Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 listopada 2012 , Komentarze (3)

A jak zeżarte...  
 to jakby tego nie było:)

Postanowiłam skonsumować rogaliczka na śniadanko, coby dać sobie więcej czasu na strawienie tego dobrodziejstwa:):):) 
Wybrałam najmniejszego....    

400 gram:)
!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 

O mało nie pękłam:)
Ale dałam radę:):):) 
.... było warto...

rogal był PRZEPYSZNY:):):)  
 ...i taki śliczniutki....


Co do moich wczorajszych planów...
prawie zrealizowane...
 Łóżko było moje do 12:) 
 wyspałam się , wyleżałam, wykokosiłam:)

Przeczytałam też świąteczne już, wydanie "PORADNIKA DOMOWEGO" :):):) Serio:)
(Do jego zakupu zachęcił mnie kalendarz:) Muszę mieć w kuchni kalendarz kulinarny... muszę:))

Przepisy trochę mnie rozczarowały... ale co tam... najważniejsze, że foty ok:)
Właściwie zaciekawia mnie tylko jedna receptura
 Przyznajcie, że wygląda zacnie...
sernik limonkowy
sam przepis podoba mi się znacznie mniej niż zdjecie...ale może skorzystam:)

Wracając do planu:)
 Zrealizowałam jeszcze tylko ogienek w kominku:)
 z wanny nici....
Ale może dziś? Zobaczy się...
Choć myślę ,że czasu nie starczy:)
Dobra, bo się rozpisałam...
a oglądamśnie maegaświetny film o kaszalotach, na Jedynce:)
Buziaki

9 listopada 2012 , Komentarze (3)

Po raz kolejny obiecuję sobie pisać najpierw w notatniku, a potem dopiero kopiować do pamiętnika... i po raz kolejny tego nie robię ...i po raz kolejny tracę wpis:)
Jakaś masakra:)
Ale nic mnie dziś nie wytraci z równowagi...
Cieszę się tym wolnym weekendem jak dziecko:)  
Od rana dawałam się nieść tej radości:)
Dzień minął szybko i przyjemnie...
 jakby go wcale nie było:) 
Postanowiłam olać jutro wszystko co "muszę":)
Jutro sobie dogadzam:)
Nieopatrznie pochwaliłam się znajomym swoją wolnością... i mało brakowało ,a miałabym czas zapełniony szczelniej niż zwykle:)
Ale byłam twarda:)
Postawiłam zdecydowany opór przyjaciołom:)
Tak więc, jutro nigdzie nie idę, nikogo nie zapraszam, śpię do południa, latam pół dnia w szlafroku i takie tam:):):)  
A wieczorkiem....wanna... piana... świece... a może nawet ogienek w kominku... 
Kupiłam sobie nawet lekką gazetkę o niczym...:):):)
bo od chyba  4 lat nie przeczytałam nic niepotrzebnego... Nie tylko żadnej beletrystyki, ale nawet
"niefachowej" prasy..
Co zadziwiające, dietowo też całkiem, całkiem...
Nie żeby zaraz ideał...ale jest ok:)

Rano- banan.
Później serek lekki Piątnicy, mała grahamka i kawa.
Zamiast obiadu- kanapka razowa z wędzonym łososiem, zielony ogór i papryka.
Podwieczorek- jogurt.

A kolacja - jeszcze nie wiem,ale nie jestem szczególnie głodna, więc raczej nie zgrzeszę:)

Za to w niedziele grzech będzie spory, bo zamiast obiadu planuję rogala marcińskiego:)  
Tradycja- święta rzecz:)





Udanego wieczoru:):):)
BUZIACZKI

8 listopada 2012 , Komentarze (2)

Fantastyczny dzień...:)   
Pomijając to, że diety nie trzymam wcale i niebawem będę przeogromnym, acz słodkim kociaczkiem:) wszystko idzie mi jak z płatka:)   
 W pracy genialnie... uczuciowo...też niczego sobie;) w domu spokojnie... 
Aż chce się żyć:):):)

Wszystko byłoby piękne...
 Tylko dlaczego to żarcie takie pyszne?:):):)
3 godzinki temu nakarmiłam się tłustym serem pleśniowym i czymś o czym nie wspominam ,by nie urazić uczuć wegetariańskich członków naszego stowarzyszenia... ;) Mam taki plan ,że od jutra ściśle trzymam się jadłospisu...tylko jakoś nie mogę się zmusić żeby w ogóle do niego zajrzeć...
 Ale zrobię to.... Postanowienie to postanowienie:)
Mam nadzieję,że w ten weekend nieco się ogarnę ... i wyśpię przede wszystkim:) O ile niczego nie pomyliłam wreszcie będę miała wolne:) Przydałoby się, bo przyznam... ledwo ciągnę:) Ostatnimi czasy 2 razy przysnęło mi się za kierownicą... Dałam sobie zakaz używania samochodu po zmroku:) Ma to swoje zalety, bo autobus to doskonałe miejsce do spania:) 
 Polecam:)

Myśl, że rano będzie piątek i budzik po raz ostatni w tym tygodniu zadzwoni o 4.30 jest... aż brak mi określenia:) ale nie mogę się doczekać tego dźwięku:):):)
No... dietka spisana:) Jutro dam znać jak poszło:) Mykam pod prysznic i spać:)
Dobranoc:)

7 listopada 2012 , Komentarze (2)


A jesień wciąż trwa...  
 Ale są dni ,że mimo mej do niej miłości...chciałabym,   by minęła:)
Męczą mnie nieco te poranne, zimne deszcze, przed którymi nigdzie nie można się ukryć.   
Brrr...
Coraz rzadziej zastaję przed drzwiami bajkowy krajobraz...   
złote drzewa i delikatne promienie wschodzącego słońca, rozproszone w nisko nad ziemią zawieszonej mgle...
Specjalnie wstawałam wcześniej by móc nasycić oczy i  ducha tym widokiem... 
Nie jestem rannym ptaszkiem...   
szczerze to nie znoszę wcześnie wstawać... i jest to bardzo przewrotne...   
bo kocham poranki:):):)
To najpiękniejsza pora dnia... te chwile, gdy wszyscy śpią i zdaje się ,że jestem jedyną istotą ludzką na tym świecie:)   
 Uwielbiam te wonie... przyciszone dźwięki...
a nade wszystko mgłę właśnie, i ten czarowny osad atmosferyczny na wszelkich powierzchniach... Przyjemne uczucie ścierać go palcem z mijanych płotów..
Zdaję sobie sprawę ,że jestem nieco porąbana:)
Powoli dobijam do czterdziestki, a wciąż zachwycam się światem jakbym go pierwszy raz widziała:)
To chore...:):):)
Ale wiecie co?  
 Nie mam zamiaru się leczyć:)
Mąż mówi, że za bardzo skupiam się na detalach... może...  
Ale czy mnie z tym źle?
Myślę, że to całkiem fajne odchylenie:)

Czytałam Wasze komentarze...
 Kurcze... jakie Wy wszystkie jesteście fajne...
Komentarze jak zawsze sprawiły mi dużo radości, ale jeden zwrócił moją uwagę szczególnie...
Otóż czas jakiś temu Poziomeczka opisała mi jesień w Irlandii...
Z tego krótkiego opisu biła jakaś taka tęsknota.. Pomyślałam, że nie jest łatwo na emigracji, że zawsze chcemy być gdzie indziej niż jesteśmy, robić coś innego niż robimy...
I nagle doszłam do wniosku, że granice geograficzne nie mają żadnego znaczenia.
Tak naprawdę to wszyscy jesteśmy emigrantami...
Stale za czymś tęsknimy, podążamy w nieznanym kierunku, szukamy własnej przestrzeni...  
Człowiek jest zawsze nieco samotny w poszukiwaniach własnego miejsca... tożsamości... i szczęścia może...
Bredzę?
Bardzo możliwe...:):):)
 w sumie trochę sobie chlapnęłam rumu do herbaty...:):):)
A to zawsze bardzo rozwija myślenie:)
Przynajmniej u mnie:)
Kończę...
ale musicie jeszcze cpooglądać:)









6 listopada 2012 , Komentarze (7)

Kochani:)
Jakoś nie mogłam się zebrać i tu zasiąść...
 ale wykupiłam dietę i pewnie znów zacznę się regularniej pojawiać..
Nabrałam sobie milion nowych obowiązków i nie bardzo się mogę ogarnąć...

Wszystko w moim życiu się zmienia ,ale dietowo zawsze constans:)
 
 Słaba motywacja...albo może słaba silna wola:)
Sie okaże :):):)
 A teraz coś zabawnego:)
Doświadczyłam ostatnio osobliwego komplementu:)
 Aż się nim z Wami podzielę:)
Pewien bardzo fajny chłopak, na wiadomość o tym, że nieszczególnie radzę sobie z odchudzaniem, pocieszył mnie, że nie powinnam się martwić,bo...
 wg niego jestem...

NIEMALŻE ideałem kobiety:):):):):)

 Powiem Wam,że NIEMALŻE zabił mnie tym "NIEMALŻE" ;D ;D ;D
Przyznacie ,że było to baaaaaardzo okrutne:)
 Ciekawe które to fragmenciki zaburzają  obraz doskonałości:):):):)
i czy braki dotyczą ciała czy tez ducha? :D;D;D;D

A może nie o braki tu chodziło, a wręcz przeciwnie? :D;D;D;D
 Nie mam pojęcia...
ale przyznam ,że mnie to dręczy:):):)

Szczęśliwie zanim moje "niemalże" wyszło na światło dzienne, udało mi się usidlić jednego faceta, zaciągnęłam go do ołtarza, a później do łóżka i tam spłodziliśmy- nie bez przyjemności- dwójkę całkiem przyzwoitych potomków:)
Stało się to wszystko w ubiegłym wieku, czyli zamierzchłych już czasach...
ale stało się i warto ten fakt odnotować:)


Znosimy się z owym panem już od lat 17, a od 16 mamy wobec siebie legalne akty własności.
I przyznajcie...
 nie ma możliwości utrzymania wstrzemięźliwości od pokarmów, kiedy ktoś zaprasza do najlepszej greckiej knajpy w mieście... :):):)


Było pysznie...
pierożki ze szpinakiem i fetą, musaka, jagnięcina z bakłażanem...
i milionkaloryczna baklava
POEZJA

Miałam w planie porobić zdjęcia... ale jak się rzuciłam na jedzenie to oprzytomniałam przy deserze:):):)
Za rok się poprawię:)


Tęskniłam za Wami:)
 LOVE



20 października 2012 , Komentarze (6)

Będę superlaską!!!!
Wróciłam do domu, po całym dniu na 1 kawie z automatu i nie znalazłam nic do jedzenia:):):)

To cudowne gdy wiesz, że nie na darmo stałaś do 1 w nocy i gotowałaś pyszny obiadek dla swojej rodziny:)
Serce rośnie, kiedy tak wszystkim smakuje, że zapominają o całym świecie i pożerają wszystko:)
Pomyślałam więc 
( i ochoczo podzieliłam się ta myślą z familią)
 że to nieludzkie odbierać im szansę takich doznań, wiec od teraz, kiedy nie będę  mogła towarzyszyć moim bliskim w radosnych biesiadach ( czyli najmarniej do połowy lata:) pozwolę im samodzielnie przyrządzać, a potem samodzielnie spożywać przepyszne posiłki:) Jestem taka dobrutka..
aż się wzruszyłam:)

Poza tym spotkało mnie dziś wiele szczęścia
1. Dwa razy byłam bliska kraksy- jednak auto nadal żyje:) I nie chwaląc się- ja też:)
2. Zgubiłam się...ale się odnalazłam:)
3.Kiedy wreszcie wyszłam na ulicę... doświadczyłam takiej jesieni jaką kocham:)      
   Zobaczyłam drzewa, jakby płonące żywym ogniem.. Poczułam ciepły,ale
    orzeźwiający wiatr...no  i ten cudowny zapach.. mieszanina dymu i suchych liści..
    ... jeśli ktoś chce powiedzieć, że to tylko miejski smog... to niech się lepiej
       zamknie:)


No dobra, lecę do kuchni, pozmywać gary:)
W końcu byłoby głęboką niesprawiedliwością gdyby zrobił to ktoś inny:)

Ja je pobrudziłam- to i ja je umyję:)

I zakończmy wywód ową radosną, nieodkrywczą konkluzją:)

DOBREJ NOCY KOCHANE ANIOŁKI:)





19 października 2012 , Komentarze (4)

Obiecałam wczoraj, ze zaprezentuje moje poruszające znalezisko i słowa dotrzymam,
jednakże najpierw muszę podziękować wszystkim Superświetnym Dziewczynom,
 że mnie tak ukochały bardzo:)
JESTEŚCIE BOSKIE:)
Dzięki Wam czuję moc:)
To wspaniałe,że znalazłam się tutaj, wśród tylu fantastycznych osób...
To dla mnie zaszczyt, że chce Wam się ze mną znajomić,  zaglądać na mój małowartościowy pamiętnik o niczym:)
 a nawet od czasu do czasu coś do mnie napisać:)
skomentować.. pocieszyć..
Kocham Was
Gdyby nie Wy , moje życie byłoby znacznie smutniejsze:)
albo przynajmniej mniej radosne:)
Dziękuję:)
A teraz rzeczone Drzewo...



Przyznacie, że to niezwykły widok...
Jakby Anioł wzbudził gniew Boga i uciekając z Nieba został uwięziony w brzozie..
To musiałoby być Wielkie Zakochanie... bo z jakiego innego powodu można by chcieć opuścić Niebiosa?
-----------------------------------------------------------
Gdyby ktoś miał wątpliwości, to jest to prawdziwe skrzydło ogromnego gołębia.
Jest tak integralne, że to aż niewiarygodne... jakby wyrastało z tego pnia...

Mam w głowie milion pięknych historii inspirowanych tym widokiem:)
rzeczywistość jest jednak zapewne bardziej prozaiczna...a nawet nieco okrutna...
Myślę ,że jakiś większy ptasi drapieżnik zniszczył mieszczące się powyżej gniazdo i skonsumował ptaszka, a jego niedojedzone szczątki wylądowały na owym pniu...
Tak czy siak widok ten wzbudził we mnie ogromne emocje i koniecznie musiałam się nim z Wami podzielić:)

Buziaki:)

18 października 2012 , Komentarze (7)

:) Takie oto hasło stanęło dziś na mej drodze:):):) Widniało na pojemniku do używanej odzieży:) Rozbawiło mnie p r z e o k r u t n i e :):):)
Nie wiedzieć czemu:)
 Może dlatego, że mnie się wszystko "kojarzy"? :)
 Swoją drogą doskonały tekst na koszulkę przy okazji randki:):):)
 ...Ja bym miała na myśli:  wypełnij mnie np...
 dobrą kolacją:) 

a co by mniemał towarzysz randki?
 no cóż... jego problem:):):)
w każdym razie myślę ,że na kolacji by nie oszczędzał:D:D:D


Okropnie jestem ostatnio zalatana, wciąż brak mi czasu.. ale byłam wreszcie na grzybach..Nawet 2 razy:) Niespecjalnie dużo udało się zebrać, ale zawsze to coś:)

Żałujcie, że mnie w tym lesie nie widzieliście... 
Widok musiał być zabawny:)


 mission impossible...

dosłownie:)
 Ekwilibrystyczne ewolucje w moim wykonaniu... bezcenne..:):):)
A oto powód..


Mieszkańcy lasu... i zasadzki które na mnie zastawili...


Może właśnie dlatego niewiele zebrałam:)
Okrutnie dużo tego było:)
...dużo i duże...

Podczas jednej z wizyt w lesie znalazłam coś niezwykłego
pień:)
nazwałam go Anielskim Drzewem
Nie wiem jaki dramat tam się rozegrał... ale wyglądało to co najmniej niepokojąco...:)
no ale o tym może jutro:-)

Pozdrawiam serdecznie:)

11 października 2012 , Komentarze (9)

Cały dzień byłam nakręcona jak ruski budzik..
Obudziłam się godzinę przed czasem i tak leżałam myśląc o różnych fajnych rzeczach:)
Cały dzień minął mi w jakiejś zadziwiającej euforii:) kipiałam energią i fantastycznym humorem..
Miałam moc:)
No ale dzień się skończył i już nie czuję się jak hawajski kahun tylko jak stara, beznadziejna baba:) Jestem gruba, brzydka i nikt mnie nie kocha...
Tak czuję:)
Samotność... melancholia... dupa blada...

7 października 2012 , Komentarze (5)

Pomna słów jednego  z popularniejszych przedstawicieli lewej strony sceny politycznej wracam na właściwą ścieżkę:) Czyli niby trzymam dietę:) Kto mnie zna wie co to w moim przypadku oznacza:):):)



Powrót zupy
brokułowo- kalafiorowej
:D:D:D:):):):):):):):)
 śniadanko też niczego sobie



Bułkę ostatecznie sobie podarowałam:) Nie zdążyłam zjeść:)
ale serek całkiem do rzeczy, jeśli ktoś lubi zielone oliwki:)
mnie smakował, choć wolę twarożki o innej konsystencji. Ten jest trochę paćkowaty, ale za to można posmarować nim chleb. 95 kcal/100g, waga opakowania 150g. Akurat na śniadanie:)


Chyba wrócę na dietę vitalii
Może za tydzień.. teraz mam tyle zajęć,że nie miałabym kiedy robić zakupów:)
Każde wytłumaczenie jest dobre:)