Troszke lepiej ale nie do konca....
...ten tydzien byl juz lepszy,ale z powodow zdrowotnych wczoraj i dzisiaj mialam wszystko w nosie i nie przestrzegalam diety.Jutro znow na wage i pomiary ale po tej wpadce nie licze na jakies wielkie zmiany....w sumie jednak jestem juz na lepszej drodze bo zmienilo mi sie myslenie a to najwazniejsze,ale wpadki jeszcze sie zdarzaja.Milego wieczorku!!!!
Zmadrzalam?
Nie wiem jeszcze napewno czy mnie oswiecilo czy to tylko przeblysk ale od poniedzialku wzielam sie za swoj sposob odzywiania....wprawdzie nie przestawilam jeszcze wszystkiego ale przynajmniej nie jem slodyczy,wprowadzilam 5 posikow dziennie no i unikam bomb kalorycznych typu fast food.Robie wszystko powoli i z glowa bo chcialabym aby to znowu bylo na dluzej a nie tylko na pare dni.Wprawdzie na sport nie bardzo mam czas ze wzgledu na prace i pare zaleglych spraw ktore teraz nadrabiam ale juz od jutra mam normalnie rozplanowane dni wiec bede mogla sie postarac.Trzymajcie kciuki.....pozdrawiam
No i mam zaplate!!!!
Za swoja glupote zaplacilam dzisiaj wynikami...na wadze + 1,5 kg nie mowiac juz o centymetrach....az mi sie plakac zachcialo,ze przez pare dni obojetnosci na wszystko juz tak wiele zaprzepascilam....i to wlasnie jest to czego sie obawialam....jak stalam w miejscu to jeszcze tak do mnie nie docieralo a teraz w koncu dostalam nauczke.....a wiecie co nawet nie chce mi sie pisac.....milego weekendu!!!!
Porazka na calej linii.....
...i pod kazdym wzgledem...dietowym,sportowym i motywacyjnym rzecz oczywista tez!!!!Wczoraj to byla tragedia.....mimo,ze caly dzien bylam zajeta praca i zalatwianie roznych spraw to i tak zaliczylam solidny krok do tylu jesli chodzi o moje odchudzanie....nawet nie chce sie chwalic ile pochlonelam bo mi okrutnie wstyd ale najbardziej martwi mnie to ze zachowuje sie jak nalogowiec ktory wie ze nie moze a jednak siega....i jak juz siegnie to nie moze przestac!!!!po tym calym obzarstwie mialam naturalnie zalamke i cala moja motywacja i pozytywne nastawienie diabli wzieli....oj zle sie ze mna dzieje i ja to wiem ale nie radze sobie sama ze soba i to moj najgorszy problem!!!boje sie,ze nadrobie te wszystkie kilogramy bo juz nieraz tak bylo...znacie jakies sposoby na przetrwanie????
Pod gorke.....
...ja juz sama nie wiem co sie dzieje....wydaje mi sie ze duzo nie jem,caly dzien jestem w ruchu a jakos tym razem tak opornie wszystko idzie....waga to juz w ogole sie zaciela i jedyne na co licze to spadek centymetrow chociaz jak narazie nic go nie zapowiada....musze od jutra pisac co jem bo chyba tu jest blad.... wydaje mi sie,ze trzymam 1000 a czasami jak dobrze pomysle wieczorkiem to okazuje sie,ze tu cos skubnelam tam sprobowalam i pewnie jest tego duzo wiecej....chyba jednak az tak dobrze sie nie przylozylam....A6W bedzie dzisiaj dzien 8....z rowerka musze dzis zrezygnowac bo mam pare spraw do pozalatwiania dzisiaj a na wieczor przygotowalam prasowanie wiec tak bede spalala kalorie....zycze udanego dnia!!!!
Po raz kolejny....
...i znowu start od poniedzialku....ile to juz razy bylo...sama nie potrafie zliczyc,ale pociesza mnie fakt ze nie zaprzepascilam wszystkiego co wczesniej mi sie udalo.Wczesniej zawsze tak bylo....wracalam do wagi wyjsciowej a nawet ja przekraczalam a tym razem stoje w miejscu....ale tez nie ide do przodu.Oczywiscie tym razem znowu mam nadzieje,ze sie uda,ze wytrzymam i powroce do zdrowych nawykow zywieniowych....Rozpoczelam dzis 1000 kcal i musze przylozyc sie do sportu....A6W dzien 6 zaliczony,rowerek tez-150kcal bo po wczorajszych trzech godzinach koszykowki mam takie zakwasy ze wiecej nie dalam rady.Ale cos sie ruszylo i to najwazniejsze...zycze wam milego tygodnia!!!!
To raczej falstart byl.....
...bo dzisiaj moja waga pokazala 0,5 kg wiecej niz w zeszla sobote.Swieta zostawily swoje a i moje zamilowanie do czekolady wzielo gore nad zdrowym rozsadkiem w tym tygodniu....nie ma co plakac trzeba patrzyc do przodu.Dzisiaj 5 dzien A6W,ktore tym razem zamierzam skonczyc....a poza tym nic sie nie dzieje ciekawego...w weekend bedzie raczej leniwie,bo na nic nie mam ochoty ale kto wie moze wpadne na jakis dobry pomysl....milego weekendu!!!!
Powoli ale do przodu...
...z wieczorna rybka i salata przekrocze 1000kcal o jakies 100 wiec nie jest zle...powoli znow przyzwyczajam sie do innego jedzenia tylko z ta woda mi nie idzie,bo jak pije duzo to biegam do ubikacji a w pracy kiedy musze na spacerek z dzieciaczkami to nie bardzo wskazane wiec probuje picie nadrabiac wieczorami . Przy tej pogodzie wychodzi mi tylko z herbatka,ale moze byc bo pije czerwona albo koperek.Pogoda w ogole do niczego nie zacheca ale obiecalam sobie,ze nie bedzie wymowek...wiec pogoda mi nie przeszkodzi.Na rowerku spalone 250kcal no i drugi dzien A6W zaliczony.Oby tak dalej to bede zadowolona....
P.S.wlasnie wcielam zajaca z czekolady....glupota pierwszej klasy....
No i wystartowalam.....
Nawet dobrze mi poszlo...dietka utrzymana,jedyne czego mi sie nie udalo to wypic wystarczajaco wody.Jestem dobrej mysli z tym moim wracaniem do dietki bo w koncu mam naprawde ochote a nie czuje,zebym robila cos na sile...ostatniego czasu tak wlasnie bylo,nawet jak sie pilnowalam to nie robilo mi to zadnej przyjemnosci.A6W tez zrobione...dzien pierwszy,bo zaczelam od nowa.A na rowerku spalilam 200 kcal i od jutra bede stawke podwyzszala....dzien pierwszy uwazam za udany....oby tak dalej to moze ujrze w koncu wymarzone 7 z przodu!!!Milego wieczoru.....
No to jutro start!!!!
Od jutra startuje po raz kolejny,bo juz tak dlugo tkwie w miejscu,ze az glupio.Ciesze sie,ze juz po swietach bo wszedzie tylko jedzenie...a ja oczywiscie jem za dwie...ale to juz naprawde koniec.Zaczynam jak zwykle powolutku czyli od 1000 kcal ale bede pilnowala zeby bylo 5 posilkow bo wtedy wszystko najlepiej funkcjonuje.Do tego A6W i rowerek i jak na pierwszy tydzien kolejnego etapu to wystarczy.Zbieram motywacje i sily....w koncu musi sie udac tak jak w tamtym roku!!!!Pozdrawiam!!!!