Wracam ale powoli....
Dziś było już lepiej ale nie tak do końca jak powinno....Nagotowałam sobie dzisiaj parę dan z warzyw bo ostatnio mam mało czasu i dlatego łapie w locie przeważnie coś kalorycznego i niezdrowego.Od jutra wystarczy wiec tylko otworzyć lodówkę i wyjąć coś sprzyjającego diecie.Nie ma wymówek....celu lutowego wprawdzie już nie osiągnę ale przynajmniej się do niego zbliżę i tez będę zadowolona.A w sobotę już na pewno stanę na wagę bo coś się boje,ze mogę się przeliczyć.....
Melduje sie.....
...po szaleństwach urodzinowo-karnawałowych .Nie będę rozwijać tematu,bo nie ma po co...powiem tak:postępów brak...Magdalena z dietka padła.Dziś jest nowy dzień....początek nowego tygodnia wiec i Magdalena się opamiętała.Ważenie nadrobię w przyszła sobotę bo w ta jakoś się bałam.Niestety dziś mam bardzo dużo na głowie wiec uciekam...no może jeszcze króciutko do was zaglądnę....pozdrawiam.....
Tak na szybko.....
To mój nowy kolor.....po kuracji keczupowej....
W telegraficznym skrócie bo będę dzisiaj zajęta do wieczora...no może przy kawce zdążę do was zaglądnąć:
1.dieta-rewelacja
2.nastrój-super
W sobotę oficjalne ważenie i mierzenie wiec będę podsumowywać tydzień....pozdrawiam
Ciagle pada....
Śnieg zniknął,biały krajobraz za oknem rozmył się w strugach deszczu i tak to wygląda od wczoraj wieczora.Spacer dziś był wiec ekspresowy a teraz korzystając z przerwy w pracy buszuje po vitalii.
Ostatnio u mnie spokojnie ale zima zawsze dla mnie taka jest....czytam,oglądam filmy, które chciałam zobaczyć i właściwie to nic innego nie robię...Wraz z przyjściem wiosny zawsze zaczyna się coś dziać...mecze koszykówki ze znajomymi,rolki nad Menem,wyjścia...ogólnie inne życie i za tym właśnie dzisiaj zatęskniłam.Wiem,ze nie wszyscy zapadają w sen zimowy pod względem towarzyskim,ale u mnie historia powtarza się niezmiennie co roku wiec w tym nawet nie próbowałam nic z tym zrobić.....A TO BŁĄD!!!!Jestem zmęczona tym przytulnym i ospałym życiem jeszcze więcej niż trzygodzinnym lataniem za piłka...ja chce wiosnę!!!!!
Zielone wlosy,zielone butki....
...cale zielone są ufoludki.Tak wczoraj powinnam śpiewać tylko,ze akurat wczoraj nie było mi do śpiewania no chyba ze wycie do tego się zalicza.Miałam zielone włosy...no ale może zacznę od początku....
Tak to jest jak ma się durne pomysły i nikogo się nie słucha.Stwierdziłam w sobotę,ze już nie chce być taka jasna blondynka i nie słuchając męża,który radził w związku z tym pójść do fryzjera zakupiłam farbę naturalny blond(nawet bez amoniaku wiec utwierdziłam się w słuszności mojego postanowienia.)W niedziele przeprowadziłam wielkie farbowanie,bo przecież co może być trudnego w zmianie koloru na ciemniejszy(tak myślałam do wczoraj)no i się zaczęło...najpierw włosy zamiast koloru naturalny blond zafarbowały się na jasny brąz,ale stwierdziłam,ze może być w końcu to coś innego...tylko,ze w świetle sztucznym dojrzałam na nich wieczorem zielony odcień...taki naprawdę parszywy gloniasty.W tym momencie właśnie chciałam zawyć i pewnie jeszcze tydzień temu zalałabym się łzami i narzekała na niesprawiedliwość tego świata,chociaż przecież powinnam na swoja głupotę...zamiast tych działań podjęłam akcje ratownicza,która po uzgodnieniu telefonicznym z fryzjerka wyglądała tak:ja siedząca w wannie z góra ketchupu na włosach....i zanim rykniecie śmiechem(tak jak ja i mój mąż)to muszę wam powiedzieć ze podziałało.Dziś byłam u fryzjera ale jedyne co mógł mi zaproponować to zmianę na ciemny brąz wpadający w czerwień,bo żaden odcień blondu ani jasnego brązu nie wchodzi w grę,zieleń pojawi się znowu.Nie lubię tak ciemnych kolorów bo wyglądam w nich jak zjawa wiec uciekłam i będę nadal ratować się ketchupem....jak już coś z tego wyjdzie to uwiecznię zdjęciem!!!!
Jak widzicie niedziela była pod hasłem atrakcji a co do dietki,to na razie piec dni bez słodyczy i porcje o polowe mniejsze ale normalnego jedzenia...na wagę wskoczę jak mi zejdzie opuchlizna po @...pozdrawiam
Jak jak lubie piatki....
jeszcze 3 godzinki i będę miała weekend i bardzo się z tego ciesze,ponieważ nawiedziła mnie @ a odkąd biorę hormony cierpię strasznie w tych dniach.Na wagę nie próbowałam stawać,bo w tym stanie nie chce....jest dobrze,bo się nie obżeram i w ogóle nie jem słodyczy,co u mnie jak już zdążyłyście zauważyć dużym jest wyczynem.Ale nawet mnie nie ruszają....nawet jak widzę....i z tego bardzo się ciesze,bo z tym najgorzej mi walczyć.W ogóle jestem dziś wypluta,obolała i nie mogę się na niczym skoncentrować....wiec uciekam,żeby nie przynudzać.....
Nowy dzien...
...i zupełnie inny niż te dotychczasowe....wstałam dzisiaj z zupełnie innym nastawieniem do życia,mojej walki z kilogramami i jeszcze paru innych spraw,które od dawna mnie obciążały.Nie wiem czy to za sprawa Booty która wczoraj zobrazowała mi parę faktów i działam dzisiaj na zasadzie´´pokaże ci,ze tak nie jest´´(ale w dobrym sensie,bez negatywnej energii)czy tez mam siebie dość i zdałam sobie sprawę,ze jak w końcu czegoś nie zmienię to zabrnę jeszcze bardziej w złym kierunku!!!!Nie ważne jaki jest powód ważne,ze jeszcze nigdy nie widziałam tego wszystkiego w takim świetle...a może widziałam ale znajdowałam stek bzdur,które mnie usprawiedliwiały.Dzisiaj nie mogę znaleźć ani jednej rzeczy,która byłaby dobra wymówka bo niektóre dziedziny w życiu zawaliłam sama....przez lenistwo,słabą wole i ciągłe usprawiedliwianie.´´Von nichts kommt nichts´´.....Gdzie ja byłam ostatnie 12 lat?????
Dzien nielaczenia...
...tak mnie wzięło dzisiaj po wczorajszych wpadkach wieczornych na niełączenie białek z węglami bo zawsze po takim jedzeniu mam taki plaski brzuch i się motywuje...poza tym posiedziałam trochę w książkach i muszę przyznać,ze niektóre przepisy dotyczące takiego jedzenia są bardzo ciekawe i zapowiadają się smakowicie.Dziś właśnie jeden wypróbuje...ziemniaki duszone z pieczarkami i papryka.Będę powoli zmierzać w tym kierunku ale jak już wspomniałam najpierw muszę pozbyć się zapasów,wiec właśnie z tego powodu będą jednodniówki.Do głupiej 8 z przodu brakuje mi 20 dkg wiec mam nadzieje,ze w końcu ja zobaczę...pogoda straszna,wieje i leje wiec ze spacerku dzisiaj nici...w ramach straty kalorii cały kosz prasowania bo się obijałam w zeszłym tygodniu....miłego dnia!!!!!
20:50 nie radze sobie ....to tyle jesli chodzi o moje postanowienia
Poniedzialek.....
...pod hasłem ´´Jedz polowe´´ czyli tak na dobry początek tygodnia jem dzisiaj wszystko oprócz słodyczy ale tylko polowe porcji.I właśnie od rana już zauważyłam,ze polowa tez się najadam wiec po co do cholery wrzucam w siebie zawsze takie ilości.Pytanie pozostanie chyba bez odpowiedzi bo jak już je znalazłam to stwierdziłam,ze ze mną tak do końca normalnie to nie jest.Zmotywowana programem´´The biggest Loser´´ zmieniłam nastawienie i teraz już będę jesc inaczej bo chce i mogę a nie bo muszę i opornie mi idzie....to by bylo na tyle w dniu dzisiejszym....pozdrawiam poniedzialkowo
Bycie wielka kobieta już mi się znudziło.....
22:00 Od 18 hasło dnia zmieniło się na´´nie chwal dnia przed zachodem słońca´´...zagryzłam maślankę ciastkami z czekolada i chipsami.....