Nie jest tak tragicznie....
...jak myślałam.Mimo dni z załamaniem motywacji i obżarstwa wagę utrzymałam taka jaka była w zeszłym tygodniu...i pewnie nie zrozumiecie,ale ja jestem mega happy!!!Tamten tydzień był naprawdę parszywy i bałam się,ze przepłacę to dużym wzrostem wagi,ale jakoś się udało.Nie chce jednak moich sukcesów opierać na szczęściu....wiec od jutra zaczynam jednodniówki czyli każdy dzień pod innym hasłem!!!Juz kiedyś próbowałam i funkcjonowało....bo przynajmniej mi nie nudno!!!!Pozdrawiam
Ucze sie....
...cierpliwości i wytrwałości,bo bez tych cech niestety sobie nie poradzę.Czasami jestem jak małe dziecko,jak nie dostane czegoś natychmiast to nie chce w ogóle...i tak właśnie dzieje się tez z moim zdrowych odżywianiem(odchudzaniem tego nazywać nie będę bo nie lubię tego słowa).
Dziś wstałam już z lepszym nastawieniem za co muszę podziękować moim Vitalijkom!!!!Wasze wsparcie naprawdę wiele mi daje...mam nadzieje,ze będę mogla sie odwdzięczyć.....oczywiście w innych sytuacjach bo kryzysów dietowych u was nie przewiduje!!!!Pozdrawiam gorąco!!!!
Jeden dzien gorszy od drugiego.....
...nic mi się nie chce....motywacja poszła sobie gdzieś daleko....jest beznadziejnie!!!Wroce jak się pozbieram!!!!
Znowu sie rozpuszczam....
....dzisiaj nie idzie od rana nic co z dieta się wiąże...wprawdzie nie ma katastrofy,bo nie jem jak zwykle non stop ale na śniadanie do kawy zjadłam marsa i to był mój początek dnia....mam dzisiaj prawdziwy napad,chce mi sie wszystkiego,czego mi nie wolno.Musze to jakoś przetrzymać zwłaszcza,ze dziś jeszcze obiad u znajomej a nie wiem co zaplanowała.Bedzie ciężko....już dawno nie miałam takiego dnia i nienawidzę,kiedy cały czas muszę myśleć o jedzeniu....nie pomaga nawet szukanie na sile zajęcia.Uciekam poczytać co u was...pozdrawiam
Etiopska restauracja....
...była super.Niepowtarzalna atmosfera,super dania tylko to jedzenie palcami trochę mnie zaskoczyło....ale się dostosowałam i muszę przyznać,ze w całości wieczór był wyjątkowo udany.Dzień w sumie tez,bo poświeciłam go sobie...poleżałam w wannie,zrobiłam paznokcie,pooglądałam mój ulubiony program i poczytałam....czyli niedziela pod hasłem´´nic nie muszę´´.A dziś mimo,ze poniedziałek to tez mam wspaniały humor bo wraca maż...ale już teraz przyzwyczaiłam się do mojego jedzenia wiec nie będzie problemów.Rozplanowałam sobie wszystko tak sprytnie,ze nawet nie będę musiała gotować innych potraw bo moje dietetyczne po prostu uzupełnię jakimś kalorycznym dodatkiem dla niego.
Zastanawiam się czy nie zmienić znowu mojego sposobu odżywiania na ten ´´rozłączny´´czyli jak białko to nie węgle.Pomijając fakt,ze zawsze ładnie chudnę to jeszcze dodatkowo super się czuje i lepiej śpię wiec jest to naprawdę godne przemyślenia.Jednak nie będzie to w tym tygodniu bo mam sporo zapasów,które do tego sposobu odżywiania niestety nie pasuje....życzę wam miłego i dietowego tygodnia
Zjedzone:
-jogurt owocowy duży z wiśniami 0,1% tłuszczu
-paczek(!)plus kawa
-dwie łyżki spaghetti z sosem bolońskim
-dwa pomarańcze+mars
-ciemny makaron z kurczakiem i pieczarkami
Ten mars i paczek to wpadki,które już się miały nie zdarzać...a jednak się nie powstrzymałam...wstyd
Waga ruszyla...
...o 0,9 kg do przodu wiec jestem oczywiście bardzo zadowolona zwłaszcza,ze spadła tak od czwartku.Mam tez 0,3% tłuszczu mniej w sobie...to nie rewelacja ale i tak się ciesze,ze spada.Wprawdzie nie miałam czasu na zapisywanie w pamiętniku co zjadłam przez ostatnie 3 dni ale widocznie było zdrowo i rozsądnie skoro w końcu udało się zobaczyć inne cyferki.Zmotywowałam się oczywiście jeszcze bardziej i czuje,ze to właśnie ten moment kiedy mam w sobie trochę więcej siły.Sport wprawdzie leży odłogiem ale w domu akcja sprzątanie wiec i tak się sporo ruszam....Dziś idę na urodziny do koleżanki wiec muszę się pilnować...zwłaszcza,ze odbędą się w etiopskiej restauracji...nie wiem czy maja tam coś dietetycznego ale będę uważała....milej niedzieli....
Wracam ze spuszczona glowa....
...ale tym razem nie będę zwalać na brak czasu,problemy czy zdrowie...bo doszłam do wniosku,ze jak się chce to można wszystko....ja widocznie nie chce,bo innego wytłumaczenia znaleźć nie mogę.Dzisiaj znowu dostałam natchnienia...pewnie dlatego,ze mąż znowu wyjechał....wiec posprzątałam lodówkę,zrobiłam zdrowe zakupy i pomyślałam...zaczynam...po raz 1000 i któryś tam,to już prawie jak wenezuelska telenowela.Wiem,ze potrafię i co z tego jak ostatnio unikam jakichkolwiek działań,które wymagają ode mnie wysiłku...bo przecież łatwiej pojechać do McDonalda niż ugotować zdrowa kolacje....łatwiej wyciągnąć czekoladę niż pokroić i obrać owoce...no i łatwiej kupić nowe wielgaśne jeansy niż schudnąć do tych ulubionych.Wieje beznadzieja....koleżanka radzi mi żebym poszła do dietetyka ale ja potrzebuje kogoś,kto da mi porządnego kopa w dupę i pomoże znaleźć silna wole....idę poczytać do was....pozdrawiam
Zjadłam:
-serek wiejski
-5 plasterków szynki odtłuszczonej
-dwie parówki drobiowe+pieczarki na parze+papryka
-batonik corny bez cukru
-jajecznica z pieczarkami
Wypilam:
- 1l wody
-0,5l zielonej herbaty
-0,5l miety
Mam troche na glowie....
....wiec odezwe sie jak ochlone...milego weekendu!!!!
P.S:diety brak!!!!
Poleglam....
...miedzy paczkami,batonikami Milkyway i ptasim mleczkiem....mam nadzieje,ze jutro dam rade sie podniesc....pozdrowienia
Jestem...
...ale nie mam czasu...przewracam dom do góry nogami....pozdrawiam
Zjadlam:
-dwa suchary ciemne+2 mandarynki
-2 tosty wieloziarniste posmarowane chudym twarogiem
-kotlet mielony+pieczarki na parze
-chipsy niskotluszczowe(240 kcal)
-joghurt+2 kiwi
Wypilam:
-litr czerwonej herbaty
-litr wody