Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2013 , Komentarze (9)



moje cudo:)
zupełnie jak prasłowiański Światowid:)

cztery kwiaty na cztery strony świata:)

Mam dwie wiadomości...   jedną dobrą, drugą złą;)
 zła jest taka ,że nie chudnę...
a dobra ...że nie tyję:)

czyżbym za dużo jadła???!!! :)
zapewne...


 Mama niedzielę spędziła  w domu więc familia miała pańskie śniadanko;)




 jajecznica ze smażonymi pomidorami
- w moim domu hit:)
(jak widać bez smażonej cebulki, kiełbaski czy boczku- chudziusieńko:)
lub zupka mleczna:)

a mamunia... o nędznej kanapce z białym serem i sardynką...


ale za to popiłam pyszną herbatką:)



kanapka w sumie też była pyszna

Poza tym w sobotę przygotowywaliśmy się do świąt. Konkretnie to robiliśmy kiełbasę:) 
Zakupem mięsa, mieleniem i mieszaniem zajął się mój mąż:)
Nie chciałam okazać braku zaufania i o nic nie pytałam:) ostatecznie okazało się ,że to był jednak poważny błąd:) bo małżonek zrobił AŻ 3 kg tego dobra:)

Nie można
powiedzieć, że Wielkanoc będzie na bogato:)



w ogóle to ustaliliśmy, że nie szalejemy:)
zobaczymy jak to się uda, bo właściwie to nasze stałe  przedświąteczne ustalenie:)

w każdym razie ma być tylko kiełbaska, żurek, jajeczka, babka i sernik... może jeszcze 1 sałatka i łosoś pieczony:)
zero tuczących mazurków i golonek:)
żadnych kremów i słodkich nalewek:)
NIC NIC NIC:)

Kłopotliwi mogą być ewentualni goście, bo u mnie panują staropolskie obyczaje:)
 ale... przyjdzie czas, będzie rada:)
Nie chcę teraz się tym martwić:)



Na pocieszenie dodam, że zima niebawem dokona żywota:)
niby śnieg powyżej kolan, ale wystarczy zaciszny kątek... kilka promieni słońca...
i....

VOILA!




23 marca 2013 , Komentarze (10)

...to był proszek do prania...
Przynajmniej wstępne badanie organoleptyczne na to wskazuje...
Całkiem możliwe ,że na drodze kolejnych analiz i syntez uzyskalibyśmy zgoła inny wynik...
 niestety...
brak środków i odpowiednio wyposażonego laboratorium uniemożliwiły dalsze eksperymenty...
Nie pozostało mi więc nic innego...
jak tylko wyprać w nim rajtuzy i swetry




U mnie nadal zima



te krzaczki sięgają mi tylko do połowy uda...
więc nie jest tak źle:)


a tymczasem  na mój kuchenny parapet wiosna już zawitała:)



chciałam jeszcze coś popisać, ale chyba szybko się pożegnam kawałkiem wiśniowego placka, bo coś mi dziś strona słabo chodzi... a nie chcę się więcej denerwować przed snem:)
zwłaszcza,że w tym -wyjątkowo wolnym- dniu
zerwałam się w panice o 4.50 rano,
z niezachwianą pewnością ,że zaspałam:)
zanim załapałam ,że mogę jeszcze pospać, byłam umyta i w połowie pomalowana



Do jutra:) dobrych snów:)

21 marca 2013 , Komentarze (8)

Podobno pieniądze nie śmierdzą:)
Moje nawet pięknie pachną:)
Wczoraj otworzyłam nowy proszek do prania i zobaczcie co było w środku:)





Niby tylko dyszka, ale radości co niemiara:)
Ja oczywiście- z moją chorą wyobraźnią- już wymyśliłam ,że to dobra pralnia kasy:)
Już stworzyłam cały scenariusz tego procederu jak to się mówi: pod latarnią najciemniej:)
nie ma to jak prać pieniądze w proszku do prania 
Ja to się chyba marnuję:)
byłabym świetnym przestępcą
Trochę  ostatnio mam kłopotu z tym pisaniem... jakoś okropnie jestem zmęczona:)
Ale przed zaśnięciem  pochwalę się jeszcze moim kwiatuszkiem:)
to już ostatnie stadium rozwoju:)

IMAGO


Moja radość:)
I jeszcze coś zabawnego:)
 na moje standardowe pytanie: kochasz mamusię?
Mój synek odpowiedział:
MAMO! Ty mnie pytasz czy ja Cie kocham?!
Przecież ja Cię uwielbiam!:)

i tym miłym akcentem, żegnam się z Wami:)
DOBREJ NOCY:)

19 marca 2013 , Komentarze (12)

Okropnie się czuję ostatnio...
Po pierwsze zasypało mnie śniegiem!
Kto wymyślił tę pogodę?
A ja sprzedałam narty...
Gdybym wiedziała poczekałabym do czerwca

Druga sprawa, że coś chora jestem
W niedzielę miałam taką gorączkę ,że ledwo wiedziałam gdzie jestem- skutkiem tego o mało nie spowodowałam poważnej kraksy

Sie mi wydawało ,że nic nie jedzie... ale jak sie okazało to było tylko wydawanie:)
 Kiedy  przednie koła uderzyły o asfalt, a ja spojrzałam w lewo... zobaczyłam tylko srebrne auto, wytrzeszcz kierowcy i jego szaleńcze próby nie zabicia mnie:) szczęśliwie odniósł sukces...
Jakoś udało mu się mnie wyminąć:)
zatrzymał się  150 m dalej i czekał...
Myślałam ,że po to by mnie opier... ale odjechał nim ja dojechałam:)
Albo potrzebował ochłonąć...
albo kiedy zobaczył, że baba- dał sobie spokój:)
Czułam ,że trzeba było wracać autobusem...
ale cóż...
zdecydowałam inaczej:)
 na szczęście trafił mi się ogarnięty przeciwnik:)

 Przy okazji zobaczcie co wyrosło z peniska

Najpierw zrobiło się z niego takie ufo



a dziś takie cudo:)




Pisałam Wam kiedyś ,że mam kłopot z wyrzucaniem nikomu niepotrzebnych ceramicznych rzeczy:)
 takich tam...
wyszczerbionych talerzyków, bezuchych kubków...
 I tak od czasu do czasu coś mi przypadkiem spada żeby stać się rzeczą z której nie można już nijak zrobić ani doniczki, ani podstawka, ani setnego pojemniczka na kredki

I właśnie z powodu tego dziwacznego rytualiku strasznie jestem teraz rozbawiona:)
W czasie gdy wczytywały się fotki ładowałam zmywarkę..
Chyba z 5 min trzymałam w dłoniach bardzo brzydki talerz na  którym lubił jadać mój śp. Tata:)

Talerz w sumie byle jaki i bez wartości... poza tym od lat okaleczony...
i właśnie po tych 5 min
...przypadkiem całkiem...
wysmyknął mi się i pięknie stukł:)
rozzuchwalona nieco, wzięłam jeszcze kubek liptona i on również mi się wymsknął...

wymsknął mi się 3 razy...
 a potem to już dostałam takiej wścieklizny ,że  jego resztki rozproszyły się po całej kuchni i przedpokoju:) W każdym razie...
na pewno nie da się go już  wykorzystać:)
całkiem nie żyje:)


Dziś już Was nie poczytam ,bo ledwie widzę...
ale jutro...
 jutro na pewno dam radę:)
Buziaczki i dobrej nocki:)

11 marca 2013 , Komentarze (9)

Przebijam się dziś przez taki śnieg jakiego jeszcze w tym roku nie było...
Pierwszy raz widziałam żeby w Poznaniu kierowcy zakładali łańcuchy na koła.
Załamka...
Nadal jestem jakaś bardzo smutna...
Mąż tulał mnie wczoraj cały wieczór i mówił, że nie może na to patrzeć i że jak trzeba to on komuś
 "da w ryj":)
 ale jakoś średnio udało mu się mnie rozbawić:)
więcej zdziałały Wasze pamiętniki:)
Były chwile ,że serdecznie się uśmiałam:)
Poza tym nie bardzo się wyspałam, bo osiołek całą noc się budził i sprawdzał czy jestem przykryta... głaskał ... przytulał... i mnie budził oczywiście:)
Czasem jest strasznym burakiem...
ale czasem... aż mnie dusi wzruszenie:)
Kochany chłopak...  

Dzięki serdeczne za wszystkie te wspaniałe życzenia imieninowe zawarte w komentarzach i przecudnych mailach...
Tak tylko wspomniałam ,a taka miła reakcja:)
Dziękuję:)
wcale sie tego nie spodziewałam
tym bardziej
było mi sympatycznie :)
Jesteście super:)
Co by tu jeszcze?...

Może pokażę Wam mojego lubieżnego kwiatka, który właśnie zaczął się rozwijać:)
zdawało mi się,że miał być czerwony...
ale chyba coś białego się wyłania:)



Troszkę...penisowaty:) prawda?
Jestem okropną ,zboczona babą...
i super:)

10 marca 2013 , Komentarze (7)

powiem tylko, że na chandrę i ból  całego jestestwa najlepsze są: kilka łyków dobrego wina (koniecznie wprost z butelki) paczka kabanosów i półgodzinny lodowaty prysznic, który o ile nie spowoduje bronchitu, na pewno sprawi, że zamiast mózgu pojawi się tabula rasa:)
Tak więc kiedy już się nażremy, popijemy i skorzystamy z imitacji skandynawskiego wodospadu pojawi się szansa polepszenia nastroju...
Pojawi się lub nie..
ostatecznie to nie jest takie  do końca pewne:) 
Olać to.
Czasem trzeba przyjąć porażkę na klatę, otrzepać się i iść dalej:)
Poza przyjęciem do wiadomości ,że ludzie są podli i kłamliwi, godzę się powoli z tym ,że nadal jest zimna zima:)



 podobno do 3 razy sztuka...- u mnie chyba to działa:)
wpadłam dziś w poślizg 3 razy:)
ciekawe co by się stało przy 4?....
w każdym razie- lód pod śniegiem jest baaaardzo zły:)



W tzw międzyczasie minęły, bez szumu całkiem, moje imieniny:)
Synuś kupił mi kwiaty w markecie:)
Przyniósł  do domu i kiedy wypakowywałam je z folii rzekł:
"Mamuś , ale wiesz... to jest bukiet...
Uważaj żebyś zaraz nie zepsuła..." :):):)



Córeńka zrobiła dla mnie przepiękną kartkę



i razem upiekli ciasto



oto tajemnica sukcesu:)



Mimo wielu przyjemności czuję się niestety wypruta z uczuć , nieszczęśliwa i obolała:)

ale co tam...

BUZIAKI DLA WSZYSTKICH
ZWŁASZCZA DLA PANÓW
KTÓRZY MAJĄ PRZECIEŻ DZIŚ SWOJE MAŁE ŚWIĘTO:)


8 marca 2013 , Komentarze (10)

Tak sobie trochę  Was poczytałam, ale nic nie pomogło... Zima wróciła i jest mi z tym bardzo źle.... Nic mnie nie cieszy... Nic zupełnie;( Nawet mi się pisać nie chce...
Zróbcie mi jakiejś dobrej herbaty...
plizzzzz.....

7 marca 2013 , Komentarze (7)

Dziś byłam w kawiarni:)
 Wiedziałam, że pójdę więc cały dzień byłam na cienkim kefirze i jednej kanapce z chleba razowego i twarogu:) W sumie mieliśmy iść gdzieś w okolice Starego Rynku, ale ponieważ chciałam sobie kupić coś do ubrania, wylądowaliśmy w centrum handlowym...
Sama w to nie wierzę ,ale byliśmy na kawie w sklepie "Tchibo":)
 kiedy mąż to zaproponował wyśmiałam go, ale w końcu zostaliśmy trochę bez wyjścia:)
tylko tam działał czytnik kart:) 
Summa summarum
 nie żałuję:)
  kawa była smaczna, lekki jogurtowy torcik także, mąż milusi...
 i to wszystko za jedyne 26 zł:)
Do teraz się śmieję ,że chyba moja atrakcyjność spadła skoro tak  przyoszczędził:)
 Podobał mi się kubek... ale kosztował dwie dychy i wydało mi się nieprzyzwoite kupować naczynko które kosztowało prawie tyle ile zapłaciliśmy za posiłek dla 2 osób


  


Poza tym stałam się posiadaczką nowego  kwiatka...
Apetytem na niego zaraziła mnie pewna przecudowna Vitalijka:)
Wykorzystałam uległość męża i mam:)



Ogólnie jestem dziś w świetnym humorze:)
Zmęczona,ale zadowolona.
W pracy szaleństwo, ale później spędziłam kilka godzin w bibliotece i tak się wyluzowałam jakbym siedziała w jacuzzi:):):)
...a tak mi się nie chciało tam jechać:)

(kawiarenki i kwiatki wniknęły z bliskości moich imienin, a nie cudownego charakteru mojego szanownego małżonka)

I tak na koniec wspomnę jeszcze ,że z powodu mojego silnego postanowienia schudnięcia, testuję na sobie różne niskokaloryczne produkty:)
oto jeden z nich



Nie polecam nikomu szukającemu jogurtowej lekkości i orzeźwienia

jeśli jednak dopada Was głód czegoś megasłodkiego...
to Was zaspokoi:)
Buziaki

5 marca 2013 , Komentarze (6)

Dziś zdecydowanie zabrakło mi dyscypliny...
Nic nie napisze ,bo jestem do bani...
zjadłam makaron z sosem i pulpetami...
i 8 cukierków eukaliptusowych...
i jeszcze była herbata z cukrem...
no i wypiłam jogurt...
(ale jogurt się nie liczy...dostałam go w prezencie więc chyba nie tuczy;)

Tak czy siak...
beznadziejna jestem... a
 może właśnie raczej...
za dobrze nadziana?
wiecznie to samo:) 
zostanę grubasem na zawsze...

dobrze przynajmniej, że słodkim i szczęśliwym...

4 marca 2013 , Komentarze (6)

 

Tak mi się od wczoraj rozwinęły...
beautiful
Niewiarygodne ,ale ćwiczyłam 15 minut:)
właściwie nie całkiem ćwiczyłam, bo sensownej gimnastyki było sporo mniej:)
 wykonałam jakiś dziki taniec wykorzystując dobre bity "Movies Like Jagger"
(Maroon 5 ft Christina Aguilera http://www.youtube.com/watch?v=TJ0llN5I6J0&list=PLtVBSsn2lycR2ngCuosqGXbAnwbUwAm55 )  Gdzieś w środku zrobiłam 3 serie po 10 brzuszków na wszystkie strony ( czyli 3 serie po 30) ale były to takie porządnie wykonane ćwiczenia:)
moja przyjaciółka "wuefistka" byłaby ze mnie dumna:) wciąż daje mi miliony praktycznych rad:)
 więc było odpowiednie tempo...
 i oddech jak należy...
 i zapewne zakwasy też będą takie jak być powinny

Biedaczka od lat bezskutecznie namawia mnie na jakiś wysiłek:)
 i patrzcie jaki nieoczekiwany sukces:D 
 A tak poza tym...
masa zajęć jak zwykle...
W sumie nic ciekawego...
no możne poza prasowymi wieściami o dziecku wyleczonym  z wirusa HIV...
Już drugi przypadek na świecie...
coś się zaczyna dziać w tej kwestii...
 Kilka tygodni temu przyjaciel mówił ,że z sukcesami wykorzystuje się tego wirusa (oczywiście po jakiejś modyfikacji) do leczenia białaczki.. 
Musi być cudownie dokonać takiego odkrycia...
Zaczarować śmiertelnego wirusa w życiodajną siłę...
Też sobie znalazłam temat na bloga o jedzeniu...
czy też może o niejedzeniu  ;D
Lepiej już się położę:)
DOBRANOC
pchły na noc
karaluchy pod poduchy
a szczypawki do zabawki:)