkiego odpowiadania

 muszę tylko kontrolować pierwszą stronę, żeby znów nie wpakować się do najczęściej komentowanych:)

                                                                    (dziewczyna)

I jeszcze kolejne postanowienie:) 

IDĘ POĆWICZYĆ

bo po tym ptasim mleczku mam wrażenie, że pękam:D

ROMANTYCZNEGO WIECZORU

życzę:)

<3

25 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Byłam ostatnio na ich koncercie...

Ubawiłam się do łez;)

Fajni ludzie:)

A teraz do sedna!

Trzymam się(dziewczyna)

Zaskakujące, że kiedy człowiek zaakceptuje dietę

odkrywa, że wcale nie potrzebuje hurtowych ilości jedzenia...

Że 3 kanapki prawie bez masła i nędznie obłożone

spokojnie wystarczają do czasu obiadu

Że lekki obiadek smakuje bardziej

Że to łatwe każdego dnia zjeść owoc i jogurt

Że to wcale nie jest żadna droga przez mękę

a czas kiedy wreszcie możemy zadbać o siebie 

i sobie sprawiać przyjemność:)

Wczoraj odkryłam jeszcze, że kawa w kawiarni 

żeby smakować 

nie musi wyglądać tak:D

tak też jest całkiem ok;)

Ja właściwie uwielbiam takie jedzenie

I nie potrafię pojąć dlaczego kiedy tylko spadnie mi 10 kg

rzucam się na żarcie jak wariat jakiś zwariowany:)

No ale taki mój urok...

Co tam jeszcze?...

O!

Mama zdrowa:) okazało się, że guzy nie były złośliwe

i szczęsliwie póki co możemy zapomnieć o szpitalach:)

I to by chyba było na tyle:)

 ściskam Was mocno, moje Piękne Kobiety:)

Ps. a za oszczędzone pieniądze można sobie dogodzić w inny sposób

kupując  np. takie oto przepiękne tulipanki:)

Dodam jeszcze, ze bardzo spodobała mi się ta nowa funkcja szybkiego odpowiadania:) ma niestety 1 minus... 

własne odpowiedzi wliczane są w ilość komentarzy i można się wystrzelić na 1 stronę...

Mnie onieśmieliło nieco to nagłe zainteresowanie, więc chyba przestanę z tego korzystać.

Przepraszam.



23 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Dziś krótko tylko, bo jakoś się z czasem nie mogę ogarnąć:)

Powiem tylko,że  m ę ż c z y ź n i  czasem potrafią się znaleźć:)

Wczoraj mój mąż wraca o 22 z pracy i pyta:

 jak tam dietka?

a ja na to: 

twarda jestem! nie widzisz?

on: 

Ty! a wiesz, że rzeczywiście widać!

                                                            :D:D:D

to musi być miłość:)

                                                                  <3

Dzień zaliczam do dietetycznie doskonałych:)

(impreza)

22 kwietnia 2014 , Komentarze (34)

(swinia)

Kolejny!

Ale co tam?...

Kiedyś musi się udać:)

Mój okropny małżonek się ze mnie śmieje

mówi, że nie może zrozumieć tego systemu:)

że z takim zaangażowaniem chudnę, by za chwilę wrócić w to samo miejsce:)

A ja jakoś nie mam z tym wielkiego problemu:):):)

Martwię się przez chwilkę- przy 80 kg...

Ci którzy mnie znają wiedzą dlaczego:D

Ale kiedy fala przypływu już mnie zabiera

przestaję o tym myśleć...

A tam!

Dziś jesteśmy w strefie odpływowej i tym się zajmijmy:)

Początek jak zwykle doskonały

Po zaakceptowaniu faktu, że jestem na diecie

(czyli przy porannej kawce)

NATYCHMIAST POCZUŁAM SIĘ CHUDSZA:)

to nie ściema!

Już widzę nowe rysy:)

...no może nie nowe...

tylko jakieś w ogóle:D

Delektuję się pysznym, lekkim jedzonkiem

i jestem naładowana energią jak reaktor atomowy

albo jak ten różowy króliczek duracell...

Minusem jest tylko to, że marznę!

25 stopni ciepła, a ja w polarze, zapięta pod brodę...

Z tzw aktywności fizycznej

(która oczywiście postanowiłam rozpocząć(smiech))

pojechałam rowerem na zakupy 

(łącznie jakieś 3-4 km)

-ale to się nie liczy- bo tu wcale nie ma wysiłku

tylko czysta przyjemność-

i wykapałam piesa

                                                                                          :PP

jak widać mieliśmy odmienne zdanie na temat konieczności tego zabiegu

Było nie było

urobiłam się po pachy;)

A tak dla poprawy humoru

zobaczcie jak grzeczne pieski spędzają Święta...

 

                                                                   :x

Wracając do sedna

1 śniadanie- marchewka, sok jabłkowy, jogurt i chlebek chrupki

2 śniadanie- jajko, szczypiorek, wafel ryżowy

lunch- surówka, chleb razowy, maślanka

obiadokolacja- wieprzowina (wezmę wołowinę), papryka, pieczarki+ chleb razowy

przekąska- maślanka i 100g winogron

Tak to dziś wygląda...

Poza tym postanowiłam pić duuuużo wody:)

dziś już wypiłam 2,1 l

Zauważam,że im więcej się pije tym ma się większe pragnienie:)

ale to chyba tak ze wszystkim:)

]:>

 się rozpisałam...

Przepraszam(kwiatek)

Trzymam kciuki za wszystkich startujących razem ze mną

i za tych co daleko w przodzie:)

i za tych co się dopiero rozgrzewają -też

Buziaki8)

20 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

SIE OBŻARŁAM

Jestem tak objedzona, że mogę eksplodować...

Tym samym 

mam nagle

OGROMNY APETYT NA DIETĘ:)

Jutro

W WIELKIEJ TAJEMNICY

stanę na wadze(martwy)

i jeśli to przeżyję

to od wtorku jestem na diecie:)

LICZĘ NA WASZE TOWARZYSTWO!

:x

20 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

                                   

Świąt pełnych radości i rodzinnego ciepła

przy suto zastawionym stole

przebogatego zająca

i bardzo,bardzo,bardzo mokrego poniedziałku

życzę Wam 

Moje Wspaniałe Przyjaciółki

(tecza)

Oby dla Nas wszystkich 

był to czas wielkich przemian na lepsze

w każdej sferze życia

Ściskam świątecznie!

18 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

      Tak wygląda moje odchudzanie:)

      Wsiadam na swoją tratwę z osiemdziesiątką na liczniku...

      ....i płynę:)

      Podziwiam widoki, delektuję się hałasem rzeki

      jest mi dobrze i wygodnie:)

       tak oto, w ogólnym błogostanie

      nie wiedzieć kiedy 

      docieram do 

      Wodospadów Wiktorii...

      ...i....

      LECĘ NA RYJ!

      (kreci)

      Nie wiem ile teraz ważę:)

      ale to pewne, że po Świętach znów przekroczę 90

      To już nawykowe:)

      Po szaleńczej jeździe w dół

      wylezę na brzeg i  z wysiłkiem doczłapię do mojego

      "Rio Zambeze" ;)

      by znów zacząć wszystko od nowa. 

      A dziś...

      zaczynam już słyszeć huk mojego wodospadu...

      I nawet nie udaję, że nie dam się pociągnąć w tę otchłań

      Sama rzucę się przed siebie, głową w dół...

      Ale Wam wszystkim

      z całego serca życzę

      abyście zawsze 

      podziwiały widoki twardo stojąc na brzegu

        <3

        :D:D:D

12 kwietnia 2014 , Komentarze (9)

wiosna(tecza)

Pisałam Wam ostatnio o Mamie mojej...

No więc jest już po "zabiegu"

Miało to być tylko coś małego i rutynowego

a okazało się 2 godzinną operacją w pełnym znieczuleniu:(

Był to nie jeden guzek

a całkiem sporo

jak oceniono na oko- polipów

Niestety wstępne badanie wykazało, że to jednak jakieś guzy

Znów "na oko" łagodne

Jaka jest prawda dowiemy się:| 24 kwietnia dopiero.

Mam nadzieję , że tym razem lekarz się nie pomylił.

A ja wpadłam w jakiś szał wypiekania i takich tam(ciasteczka)

Kuchnia zawsze mnie rozluźnia...

Niestety.

Ale dojrzewam do powrotu na jedyną właściwą drogę8)

A oto moje dzisiejsze antystresy

 

Przepyszne ciasto z sosem waniliowym...

  Tort bezowy z kremem serowo- śmietankowym i truskawkami...

i na koniec...

Świąteczna kiełbasa... 

(zrobiona w dużej mierze przez małżonka mojego...niebawem już wcale nie będę do tego potrzebna;))

za to szynki i boczki, które wkleję kiedy tylko się uwędzą - to całkowicie moje dzieło:)

No i tyle...

Moze dodam jeszcze tylko, ze ja tego właściwie nie jem:)

ale wielka frajdę mam z takiego spędzania czasu...

Pyszne oderwanie od bolesnych spraw...

Buziaki Kochane moje:*