Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Normalnie Mamuśka mi tu defetyzm szerzy....
To ja staję na głowie coby jeść dietetycznie, zdrowo i ślicznie...
Dokumentuję
Chwalę się nawet!
a Ty mi tu takie teksty....:)
Jak danie nie prowadzące do pięknej figury?!
Jak byś nie schudła?!
Przecież to fantastyczny... hodowany w czystych polskich wodach...
pieczony bez tłuszczu... w samych tylko ziołach...
PSTRĄG!
i mizeria z lekkim   sosem na bazie octu....
(wersja z pieczonymi ziemniaczkami tylko dla reszty rodziny:)
Takie coś to można jeść i jeść!

Jestem zraniona....
Dobranoc:)

21 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Chudniecie? 
Ja niestety wciąż na rogatkach...:)
 Coś tam mnie ubyło, ale to raczej przypadek niż jakaś wielka walka:)
pilnuję się...
ot tyle.
A powinnam stosować dietę za którą, skądinąd płacę:)

Jednak uważam na to co jem....
 a skutkiem tego ubocznym jest to, że i moja rodzina jest na cenzurowanym:)
 na złe im to nie wychodzi:)
a oto kolejnych faz obiadu foto:)

WYDOBYTY Z ODMĘTÓW POTWÓR NIEBAGATELNEJ WIELKOŚCI


BIEDNEGO GEPETTO ANI JEGO SYNA NIE ODNALEZIONO
sorry


ALE OSIOŁ URATOWANY:)
hurrrrra:)


W PRZYPRAWACH WYGLĄDA MNIEJ GROŹNIE:)
ZWŁASZCZA CYTRYNKA DODAJE MU UROKU:)



A TU TO JUŻ W OGÓLE SŁODZIACZEK:)

smakowite:)
 ulubiony zestawik Tirrani:)
(już bywał w tym pamiętniku:)

Pisałam Wam ostatnio, że mój małżonek doprowadza mnie do białej gorączki...
sie zreflektował....

Nie żeby mi foch zaraz minął.... ale kwiaty zdecydowanie pomogły:)

Poza tym jak zwykle
praca praca praca
całe morze pracy
a czasu jak zwykle deficyt...
Byle do wakacji:)
Przesyłam całuski...
...i dwie rybie łuski...


SEE YOU:)


14 kwietnia 2013 , Komentarze (8)




nie wiem czy wcześniej niż oczekiwałam...
ale jednak zapukała:)
Witamy:)

Myślałam coby się wziąć w garść od dziś...
ale jakoś nie czułam się gotowa...
Na obiad miałam golonki, wiec bardzo prawdopodobne, że stąd właśnie ten brak gotowości:)
Udawałam chyba nawet przed sobą ,że nie skosztuję:)
Ale nic to!!!:)
dobra wiadomość dla permanentnie odchudzających się wielbicieli golonek i innych potraw tłustych:)
TEGO JUŻ NIE PRZYJMIEMY:)
Plan był taki, ze zjem tylko kapustę i troszkę chudego mięsa:)
ale jak to z planami bywa...
nie wypalił...
Dziobnęłam sobie goloneczki....
najpierw troszkę...
potem
troszkę większe troszkę:)
a potem...
potem to już myślałam, ze nigdy nie opuszczę miejsca do którego nawet król chodzi piechotą:)
Tak wiec jestem  przygotowana do diety jak należy:)
czyli:
 jestem oczyszczona
i mam jadłowstręt:)

mdli mnie na widok wody nawet:)
blllleeeee...
niby od dawna wiem, że odkąd zmieniłam sposób jedzenia nie mogę wracać do tego co było....
ale wciąż muszę tę wiedzę odświeżać poprzez doświadczenie ;)


Najradośniejszą nowiną jest oczywiście to, że wiosna chyba na dobre już się u nas rozsiadła
Zawitały pierwsze dzikie kwiatki...
niechybnie lada moment pojawią się mlecze i bzy...
CUDOWNIE:)



Myślę ,że nie dalej niż za tydzień będziemy pić kompot z rabarbaru:)


u mnie już się wygrzebuje:)
HURRRRA:)

Poza tym penisek zakwita po raz kolejny:)
czyżby też wyczuł wiosnę?!

 
JEST WIOSNA-JEST ENERGIA:)
jest moc!
ja pikolę!
poczułam się jak Bonaparte pod
Austerlitz:)
a więc ...
do jutra!
z ostatniej chwili:)
ale się ubawiłam... masakra:) waka waka Shakiry i jazda:)
  PLĄSAŁAM JAK TA RUSAŁKA:)
TO MUSIAŁ BYĆ WIDOK!
ZRÓBCIE TO!!!!
ZRÓBCIE KONIECZNIE:)
hahaha
JEST BOSKO!
http://www.youtube.com/watch?v=2ssflEr3s44&list=PLtVBSsn2lycR2ngCuosqGXbAnwbUwAm55


13 kwietnia 2013 , Komentarze (9)



Kilogram w górę.... Porażka. Mam tyle spraw, że jakoś zapomniałam o diecie i zaraz widać efekt...
To bardzo słabe, że tyje się zdecydowanie szybciej niż chudnie:)

Zajadam stresy...
to mój kardynalny błąd...

Może od poniedziałku...
Nie ważne...
Dziś jestem wściekła i rozgoryczona... i głodna oczywiście;)
Do takiego stanu potrafi mnie doprowadzić tylko mój mąż.
 No może nie tylko on....;)
ale jemu zdecydowanie najlepiej to wychodzi...

Czasami go uwielbiam...
Patrzę na niego i myślę jakie to szczęście, że go mam ... jakim jest świetnym facetem...
A czasem zwyczajnie mam ochotę stąd wiać...
Uciekać gdzie nogi poniosą.
Rozczarowania Rozczarowania Rozczarowania...
  Życie:)
Posłuchamy czegoś adekwatnego
acz
ładnego? ;)

zapraszam:)



 DOBRANOC:)








7 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Normalnie czary jakieś...
Wczoraj zima na całego...
pochmurnie, szaro, zimno przenikliwie, a śnieg po kolana prawie...

Dziś za oknem  słoneczko i nowe oblicze świata:)
...śnieg znikł...
jakby go nigdy nie było

Fizycznie czułam jak każdą cząsteczką wchłaniam promienie słoneczne... jak rozbuchane rozsadzają mi krwiobieg i rozbryzgują się po całym moim wnętrzu, a później wyrzucają ze mnie tony energii każdym porem skóry...
Mogę wszystko...
No może poza zaprzestaniem jedzenia...
Chciałabym być jak ten odmieniec jaskiniowy...
ale nie że taka brzydka, tylko taka obojętna na jedzenie:) Fajnie byłoby tak,
 bez żalu zupełnie,
nie jeść nic przez kilka miesięcy...

Idę pomiętolić tę myśl przed telewizorem....
oglądając żarcie w " przepisie na życie"  :)

 Całuję wszystkich:) 

Wiosennie i ciepło:)


5 kwietnia 2013 , Komentarze (10)

Nic z tego...
Na jojo to ja nie mam co liczyć:)
Po pierwsze: mój mąż ma tylko leciutką nadwagę
Po drugie to jego stały manewr:)
Fakt ,że wraca do tej wagi przy której zapala mu się kontrolka, ale to raczej długo trwa....
Kiedy czuje ,że zaczynają boleć go kolanka, zaczyna ograniczać jedzenie.
Radykalnie.
Uważam nawet ,że przesadza...
ale faktycznie chudnie z 6 kg, a potem zaczyna normalnie jeść, nawet słodycze (jest ogromnym łakomczuchem) i właściwie nie ma to wielkich konsekwencji.
Co do gimnastyki...
nie ma bata:)
nikt go nie namówi:)
ale nie mogę powiedzieć ,że brak mu ruchu:)
po pierwsze ma żonę;)
a po kolejne-ogródek i piec :)
grabi, kopie, zamiata, przycina i rąbie drewno:)
poza tym od pierwszych cieplejszych dni jeździ wszędzie rowerem- do pracy , z pracy, na zakupy... prawie nie wsiada do samochodu...
Generalnie nie przykłada wielkiej wagi do wyglądu, ale zależy mu na pełnej sprawności i wygodzie:)
Lubię tak czasem na niego popatrzeć jakby był obcym facetem...
Mrrr...
Fajny jest... oj fajny...;)
 taki wielki i na oko widać ,że silny:)
Najświetniejsze jest to, że ja przy nim jestem taka maleńka:)
Znajomi którzy zazwyczaj widują nas razem, są zaskoczeni kiedy przypadkiem spotkają mnie gdzieś samą:)
Zawsze jest takie...
"ło, jaka ty jesteś wysoka!"
o grubości nie mówią nic...
ale pewnie swoje myślą:)
Mniejsza o to:)
Nic nie zmienia faktu, że jest świnia i pies:)
I jeszcze się śmieje, że musi się podobać żonie...
ciekawe czyjej;)

Dobra:) trzeba iść spać:)
jeszcze tylko coś
ku pokrzepieniu:)
zobaczcie co się tam znów lęgnie w moim ogródku:)
zdecydowanie idzie ku lepszemu:)






WIOSNO!!!
PRZYBYWAJ!!!!

4 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Ta szuja się odchudza...
Mowa o moim mężu podłym...:)
Jestem trochę zła ,bo wiecie jak to jest z facetami:
mówi i robi

a ja od lat mówię i niewiele z tego wynika
Faceci są bardziej zadaniowi-
wyznaczają cel i zwyczajnie go osiągają...

Wymyślił ,że będzie jadł tylko dwa posiłki
dziennie ,
w odstępie ok 8 godzin

zmusiłam go coby dodał do tego przekąski:
 co 2- 3h jabłko lub marchewkę

i schudnie...
bestia

A tak poza tym nuda...
staram się nie szaleć z jedzeniem...
nowa za
sada
mało ale pysznie:)

na śniadanko zrobiłam sobie jajeczko z pastą serową



a na obiad lekką zupkę.
 Na jutro mam owoce morza...
ale jeszcze nie wiem czy się
zdecyduję,
  bo takich nigdy nie jadłam i mam lekkie obawy czy dobrze to zrobię:)




mrożonka z Lidla:)
to czarne to muszle...
nie mam pojęcia jak to się je:)

Swoją droga na zdjęciu wygląda to wszystko nieco obleśnie...:)

 Tak w ogóle to mam jakąś schrzanioną  fazę:)
czyli generalnie...
chrzanię wszystko
oto mój ostatni genialny zakup:)
wygląda tak fantastycznie, że żal mi go otworzyć:)




a z rzeczy beznadziejnych:
zapach do zmywarki:) 
zakupiony w sklepie Auchan- śliczny i niedrogi

za to absolutnie bezwonny:) NIE KUPOWAĆ!!! :)



a jak już jestem w klimacie zakupowym, to jeszcze zachęcam wszystkich wielbicieli serów typu rokpol do skosztowania lidlowej nowości
PYSZNY:)




Sporo się ostatnio u mnie dzieje...
ale patrzę na mój wpis i widzę ,że jakoś
uciekam od tego...
Chyba łatwiej pisać o pierdołkach niż o sprawach ważnych...
..nic to..

uciekam
 dobranoc:)

1 kwietnia 2013 , Komentarze (6)


I tak oto znów życie zatriumfowało nad śmiercią...
Kocham ten czas....

Daje mi taki spokój...

W moim domu biesiaduje się tylko w pierwszym dniu świąt
przyznam, że oddycham z ulgą,

bo już mam dość tego żarcia
Nie jadłam nawet tak wiele, ale ponieważ w ostatnim czasie mocno się staram nie utyć więcej, szybko odczułam, że pojemność mi się skończyła:)
właściwie już po pierwszym jajku byłam najedzona, ale gdzieś z tyłu głowy miałam, że trzeba popróbować wszystkiego, bo jutro znów mam szlaban
....no i tak próbowałam
dzień cały ...
a teraz czuję ,że pękam:)

Moim przekleństwem były jajka z pieczarkami i żurek:) 

{Moja ukochana zupa od dnia w którym dowiedziałam się co znaczy kac:)}

Jak widać życzenia się spełniają:)

ale z lekka przewrotnie:)

Naładowałam  akumulatorki....ale przy okazji i całą siebie:)

żeby odwrócić uwagę od mojej beztroski jedzeniowej, pochwalę się sukcesem mojego vitaliowego kolegi:)

otóż ten dzielny człowiek przed samiutkimi świętami osiągnął oszałamiający sukces w postaci

  -40 kg!!! 

to ci dopiero zajączek;) 

odchudzał się od lata i jak widać podszedł do sprawy bardzo poważnie...

Archange....

Sie robi z Ciebie niezły herbatnik;)

Jestem z Ciebie dumna:)

Gratuluję:)

Kwiaty dla Ciebie:)




30 marca 2013 , Komentarze (5)


Kochani:)
życzę Wam wyjątkowej, pięknej i spokojnej
Wielkanocy
Byście odnaleźli w sobie chęć i siłę aby zmienić to co bolesne, smutne, zaniedbane..
Byście odnaleźli miłość i magię.
Mam nadzieję ,że Baranek zagości w domu każdego z Was i pozostanie nie tylko na czas uroczystego śniadania.
Wesołego Alleluja:)

27 marca 2013 , Komentarze (9)

Sprzątacie?  Gotujecie?
Ja się nie przemęczam,ale i tak nie wiem w co ręce włożyć:)
Jeszcze na domiar złego piecyk mi się spsuł...
Od pewnego czasu nawalał, ale teraz to już chyba dokonał żywota:(
oczywiście najlepiej przed świętami...
Jakżeby inaczej..

A może to i dobrze?
mniej będę miała pracy:)
Dziś wędziłam szynki, a jutro czekają mnie zakupy...
Nie lubię, nie lubię:)
Na sama myśl o markecie dostaję gorączki...


Z innej beczki:
1. ZIMA NADAL NIE ODWOŁANA
2. Zjadłam kawałek mazurka;(
3. Za Chiny nie potrafię wlać w siebie 2,5 l wody
4. Przemarzłam i boli mnie gardło...


właśnie teraz, pisząc do Was grzeję sobie stópki w gorącej wodzie z solą, cytryną i inszymi cudami;)


Z rzeczy pysznych :
Napój oczyszczający z diety vitalii

pomarańcz ( średnia- ok 250 g)
2 śliwki ( ja dałam suszone)
łyżka siemienia lnianego

Wszystko zblenderować...

coś fantastycznego:)
bardzo mi smakowało:)

proste, słodkie, pożywne...
 niewiarygodne, że niskokaloryczne i zdrowe:)




polecam:)